Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

od razu przepraszam za posta którego zaraz napiszę. Wiem że to nie jest temat na to forum ale muszę do kogoś się z tym wrócić. Mam nadzieję że nikt chociaż mnie nie będzie wyzywał...

Od dłuższego czasu nie mogę poradzić sobie z objadaniem się ponad granice możliwości żołądka. Wg literatury to bulimia, tylko że nie wymiotuję tylko przeczyszczam się nałogowo a to wszystko by za bardzo nie przytyć. Okropnie boję się otyłości którą niestety uważam że mam choć BMI mówi inaczej. Nie potrafię pozbyć się wrażenia że jestem obrzydliwie gruba, zajmuję za dużo miejsca. Przez to mam też problemy z kontaktami z ludźmi bo wstyd mi do nich wychodzić. Próbowałam dowiedzieć się w jakich sytuacjach najczęściej się objadam i wyszło mi że nie zależy to od nastroju, czyli nie dowiedziałam sie co jest wyzwalaczem. Pewnie myślicie sobie że jestem kolejną znudzoną nastolatką która myśli że jeśli schudnie to będzie bardziej podobać się chłopakom, albo że jakaś koleżanka powiedziała mi że powinnam schudnąć. Tak naprawdę to uważam że to tylko kwestia gustu czy podobają się chudsze czy grubsze dziewczyny, a jeśli chcę się bardziej podobać to wystarczy się umalować i ładnie ubrać. Mam gdzieś kanony piękna, nie lubię pokazów mody a już na pewno nie uległam modzie na odchudzanie. Po prostu ciągle czuję się ociężała, w swoje ciuchy przestałam się mieścić. Nie mam szacunku do swojego ciała, jedyne oznaki przyjaźni jakie mu okazuję są tylko kiedy schudnę. Może ktoś miał podobny problem i sobie z nim poradził. Każda pomoc się przyda bo jestem coraz bardziej załamana tym obżarstwem :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja chorowalam na ane 7 lat.. 2 szpitale mam za sobą ... terapia grupowa.. i minęło i dziękuję Bogu że żyję bo moja waga hmmm była zbyt niska by żyć a wyniki zbyt złe żeby normalnie funkcjonować.. ale to już przeszłość..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja waze 54 kg 170 cm niby sporo ale jak na chłopaka to tragedia, poprostu przez prace nie moge jesc, pracuje pięc dni w tygodniu i przez ten czas jem znikome ilosci . Potworny stres ( lęk przed ludzmi) nie jestem wstanie funkcjonowac a o jedzeniu juz nie wspomne, tak mnie sciska w gardle ze nawet jak czasami cos w siebie wmusze to są to dwa gryzy nic więcej. Nie wiem chyba mi sie tak zołądek skurczył. W wolne dni od pracy jest lepiej, duzo lepiej, stres ze mnie schodzi i jem troche więcej do czasu niestety, zaczyna sie poniedziałek i odpoczątku nerwica mnie niszczy.Jestem wycieczony potrzebuje pomocy specjalistów. Jedyna rada natychmiastowe leczenie. I z tym jest problem mieszkam w siedlcach tutaj nie ma takich specjalistów, wiem ze są dobre kliniki w warszawie i teras mam do was pytanie czy jest mozliwos zapisania sie na darmową terapie w wawie? nie będzie problemu z tym ze jestem z innego miasta? z gory dzięki i pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nariko19, nie wiem czy jest mozliwe uczeszczanie na terapie w wawie, ale nie dlatego, ze jestes z innego miasta, ale raczej dlatego, ze jesli chodzi o terapie dzienna to odbywa sie ona codzennie i w godzinach porannych (mowie akurat o terapii grupowej). z reszta mysle, ze w siedlcach tez spokojnie znajdziesz sobie jakiegos terapeute i niekoniecznie prywatnie. sprawdz w dziale oferty tutaj na forum, pewnie jest tam gdzies twoje miasto. masz racje, musisz sie tym zajac i bardzo dobrze, ze masz taki pomysl, to juz polowa sukcesu. a sprawdzales swoj stan zdrowia?? podstawowe badania - chociazby krew czy tez masz stwierdzona nerwice??

 

---- EDIT ----

 

http://www.rynekmedyczny.pl/pl/szpital/warszawa/siedlce/specjalnosci/psychiatria,0 - tutaj sa jakies placowki w siedlcach. pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam do was pytanie...

Czy zażywacie jakieś leki na zaburzenia odżywiania? Trzy lata temu miałam anoreksję, od roku kompulsywnie się objadam... i tyję... ważę już ponad 60kg przy 158cm wzrostu... Citabax nie zadziałał, Bioxetin na razie też nie pomaga. Nie mogę już patrzeć na siebie. Wracam do domu i przez cały dzień pokój-lodówka, pokój-lodówka... a przy tym w ogóle nie czuję głodu... a w psychoterapię nie wierzę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ostatnim czasie kilku miesięcy schudłem dosć znacznie. Ma to zapewne związek z nerwicą, bo mam nasilenie objawo od kilku miesięcy, ostatnio jakby odpuszcza bo staram sobie jakoś to wszystko tłumaczyć, jednak pewne wydarzenia rozgrywające się w ostatnich tygodniach mogą zakłócić równowagę. Zmierzam do tego, że schunięcie jest następstwem złego odżywiania się. Potrafię rano zjeść 2 kanapki i do wieczora nic, zaznaczam, że mam intensywną, nerwową pracę, wracam wieczorem i mogę do tego czasu nic nie jeść a mimo tego ne jestem głodny, co więcej - nie mogę patrzeć na jedzenie, jest mi duszno, słabo i nie mam wcale apetytu. Poza tym czy macie tak, że lęki nasilają się wam po najedzeniu. Ja kiedy zjem dużo, zamiast jak normalny człowiek czuć się wtedy komfortowo, mnie dopadają lęki, rośnie mi wtedy brzuch, robi mi się duszno, ponieważ wydaje mi się że tak się napełniłem, że nie moge oddychać, bo jedzenie uciska na płuca! Chore, wiem, ale czuje się okropnie, jest mi duszno, czuję się ociężale i straszie się niepokoję. Stąd też jem , mało jak mi się chce, lub wcale jak mi się nie chce. Miałem ok roku spokoju z nerwicą, i w tym okresie przytylem i było wszystko ok, jadłem dużo, ostatnio jedzenie to dla mnie katorga, nie mówiąc co się dzieje, jak mam zjeść w towarzystwie. Okropne! Macie podobnie??? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez czasem zauwazam ze po jedzeniu jestem taka bardziej pobudzona.Mysle ze ma to związek z przyspieszeniem serca,organizm jakos zaczyna szybciej pracowac i to wzbudza u mnie lęk.Nie mowiąc juz o uczuciu gorąca po zjedzeniu posilku,zwlaszcza cieplego.

Tak mam takie jazdy,zauwazam ze jak jestem glodna to nawet lepiej sie czuje.Nie jest to dobre w mojej sytuacji bo jestem chuda jak widelec,a nerwica jakos nie sprzyja apetytowi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czuję głód, ale patrząc na jedzenie robi mi się niedobrze, odczuwam wtedy uczucie sytości połączone z niesamowitym ssaniem w żołądku, do tego jak się zmuszę i coś jem, to zaraz mam wrażenie skurczu brzucha, i jakbym miała zaraz wymiotować

ale za to pić mi się chce ciągle :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Ja choruje 7 lat na zabużenia odżywiania. Na początku to była anoreksja, dwa szpitale po tym zaczełam jeść ale tylko słodycze. Obiady są wstrętne nienawidze ich. Teraz mam normalną wage ale po obżarstwie słodyczami mam takie wyżuty sumienia. Niewiem co mam zrobić aby jedzenie było przyjemnością. Czy ktoś też tak miał, anoreksja to chyba nie jest ale 7 lat jestem bez obiadu i moja psychika tak siada że nie mam ochoty na życie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

arturk, wiesz, mam bardzo podobnie... teraz jak to pisze, jestem tak głodna że aż mi niedobrze :/ najgorsze jest to że totalnie nie chce mi sie jeść, na sam widok żarcia mi niedobrze, ale czuje że jestem strasznie niedożywiona :( nigdy sie nad tym nie zastanawiałam, ale ostatnio doszło do mnie, że w przeciągu dnia praktycznie nic nie jem, gdy jestem na mieście, jem może dwa trzy batoniki, albo czekolade, wracam do domu, jem talerz zupy, albo przysłowiowe "drugie danie" i koniec :( nie wiem co mam zrobić, najchętniej poszłabym do szpitala żeby mi podłączyli jakąś kroplówke :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica powoduje dwa objawy jeśli chodzi o jedzenie - jedni mają jadłowstręt inni się obżerają. Tak czy siak warto się tym zainteresować, póki sprawy nie przyjmą chorobowych postaci... anoreksji lub bulimii :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja cierpię na bulimię od ok 6 lat - naprawdę już mi się nie chce przez to żyć. zaczęło się od skłonności do anoreksji - wprawdzie nigdy na nią nie chorowałam, ale przez ok 1,5 bardzo zwracałam uwagę, żeby jeść jak najmniej, w końcu zdarzał się nawet, że nie jadłam i nie piłam (poza herbatą i kawą, oczywiście bez cukru) przez 3-5 dni, bardzo wtedy schudłam. oczywiście chwilami się łamałam i jadłam więcej, dlatego nie był to problem somatyczny - byłam szczupła, ale nie chorobliwie.

a potem nagle zaczęły się ogromne ataki obżarstwa, po których wymiotowałam. wprawdzie zdarzało mi się nie wymiotować przez jakiś czas, ale jeśli się opychałam, to tyłam w zastraszającym, patologicznym tempie. a rok temu doszły do tego bardzo wyczerpujące ćwiczenia fizyczne - nie polecam przesadzania w tym względzie, bo nabawiłam się kontuzji stawów.

obecnie zmuszam się do wymiotów dość rzadko, ale nie uważam tego za sukces, skoro nadal jedzenie jest centrum mojego istnienia :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

muriel, jak to nie sukces - sukces jak diabli :D Porównaj częstotliwość ataków sprzed roku a epizody obecnie :!: To Kochana ogromny sukces. Nie zniechęcaj się myśleniem, że nadal jest źle bo jest dużo lepiej i może być jeszcze lepiej. Jak zmienisz nastawienie [wiesz, cuś w rodzaju szklanka w połowie pełna - nie pusta] to epizody będą coraz rzadziej występować aż się skończą :!: Pracuj też nad emocjami, które zmuszają Cię do tego aktu - obserwuj i pracuj nad nimi :!: Da się z tego wyjść Kochana :!: A Ty jesteś na dobrej drodze ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

muriel, jak to nie sukces - sukces jak diabli :D Porównaj częstotliwość ataków sprzed roku a epizody obecnie :!: To Kochana ogromny sukces. Nie zniechęcaj się myśleniem, że nadal jest źle bo jest dużo lepiej i może być jeszcze lepiej. Jak zmienisz nastawienie [wiesz, cuś w rodzaju szklanka w połowie pełna - nie pusta] to epizody będą coraz rzadziej występować aż się skończą :!: Pracuj też nad emocjami, które zmuszają Cię do tego aktu - obserwuj i pracuj nad nimi :!: Da się z tego wyjść Kochana :!: A Ty jesteś na dobrej drodze ;)

 

Dzięki pstryk za słowa otuchy, ale tak tylko to wygląda z zewnątrz. tu chodzi o moją obsesję na punkcie jedzenia, która niestety powiększa się z dnia na dzień (być może jest większa niż przed rokiem). W zasadzie nigdy nie czuję głodu, a wpycham w siebie jedzenie z bezsilności. Jestem tak zniechęcona życiem, ze nawet mi się nie chcę prowokować wymiotów, ze zwykłego lenistwa :( Wolę siedzieć bezczynnie i załamywać ręce. BTW wiem, e gdy nie wymiotuję, to lepiej dla żołądka, gardła itp., ale marna pociecha :(

 

PS. czy znacie jakieś leki stosowane na bulimię - do jakiego lekarza się po takie zgłosić (ja brałam antydepresanty, które ponoć są stosowane przy bulimi, ale prawie nie działały) ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurcze, chciałabym sie z Tobą zamienić chociaż na tydzień... ja jak narazie jem strasznie mało i martwi mnie to troche :( oczywiście nie robie tego specjalnie, po prostu nie mam ochoty na jedzenie... dziennie zjadam 1000 kcal a to podobno bardzo mało :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hejka, dołączam do grona bulimiczek (a bardziej do nadmiernego obżerania się, bo bez wymiotów). Brałam już fluoksetyne, coaxil, citabax i inne, których już nie pamiętam. Nie wiem co robić. W okresie letnim miałam motywację: przez 3 miesiące stosowałam dietę, ćwiczyłam 7 x w tyg. po 40 minut, wydałam nawet 700zł na lipolizę, mimo wszystko tłuszczyk nie spadł, ale samopoczucie o niebo lepsze, wiedziałam, że nie mogę dużo jeść. Przyszła zima, pożeram wszystko, brak ćwiczeń, ryczę po katach myśląc o jedzeniu. Czy miałyście jakiś SKUTECZNY lek na bulimię? Dałabym wszystko żeby tylko zniknął mi okropny brzuszek. Jestem uważana za osobę szczupłą, ale te lata z niewłaściwym odżywianiem doprowadziły do tego, że wielka opona brzuszna jest już nie do zlikwidowania, boje się, że dzięki temu nigdy nie wyjdę z choroby...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj alaaa!

obserwując moje doświadzcenia, dochodze do wniosku, że nie ma leku, bo to choroba naszej psychiki. chyba tylko terapia :( też nad tym boleję, bo to wymaga wielu wyrzeczeń i poswięconego czasu.

 

mam do ciebie pytanie - te leki, które brałaś, tzn. coaxil, citabax (bo fluksetynę ja też brałam) zażywałaś w celu walki z bulimią czy innych dolegliwości, dostałaś je od psychiatry. ja też kombinuję, zamierzam pójść na terapię, ale może jakieś leki też bym jeszcze popróbowała (mimo, że nie bardzo wierzę w cuda)....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

muriel, nie piszę w tematach, o których nic nie wiem Słońce - ja 10 lat chorowałam na anoreksję, potem przerodziło się to w bulimię. Świetnie rozumie, co czujesz wierz mi. Nie wiem czy już czy jeszcze nie ale będziesz się siebie brzydzić, zaczniesz się okaleczać i upokarzać publicznie... ale nie musi dojść tak daleko bo zaburzenia odżywiania da się wyleczyć - ja brałam fluoksetynę i ona mi pomagała [z tym trzeba ostrożnie bo uzależnia] później anafralin i byłam w szpitalu psychiatrycznym po wcześniejszym urobieniu na terapii indywidualnej. Zajęło mi to w sumie półtorej roku ale udało się. Jest tylko jeden warunek - trzeba bardzo chcieć, wręcz być zdesperowanym lub stoczyć się na samo dno... [tego nie polecam bo to naprawdę strata czasu i wielu innych ważnych rzeczy...] Trzeba dostrzegać sukcesy np. takie o jakich pisałam wcześniej bo to Cię wzmacnia. Trzeba pracować nad samooceną i nauczyć się lubić swoje ciało [tu polecam specjalistyczne ośrodki leczące zaburzenia odżywiania - mają w programach wiele tego typu zajęć]. I trzeba wierzyć i chcieć. Jak na razie koncentrujesz się wyłącznie na chorobie a nie na sobie - i tutaj jest problem bo chorobie właśnie o to chodzi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pstryk, choruję na bulimię od 6 lat, wcześniej przez rok miałam zachowania anorektyczne i naprawdę wiem o co ci chodzi. już od dawna zaczęłam siebie nienawidzić, chociaż staram się o tym nie mysleć. i samookaleczanie też mi sie zdarzało i zdarza nadal. więc akurat nie musisz mnie przed niczym ostrzegać, bo ja sobie zdaję z tego sprawę. fluoksetynę brałam i raczej mi nie pomagała (tzn miałam jeszce problemy z depresją i pod tym kątem też musiałam patrzeć na działanie leku).

dobrze wiem, jakies siły, motywacji i wyrzeczeń, żeby to zwalczyć. o te leki pytałam z ciekawości. pięć lat temu nie starczyło mi motywacji, kiedy zalecano mi terapię (po prostu nie miałam odwagi rezygnować z różnych aspektów życia). ale wiem, że sama sobię z tym nie poradzę, bo tylko jest wciąż gorzej.

teraz chcę się dostać na leczenie - terapia zamknięta, za tydzień dostanę odpowiedź czy sie zakwalifikowałam....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja schudłam 20 kilo na diecie 500 kcal, katowałam swoje ciało i psychikę. Potem przyszła bulimia. Dziś zjadłam pierwszą czekoladkę od roku. Mam wyrzuty sumienia, ale wiem, że chcę być szczęśliwa. Nerwica mi wystarcza, nie potrzebuję ED... Terapia pomaga :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×