Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

my_name, Na łowy byś mogła ruszyć:) Zastanawiam się czemu nie startowałaś na miss:)

Rozumiem, że to też jak w moim wypadku kwestia pewnego przyzwyczajenia. Jak pomyśle, że można by swój nominalny stan samopoczucia trochę podnieść o świadomość, że ma się kogoś na kim nam zależy, to czasami smutam, że jestem takim samotnym badylem. Ale tak jak mówię, rzadko o tym myślę:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 24 lata nie mam żadnych przyjaciół, nie chodzę na imprezy, nigdy nie byłam na dyskotece ;/ Weekendy spędzam sama w domu odświeżając co chwila facebooka i oglądając na zdjęciach "znajomych" jak dobrze się bawią w czasie gdy ja zamulam :D

 

 

Z chłopem widzę się przeważnie 2 razy w miesiącu a jak dobrze pójdzie to 4.

 

Chyba dość samotna jestem bleeeeeee

 

 

A na domiar złego nie mam głosu w laptopie i nie mogę obejrzeć żadnych filmów :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samotność to stan który towarzyszy mi od daty produkcji, wiec nie widzę w niej nic strasznego, ba! nawet nie lubię jak ktoś mnie z tej samotności za często wyrwie. Choć to dobre dla mojego ja i pokazujące, ze me ja,to dziwne ja.

 

Kontrast, chciałabym mieć takie podejście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

smutny lisek, Ale tak naprawdę to co jakiś czas chce żeby mnie ktoś przytulił, oglądam romanse i przymierzam sukienki.... Ale potem mi się wraca myślą do rzeczywistości i wraca stara dobra stagnacja i myśli ,,pamiętaj nikogo nie potrzebujesz, jesteś twardy jak cholera, kto by wytrzymał całe życie sam, dasz radę kalafiorze'' A potem znowu romanse i śpiewanie do lokówki i przymierzanie sukienki. Co za żywot.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kontrast, mam chyba podobnie; tzn nieraz na tak na co dzień niby czuję, że "a co tam, nie potrzebuję nikogo, ostatecznie tyle już lat przeżyłam sama, to i następne przeżyję", po czym nieraz nachodzi mnie myśl, że właśnie - JAKOŚ przeżyłam te lata, ale czy uważam je za przeżyte dokładnie tak, jak chciałam? Nie wiem, chyba nie do końca. Ciągłe poczucie, że czegoś mi brak... może miłości?

 

No a jak na przykład oglądam filmy i pojawiają się tam wątki miłosne, to mam takie proste uczucie "kurde, też tak chcę"...

Nieraz też przymierzam sukienki, jakoś tak zadbam o siebie, by naprawdę wyglądać wspaniale...

 

...a potem i tak powraca myśl, że "to nie dla ciebie". Tak jakbym była osobą, która po prostu NIE MOŻE kochać i być kochaną.

 

Jakby ta cała "miłość" była pojęciem obcym dla mego życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Enroute, O dziwo bardzo dobrze zinterpretowałaś ten mój pokręcony tekst. jest dokładnie tak jak piszesz, z tym, że oczywiście w moim przypadku ,,przymierzanie sukienek'' to taka metafora - przymierzania się, stawiania w jakiejś roli. takiej syntezy wytworzonej w celu weryfikacji czy tego mi naprawdę brak??? człowiek jest stadny. jakkolwiek by mu dobrze w samotności było, zawsze tam gdzieś daleko, hen daleko jest słabość, potrzeba bezpieczeństwa. która jest wtedy właśnie jak ktoś drapie cie po plecach i jesteś za kogoś a ktoś za ciebie odpowiedzialny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zdecydowanie jestem typem samotnika, wiele razy zamiast spędzić czas wśród ludzi, nawet tych, których lubię, wybierałam bycie sama ze sobą i wcale mi to nie przeszkadzało. Do czasu. Może to jest tak, że dopóki ma się wybór, nie odczuwa się tak bardzo tej samotności. Ale nie ma chyba na świecie osoby, która nigdy nikogo nie potrzebuje, zgadzam się z tym co napisałeś w ostatnim poście Kontrast, każdego prędzej czy później ciągnie do stada...A jak przychodzi moment, że nie jest się samemu/samotnym z wyboru, to dopiero ten brak zaczyna doskwierać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam z kolei tak że może i czasem brakuje mi wyjść do znajomych do rodziny itp ale miejsce gdzie pracuję(manufaktura), i moja rodzinka która mnie wogóle nie rozumie i uważa że wszystko jest takie łatwe przy czym strasznie mnie irytuje tym wszystkim sprawia że mi się wszystkiego odechciewa. Na dodatek kiedy wracam do swoich mieszkań chronionych znowu słyszę harmider ktoś na kogoś stale się drze i częste uwagi w moją stronę które podnoszą mi dodatkowo ciśnienie do poziomu wybuchu. Właściwie nie mam spokoju i tylko jednego przyjaciela u którego mogę wypocząć i oderwać się od tego wszystkiego. Mimo to coraz częściej odczuwam braki i chcę np wyjść do kina (ale to akurat robię sam) Bilard,kręgle i ogółem w jakieś odmienne miejsce od tego co mam na co dzień ale niestety nie mam żadnych opcji. Miałem nawet się wybrać na ostatni zlot w sylwka ale byłem w wyjątkowo wrednym nastroju i chciałem być sam. Ostatecznie skonczylo się na moim niewykonczonym mieszkaniu i sporej ilości browarów(jeszcze był szampan ale poza tym że rozpieprzyłem żyrandol korkiem nic nie wniósł do klimatu).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bez sensu nawet nie mam powodu żeby wyjść z domu chyba że po bułki do sklepu nich mi się nie chce zero motywacji tylko jakaś pustka, kłopot z zaczerpnięciem pełnego oddechu, marazm czekanie na starość i śmierć perspektywa kolejnych lat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z tym, dopiero gdy straciłem wybór czy spędzać czas samemu czy z kimś (bardzo często unikałem spotkań i nigdy nie inicjowałem) zacząłem odczuwać samotność. Niedawno byłem w Polsce, gdzie pozostały szczątki moich znajomości i zacząłem starać się o spotkania i odziwo... Było nawet przyjemnie, gdzieś wyjść z kimś, porozmawiać... Brakuje tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego kobiety, z którymi próbuję nawiązać znajomość, nie są mną zainteresowane i zazwyczaj zrywają kontakt?

Na początku tłumaczyłem sobie, że po prostu źle trafiłem, ale gdy sytuacja powtarza się kilka razy, nie może być przypadkiem.

 

Tak bardzo chciałbym mieć kogoś bliskiego a za każdym razem gdy próbuję coś w tym kierunku zrobić przeżywam rozczarowanie.

Co więcej za każdym razem jest ono większe - to tak jak z toczącą się z góry kulą śniegu.

Ciekawe, gdzie jest granica i kiedy ta "kula" (czyli ja) rozpieprzy się o jakieś drzewo.

 

Swoją drogą - w pełni rozumiem brak zainteresowania (przecież każdy może sobie dobierać znajomych tak jak chce i ja nikogo nie zmuszę do tego żeby się ze mną zadawał). Ale nie lubię też bycia ignorowanym i traktowanym jak śmieć. Wolałbym usłyszeć wprost: "jesteś brzydki, nie chcę się z tobą więcej widzieć". Albo "jesteś nudziarzem, nie interesują mnie znajomości z takimi jak ty". Wtedy wiedziałbym jaki dokładnie jest problem który leży po mojej stronie. A tak nie wiem i koło się zamyka do następnego razu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mateusz_, może za bardzo chcesz... Kobiety nie znoszą jakichkolwiek przejawów desperacji, niezależnie od tego, jak dobre i przyjazne intencje Tobą kierują. Często jest tak, że im silniejszy się wydajesz i im mniej pokazujesz, że Ci zależy, tym większym zainteresowaniem się cieszysz. To chore, ale tak bywa. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samotność k.... przeklęta samotność.

W temacie kobiet szukam sobie kobiety-przyjaciółki a kurde jak już chcą się jakieś ze mną kolegować to widać, że przeważnie chodzi o imprezy, picie itd.

Mam dość. Chciałbym kogoś dobrze poznać, oprzeć się na wspólnych rozmowach, poznawaniu siebie... k... chyba stałem się romantykiem blink.gif

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mateusz_, może za bardzo chcesz... Kobiety nie znoszą jakichkolwiek przejawów desperacji, niezależnie od tego, jak dobre i przyjazne intencje Tobą kierują. Często jest tak, że im silniejszy się wydajesz i im mniej pokazujesz, że Ci zależy, tym większym zainteresowaniem się cieszysz. To chore, ale tak bywa. :)

Nigdy nie cieszyłem się zainteresowaniem więc nie rozumiem o czym mówisz. ;)

Co rozumiesz poprzez przejawy desperacji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samotność k.... przeklęta samotność.

W temacie kobiet szukam sobie kobiety-przyjaciółki a kurde jak już chcą się jakieś ze mną kolegować to widać, że przeważnie chodzi o imprezy, picie itd.

Mam dość. Chciałbym kogoś dobrze poznać, oprzeć się na wspólnych rozmowach, poznawaniu siebie... k... chyba stałem się romantykiem blink.gif

 

to przestań się oglądać za imprezowiczkami :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×