Skocz do zawartości
Nerwica.com

depresja po zerwaniu przez dziewczyne..


TIKI

Rekomendowane odpowiedzi

Nigdy nie sadzielm ze napisze wlasnie tutaj...Mieszkalem wspolnie z dziewczyna 2 lata. Musialem wyjechac na pol roku, bardzo daleko. Niestety, przez ten czas, moja dziewczyna jedzila, do kolegi, ktorego jak sama mi to powiedziala nie umie zapomniec o nim. Po czym zerwala ze mna na GG. Nie przyjalem tego do wiadomosci, tzn nie weszlo mi to do glowy, no i udawalem ze nic sie nie stalo. Za dwa miesiace wracam, i nie wiem co mam robic. Jestem za granica, sam bez znajomych, i tutaj sie problem zaczyna... Czuje za ja kocham, jak z nia rozmawialem depseracko prosilem ja o to aby zostala, a ona mi mowi ze nie kocha, i nie chce byc. Jednak po godzinie, twierdzi ze daje znowu nadzieje i ze poczeka az przyjade, itp. Zrywa, mowi mi co robila jak mnie bylo, ze jest myslalmi z innym, a ja mimo wszystko wybaczam i chce z nia byc, wiem ze moj zwiazek bedzie horrorem jak przylece. Ale... ostatnio mam problemy ze spaniem, placze mimo ze nie jestem uczuciowy, nie moge skupic sie w szkole, a w pracy to tylko sie obijam. Wiem ze jestem mlody,sa inne jeszcze dziewczyn na swiece, mialem za soba zwiazki, ale jakos nie umiem zapomniec o Niej. Wiem ze ona bawi sie mna, a ja mimo wszystko brne w tym. Znajomi powiedzieli abym zerwal, ale ja nie wiem czemu nie potrafie...Najgorsze sa momenty kiedy probuje sie polozyc,...nic mnie nie cieszy, nie chce chodzic na imprezy ani upijac sie. Jej nawet nie potrawie tego opisac tutaj. Chcialbym kochac i byc kochany, jednak nigdy tego nie doswiadczylem...boje sie ze wlasnie ta dziewczyna zniszczy mnie mimo ze mam 22 lata...Boje sie ze moge, albo juz to zrobilem popadne w depresje..Czy jest wogole mozliwe zeby kochac, i byc kochanym ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TIKI, tak jest możliwość kochania i bycia kochanym... ale czy właśnie z tą dziewczyną... :roll: To niestety musisz sam osądzić. Za pewne sposób, w jaki to przeżywasz potęguje fakt, iż jesteś daleko od domu i w dodatku sam. Poczekaj - jak przyjedziesz wiele się wyjaśni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie się nigdy nie nauczą, że wyjazd jednej osoby na dłużej niż parę tygodni niemal zawsze oznacza co najmniej zdradę którejś ze stron, a często nawet rozpad związku. Nie wiem czego się spodziewałeś, że ona przez tyle czasu będzie cierpliwie czekała na Twój powrót? Kobiety jako że są bardziej uczuciowe, to o wiele trudniej znoszą takie rozstania i szybko wpadają na pomysł, by znaleźć jakiegoś pocieszyciela(a facet wie jak pocieszyć ;) ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie generalizuj, bo da się wytrzymać bardzo bardzo długo czekając na osobę którą się kocha, to kwestia motywacji........

 

Tylko że prawdziwa miłość jest może w jednym związku na 50, reszcie się tylko wydaje, że kochają i są kochani.

Powiem tak- jeśli ktoś miał taką sytuację, że musiał wyjechać na długi czas(albo ta druga osoba musiała wyjechać) i przez ten cały czas był wierny(żadnego przygodnego seksu ani nawet pocałunków) to znaczy, że jego uczucie jest naprawdę silne i może sam sobie pogratulować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dodam od Siebie ,że nabawiłem się nie depresji a nerwicy lękowej to dopiero ewenement a tak poważnie to chyba byl tylko zapalnik do tego co tkwiło we mnie wiec nie zwalam na to całej winny . Co do tematu jeśli miłość jest obustronna to nie ma opcji żeby od razu szukać kogoś innego ale niestety to moje podejście a w każdym poście tego tematu jest trochę racji tak naprawdę to indywidualne podejście i nie wiem czy mądrze jest szufladkować ludzi

ale Cad ma tez racji troche wiem to po znajomych jak to sie odbywa :cry: smutne ale prawdziwe :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do tematu jeśli miłość jest obustronna to nie ma opcji żeby od razu szukać kogoś innego

 

Często bywa tak, że się szuka kolegi/koleżanki, z dnia na dzień jednak więź jest coraz silniejsza, a z tamtą osobą coraz słabsza, bo co to za związek który opiera się na GG lub dwóch telefonach na dzień? Ukochany jest daleko stąd, kolega jest pod ręką(w przypadku facetów jest inaczej, bo ci nie szukają koleżanki, ale od razu kochanki ;) )- nieszczęście gotowe w większości przypadków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po co wyjezdzalem? Po to zeby w zyciu bylo Nam lepiej (dla mnie i dla dziewczyny) Niestety zawsze opieralem sie i nadal opieram na wzorcu moich rodzicow, gdzie tata mial 21 lat a mama 19 i sie pobrali, i sa do dzis kochajacym malzenstwem. Jedyny ich problemem w zyciu to byla kasa. Ja wlasnie temu chcialem zaradzic, wiec wyjechalem. Pozatym balem sie, ze kiedys mnie dziewczyna zuci dla innego, bogatszego z wiekszym wyksztalceniem itp. (Mam taki kompleks) A milosc, zawsze wierzylem w milosci, dla swoich znajomych zawsze powtarzalem ze nie trudno znalesc sobie dziewczyne, gorzej jest ja w zyciu utrzymac przy sobie. A tymbardziej do milosci nie zmusisz...Z moja dziewczyna nadal utrzymuje kontakty, przez GG, wiem ze jak wroce to byc moze bedzie tak ze wrocimy do siebie, ale to bedzie tylko jeszcze gorzej z tego powodu, Bo predzej czy poznieij znowu bedzie trzeba gdzies wyjechac. A co do wyjazdu, proponowalem jej zeby przyleciala do mnie, zaplacilbym za bilet, (i to nie malo) Ale miimo wszystko wybrala jego tzn poleciala do niego, mimo ze twierdzi ze to przyjaciel...(kocha go, ale nigdy z nim nie bedzie) Wiem ze to glupie, ze jestem mlody i mam zycie przed soba, a ona jeszcze niedojrzala itp... tak kazdy mi powtarza, nawet moj rozum. Ale w glowie, drzemie cos zupelnie innego. Wczoraj jadac autem, nie wiem dlaczego mialem ochote zjechac z drogi... Wiem ze to glupie, w sumie nie wiem po co to pisze, Moze wlasnie dlatego ze wszyscy sa tutaj anonimowi, a ja poprostu chce sie komus wyzalic, bo jesli bym to powiedzial ktorym z moich znajoomych od razu by kazalli isc do psychiatry...

 

edit: Pstryk/// mod.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy bylbym w stanie zaufac? Wlasnie klikalem z nia, niestety na gg, Zaproponowalem jej, zebysmy stworzyli wspolny dom, rodzine po moim powrocie. Zebysmy kupili dom i wrocili do Polski,odcieli sie od naszych znajomych, zucili nasze "kariery" ) mimo co ona zrobila ufam jej nadal.Ona ma zal do mnie ze zostawilem ja na dlugi czas, mimo ze obiecalem ze nigdzie sie bez niej nie rusze...fakt sklamalem. Dlatego wlasnie tutaj pisze na tym forum,bo wiem ze cos jest ze mna nie tak, skoro tak ciagle mysle. (Nie wiem co jest, ale jesli ona sie zgodzi,jestem rzeczywiscie zdolny do tego, zeby to zrobic, nie wiem co sie dzieje ze mna. ) To glupie, moj rozum mowi, ale serce kieruje mna rzeczywiscie do szalonych czynow...Napewno myslalbym czy mnie kocha, czy mnie zdradza...ale wlasnie mimo wszystko chce z nia byc...Chodz wiem, ze moglaby mnie jeszcze bardziej pograzyc... Milosc w koncu jest szalona... ale tez na tyle jeb**ta zeby stoczyc czlowieka na samo dno. Wiem ze wlasnie moze byc tak ze mna...ale mimo wszysko brne w tym..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, Twoja przyjaciółka ma chyba ze sobą także problemy - a co jeśli będziesz nawet w Polsce pracował trochę dłużej od niej i ona będzie musiała zostać sama parę godzin... czy wówczas nie zastosuje tej samej 'wymówki' :roll: Nie chcę Ci mącić w głowie, ale powinniście po Twoim powrocie poważnie i otwarcie porozmawiać o tym, jak kto widzi związek i kogo na ile stać w nim.

 

Słowa cadarxx pewnie tak wzburzają, bo są takie okrutnie rzeczywiste. Nie ma to nic wspólnego z szufladkowaniem - po prostu nie można oczekiwać nawet od siebie samego 100% pewności bo nigdy nie wiadomo, w jakiej sami znajdziemy się sytuacji życiowej, do czego Nas zmusi świadomie czy nie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, ma... Ale niestety to ja jestem chyba slabszy psychicznie co do tego. Wiem ze Cadarxx ma racje, nie jestem tak samo dzieckiem. Ale chyba poprostu wierze w cos takiego jak "milosc" i zaufanie. Niestety naczytalem sie ksiazek, i naogoladalem sie filmow, a takze napatrzylem sie na rodzicow, dziadkow, pradziadkow i oni mimo wszystko czekali na siebie, nawet latami jak to bylo na II ws. Wlasnie dlatego pisze, bo wiem ze ja mam nierowno pod sufitem, ona tak samo. Chory zwiazek, ale mimo wszystko chce w nim byc. Zastanawiam sie tylko jak dlugo to potrfa? Nie chce zzeby w przyszlosci ucierpialo na tym dzieci...Bo wtedy to bedzie jeszcze gorzej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Klin klinem. A może się okaże że klin to strzał w 10.

 

 

Czyli ze to ona wlasnie okarze sie ta dziewczyna? Mojego zycia? Dzizyss... :/ mialem juz wczeniej partnerki, a mimo za ta nie potrafie sobie poradzic... Czy sa tabletki ktore pomoga ? Bo moj mozg, ciagle mysli o tym. Nie potrafie sie skupic na zyciu codziennym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TIKI, tabletki tu nie pomogą - trzeba szczerej rozmowy w cztery oczy.

 

Ale zeby byla szczera rozmowa, musi byc tez szczery zwiezek. Ja niestety zylem w zaklamany, i nadal zyje.. i to wlasnie najbardziej rani. Watpie nawet aby w przyszlosci, mozna bylo utworzyc taki, bez klamstw...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miłosc to jest niesamowita... potrafi zniszczyć albo podbudować człowieka..

 

Niesetety, masz racje. Ale zauwazylem ze zawod milosny bardziej przezywaja mezczyzni niz kobiety, Mam na mysli u nich bardziej to w psychice zostaje, i zdoli do zdecydowanie wiekszych poswiecen niz kobiety. Ile to chlopcow popelnilo samobojstw przez zawod milosny...a kobieta? Poplacze, dzien dwa... miesiac. I koniec..ot ich cala milosc... (Nawet siegajac do szkolnych lektor, autorzy zdecyowanie opisuja wiekszosci przypadkow nieszczesliwie zakochanych mezczyzn niz kobiet.) Nie to ze mam uraz do kobiet, ale fakty mowia same za siebie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(Nawet siegajac do szkolnych lektor, autorzy zdecyowanie opisuja wiekszosci przypadkow nieszczesliwie zakochanych mezczyzn niz kobiet.) Nie to ze mam uraz do kobiet, ale fakty mowia same za siebie...

 

... a to dlatego że w dawnych czasach kobiety rzadko bywały pisarkami. Nie było też antykoncepcji, a kobiety mające dzieci dość rzadko popełniają samobójstwa pod wpływem emocji, nawet jeśli dzieci były z niekochanymi mężami. Więc nieprawdą jest ze mniej cierpią. Tylko może mniej dramatycznie to okazują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka że jak ktoś kogoś nie kocha to nie ma na to rady, nikogo nie można zmusić do miłości to jest coś na co nie mamy wpływu, czytałem kiedyś że jedyną metoda dla faceta żeby uporać się z tym problemem to są dwie rzeczy:

 

1 - porządki - wywalić wszystkie jej zdjęcia i wszystkie wspólne zdjęcia, najlepiej do kosza albo bardzo głęboko w piwnicy, wszystkie rzeczy które ją wspominają wywalić albo sprzedać na allegro, zmuszać się do myślenia o czymś innym, nie wspominać na siłę, zająć się czymś innym np hobby. Nie wspominać, nie wpadać w gniew, nie oskarżać za to co było złe a potem nie idealizować tego co było piękne - po prostu jak najmniej myśleć.

 

2 - czekać - czas leczy wszystkie rany, może to trwać miesiące, może rok, może więcej ale niezaprzeczalnym faktem jest że czas zatrze ból i z czasem będzie można iść dalej do przodu - masz 22 lata, ja swoje rozstanie miałem w wieku 28 lat po 8 letnim związku - dwa i pół roku z tego się leczyłem, ciągle wspomnienia wracają ale już wszystko jest ok - nie boli. Tego Tobie też życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Grzesiek30, Masz racje ze czas leczy rany, problem jest tylko to ze ja wciaz utrzymuje z nia kontakt i wciaz jak glupi wiarze nazieje. Mysle ze mam psychike zwalan przez to... Chodz moj rozum mowi co innego, (ze nie warta mnie, ze mlody jestem znajde inna..itp) Ciezko mi funkcjonowac teraz w tym realnym swiecie. Z moimi wczesniejszymi zwiazkami bylo tak ze "koniec" to koniec, no i nikt nie wiazal ze soba zadnych nadzieji, a tutaj ona sama "nie wie czego chce" i tak wlasnie trwam w tym wszystkim. A chcialbym jednak juz sie ustatkowac powoli. Myslalem ze juz prawie to zrobilem. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie myślę, że jednak te wyjazdy za granicę niszczą ludzi. Odcinają ich od korzeni, zamieniają związek w korespondencyjną znajomość.

Owszem, jak była wojna albo coś ludzie potrafili czekać na siebie latami, ale wtedy im się tak bardzo nie spieszyło jak teraz, kiedy każdy "musi" coś osiągnąć, być kimś, zrobić karierę.

Psychika się domaga stabilizacji, ludzka natura przynależności do kogoś/czegoś. Człowiek wyrwany jest słaby, skłonny do zaburzeń i do popełniania błędów.

 

Tylko że prawdziwa miłość jest może w jednym związku na 50, reszcie się tylko wydaje, że kochają i są kochani.

Też mam czasem takie wrażenie, ale tylko jak mam doła. Normalnie to chyba więcej wiary.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×