Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

witam! na poczatku chcialabym przedstawic moja sytuacje... mam 21 lat...trzy miesiace temt urodzialm slicznego synka... mialam bardzo ciezki porod..rodzialm za granica.. byl to porod kleszczowy.. przez pierwsze trzy tygodnie nie potrafilam ogladac zdjec z porodu... po porodzie bardzo zle sie czulam .. plakalam nie mialam sily na nic ... przez trzy dni lezalam w lozku nic nie robiac.. moja mama zajmoawala sie malenstwem bo ja nie bylam w stanie.. kiedy przyszla do mnie polozna stwierdziala ze mam depresje poporodowa...zlecial mi leki antydepresyjne przez pierwszy miesiac ich niebralam bo chciala sobie sama pomoc i jakos wyjsc z tego... ale jednak nie potrafilam(( zaczelam brac tabletki ale wciaz sie zle czulam ... wszystko mnie bolalo i nie moglam uwierzyc ze jest to depresja... caly czas myslalam i nadal mysle ze jestem po prostu na cos chora...tzn.. mam objawy takie jak... zaburzenia rownowagi, dusznosci , bardzo sie poce, duszenie w gradle aa i zapomnialabym miwem leki.. boje sie sama zostawac z malenstwem w domu... alebo nawet wychodzic na dwor bo boje sie ze upadne ...(zemdleje).... byly juz momenty ze myslalam ze juz mi przszlo... nie balam sie wychodzic z domu ani sama zostawac... ale wciaz o tym caly czas mysle...!! bylam ostatnio u psychiarty i stwierdzila ze mam nerwice...bardzo sie boje... chcialabym byc " normalna" nie wiem jak mam sobie sama pomoc>.... chcialabym porozmawiam z ludzmi z podobnymi objawami...nie wiem co mam robic... PROSZE O POMOC

 

---- EDIT ----

 

będzie ok ja tez boje sie byc sama z córka i w dzien i w nocy niewiem czemu poprostu dopada mnie przerazliwy lęk i już a przy tym mam okropne wyrzuty sumienia ze jestem złą matką

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi sie ,że masz lęk przed odrzuceniem albo utratą obecnego partnera i dlatego masz blokade przed okazaniem uczuć :!: musisz poczuc sie bezpieczna uczuciowo z jego strony , on musi zrozumieć Ciebie, najlepiej porozmawiac o tym z partnerem, nie ma co ukrywac swoich obaw czy uczuć ... trzeba jasno przedstawic sytuacje żeby w przyszlosci nie miec w związku problemów :!: jezeli jestes z nim zwiazana silnie emocjonalnie i uczuciowo , dobrze czujesz sie w jego towarzystwie ,jest miedzy wami zaufanie to śmiało mów do niego co czujesz :!::smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś znowu miałam atak lęku, jadąc samochodem poczułam niepokój, nie potrafię napisać czego sie bałam ten strach spowodował ze chwyciłam sie mocno fotela, zamknęłam oczy, powtarzałm sobie "to nic to nic jak otworze oczy minie" nie wiem co sie stało ze sie tak zmieniła, jestem cala odrętwiała, jakbym nie miała sił, boje sie ze jak będę miała atak to nad nim nie bede w stanie zapanować.Ludzie mówią to choroba emocji, tylko ze ja nie potrafię zrozumieć, dlaczego czuje ten niepokój, chęć ucieczki? ..chciałabym z siebie to zmyć, poczuć pewnego rodzaju ulgę, ale od 4 tygodni, jestem jakby zamrożona. Najbardziej chyba przeraża mnie normalność, realność świata, ale z drugiej strony wiem ze te piękne chwile to w tym świecie i dzięki niemu sie wydążyły. Mam teraz tysiące myśli, dlatego pisze, boje sie bowiem ze w tej chwili tego nie robiąc gdzieś ucieknę. pytanie Dlaczego sie tak czuje? stwierdzenie: spokojnie to minie oddychaj przeponowo. Boże ty mi pomóż wyjść z tej ciemności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedewere ja nie odpowiem ci na pytanie dlaczego się tak czujesz bo sam sobie je zadaje, oczywiście mogę mówić że to konflikty wewnętrzne i życie wcześniejsze do chrzanu, stres i może i to jest prawda i przyczyna a nawet na pewno, tyle że to nie bardzo pomaga. Widzę że ty ciągle szukasz i nie dziwię się bo i ja nawet po dłuższym czasie chorowania też szukam roziązania czyli dokładnie tego żeby się dobrze czuć. Tak piszę bo czuję mam jakoś podobne historię zresztą jak to my nerwicowcy :) ja też mam tą myśl ucieczki czasem mam nawet wrażenie że zaraz wstanę i będe biegł gdzieś nie wiem gdzie, ucieknę albo po prostu zdechnę, nie wiem czy o takie coś tobie chodzi ale ja właśnie tak mam do tego lęk non stop i teraz sobie przypominam że już w dzieciństwie miewałem różne ataki ale wtedy młody organizm, człowiek który poznawał świat to nie trzymało długo w przeciwieństwie do teraz kiedy nie chce puścić. a i myśli czasem jakby bombardowały mi głowę a czasem oustka i otępienie kompletne No ale wkurzasz się na chorobę :) i tak trzymaj bluźnij na tę sukę :) mnie to czasem pomaga pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lusesita musisz choc raz wybrać się do psychologa :smile: kazdy z nas walczy z tym "dziadostwem " są gorsze dni i lepsze , trzeba poznać przyczyny lęku i nauczyc sie je eliminować , na pewno psycholog wskaże Ci własciwa drogę.

"forum" nie jest lekarzem :!: , tu wszyscy piszą o swoich dolegliwościach i walce , która nie ma końca. A tu trzeba nauczyc sie zyc z nerwicą i w pełni ją zaakceptowac , wtedy lęki będą minimalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jesteśmy krótko ze sobą,ale gdy miałam doła nie pozwolił mi odejść,ale kazał wypłakać .mogę na niego liczyć .Nie wiem,czy kocham go-to nie jest taka euforia zakochania jakbym chciała,ale czuję się bezpiecznie-to fakt. Jak go nie ma to myślę,że może wogóle go nie ma i szukam dziury w całym,denerwuję się,że nie może być ze mną na codzień jak mąż z żoną. Gdy jest ,to to mi wystarczy ,sama obecność. Myślę,że masz rację/cynosia27/,że boję się ,bo nie jestem pewna jego uczuć.Bardzo podoba mi się ,gdy on bawi się z moją córką,albo pomaga jej w lekcjach-ładnie to wygląda.Wiem,że będę miała z nim dobrze,bo jest zaradny,ale czy to nie przysłania mi uczuć? czym jest kochanie?czym jest miłość?

 

---- EDIT ----

 

jesteśmy krótko ze sobą,ale gdy miałam doła nie pozwolił mi odejść,ale kazał wypłakać .mogę na niego liczyć .Nie wiem,czy kocham go-to nie jest taka euforia zakochania jakbym chciała,ale czuję się bezpiecznie-to fakt. Jak go nie ma to myślę,że może wogóle go nie ma i szukam dziury w całym,denerwuję się,że nie może być ze mną na codzień jak mąż z żoną. Gdy jest ,to to mi wystarczy ,sama obecność. Myślę,że masz rację/cynosia27/,że boję się ,bo nie jestem pewna jego uczuć.Bardzo podoba mi się ,gdy on bawi się z moją córką,albo pomaga jej w lekcjach-ładnie to wygląda.Wiem,że będę miała z nim dobrze,bo jest zaradny,ale czy to nie przysłania mi uczuć? czym jest kochanie?czym jest miłość?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie za wielkie pocieszenie , że "ta walka nie ma końca" ja tak bardzo chcę żyć normalnie a niemogę mam malą córeczkę i wyrzuty sumienia że ją krzywdzę

 

---- EDIT ----

 

To nie za wielkie pocieszenie , że "ta walka nie ma końca" ja tak bardzo chcę żyć normalnie a niemogę mam malą córeczkę i wyrzuty sumienia że ją krzywdzę
To nie za wielkie pocieszenie , że "ta walka nie ma końca" ja tak bardzo chcę żyć normalnie a niemogę mam malą córeczkę i wyrzuty sumienia że ją krzywdzę
a może znacie jakies skuteczne leki ja mam całkiem dobry SERONIL i bardzo mocny RUDOTEL ale moze cos innego mi pomoże lepiej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a z kąd to dziadostwo się bierze ?ja po ataku jestemtak zmęczona ,że nie mam na nic siły ale wole te zmęczenie po ataku niż samo panike.dobrze że wiem co mi jest bo 6 m temu to wylądowałam w nocy w szpitalu robili mi wszystkie badania i nic tylko szybkie bicie serca i leki na rozszerzenie oskrzeli a na drugi dzień to samo i dali mi relanium i jak reką odjoł a potem leki terapia itd nawet było juz ok ale zostawiłaM TERAPIE I WRÓCILO WSZYSTKO tylko w mniejszym stopniu bo mam świadomośc i wiedze no i leki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja czasami jak np jestem w miescie badz w centrum handlowym, czuje taki nagly niepokoj i mysl "A co jesli okaze sie, ze mam raka?". To sprawia, ze musze szybko pojsc do najblizszej toalety , zamknac sie i to mnie na chwile uspokaja. jestem jakby spokojnieszja, moge isc dalej... i np jak ciesze sie , ze sobie cos ladnego kupilam, to przychodzi niepokoj, ze zaraz dowiem sie o chorobie.. dziwne, nie rozumiem skad to sie bierze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alexandra to tak jakbys uwazala ze nic dobrego Ci sie nie nalezy.Jesli sobie sprawisz przyjemnosc(np.zakupami)to zaraz bedziesz musiala za to ,,zaplacic,,choroba.

To tak jakbysmy uznawali siebie za ludzi niegodnych dobrego zycia,ze ono nam sie nie nalezy.Czas z tym skonczyc i brac to co najlepsze nie mysląc o cenie.Moze tak sie uda....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musze się z kimś tym podzielić bo nie wytrzymuje. Od jakiegoś miesiąca może nawet więcej codziennie odczuwam lęk. A raczej lęk przed lękiem. Boje się okropnie śmierci, od kąd pamiętam. Jak byłam mała i nachodziło mnie to potworne uczucie, to uświadomienie sobie, że MNIE NIE BĘDZIE, niemożność wyobrażenia sobie tego, poczucie uwięzienia w klatce, ta pewność, ze TO kiedyś nadejdzie...biegłam do mamy z krzykiem "mamo, ja umrę!", uspakajała mnie. Przechodziło i wracałam do zabaw. Potem gdy czułam, ze to nadchodzi włączałam telewizor, odchodziło. Napady miewałam wieczorami, gdy było ciemno i cicho...z tym mi się chyba śmierć kojarzy. Im byłam starsza bym rzadziej, 2 razy do roku takie poważne. Raz aż mi wszystko z ręki wyleciało w łazience...Teraz jest gorzej...nie wiem czy to wynik jesieni, braku słońca, ale lęk odczuwam ciągle. Boje się myśleć o śmierci, w wyniku czego ciągle mi ona towarzyszy. Zabiera mi całą przyjemność z dnia codziennego. Gdy próbuje zająć się muzyką, telewizorem, kimś, nadchodzi mnie uczucie, ze uciekam w błahe rzeczy...Boje się zatrzymać wzrok na czymś dłużej, bo nadchodzą te starsze myśli, boje się czasem nawet w lustro spojrzeć by za bardzo nie uświadomić sobie swojego istnienia a później śmierci.

 

Próbuje z tym walczyć, uczucie bezpieczeństwa nadchodzi, ale trwa chwile...na zmianę czuje lęk i spokój...Ostatnio częściej niż się wzruszam i czuje się mało odporna psychicznie.

Próbowałam sobie to tłumaczyć na miliardy sposobów : wina pogody, niezadowolenie z mojego obecnego życia, poczucie zmarnowania, za duże wymagania, za mało znajomych, za mało zajęć...brak umiejętności cieszenia się chwilą wynikający pewnych przeżyć w dzieciństwie.

Nie wiem już sama, wiem jedno, boje się. Chciałabym po prostu czuć się dobrze sama z sobą...sama w swoim pokoju, teraz z tym mam największy kłopot. Nie bać się myśli i tego co nadejdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko zdrowy umysł :smile: Agressia powiem tyle nie jesteś sama, wiem że to może wcale nie sprawi tego iż bedziesz się dobrze czuła ale może chociaż raźniej ;) Lęk to najgorsza męka jaka i mnie męczy, ten strach wszędobylski który jest w każdej minucie i choćby na chwilę nie mam zajęcia bardzo impresywnego to już jest w mojej głowie, już atakuje. Ja akurat boję się schizy, tego że przestanę całkiem wiedzieć kim jestem i gdzie i kim są moi bliscy, czasem mam wrażenie że yo już się stało. Śmierci boję się panicznie tylko gdy mam silne ataki lęku i objawy somatyczne. Ale jako dziecko pamiętam że bardzo się bałem tego że coś mi się stanie i umrę, bałem się wojny jakiejś katastrofy i wyobrażanie sobie tego budziło mnie okropny lęk, myślenie o tym jak to jest że mnie nie będzie? co się ze mną stanie? jak to jest czuć że się ni żyje i szły za tym okropne objawy somatyczne i to jeszcze jak byłem dzieckiem. Później to przeszło były inne rzeczy i tak zawsze coś a teraz jeszcze co innego. Żałuję że nie mogę ci powiedzieć jak to zrobić by się nie bać i nie cierpieć, może myśl sobie czasem :smile: że tam gdzieś jest taki wiktor taka np ania, michał marcin którzy umierają z takego samego strachu i przerażenia pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś pomagało mi, jak wyobrażałam sobie, że taka Julia Roberts czy Cameron Diaz tez umrze ;]

 

Kiedyś myślałam nad medytacją...http://www.astraldynamics.pl/upload/Vipassana.pdf

to co oferuje jest dość kuszące,

niestety jakoś, brak mi dyscypliny by codziennie to praktykować ;]

Może Tobie to jakoś pomoże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gdy miałam 4 lata pojawił sie u mnie pierwszy atak. Ból w okolicach odbytu. Silny jak jasna cholera. Atak trawał 6 godzin. Bole pojawiały sie co jakis czas, w atakach trawajacych od 3 do 10 godzin. Do 15 roku zycia były zwalczane środkami przeciwbólowymi (bezskutecznie), wizytami na pogotowiu, badaniami nie przynoszącymi żadnych efektów.

Podczas jednego z kolejnych ataków w ramach totalnej desperacji zażylam hydroksyzynę i.... po ataku! Od tego czasu pojaiła sie u mnie inna, nie mniej dokuczliwa przypałość. Chorobliwy lęk przed mogącym nadejśc bóle. Jestem pod opieka dwojki psychologów i monitoringiem psychiatry. Brałam citronil, średnio pomógł i potfornie mnie ogłuszył, do tego przy nim nadal musialam od czasu do czasu awaryjnie zażywać hydroksyzyne (biorę tą po 10g). Po odstwieniu citronilu przeżywałam cierpienia nieludzkie. Chodziłam na hydroksyzynie od samego rana do samej nocy. Dwa miesiące jak trzaśnięta młotkiem w głowę. W szkole bryndza, w domu koszmar... Dziś zabrakło hydroksyzyny. Od rana gryze paznokcie. Wypilam duszkiem 3 butelki neospazminy... Jestem zdruzgotana i wewnętrznie wykończona. Nie wiem gdzie upatrywac się źródła swoich problemów. Nie wiem od któej strony mam je zacząć zwalczać. Lekarze drepca w miejscu, nie umieję cmi pomóc. Nie chce do końca zycia leciec na lekarstwach która zmieniaja moje zycie w pasmo niekończącego snucia się...

 

Może ktoś z was wyszedł z podobnej sytuacji. Może ktoś jest w stanie udzielić mi jakiejś zlotej rady. A jeśli nie to może chociaż napisze, że da się z tego wyjść...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kuwa napisałem posta i mi skasowało w cholerę grrrr.....dobra to w skrócie napiszę że da się wszystko zrobić jak się od właściwej strony zabiera do tego. Po 2 to radzę się przyjrzeć w jakich sytuacjach się denerwujesz i starać się im zapobiegać. Po kolejne może jak doktorzy nie pomagają to trzeba ich zmienić. Kurdę mam lenia nie mam siły już pisać dzisiaj ostatnio w ogóle nie mam na nic siły wybacz. Możesz jeszcze spróbować znaleźć coś co sprawi ci przyjemność i pozwoli zapomnieć o chorobie na chwilę. Pozdrawiam i powodzenia jeszcze pewnie się odezwę ;) a i witam na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem co jeste grane. raz jest spoko i nagle trach wybucham. chce sie podzielic moja histora. od jakiegos8-9roku zycia ogarniarnia mnie lek, strach. moj ojciec jest hazardzista. fakt teraz nie gra ale byly to ciezkie chwile jak dla mnie bylam przeciez dzieckie. jak dowiedszialam sie co dzieje sie w moim domu to nie moglam byc juz taka mala dziewczynka ktora bawi sie wyglupia. mialam przeciez o rok mlodsza siostre ktora trzebabylo sie zajac. mama tez miala przeciez problemy wic nie mogla poswiecic nam tyle uwagi co przedtem. gdy te problemy mnie przerastały to(teraz to wiem) mdlalam a lekarze nie wiedzieli dlaczego. przez jakies 5 lat bylam po kilka razy w roku w szpitalu wlasnie na omdlenia. wymyslili mi lekarze ze cierpie na jakas plasawice co okazalo sie mylna diagnoza gdzyz musieli cos przeciez wymyslec. nie bylo mi latwo. nie chcialam stracic ani ojca ani matki. w wakacje kiedy wyszlam z podstawówki wpadlam w zle towarzystwo. na szczescie nie wciagneli mnie w zadn papierosy ani picie. mialam juz dosc tych wiecznych awantur, chowania pieniedzy gdzie sie tylko da. bylam mloda naiwna i glupia. muszeprzyznac nawet mi imponowali(mialam wtedy 13lat) byli cacy na luzie nie orzejmowali sie prawie niczy. moglam przy niech zapomniec o moich problemach. pewnego dnia dwoch przyszlo po mnie zebym sie z nimi gdzies wybrala. mieli taka swoja ala baze w guliku. poszlam gdyz i tak nie mialam nic ciekawszego do roboty. i wtedy zaczal sie mij drugi wiekszy koszmar. zostalam zgwalcona. bylam tak pzerazona ze nawet nie probowalam krzyczec, bronic sie . bylo to straszne. czulam ich zapachy, dym papierosa. po zystkim zachowywali sie tak jakby tak to mialo byc. wtocilam do domu czujac ze staje sie coraz brudniejsza w srodku. wycofalam sie z zycia towarzyskiego. w gimnazjum ludzie chodzili na dyskoteki ja nie- nawet te szkolne. pozwalalam soba pomiatac, mogli mi wszystko powiedziec bo czulam sie jak szmata, ze mnie to sie nalezy. czulam ze to moja wina co sie stalo w kanalach. rodzicom oczywiscie nie nie powiedziam. dowiedzili sie dopiero 5 lat pozniej o tym zdarzeniu. pod koniec drugiej klasy gimnazjum zaczelam miec mysli o smierci. balm sie jej( do teraz tak mam), przestalam sie uczyc bo uwarzalam ze i tak kiedys umre to po co sie mam uczyc. do czego mnie to jets potrzebne. kiedys rozmawialam z moja siostra i powiedzialam jej o moich myslach ale poprosilam zeby nic nie mowila rodzicom gdyz nie chce zeby sie denerwowal. oczywiscie zrobila inaczej. mama jak sie dowiedziala to wyslala mnie do jakiegos psychologa, z ktorym i tak nieumialam rozmawiac. na spotkaniach bylam nieobecna, mylalam co jest po drugiej stronie lustra i jednoczesnie sie balam tych mysli. w 3 klasiegim. pojechalismy na programowa wycieczke do osiwcimia. bylo to straszne miejsce. do domu wrocilam splakana, podenerwowana tym co zobaczylam. nie umialam sie uspokoic. mama poszla ze mna na pogotowie zyby dali mi jakies srodki. tam rozmawialam z psychiatra ktora wyslala mnie do specjalisty mlodziezowego. od klasy totalnie sie odizolowalam nie spalam po nocach, balam sie ze jak zasne to juz sie nie obudze. trafilam do szpitala do sosnowca na odzial dziecieco mlodziezowy. doslam prowadzacego pana doktora(nie potrafilam ufac facetom a nie mialam odwagi poedziec dlaczego gdyz sie tego wstydzilam) nie wspolpracowalam z nim. mama twierdzila ze nie uam mezczyzna gdyz tata nie tez skrzywdzil i wymielini mi lekarza na kobiete, z ktora tez nie potrafilam sie dogadac. po zakonczeniu 3miesiecznej hospitaizacji wrocilam do domu i trafilam na bardzo mija pani psycholog i psychiatre. u niej sie lecze do tej pory z roznymi przerwami. jej tez nie potrafilam powiedziec o tym okro[pnym wydarzeniu. dopiero gdy poznalam chlopaka ktory zobaczyl pod maska szrej myszki kobiete ktora jest warta poznania, zainteresowania. jest to moj pierwszy chopak. jestesmy raze juz ponad 3\lata. zaufalam mu na tyle ze powiedalam o tym co sie wydarzylo gdy mialam 13 lat. balam sie i to strasznie ze mnie zostawi bo stal sie dla mnie kims wazdym. okazalo sie ze nie dosc ze mnie nie zostawil to wspieral mnie w trodnych chwilach i to on namowil zebym powiedziala to rodzicom. tak tez zrobilam. rodzicie nie mielo do mnie pretensji ze nie powiedzialam im tego od razu bo zdali sobie spraweze bylo to dla mnie truden i bolesne(tak jeste zreszta do dzic) tego nie da sie zapomniec, wymazac. moj chopak zawsze mi powtarzal ze dla niego zawsze bylam dziewica i nigdy sie mnie nie brzydzil nawet wtedy gdy mu o tym powiedzialm. myslalam ze tak juz bedzie zawsze. spokoj szczescie cudown chwile. ostatni,mi czasy zaczyna sie towszystko pieprzyc grzesiek dalej przy mnie jest aja czuje ze eksploaluje. wybucham o byle guwmo. dererwuje mnie wszysto, boje sie jezdzic komunikacja, samochodem jezdzilabym najchetniej jakby nie bylo w okol sa,ochodow(oczywiscie jezdze jako pasazer bo prawke pretko nawet nie zaczne), przed spaniem sprawdzam czyjak zasne mam szanse sie o cos uderzyc czy moze cos na mnie spasc. krotko sypiam, mam czeste bole w klatce piersiowej, ktore ostatnimi czasy sa nie do wytrzymania. podjelam na nowo leczenie tylko ze szukam psychialtry bo mojapani dokror juz nie przyjmuje tam gzdie sie lecze. nigdy mne dzieci nie denerwowaly. naprawde musialy sie nagimnastykowac zeby to zrobic a teraz... draznia mnie. potrzebuje lekow. czuje to. nie chce zeby moja rodzina przechodzila to co kiedys, zeby sie nie denerwowala moim stanem psychocznym. studiuje politologie ktora mnie w ogole nie kreci. przedtem bylam slichaczka przez rok w kolegium pracownikow socjalnych ale mnie to tez nie interesowalo. zrezygnowalam bo chcialam isc na pedagogike, ale moje gardlo nie wytrzyma tego zawodu i poszlam na co poszlkam. a teraz caty czas slysze od mamy ze to musze skonczyc bo musze miec tego licencjata i nawet przezmysl jej nnie przechodzi ze moze mnie sie niga podwinac. wiec do tego tez mam jakas presje ze mam szkole ktora nie wem co musze skonczyc. mam nadzieje ze tak sie stanie... ale czy na pewno?? nie woiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam !

 

Tak wiec, mam problemy moze zaczne od poczatku ; 3 lata temu zaczalem trenowac sport walki, wszystko bylo dobrze. Treningi podobaly mi sie, a sport zaczal byc moja pasją. Przyznam sie, iz moj tato, jest jednoczesnie moim trenerem tak wiec, mam lekka ulge gdyz zawsze przyjde na trening, a on tam jest. Zawsze pomagal, uczyl, bo trenuje tez drugi fachowiec, ktorego nie lubie, nie przepadam za jego tokiem myslenia, nauczania, moze przez to, ze naucza starych meczacych technik. Chcialbym uwzglednic iz mam 15lat, jestem w wieku dorastania. Ostatnio zaczalem sie bardzo niepokoic, gdyz z poczatku jezdzilem na zawody, towarzyszyl mi wielki stres, nie moglem jesc, pic, bylo mi poprostu na sam widok nie dobrze. Wiem, iz kazdy odczuwa stres, ale nigdy, przenigdy, odkad trenuje nie spotkalem kogos tak zdenerwowanego jak ja.

Nie wiem czy zrezygnowac, bo ten stres mnie wykancza, gdy przystepuje do walki, opadam z sil, gdzie powinienem byc rozgrzany i gotowy na bitwe. To jedno o co chce Was zapytac, nie wiedzialem dokladnie gdzie to umiescic, bo szczerze nie znam sie na tym. Poprostu chcialbym sie dowiedziec co mi jest, bo chodzic z tym do psychologa, to lekka paranoja. Druga rzecz, w ostatnich czasach, na sama mysl o treningu robilem sie senny, treningi zaczynaja mnie denerwowac, nudzic, :roll: , nie wiem co jest tego przyczyna, wiem iz np. na autobus mam wyjsc za godzine, a czuje sie naprawde spiacy, praktycznie spie na jawie. Gdy nie ma treningu, wszystko jest ok. Czy jest to moze na tle nerwowym? Gdyz na treningach czesto sa sparingi, przed ktorymi rowniez towarzyszy mi lek,stres, nie wiem jak to nazwac.

Nie chcialem o tym rozmawiac. Rozmawialem z trenerem a zarazem tatą, wie co jest grane, tlumaczy mi iz wszystko bedzie dobrze, nikt mi krzywdy nie zrobi, ze jezeli chce to moge zrezygnowac, ze kiedys przejdzie mi ta "nerwica" . Tylko problem jest w tym, ze ja sam tego nie wiem, bo wiem ze w kasze nie dam sobie dmuchac, ale ten stres, to wszystko, mnie przerasta.

Tak wychodzac poza sale treningowa i zawody, to gdy ogladam nawet zdjecia, filmy, to ogarnia mnie stres, co prawda nie jest on w tak duzym stopniu, ale poprostu robi mi sie nie dobrze, odrazu trace sily i robie sie senny.

 

Prosze o pomoc!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Patrycjak20 wcale to nie musi być tak jak złośliwy ;) kolega wyżej piszę. O nic nie pytasz, dzielisz się swoją historią a czytając ją można zobaczyć, jak i przy zwierzeniach różnych osób jak rozmaite są nasze problemy, i to PROBLEMY pisane z dużych liter, ja akurat gwałtu nie przeżyłem, więc mogę sie jedynie domyślać rozmiarów twojego cierpienia, ale za to miałem inne katorgi w dzieciństwie jak i w późniejszym zyciu, Ale i tak wszystko to sprowadza albo do załamań nerwowych bądź po prostu NERWIC DEPRESJI. Jednak nie poddawaj się! a widzę że jest u ciebie źle ale nie jesteś do tego tylko biernie nastawiona! i dobrze! wydaje mi się że u ciebie duże znaczenie miałby doświadczony psycholog, który potrafiłby wyprowadzić twoje myśli na prostą. Szukaj kogoś takiego !! bo możesz być jeszcze przez całe życie szczęśliwa i wolna od tego całego gówna!! a co do studiów to pomyśl czy jest coś takiego co by cię kręciło, (czasem mam tak że po prostu mnie nic nie interesuje) bo nie wiem czy dobrze jest przerywać studia, ja z powodu nerwicy przerwałem i teraz wątpie czy skończę....ale nie podchodź do tego tak, że musisz skończyć bo nie wiem co, bo mama się czepia, pomyśl że to dla ciebie, sama dla siebie to robisz! no nic rozpisałem się :smile: pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×