Skocz do zawartości
Nerwica.com

Spamowa wyspa


Etna

Rekomendowane odpowiedzi

No i walentynka kupiona - poduszeczka jebitnie różowa w kształcie serca i jakiś różowy stworek - ni to pies, ni to kosmita... :D Młody ma z głowy.

Ja kupiłam kolejny kubek do domu (fajny, taki dla cyklopki z kotem z babeczkami) i składniki do środka sushi.

 

platek rozy, Plateczku, cóż za romantyczny avek! Tak jak mówi mirunia, wygrzej łapki - maśc rozgrzewająca borowinowa, końska ( kiedyś była nawet w rossmanie po taniości w małych saszetkach), czy co tam dostaniesz i rękawiczki na noc. Moja mama mi zrobiła na drutach z czystej wełny ( to ważne) takie rękawiczki bez koniuszków palców do domu, żebym mogła w nich np. strony przewracac, czy na kompie pisac, jak mnie łupią stawy w dłoniach. Czasami po prostu ręce wkładam w futro psa i mam ogrzane. :D Nie ma nic lepszego niż czysta wełna na bolące stawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zebrec, a nie ogladalam ani jednego ani drugiego , ostatnio Interstelar i jestem nim oczarowana bo to film z drugim dnem i przeslaniem:)

 

kosmostrada, aaa jaki kubas? zrob focie :uklon::uklon:

Wlasnie nie mam rekawic :why: musze jakie kupic chyba bo mialam stare to wyrzucilam :D gdyz ja sie pozbywam zawsze staroci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyznam się, że nie świętuję walentynek...

 

Poszukuję kubeczka do zaparzania ziół z sitkiem i łyżeczka, tzn,znalazłam na allegro, ale nie mam konta, więc zadzwonię do nich i kupię poza nim. Często tak robię...

Niedługo zacznę kurację czystkiem i olejem słonecznikowym...o wynikach będę informowała na bieżąco.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw, mam na DVD, ale możesz sobie ściągnąć z Internetu.

 

Większość filmów, do których często wracam mam na DVD. Nie chwaląc się moja kolekcja liczy około 300 tytułów, a było ich znacznie więcej. ;)

 

Dramat psychologiczny to jeden z moich ulubionych gatunków filmowych. Niestety w TV sporadycznie emitują tego typu filmy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rodzice oglądają M, a ja wolę coś podziałać przy komputerze.

Porządkuję zdjęcia na profilku, żeby się pozbyć części wspomnień i pokazać w fajnym świetle (ale jestem twarda i nie wysyłam zaproszeń kolegom, których chciałabym lepiej poznać, bo wolę ich lepiej poznać osobiście, muszę być konsekwentna!) ;) Mam jeszcze maila do napisania w sprawie wolontariatu. Ofertę korepetycji dla rodzeństwa dzieci z hospicjum, żeby nie zawalały szkoły z powodu choroby brata/siostry.

Myślicie, że umiem już chemię na poziomie gimnazjum? :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

platek rozy, nie mogę fotek wstawiac, bo gdzieś zapodziałam kabelek do telefonu :bezradny: Jak nie znajdę, to będzie trzeba kupic.

 

jasaw, Mi też Walentynki są w zasadzie obojętne (choc w ubiegłym roku mój monsz dostał ode mnie kocyczek w serduszka do polegiwania na kanapie ), choc to pozytywna impreza.

A młody w wieku amorowym i lubi dawac prezenty, to tylko mnie to cieszy. Dzień później panna ma urodziny, to kupił kubek i sam postanowił go pomalowac w prezencie. Więc nie do końca tylko napędza przemysł "serduszkowy". ;)

 

cyklopka, czy umiesz chemię na poziomie gimnazjum? Hmm, niech pomyślę... :mrgreen: A taki wolontariat jest czynieniem dobra w czystej postaci i podobno do tego świetnym narzędziem terapeutycznym. Szacun kochana! :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kosmostrada, nom, w liceum miałam troszkę okrojony materiał z chemii, teraz bardzo nadrobiłam, do matury nie przygotuję, ale z gimplem sobie chyba poradzę. A czynić dobro mogę, bo nie mam fobii społecznej ani nie mdleję na ulicy jak niektórzy, co się leczą, nadto mam taką dziwną empatię, że nie będę załamywać rąk i płakać nad kimś, że chory, raczej wolę robić rzeczy, wtedy mi się to wydaje ważne, wyjątkowe.

Nawet mi czasami szkoda, że nie jestem pielęgniarkiem, bym sobie chodziła nocą po szpitalu, jak wszyscy śpią i to by było takie ważne.

 

Eh, ja się chyba dziwna urodziłam :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cyklopka, powiem ci, że powinnaś tą zdolnośc wykorzystywac, bo to wbrew pozorom dar. Ja po odwiedzinach w szpitalu dziecięcym płakałam do końca dnia. Bardzo bym chciała szczytnie się przydac, mam taką wielką potrzebę (typ "misyjny" ;) ), ale chłonę w siebie każdy ból, rozpacz, smutek i odchorowuję. Taki nieprzydatny nikomu rodzaj empatii. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kosmostrada, wolę myśleć, że to dar, a nie na przykład ego-coś, że użalać to ja się umiem, ale nad sobą. :hide:

 

Moja mama ma właśnie ten moim zdaniem nieużyty rodzaj empatii, że jak ktoś jest chory, to ona jest nagle pokrzywdzona, jakby co najmniej sama była chora, a jak ktoś zadzwoni się wygadać ze swoich problemów, to jemu lżej, a ona chodzi podenerwowana i to długo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie nawet nie chodzi o trucie dupy na forum, tylko o to, że kiedy tylko płaczę łzami, to płaczę nad sobą, bo to ja się boję, to mnie ktoś zrobił przykrość, to mnie coś boli, to ja jestem zła na siebie. Nigdy nie płakałam łzami nad tym, że komuś się coś dzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zebrec, ja zwykle nie kupuję, bo to ich święto, nie moje ;) Ale na 25-tą się wyjątkowo szarpnęłam na tę figurkę, bo skojarzyła mi się ze zdjęciami rodziców ze ślubu. Nie pamiętam czy tyle dałam za nią co tu piszą, czy mniej, bo to było parę lat temu, w zwykłym sklepie, w innej walucie. Se stoją na komódce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja się jeszcze na dobranoc pożalę, że mi chyba leki tak wyregulowały receptory, że troszkę inaczej odczuwam emocje, wydaje mi się, że bardziej na chłodno, co oczywiście ma pewne plusy. Ale oczywiście różne scenariusze sobie tam w głowie opowiadam, choćby dzisiaj ze wzruszeniem postanowiłam, że na ślubie pierwszy taniec będzie do "Wind of Change" Scorpionsów. Tak że wam oświadczam.

 

Gorsza rzecz, dlaczego zwracam uwagę już wyłącznie na byty nie ze swojej kategorii wiekowej. Ostatnio na minus pięć kończyłam, teraz w zasadzie od tych roczników zaczynam.

 

I najgorsza rzecz, czemu jakieś bardzo dawno nie widziane osoby z przeszłości muszą być akurat w tym samym fanklubie, co osoby, które bym chciała lepiej poznać. Zacznę przeklinać posiadanie specyficznych zainteresowań, bo po paru latach się wdeptuje w to samo.

 

Cały wic polega, żeby ten przypał, z którym się kiedyś spotykałam, a który mnie nie poznał, dalej mnie nie kojarzył. Oczywiście będę rżnąć głupa, że go wcześniej nie znałam. Na ile to jest w ogóle możliwe, nie wiem. Ważne, żeby mi nie zrobił żadnej chryi przy nowych kolegach. A więcej ze spotkania nie ucieknę. Można by powiedzieć, że emocje sięgałyby sufitu, ale mam dobre leki, więc chwilowo jestem w stanie się zdobyć najwyżej na uprzejmą ciekawość wobec zaistniałej sytuacji. Terapeutce nic nie mówiłam.

 

Rozumiecie, dajmy na to chcecie kogoś bliżej poznać, bo jest przystojny i inteligentny, czekacie cierpliwie do kolejnego spotkania, w między czasie on poznaje kogoś, z kim się spotykaliście kiedyś, a wolicie się nie przyznawać. I oni już są kolegami.

 

Idę sobie z żałoby brwi wyskubać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×