Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia społeczna!


Pustka

Rekomendowane odpowiedzi

A czy ma ktoś z Was problem takiej natury, że boi się konkretnej osoby?

Mimo że dana osoba realnie nic takiego Wam nie zrobiła. Wiadomo, że były jakieś wymiany zdań, jak praktycznie w każdej relacji międzyludzkiej.

Ja boje się wszystkich szefów, tzw ludzi z autorytetem, osób które mogą mi zadać niewygodne pytania( a to naprawdę ogromna ilość ludzi) czy tych które mnie jakiś sposób uraziły. Konkretnych osób tez się boje, bałem ale one musiały jakoś mnie skrzywdzić, być nie miłe lub zadawały nieodpowiednie pytania czyli de facto trudno powiedzieć że mnie skrzywdziły. Największą fobie miałem na kolesia z którym chodziłem do klasy a później na szefa i kierownika w pracy a że pracowałem tam wiele lat to naprawdę strasznie mi to ciążyło i prześladowali mnie we śnie i na jawie gdy chodziłem np gdzieś ulicą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoanalepsja_SS, a co myślisz o terapii Gestalt? Spotkałeś się już z nią?

Chyba nic konstruktywnego/mądrego o niej powiedzieć nie mogę, jednak CBT ma najsolidniejsze podstawy.

 

Te "tu i teraz" to za to naukowe bardzo :roll:

Chyba tak, skoro opiera się choćby na naukowo udowodnionych prawidłach behawioryzmu (warunkowanie i te sprawy, trenowanie szczurów itp.).

Psychoanaliza za to wywodzi się od pseudo-filozoficznych rozkmin austriackiego wąsacza opartych o ileś case studies, naciąganych zresztą miejscami.

 

Psychoanalepsja_SS, Hej, jezeli uparcie twierdzisz ze ssri to super extra leki na zawansowana fobie spoleczna, to wypranie z uczuc, zombie feeling jest tego warte ?

Nie ja twierdzę. Dane empiryczne twierdzą za mnie. Co do wyprania z uczuć czy innych uboków - wcale tego nie neguję. Co do efektu placebo, już Ci to wyjaśniłem, ze w badaniach przeprowadzonych z grupą kontrolną (czyli tą, która otrzymywała placebo), w grupie badawczej (tej, co żarła SSRI) wystąpiła istotna statystycznie redukcja objawów fobii społecznej.

Zapominamy tylko jednym, kazdy z nas jest inny a nasilenie fobii moze byc zupelnie.

Nie zapominam i sądzę, że istnieją różne podtypy fobii społecznej, choć są one ciężko klasyfikowalne, na które działają inne leki - jednemu pomoże SSRI, drugiemu MAOi, trzeciemu nic. Starsze MAOi mają tę niefajną cechę... no wiesz jaką.

 

powiało optymizmem.. pomimo ciągłego użerania się z lękami społecznymi wciąż mam nadzieję, że da się to jakoś 'wyćwiczyć'. Tylko naszła mnie właśnie refleksja, że może kluczem nie jest walka z fobia jej akceptacja, czyli akceptacja siebie takiego jakim się jest: zalęknionym, wystraszonym itp. Walcząc z czymś nadajesz temu rangę i karmisz swojego 'wilka'.

Akceptować? Z pewnością nie można się obwiniać za stan rzeczy, nienawidzić siebie, trzeba też odrzucić myśli negatywne. Można zaakceptować "nieśmiałość", to że nie jest się najbardziej towarzyskim człowiekiem, ale jeżeli ktoś przez lęki nie jest w stanie wyjść z domu, to z tym powinien walczyć.

 

A czy ma ktoś z Was problem takiej natury, że boi się konkretnej osoby?

Mimo że dana osoba realnie nic takiego Wam nie zrobiła. Wiadomo, że były jakieś wymiany zdań, jak praktycznie w każdej relacji międzyludzkiej.

Czy ta osoba jest dla Ciebie pewnego rodzaju "autorytetem" lub czy jesteś od niej w jakiś sposób zależna i czujesz, że powinnaś liczyć się z jej zdaniem? Jeśli o to chodzi, to zdecydowanie tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie nie. Raczej koleżanka. Nigdy nie umiałam tego nazwać, dopiero jak kontakt się urwał, to byłam uprzejma przyznać się przed sobą, że się jej boję/bałam. Ale raczej boję.

Do tego stopnia, że nie umiałam być sobą, nie umiałam powiedzieć nie, w ogóle zachowywałam się dziwnie. Ale jej nie umiałam tego powiedzieć wprost, udawałam (również przed sobą), że wszystko jest ok.

Może to irracjonalne, przecież wiem, że mnie nie zabije (co najwyżej bywała niemiła, ale zasłużyłam - nikt nie jest idealny), a mimo wszystko nawet jak mi się przyśni, to czuję lęk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wcześniej miałem często taki problem, że nie wiedziałem jak machać rękoma, nogami itd. czułem się trochę jak sztywny robot, teraz to całkowicie ustało, nawet nie zwracam na to uwagi, macham wszystkim naturalnie

Tylko nie odleć :D

 

Ten mały dyskomfort, który pozostał może być spowodowany tym, że lek nie poradził sobie jak dotąd z problemem łzawienia oczu ale nie wykluczam, że ten problem może mieć również podłoże czysto fizyczne więc niedługo zamierzam odwiedzieć okulistę. Dziwnym trafem problem łzawienia występuje tylko na zewnątrz gdy mijam ludzi, a gdy mijam ich w budynku nawet całymi tłumami, np. w galerii handlowej to oczy mi w ogóle nie łzawią i idę na totalnym luzie.

Łzawienie zdarza mi się, ale ja wtedy czuję się tak jakbym płakał więc u mnie to ma podłoże emocjonalne. Smutno się człowiekowi robi, gdy masz fobię społeczną i kolejny raz wchodzisz w sytuację wywołującą lęk. To jest tragiczne.

 

A czy ma ktoś z Was problem takiej natury, że boi się konkretnej osoby?

Mimo że dana osoba realnie nic takiego Wam nie zrobiła. Wiadomo, że były jakieś wymiany zdań, jak praktycznie w każdej relacji międzyludzkiej.

Nie. Ja się większości osób boję. Bardziej tych, których mniej znam, bo do fobii dokłada się lęk przed nieznanym. Do tego dochodzi lęk sytuacyjny. Wiadomo będę się bardziej stresował na ocenie całorocznej 1 na 1 z szefem niż w normalny dzień pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy ma ktoś z Was problem takiej natury, że boi się konkretnej osoby?

Mimo że dana osoba realnie nic takiego Wam nie zrobiła. Wiadomo, że były jakieś wymiany zdań, jak praktycznie w każdej relacji międzyludzkiej.

Nie; ja się boję i wstydzę prawie wszystkich, tyle, że jednych mniej, drugich bardziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monooso, Hej, widze ze sulpiryd ladnie dziala, az mi smaka na niego zrobiles, a ze mam pare opakowan nie ruszonych ( wystraszony efektami ubocznymi) to poczekam jeszcze na pare twoich relacji i moze sam sie skusze. Fajnie ze lek dziala w sumie od zaraz, gratuluje podjecia decyzji, mam nadzieje ze trafnej. Odezwij sie jak lek sie dalej rozkreca, czy moze dzialanie oslablo.

Chetnie bym teraz wzial ale jestem na prohormonach i nie wiem czy mi watroby nie rozwali ;). Zreszta neuroleptyki i silownia to chyba sie wyklucza co nie ?

pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monooso, Hej, widze ze sulpiryd ladnie dziala, az mi smaka na niego zrobiles, a ze mam pare opakowan nie ruszonych ( wystraszony efektami ubocznymi) to poczekam jeszcze na pare twoich relacji i moze sam sie skusze. Fajnie ze lek dziala w sumie od zaraz, gratuluje podjecia decyzji, mam nadzieje ze trafnej. Odezwij sie jak lek sie dalej rozkreca, czy moze dzialanie oslablo.

Dzięki. No Sulpiryd jak na razie działa fajnie i jest obiecująco, przynajmniej zlikwidował moje prawie wszystkie objawy nerwicowe w sytuacjach społecznych (bezdechy, pocenie się, napięcie mięśni, robotyka, biegunki itp.). Na pewno jest o wiele spokojniej i lepiej niż na trzeźwo ale nie ma co ukrywać, że lek trochę wpływa na zdolności umysłowe. Czuję się jakbym był ciągle na takim lekkim Etizolamie, a tak nawiasem mówiąc to jest lepszy od Eitzolamu ponieważ po pierwsze nie zamula, aż tak, a po drugie przede wszystkim działa skuteczniej na większość moich objawów. Trochę ciężko mi się przyzwyczaić do nieco innego odczuwania emocji czy różnch innych bodźców. Jest trochę inaczej niż wcześniej ale myślę, że z czasem się przyzwyczaję. Za parę dni napiszę coś więcej, muszę porobić testy społeczne, które dobitnie mi pokażą jego skuteczność. Idealnym miejscem do tego będzie niedzielna msza w kościele bo wiem jak na trzeźwo się tam zachowuję i jaka jest masakra. Na razie robię testy pasywne, tzn. głównie przebywając i poruszając się wśród innych ludzi. Dopiero później zacznę testy aktywne czyli rozmowy z ludźmi chociaż ten drugi etap już dla mnie bardziej podchodzi pod nieśmiałość i problemy osobowościowe niż pod fobię społeczną. Fobie społeczną utożsamiałem głównie z nieuzasadnionym lękiem i różnymi objawami somatycznymi w obecności innych ludzi. Problemy z rozmową zaliczam już do innego kalibu zaburzeń, które leczy się terapią lub przełamywaniem się. Ktoś tam wcześniej pisał, że z fobią społeczną należy się przełamywać. Hahahahaha, w moim poprzednim stanie gdy byłem cały rozje*any g*wno to dawało i było istną męką. W leczeniu nieśmiałości i osobowości unikającej takie coś może da rade ale nie w leczeniu zaawansowanej fobii społecznej.

 

Zreszta neuroleptyki i silownia to chyba sie wyklucza co nie ?

Dlaczego niby?! Ja przyjmuję minimalną dawkę leku, to co nie mogę nawet ćwiczyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cytuj:

Zreszta neuroleptyki i silownia to chyba sie wyklucza co nie ?

 

Dlaczego niby?! Ja przyjmuję minimalną dawkę leku, to co nie mogę nawet ćwiczyć?

 

Hej. Nie odpowiem na to pytanie, ale troche poczytalem i chyba nie ma na to szans, bo albo nie bedzie efektow albo nie bedzie sie chcialo. Zreszta lista skutkow ubocznych sulpirydu jest gruba .... Gino, mlekotok, tycie, itp, sam nie wiem. Musial bym sprobowac ale po cyklu . Pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

novymivo, Tylko, że ja jakoś grubo nie ćwiczę tylko lekko. Dlaczego ma niby nie być efektów? A co do niechcenia to nie mam takiego problemu. Akurat Sulpiryd nie ma jakichś wielkich skutków ubocznych. Gino występuje u nielicznych osób. Mlekotok głównie u kobiet. Tycie w zależności od osoby ale dla mnie nawet się przyda. Nie widzę w nim żadnych poważnych skutków ubocznych, no może z wyjątkiem późniejszych objawów parkinsona, no ale ja już przejawiałem takie objawy w pewnym stopniu nawet przed zażywaniem leku stąd moje przypuszczenia z brakiem dopaminy więc nie jest to dla mnie nic strasznego. Teraz te objawy nawet się zmniejszyły, chociażby ręcę o wiele mniej mi latają. O wiele gorsze skutki uboczne ma Convulex czyli mój drugi lek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monooso, Hej, czy na tym leku jest Tobie zimniej? Ja cale zycie bylem goracy tzn zawsze ubieralem sie cienko a przy ludzial robi sie goraco. Na benzo robilo sie zimno przyjemnie, a jak na sulpirydzie ? Ps - cisnienie mam ok.

Zapomniałem o tym wspomnieć, zdecydowanie tak! Jestem bardziej wrażliwy na zimno. Jest to wielki plus bo wcześniej miałem podobnie do Ciebie. Teraz mogę swobodnie zasypiać, a wcześniej było mi ciągle zbyt gorąco.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej,

ja mam nasiloną fobie kiedy dni sa słoneczne i dłuższe wiosną, latem, a jak jest ciemno, szaro buro to czuję się lepiej, w sumie nie ma reguły ale zazwyczaj od kliku lat, leki nasilaja sie kiedy ludzie są rozesmiani, duzo się dzieje a jak spokojnie to i ja jestem pewniejsza siebie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monooso, miales moze fobie ze jak bylo slonecznie jasno to fobia byla mocniejsza, a jak ciemniej to slabsza ? Sulpiryd by tez w tym pomogl ?

Oczywiście, że tak. Wieczorem i w nocy gdy jest ciemno o wiele lepiej się czuję, mam lepszy humor, więcej energii, moja fobia jest słabsza. Tylko, że nie ma to związku tak jakby ze słońcem ponieważ gdy jest słonecznie i ciepło to wtedy też bardzo dobrze się czuję, moja fobia społeczna jest o wiele mniejsza, mam więcej energii itp. Najgorsze są takie zwykłe, szare dni, gdy nie jest bardzo słonecznie tylko tak średnio. Dodam, że kiedyś nieprzepadałem również za latem i słońcem, nawet bardzo, ale odmieniło mi się to około 2 lata temu po pewnych przygodach. Teraz gdy zażywam lek wydaje mi się, że też czuję się lepiej wieczorem. Chyba mam już tak w naturze.

 

Przed chwilą testowałem sobie fobie społeczną w pewnym budynku. Otóż chodziłem sobie wśród wielu obcych osób bez najmniejszego problemu. Przechodziłem sobie specjalnie ciasnymi korytarzami gdzie po bokach siedziało wiele ściśniętych osób czekających w kolejce. Mimo, że się na mnie patrzyły (co jest zresztą naturalne) to w ogóle mnie to nie ruszało, nawet chciało mi się uśmiechać. Siadałem też w pobliżu innych osób i też siedziałem na luzie. Nawet na całkowitym luzie mogłem rozmawiać przez telefon w obecności innych osób, a nie tak jak wcześniej, że miałem głos cichy, głos mi drżał, wstydziłem się głosu, myślałem sobie co oni pomyślą itd. Istna rewelacja, mogę powiedzieć, że moja fobia społeczna, przynajmniej w tym wydaniu paswynym została zlikwidowana w 99%. Na ten 1% składa się łzawienie oczu ale TYLKO na podwórku oraz TYLKO gdy pogoda jest odpowiednia czyli zimna, dlatego podejrzewam tutaj problem natury fizycznej, tylko ciekawe czemu nasila się to głównie przy mijaniu ludzi. Na ten 1% również składa się uczucie lekkiego zakłopotania czy zawstydzenia gdy stoję, np. na środku, a ze wszystkich stron ktoś na mnie się patrzy ale myślę, że każda nawet normalna osoba ma podobnie. W najbliższą niedzielę w czasie mszy świętej będę mógł już ostatecznie potwierdzić pozytywne efekty w leczeniu fobii społecznej. Patrząc na swoje obecne wyniki testów, myślę, że będzie to tylko czystą formalnością. Nawet jeżeli pozbyłem się fobii społecznej to nie oznacza, że nie mam dalej problemów. Otóż mam cholernie wielkie problemy osobowościowe oraz gigantyczne zacofanie społeczne. Potrzebne będą mi rozmowy z psychologiem i prawdopodobnie jakieś terapie w celu resocjalizacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, jak mija wam dzien ? Ja od 5 dni jestem na prohormonach i moge smialo napisac ze fobia ustapila w 70%, depresja w 80% i wogole duzo lepiej sie czuje .

Pzdr.

 

-- 06 lut 2015, 21:19 --

 

Maly update.

Sulpiryd odpada- za duzo skutkow ubocznych jak nie teraz to pozniej. Monooso lepiej sprobuj AMIsulpiryd niby nowoczesniejszy bez skutkow ubocznych . Poczatkowo chcialem wejsc na mao-i -odpuszczam. Teraz sprobuje wenlafaksyne oraz lyrice jak sie uda wyludzic ;).

Dam znac o efektach ale nie wczesniej jak za 1.5 miesiaca bo poki co jest ok i mam nadzieje ze tak zostanie.pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, jak mija wam dzien ?

Spokojnie. Ten cały Sulpiryd chyba zbyt mocno mnie uspokaja. Już wcześniej bylem bardzo spokojny ale teraz to jestem w ogóle jak jakiś baranek, jak kompletna ciepła klucha. Prawie nic mnie nie denerwuje, większośc mam w dupie. Poza tym nie mogę się przyzwyczaić do tego uczucia bycia caly czas na lekkiej bombie i 'ciężkości głowy'. Czuję się jakbym był na czymś w rodzaju lekkiego benzo. Czuję, że moje zdolności umysłowe zostały ograniczone w pewnym stopniu, pewnie wynika to z tego uspokojenia. Chociaż dzisiaj ten efekt jest już mniejszy niż wczoraj więc może z czasem zaniknie. Co do aktywizacji to też jestem zawiedziony jak na razie. Podobno ten lek w małych dawkach miał pobudzać, a ja biorę 50 mg czyli dawkę minimalną. No jakoś tam pobudza ale jest to pobudzenie takie wewnętrzne, naturalne, nie wiem jak to wyrazić, na zasadzie, że fajnie z kimś porozmawiać czy fajnie gdzieś pójść. Nic nachalnego, równie dobrze mogę nic nie robić i siedzieć czy leżeć sobie na kanapie do tego czując się jeszcze lepiej niż przed braniem leku bo jestem znieczulony w pewnym stopniu. A z drugiej strony teraz takie czynności jak wstanie z łóżka, umycie zębów czy zrobienie sobie śniadania nie sprawiają mi ŻADNEJ trudności, robię je bezproblemowo i z przyjemnością, natomiast wcześniej kosztowało mnie to cholernie dużo energii i samozaparcia. Dlatego ciężko mi ocenić tą początkową aktywizację, mam ambiwalentne uczucia. Z jednej strony jakoś aktywizuje, a z drugiej strony czuję się zbyt uspkojny i lekko zamulony. Co do stabilizacji nastroju to działa średnio, ten efekt może być spowodowany głównie w pewnym stopniu odwrażliwieniem. A co do działania antydepresyjnego to ciężko mi się wypowiedzieć, w tej kwestii nie jest raczej najlepiej, wydaje mi się, że moja depresja nawet się paradoksalnie troszkę pogłębiła pomimo pozytywnych efektów na gruncie społecznym. Chociaż może przesadzam i to jest neutralny stan? Nie wiem. Pociesza mnie to, że lek rozkręca się parę tygodni, a ja przyjmuję go dopiero 5 dni więc liczę ciągle na jakieś porządne pobudzenie, orzeźwienie i dodanie radości życia.

 

Monooso lepiej sprobuj AMIsulpiryd niby nowoczesniejszy bez skutkow ubocznych .

Na razie ten swój testuje. Jest obiecująco, zobaczymy jak będzie dalej. Poza tym Sulpiryd w małych dawkach powoduje minimalne skutki uboczne, prawie żadne. Większość skutków ubocznych z ulotki tyczy się wyższych dawek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już nie wiem co robić rzuciłem lei bo nic mi nie pomagały... byłem na terapii dynamiczno psychologicznej czy jakos tak 2 spotkania i stwierdziłem ze nic mi nie pomoże teraz szukam specjalistyw dziedzinie poznawczo begawioralnej moze to mi pomoże ? caly czas studiuje i jakos radze sobie ale w oczach innych wychodze na debila ... jak ide do odpowiedzi ustnej to mam taki jakby "paraliż" ciało sztywnieje i dosłownie ledwo wydukuje słowa zaraz mam straszna suchość w ustach ...a o czy non stop załzawione..znajomi mowia ze placze : / ja nie wiem z czego to jest ...nie poddaje sie i walcze mam nadzieję ze leki ustąpi a wkoncu teraz non stop mam na studiach jakies zaliczenia itp wiec duzo organizm traci przez ten stres na zdrowiu... Ale na prawde nie wiem co robić..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już nie wiem co robić rzuciłem lei bo nic mi nie pomagały... byłem na terapii dynamiczno psychologicznej czy jakos tak 2 spotkania i stwierdziłem ze nic mi nie pomoże teraz szukam specjalistyw dziedzinie poznawczo begawioralnej moze to mi pomoże ? caly czas studiuje i jakos radze sobie ale w oczach innych wychodze na debila ... jak ide do odpowiedzi ustnej to mam taki jakby "paraliż" ciało sztywnieje i dosłownie ledwo wydukuje słowa zaraz mam straszna suchość w ustach ...a o czy non stop załzawione..znajomi mowia ze placze : / ja nie wiem z czego to jest ...nie poddaje sie i walcze mam nadzieję ze leki ustąpi a wkoncu teraz non stop mam na studiach jakies zaliczenia itp wiec duzo organizm traci przez ten stres na zdrowiu... Ale na prawde nie wiem co robić..

 

Może leki są źle dobrane?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu dzisiejszym, ja ateista, zawitałem do kościoła na niedzielną mszę, w celu zbadania efektywności Sulpirydu na objawy fobii społecznej. Wybrałem kościół, w którym już wcześniej byłem kilka razy. Wybrałem miejsce jedno z najbardziej hardkorowych czyli środek kościoła i środek ławki, tak aby było daleko od wyjścia, tak aby nie było możliwości ucieczki i tak aby z każdej strony byli jacyś ludzie. Na początku muszę powiedzieć, że się zaskoczyłem ale niestety negatywnie. Po różnych wcześniejszych testach społecznych byłem przekonany, że tym razem uczestnictwo w mszy będzie dla mnie czymś całkowicie swobodnym i naturalnym. Jednak nie było. Na pewno czułem się tym razem lepiej i stabilniej niż w czasie swoich wizyt na trzeźwo ale jednak w dalszym ciągu przeszkadzały mi takie objawy jak: SPORY dyskomfort psychiczny, sztywność ciała oraz wydawało mi się, że moja twarz przybrała dziwny wygląd, jakby się naciągneła. Porównując to ze swoimi wcześniejszymi próbami kościelnymi na trzeźwo to nie było teraz najgorzej ponieważ miejsce, w którym zasiadałem było bardzo hardkorowe jak dla fobika, na trzeźwo nigdy bym tam nie usiadł. Nie miałem żadnych drgawek, ani nóg, ani innych części ciała jak wcześniej, nie miałem, aż tak patologicznie wyostrzonych zmysłów jak wcześniej (chociaż też były w pewnym stopniu wyostrzone ale w mniejszym), w ogóle się nie pociłem jak wcześniej i ogólnie czułem się trochę lepiej, pewniej i stabilniej. Jednak i tak było bardzo ch*jowo. Ten dyskomfort psychiczny oraz sztywność spowodowały, że najlepiej stałbym całą mszę w jednej pozycji, patrzył się w jeden punkt i w ogóle bym się nie ruszał, tak to mogę przedstawić. Tak się teraz zastanawiam dlaczego było tak źle pomimo pozytywnych rezultatów w innych ekspozycjach społecznych. Doszedłem do wniosku, że chodzi tutaj głównie o przebywanie przez większość czasu w jednej pozycji oraz o zachowanie powagi. W innych sytuacjach mogłem się ruszać, robić coś rękoma, przebierać nogami, zmieniać pozycje, robić cokolwiek co rozładowałoby stres (nawet nieświadomie), a tutaj miałem do wyboru tylko stanie i gapienie się przed siebie oraz siedzenie. Do tego wszystko na sztywno, oficjalnie, w jednej pozycji bo z każdej strony są ludzie i siedzi się w ścisku. Dlatego moim zdaniem ograniczenie ruchu było powodem napięcia psychicznego oraz sztywności. Gdy trzeba było uklęknąć i później wstać to dziwnym trafem czułem się wtedy O WIELE lepiej, zarówno psychicznie jak i fizycznie. Nagle schodziło napięcie. Oczywiście nie bez znaczenia był też ścisk i ogromna liczba osób, jednak nie było to kluczowe. Tak to widzę, nie wiem tylko jakie z tego mogę wyciągnąć wnioski na przyszłość. Chyba trzeba będzie zwiększyć dawkę leku do 100 mg, może wtedy coś pomoże. Dodam, że w czasie mszy na Etizolamie było O WIELE lepiej i luźniej niż w czasie mszy na Sulpirydzie, nie ulega to wątpliwości. A i na marginesie dodam jeszcze, że Sulpiryd przestał mnie całkowicie zamulać oraz przestałem mieć uczucie 'ciężkiej głowy'. Te objawy zamulenia trwały tylko kilka dni, teraz lek wgrał się tak jakby w system i działa w tle w ogóle mi nie przeszkadzając. Jedyny skutek uboczny, który przeszkadza mi najbardziej podczas stosowania leku to nadmierne wychłodzenie ciała, ciągle jest mi zbyt zimno, chyba, aż za bardzo. Jak tak patrzę teraz na temperaturę to nie jest możliwe aby przy -1 C było mi tak zimno. Za godzinkę rozpoczynam swoją kurację farmakologiczną w leczeniu fobii społecznej kolejnym lekiem o nazwie Convulex. Nie będę ukrywał, że jestem trochę zesrany ponieważ lista objawów ubocznych tego leku to jakiś kiepski żart, można ogłuchnąć, wyłysieć, wysadzić sobie wątrobę, uszkodzić nerki, pożygać się, mieć halucynacje oraz wiele, wiele więcej (do tego wcale nie rzadko!). Módlcie się za mnie, abym nie wyciągnął nóg. Z jednej strony jestem ciekawy działania, a z drugiej przeraża mnie lista skutków ubocznych. Ten lek podobno podbija działanie innych psychotropów więc może mój Sulpiryd zacznie też mocniej działać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monooso, Lepiej sobie odpusc ten convulex, to gowno a nie lek. Nie lacz z benzo bo padaczki dostaniesz.

Jestes mlodym facetem a leki ci konowal przypisal jak dla starego ramola z padaczka, schizofrenia i chadem w jednym.

ps- ja poki co pozbylem sie fobii w 80% dzieki prohormonom, fobia ustepuje, czerwienienie tez, nastroj o dziwo podwyzszony, czuje sie jak na malej dawce phenibutu- usmiech i do przodu. Do tego kondycja ostro na plus a to dopiero niecaly tydzien. Jak tak dalej bedzie to kto wie czy to nie jednak problemy z testosteronem lub prolaktyna.

pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak się teraz zastanawiam dlaczego było tak źle pomimo pozytywnych rezultatów w innych ekspozycjach społecznych. Doszedłem do wniosku, że chodzi tutaj głównie o przebywanie przez większość czasu w jednej pozycji oraz o zachowanie powagi. W innych sytuacjach mogłem się ruszać, robić coś rękoma, przebierać nogami, zmieniać pozycje, robić cokolwiek co rozładowałoby stres (nawet nieświadomie), a tutaj miałem do wyboru tylko stanie i gapienie się przed siebie oraz siedzenie. Do tego wszystko na sztywno, oficjalnie, w jednej pozycji bo z każdej strony są ludzie i siedzi się w ścisku. Dlatego moim zdaniem ograniczenie ruchu było powodem napięcia psychicznego oraz sztywności.

Dokladnie o to chodzi.

 

Jednak celowe wystawianie sie na tego typu sytuacje spoleczne z nastawieniem sprawdzenia sie, to kiepski pomysl. Na sama mysl juz, idzie sie w napieciu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monooso, Lepiej sobie odpusc ten convulex, to gowno a nie lek. Nie lacz z benzo bo padaczki dostaniesz.

Czytałem o nim wiele negatywnych opinii ale jednak zdecydowałem się wypróbować. Co do łączenia z benzo to nie jest to wskazane, przynajmniej oficjalnie w ulotce ponieważ oba leki działają na podobne obszary w mózgu, jednak wydaje mi się, że mogę to łączyć z benzo, w innym przypadku psychiatra nie wypisałby mi recepty na Alprazolam, chyba wie co robi, ma jakieś doświadczenie. Myślę tylko, że należy stosować niższe dawki. Na razie nie miałem jeszcze okazji używać benzo od rozpoczęcia leczenia Sulpirydem, którego notabene też chyba nie powinno się łączyć z tą grupą leków. Dodam, że pani psychiatra wydawała się konkretna, przejęta moim stanem zdrowia, poświęciła mi sporo czasu, a nie, że wszystko szybciutko i na odpier*ol.

 

Jestes mlodym facetem a leki ci konowal przypisal jak dla starego ramola z padaczka, schizofrenia i chadem w jednym.

Przepraszam ale co Ty pieprzysz? Sulpiryd w małych dawkach to również lek do leczenia objawów autystycznych, objawów psychotycznych, nerwic, negatywnych objawów schizofrenii czy lekkiej depresji. Ja takie objawy jak najbardziej przejawiałem więc dostałem ten lek, który bardzo pomógł w tym zakresie. Do leczenia pozytywnych objawów schizofrenii ten lek jest stosowany dopiero w dużych dawkach, kilkakrotnie przekraczających moją. Zresztą wszystko pisze w ulotce. Dlaczego otrzymałem akurat ten lek, a nie jakiś antydepresant? Nie wiem, to trzebaby było zapytać już lekarza, prawdopodobnie ten lek najbardziej pasował do mnie i najlepiej łączył się z tym drugim. A co do Convulexu to ten lek w małych dawkach stosowany jest do leczenia wahań nastroju i właśnie oficjalnie w tym celu został mi przypisany. Nie wiem czy mam podejrzenie CHAD czy borderline, nie isotnte, ale wiem, że mam wahania nastroju, czasami bardzo skrajne i szybkie. Natomiast dopiero w o wiele wyższych dawkach stosowany jest do leczenia padaczki (której tak na marginesie wiele objawów też przejawiam, jest trochę typów różnych padaczek). Myślę, że może nie wypisał mi typowego antydepresantu dlatego ponieważ ja nie jestem ciągle w depresji tylko ja raz jestem szczęsliwy, a raz smutny, nastrój mi po prostu skacze w odpowiedzi na najmniejszy bodziec. Gdyby mi wypisał typowe leki poprawiające humor to bardzo prawdopodobne, że wpadłbym w jakiś stan manii czy coś takiego. A zresztą czuję się całe życie jak jakiś niedorobiony, stary ramol, a nawet gorzej. Już mi tam wszystko jedno bo i tak wegetuje. Muszę coś z tym w końcu zrobić jeżeli chcę w miarę swobodnie funkcjonować społecznie. Niech leczą mnie dopóki mam taki zapał i możliwości, oddaję się do dyspozycji oficjalnych medyków po 2 latach nieudolnego działania na własną rękę.

 

ps- ja poki co pozbylem sie fobii w 80% dzieki prohormonom, fobia ustepuje, czerwienienie tez, nastroj o dziwo podwyzszony, czuje sie jak na malej dawce phenibutu- usmiech i do przodu. Do tego kondycja ostro na plus a to dopiero niecaly tydzien. Jak tak dalej bedzie to kto wie czy to nie jednak problemy z testosteronem lub prolaktyna.

pzdr

To super, informuj dalej jak tam Ci idzie. Mierzyłeś w ogóle poziom testosteronu? Sam zamierzam zrobić sobie takie badanie w przyszłości ponieważ podejrzewam braki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu dzisiejszym, ja ateista, zawitałem do kościoła na niedzielną mszę, w celu zbadania efektywności Sulpirydu na objawy fobii społecznej
bóg Cie pokarał. :mrgreen:

 

Ja kiedyś badałem testosteron i mam w dolnej granicy normy widać moje zniewieścienie i niskie libido ma przynajmniej częściowo podłoże hormonalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×