Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Problemem nie są spotkania, tylko to, że bardzo trudno zgrać się na takie spotkanie,

tzn. by każdy danego dnia czuł się względnie ok, na tyle by móc bez lęku lub silnego smutku

się spotkać. Niestety bardzo trudno o to, a dodatkowo każdy chce wypaść dobrze,

bo każdy boi się drugiej nieznanej osoby, która może go nieświadomie zranić.

 

Uwierzcie mi, że to nie jest łatwa sprawa, jedna osoba ma lekką depresję i osobowośc,

która usiana jest cynizmem, druga osoba odczuwa ogromny lęk, a więc ta pierwsza

osoba staje się dla niej zagrożeniem. Podobnych przykładów mógłbym dawać dziesiątki,

przerabiałem już takie spotkania, poznałem w ten sposób ponad 50 ludzi.

 

To jest trudniejsze niż Wam się wydaje, tutaj trzeba kogoś odpowiedzialnego,

kto w takim spotkaniu pełniłby funkcję mentora/prowadzącego, który umiałby

takie osoby pozytywnie zjednać ku sobie. Niestety wielu nie jest świadomych

swojego egoizmu, pychy, chamstwa itp. co stwarza wielkie niebezpieczeństwo

dla innych.

 

Więc jeśli ktoś ma potrzebę, to jest PRIV i można tam się poznawać,

dodatkowo osobno mamy spotkania wg. miast w odpowiednim dziale forum.

Więcej nie da się zrobić.

 

Mi by się marzyło zrobienie wspólnej, darmowej terapii dla nas, w której

uczestniczyłyby osoby z dużym doświadczeniem psychologicznym, stażyści psychologii czy

psychoterapeuci zdobywający doświadczenie ale posiadający już wiedzę teoretyczną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problemem nie są spotkania, tylko to, że bardzo trudno zgrać się na takie spotkanie,

tzn. by każdy danego dnia czuł się względnie ok, na tyle by móc bez lęku lub silnego smutku

się spotkać. Niestety bardzo trudno o to, a dodatkowo każdy chce wypaść dobrze,

bo każdy boi się drugiej nieznanej osoby, która może go nieświadomie zranić.

 

Trudno się zgrać. W większym gronie jeszcze większy problem. Spotkania są raz na jakiś czas, nie wiem jak Wy, ale ja w takim trybie nie jestem w stanie się "oswoić" z ludźmi nawet po kilku miesiącach takich spotkań. Może w mniejszej grupie, malutkiej... W sumie wzrasta szansa częstszych spotkań, gdy mniej osób ustala termin.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spotkania są raz na jakiś czas, nie wiem jak Wy, ale ja w takim trybie nie jestem w stanie się "oswoić" z ludźmi nawet po kilku miesiącach takich spotkań.

Bywa, że do pełnego oswojenia się z grupą ludzi potrzeba kilku lat. Np. na studiach dobrze oswojony w przebywaniu z grupą czułem się po około 2 latach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Follow_, lepiej chyba w mniejszym gronie, nie czuje się człowiek odtrącony na bok, sam może dodać chociażby te swoje 3 grosze. Jest to wysiłek, ale na pewno nie taki jak rozmowa przed pełną publiką (wg mnie).

mark123, oo, znam temat. Ja po 3 latach jestem w stanie wśród nich egzystować, kilka godzin. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Devnull, wiem, że w tym jest problem. Ale ludzie biorący udział w takim spotkaniu myślę, że zdają sobie sprawę z tego, że inni mają problemy natury psychicznej, więc właśnie nie trzeba czekać na wyraźnie lepsze samopoczucie tylko właśnie umówić się nawet jak człowiek nie czuje się najlepiej i porozmawiać o tym z osobą czującą podobnie, to dużo daje i nierzadko poprawia samopoczucie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech zaczęłam się zastanawiać, co jest znowu ze mną :/ Jestem intro, ale bez przesady... Zaprasza mnie kolega na "spotkanie po latach" ludzi ze studiów. Oczywiście odmawiam, bo już wiem, jak czułabym się w tej rozwrzeszczanej, przechwalającej się gromadzie. Już ostatnio, po spotkaniu z owym kolegą, dostałam takiego nocnego napadu bezsenności, lęków i natrętnych myśli, że ehhhh... Chyba ze dwa tygodnie nie potrafiłam się wykaraskać z tego stanu.

 

Niby powinniśmy się otwierać na innych ludzi i korzystać ze spotkań, ale jak tu żyć, jak one mi aktualnie szkodzą na psychikę? Nie wiem, czy mi to przejdzie, ten etap zamykania się na ludzi coraz bardziej się pogłębia. Nie wiem, czy mam to przełamywać, trochę się boję, bo ledwo ledwo wyszłam jakoś z epizodu depresyjnego, nie chcę znowu tam wrócić :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm, najlepiej byłoby umieć odczytać tę granicę między tym, gdy spotkania z ludźmi naprawdę Ci szkodzą na psychę, a tym kiedy mimo wszystko (nawet leciutko wbrew sobie) mimo wszystko warto się przełamać i wyjść do ludzi - bo to rzeczywiście ważne w procesie wychodzenia z dołka.

 

Tylko że damn, sama wiem,jakie to trudne. Wręcz wydaje się niemożliwe do rozgraniczenia.

 

Może po prostu każdego dnia spróbuj zapytać samą siebie, czy na pewno czujesz się na tyle niezaprzeczalnie źle, by nawet nie próbować wyjść. Czy czasem, nawet mimo nie najlepszego samopoczucia - warto mimo wszystko się przełamać; żeby się też nie "zasiedzieć w depresji". ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Enroute, mam wrażenie, że siedzenie w robocie na 100% rozładowuje mój "towarzyski akumulator", że potem nie chcę nikogo już na oczy widzieć:/ A z drugiej strony, siedze potem na forum, szukając kontaktu przez sieć. Sama czasem nie rozumiem tego bezsensu ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cognac, po prostu pewnie w pracy masz do czynienia z ludźmi, z którymi niekoniecznie chcesz mieć cokolwiek wspólnego. W sensie że nawet jeśli nie odczuwasz w stosunku do nich jawnie negatywnych emocji, to ich obecność Cię po prostu męczy.

A potem szukasz kontaktu z osobami, które chociaż trochę potrafią Cię zrozumieć. A przynajmniej - wysłuchać.

 

Ot, chyba każdy z nas na tym forum mniej lub bardziej to zna z autopsji... :yeah:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nohrmalsy są cieżkie do zniesienia,czasem bardzo ciężkie,introwertyzm+aspołeczność/niechęć do ludzi wynikająca z zaburzeń +aspołeczność naturalna+często głupie/upierdliwe normalsy i zmuszanie się do siedzenia w ich towarzystwie tylko pogłębia aspołeczne zachowania,także rzutuje na nasze spojrzenie na ludzi,żywot towarzyski...że po prostu zamykamy się w twierdzach

 

Szukanie kontaktu w internetach,to swoista,instynktowna odskocznia od wymuszonych często,kontaktów z nohrmalsami

Albo tak mi się wydaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cognac

A potem szukasz kontaktu z osobami, które chociaż trochę potrafią Cię zrozumieć. A przynajmniej - wysłuchać.

 

Ot, chyba każdy z nas na tym forum mniej lub bardziej to zna z autopsji... :yeah:

 

To forum w jakiś sposób pomaga, nie wiem jak to wytłumaczyc. ja się dzięki temu zmusiłam :hide: , żeby iść do lekarza i powiedzieć, że mam problem ze snem, co z resztą było widać :hide: i byłam zapisać się do psychologa, ale niestety tu porażka na całej linii :why::why::why::hide: nie dałam rady wejść i tego zrobić, uciekłam:/ :hide::hide::hide: jestem tchórzem, zadzwonić i się zapisać...też się boję:/ miliony myśli w głowie i wstyd-to mnie blokuje :hide::hide::hide:

Ale chociaż śpię jak człowiek i może po tych proszkach nastrój się poprawi :uklon:

To forum ma dosyć specyficzną, ale stabilną konstrukcję, są grupy, podgrupy, poziomy, układy relacji, jest jakiś ład, system w chaosie, a ja nie chcę tu zaburzać konstrukcji :hide: , ale trzeci raz tu wracam, bo jakoś "dobrze" (nie wiem jak to nazwać) się tu czuję, chociaż trochę "nieswojo". Nie wiem, czy to da się zrozumieć:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Enroute, mam wrażenie, że siedzenie w robocie na 100% rozładowuje mój "towarzyski akumulator", że potem nie chcę nikogo już na oczy widzieć:/ A z drugiej strony, siedze potem na forum, szukając kontaktu przez sieć. Sama czasem nie rozumiem tego bezsensu ;]

 

Jak jeszcze pracowałem, to miałem podobnie. Teraz nawet ludzie z forum, którzy pracują są powodem mojego jeszcze większego zdołowania. Być może jeszcze niedawno, gdy pracowałem sam byłem powodem pogłębienia depresji u innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

symetria:/, pewnie dlatego, że dzięki temu forum wiemy, że nie jesteśmy sami ze swoim problemem.

Tak naprawdę w naszych zaburzeniach nieraz mniej dokuczliwe jest zaburzenie samo w sobie; nieraz jeszcze bardziej chyba przygnębiająca jest myśl, że nikt nie ma tak jak my i zmagamy się z naszymi demonami totalnie sami.

 

Bo depresja to takie uczucie że toniesz, podczas gdy cały świat obok zdaje się pływać w najlepsze.

 

Dlatego będąc tutaj na forum chyba czujemy się z jednej strony dobrze, bo wiemy, że nie zostaniemy odrzuceni; wiemy, że osoby tu przebywające są w stanie nas zrozumieć.

A że czujemy się może też "nieswojo", cóż - pewnie wynika to z tego, że mimo wszystko zaburzenia psychiczne nadal pozostają pewnym tematem tabu, no i też z oczywistych względów - każdy z nas wolałby ich po prostu NIE MIEĆ; toż posiadanie ich nie jest niczym chwalebnym i przyjemnym. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cognac

 

Enroute, mam wrażenie, że siedzenie w robocie na 100% rozładowuje mój "towarzyski akumulator", że potem nie chcę nikogo już na oczy widzieć:/

 

Nie martw się. Ja mam tak samo. Jak danego dnia obracam się w sporej grupie osób z tytułu różnych spraw to faktycznie samemu na wieczór marzę już tylko zaszyć się w domu i może ewentualnie popisać z kimś przez neta. :P Napewno jednak nie mam już wtedy ochoty na wychodzenie gdzieś i udanie się nawet do kolegi na pogaduchy i na piwko. :? Jeszcze czasem z koleżanką pogadam koło nocy przez tela ale po takim dniu z mnogością osób i rozmów nie mam juz ochoty na wychodzenie z domu. Najpierw DOBRY FILM, na noc tabletka na sen i na wyciszenie emocji a czasem stresu po całym dniu (bo często cierpię na bezsenność) :twisted: Koło 1 w nocy jakaś fajna ulubiona muzyczka na uszy i dopiero wtedy odprężony i odstresowany mogę jakoś zasnąć. :P Ykhm Jak miałem dziewczynę to seks też nie był złym rozwiązaniem hahaha. :lol:;) Oczywiście jeśli dziewczyna miała ochotę bo czasem też trzeba ją było przytulić i pocałować w czoło jak gryzł ją ciężki kłopot.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

my_name, No bez przesady, staruszko;d

 

Samotność to stan który towarzyszy mi od daty produkcji, wiec nie widzę w niej nic strasznego, ba! nawet nie lubię jak ktoś mnie z tej samotności za często wyrwie. Choć to dobre dla mojego ja i pokazujące, ze me ja,to dziwne ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×