Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich, dziś po raz pierwszy (chyba dość późno, bo mam już 23 lata) zaczęłam szukać informacji na temat emetofobii. Ja również jestem niewolnikiem tego paskudnego problemu. Sprawdzanie dat, wąchanie produktów, modlenie się o to, by nie wymiotować i ciągłe nudności. Ta fobia uprzykrza mi życie. Staram się jeść w miarę normalnie, ale to wiąże się z ciągłym myśleniem o tym, kiedy zacznie mi być niedobrze?, czy w nocy się obudzę i zacznę rzygać?, czy ktoś z domowników się nie rozchoruje? Paranoja. Gdy ktoś wymiotuje w pobliżu mnie, wpadam w panikę. Zatykam uszy, trzęsę się jak galareta, a moje serducho chce wyskoczyć z piersi. Postanowiłam, że muszę z tym w końcu coś zrobić. Do tej pory nikomu nie powiedziałam, że dotknęła mnie taka przypadłość. Ludzie uważają mnie po prostu za wybredną primadonnę, której nic nie smakuje. Obieram wszystkie warzywa i owoce, by przypadkiem skórka nie siadła mi na żołądku, nie piję alkoholu, przestałam brać tabletki antykoncepcyjne - wyeliminowałam z mojego życia wszystkie produkty, które potencjalnie (wg mnie) mogą powodować nudności i wymioty (oprócz papierochów, bo ciężko mi rzucić). :-| Ale nudności i strach przed wymiotami i tak nie ustępują. Jakiś czas temu chodziłam na terapię DDA. Mogłam pogadać z ludźmi na temat mojej przypadłości, ale za bardzo się tego wstydzę. Nawet na spotkaniu indywidualnym nie udało mi się o tym wspomnieć. Ponad to stwierdzam, że terapia grupowa nie jest dla mnie (chociaż była to terapia zupełnie z innej beczki DDA* Dorosłe Dzieci Alkoholików). Zanim się tutaj zarejestrowałam, przeczytałam wiele Waszych postów. Mam nadzieję, że chociaż tutaj będę mogła się wygadać i spotkam się ze zrozumieniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Herbaciara: Witam Cię gorąco , pisz kiedy tylko będziesz chciała się wygadać zawsze ktoś poczyta i wesprze :) Doskonale Cię rozumie co czujesz bo zresztą tak jak wszyscy tu przechodzimy to samo. Myślalaś może o psychologu albo psychiatrze? bierzesz jakieś leki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Herbaciara: Witam Cię gorąco , pisz kiedy tylko będziesz chciała się wygadać zawsze ktoś poczyta i wesprze :) Doskonale Cię rozumie co czujesz bo zresztą tak jak wszyscy tu przechodzimy to samo. Myślalaś może o psychologu albo psychiatrze? bierzesz jakieś leki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie byłam jeszcze u psychologa, ale poważnie się nad tym zastanawiam. Nie biorę żadnych leków, ale dziś chce sobie kupić chociaż jakiś apteczny suplement na uspokojenie. Może wystarczy, póki nie umówię się na wizytę u specjalisty. Cieszę się, że odpisałaś na mojego posta :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marwil, kiedyś też bałam się takich scen ale przeszło mi. A ten film jest mega zabawny. :D

Ja sobie tłumaczyłam, że to tylko film, udawanie, itd. Zresztą, na bardzo wielu filmach rzygają. Głównie medycznych . No bywa... Dla mnie jest to strach i panika w realu ale film, to film. Fikcja, wyreżyserowana fikcja. Dzięki takiemu podejściu przestałam się bać.

Zresztą, mój pogięty brat dawno temu puszczał mi z zaskoczenia, niby dla śmiechu pornole, w których rzygają i srają na siebie. Obrzydzało mnie to, ale nie bardziej niż przeciętnego człowieka. Co kto lubi... :bezradny: Albo pokazywał wymiociny kolegi po imprezie na naszym balkonie. I też traumy to u mnie nie wywołało. Obrzydziło, bo obrzydziło ale to tyle. ;)

 

Herbaciara, witamy Cię serdecznie w naszym gronie! :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, również witam :smile:

 

-- 06 lut 2015, 19:54 --

 

Chciałam Was zapytać, czy gdy będę się umawiała na wizytę do psychiatry, to czy muszę od razu mówić, dlaczego dzwonię? Czy mogę o tym powiedzieć później, już u lekarza? Trochę się denerwuję, a chciałabym zadzwonić tam w poniedziałek. A tak przy okazji, czy jest tutaj może ktoś z Bielska-Białej i mógłby mi poradzić, gdzie się najlepiej udać z takim problemem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mggabijp, widocznie nie jest jeszcze AŻ tak tragicznie z Tobą. Ja tak miałam przynajmniej. Broniłam się rękami i nogami wiele lat ale w pewnym momencie ataki paniki były coraz dłuższe, coraz częstsze, była groźba szpitala... Miałam dosyć i było mi wsio ryba jak, byle mi jakoś pomogli. Kto, jak, czym, nieważne. Byle pomógł.

 

Posłuchaj dobrej rady i nie czekaj na ostatnią chwilę, bo będzie Ci później jeszcze ciężej. Mówię z autopsji i daję wirtualnego kopniaka w pupencję. :smile:

 

Pierwszy krok jest najtrudniejszy, ja to wiem, ale szkoda życia... Leki pomogą, zapewniam Cię.

 

:*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, to nie jest tak ze ja się zapieram albo nie chcę. Po prostu mi się nie chce, leję na to, wisi mi to i mnie nie obchodzi. Bo inni w moim otoczeniu zachowują się tak, jakby to co się ze mną dzieje bylo przejściowe. Ot, wymyśliła sobie problem, bo realnych nie ma, albo chce zwrócić na siebie uwagę. Nikomu specjalnie nie zależy, żebym poszła do tego lekarza. Rób, jak uważasz, idź jak chcesz, jak nie to nie idź. To pierd.olę. Nie idę. Nie chce mi się. Na niczym mi już nie zależy, na tym tym bardziej. Jakby mnie ktoś, nie wiem, zaciągał, namawiał, stwierdzał, że faktycznie tego potrzebuję. Ale nie. Zdaniem mojej mamy, ''jak sobie sama nie pomogę, to mi nikt nie pomoże''. I koniec tematu. Jakby komu zależał, poszłabym, z chęcią. Ale tak, jak każdego to je.bie, to i mnie też.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mggabijp, kochanie... ja Ciebie zachęcam, bo doprowadzisz się do ruiny. A chłopak? Nie wspiera? Twoja mama ma trochę racji. Jesteś dorosła, sama decydujesz o sobie, prawda? Więc z lekarzem też tak jest. Ja 1. wizytę miałam w wieku 17 lat, więc rodzic był obowiązkowy.

Myślisz, że u mnie było inaczej? Gadano ciągle, że nie żre, że ze mną to tylko do szpitala, najlepiej od razu w kaftanie, że tam sondę mi założą i zacznę żreć, że ze mną same problemy, że nikt normalny nie boi się rzygnąć, że sobie wymyślam, że to pewnie przykrywka do anoreksji, że obrzydzenie bierze jak się na mnie patrzy, że takich jak ja to do czasów wojny cofnąć, to bym wpierd... co jest i dat ważności nie było, tylko zapleśniały kawałek chleba się jadło, bo nie było, itd., itd. ... Słyszałam te wszystkie słowa "od najbliższych".

 

Nie jesz, nie masz siły, masz depresję, lęki... Mnie zmobilizowało już na maksa, to że bałam się wrzodów, czy innego syfu na żołądku , poza tym już nie wychodziłam z łóżka, całymi dniami siedziałam zamknięta w pokoju z zasłoniętymi zasłonami, zero kontaktu z otoczeniem, prócz kłótni, krzyków i płaczu. Miałam myśli samobójcze. Byłam na skraju, a widzisz... jestem. Przeszłam i przechodzę nadal leczenie, super hiper zajebiście może nie jest ale jest O NIEBO lepiej!

 

Proszę, weź się w garść... Dla nikogo innego jak dla siebie... Prosze... :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, to nie jest tak ze ja się zapieram albo nie chcę. Po prostu mi się nie chce, leję na to, wisi mi to i mnie nie obchodzi.

 

IMO jak Ci już wyjątkowo będzie źle, to pewnie pójdziesz. Może jeszcze nie doszło do tego momentu. A na złość innym nie musisz odmrażać sobie uszu :D Tu chodzi o Twoje samopoczucie i zdrowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mggabijp: kochana idz do psychiatry nie ma co zwlekać ja też bardzo bardzo długo zwlekałam żeby cokolwiek z tym zrobić zmusiło mnie dopiero straszna sytuacja. Dzień po tym jak wyszłam z córką po porodzie do domu mała przestała oddychać nie oddychała 4-5 minut była cała sina myśleliśmy że ją straciliśmy pogotowie nie odbierało jak dzwoniłam więc nie wiedziałam co robić zadzwonilam na izbę przyjęć, pani pielęgniarka wydarła się na mnie że mam dzwonić na pogotowie i się rozłączyla. Na pogotowiu jak już odebrali od razu wysłali karetkę pan dyspozytor cały czas był ze mną na linii pogotowie wzięło mnie i mała ,mąż dojechał autem jak tylko weszliśmy do szpitala pielęgniarka zrobila mi okropną awanturę że co ja robie po co dzwonie na izbę przyjęć tłumaczyłam że na pogotowiu nikt nie odbierał i nie wiedziałam co robic ale nie miałam siły na kłótnie i dyskusje nie byłam w stanie dopiero mąż postawił do pionu tą pielęgniarke jak dojechał. Pani doktor przyszła i stwierdziła że dziecko bez zarzutów i możemy jechać do domu tłumaczymy z mężem ze mała ma 5 dni że tyle czasu nie oddychała że badanie główki chociaż zrobiła czy jakieś zmiany niezaszły z powodu nie dotlenienia nie zrobiła ale po naszych protestach z wielką łaską powiedziała że podzwoni po klinikach czy ktoś mała przyjmie. Przyjechała karetka z kliniki po mała i okazało się ze ta lekarka twierdziła ze wszystko oki a lekarka z kliniki od razu widziała że jest coś nie tak i wytknęła jej błędy. Mała leżała 2 tygodnie w klinice dodatkowym stresem było to że nie mogłam leżeć z nią codziennie jezdziliśmy do małej ze stresu pokarm mi się skończył i zaczął brzuch co chwilę boleć zazwyczaj po jedzeniu tłumaczyłam sobie to tym że to pewnie tak po cesarce bo nigdy nie miałam takich problemów z bólami brzucha. Jakiś nie cały miesiąc pózniej jak mała już jakiś czas była w domu wydawało by się że już wszystko oki ten cały stres co przeszłam kumulował się we mniechyba dostałam takiego ataku paniki trwał od godziny 15 do północy to chyba była taka kropka nad i w tym wszystkim. Przez te wszystkiegodziny ataku cały czas się trzęsłam było mi nie dobrze to co się wtedy działo przerazilo mnie miałam ataki paniki ale nie tak długie i tak mocne wtedy udalam się do psychologa dopiero.

 

Mam nadzieję że choć troszkę zmobilizuje Cię to do pójścia do psychiatry nie czekaj aż się to nasili bardziej tak jak mi . Trzymaj się :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mggabijp, :bezradny: . To ja nie wiem co Ci doradzić. Widocznie musisz spaść na dno psychiczno-fizyczne, zwane nerwicą, żeby się udać do specjalisty.

Skoro my Cię nie zmotywujemy, chłopak Cię nie zmobilizuje, to kto niby ma to zrobić? Komu Ty chcesz krzywdę zrobić? Bo robisz ją przede wszystkim SOBIE. Swoim bliskim również, choć może nie potrafią tego okazać tak jakbyś Ty sobie tego życzyła.

 

Przykro mi, że tak u Ciebie się dzieje ale niestety nie umiem pomóc... Do niektórych rzeczy trzeba samemu dojrzeć. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mggabijp, zgadzam się w 100% z Psychopatką - nikt o Ciebie nie zawalczy, jeśli sama nie podejmiesz walki. Już kiedyś pisałam w innym wątku, ale moja ciocia, który czwarty raz walczy z rakiem (!) zawsze powtarza, że jedyne do czego człowiek nie ma prawa i czego nie można usprawiedliwiać niczym bez względu na stan to niechęć do uczynienia swojego życia lepszym. Ja się tego trzymam, bez własnej determinacji nic się nie zmieni, nic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, hahahahahahahahahhahahhhhhahahhahahahahhaha o rany przepraszam Cię! Za każdym razem czytałam "PSYCHOPATKA" :lol::lol::lol:

 

Głupio mi, ale dziś mam masakryczny dzień, a własnie wybuchnęłam śmiechem :oops::P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moimi objawami są : Mrowienie dretwienie dłoni stóp w pozycji leżacej albo siedzącej jak chodze to mam takie drętwienie opuszków palców, jak śpię to tego nie ma ale jak nie mogę zasnąć to się to pojawia albo jestem w stanie przed zaśnięciem w nogach to drętwienie przeszło po zastosowaniu leku od kardiologa ale w rękach jest nadal ale juz nie tak męczące teraz mnie boli lewa noga te objawy są bardziej nasilone po lewej stronie . Dalsze objawy to suchość w ustach drętwienie języka uczucie zmęczenia gorąca chrypka drżenie rąk dodam że jestem bardzo nerwowym bardzo sie wszystkim przejmuję i wszystko biore do siebie. Na koniec stycznia zostałem skierowany do szpitala z powodu bólu z lewej strony brzucha ale lekarka która była na dyżurze powiedziała że to nic takiego, bardzo sie boje tego że mam jakąś poważną chorobę i że umrę mam straszny lęk przed tym wczoraj bylem u neurologa a przed wczoraj u kardiologa poniewaz lecze sie na serce ale z sercem jest ok

neurolog przepisał mi tabletki na poprawe krążenia i na uspokojenie boje się że to może być albo SLA a co wy o tym sądzicie ?????????? pozdrawiam czy to może być depresja ??????????? pomocy bo oszaleje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lukasz5676754, hm... Myślę, że Twój problem ma niewiele wspólnego z działem emetofobii. Bardziej by pasował do hipochondrii. Tak mi się wydaje przynajmniej...

 

Myślę, że bardziej pomocny okazał by się w tym wypadku psychiatra. Tego typu zaburzenia jak wymieniasz pasują do hipochondrii. Oczywiście możesz też równolegle udać się do lekarza ogólnego i porobić podstawowe badania , masz do tego prawo. Jeśli nic nie wyjdzie, będzie to potwierdzeniem mojej tezy. Psychiatra przede wszystkim.

 

My tu nie zdiagnozujemy Cię po jednym poście, możemy jedynie podsunąć pomysł, co nam się wydaje. Ale nie jesteśmy lekarzami.

 

P.S. Serce również może Ci świrować z powodu nerwicy. U mnie tak było .

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×