Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

mggabijp, jest w postaci syropu ( po którym trochę język drętwieje ) oraz tabletek ( po 10 mg i 25 mg ). Wielu osobom pomaga ( ale nie wszystkim ), no niestety także otumania. Na mnie już nie działa, bo brałam ją jako dziecko i widocznie się uodporniłam :bezradny:

Ja się ostatnio czujesz ;) ?

 

Tak, jest na receptę ( ale rodzinny może wypisać ) pod nazwą Hydroxyzinum VP lub Atarax.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mggabijp, na receptę, jest w postaci tabletek i syropu. Na mnie osobiście nie działa ale ja już mam takie przejścia z benzo, że szok. Jak nie przerabiałaś diazepamu, lorazepamu, clonazepamu i innych mózgojebów, to może Ci pomóc. Warto spróbować, bo nie uzależnia, najwyżej Cię uśpi, rozluźni, uspokoi. Kiedyś, dawno, dawno temu na mnie działała, teraz mogę łykać jak wit C. To łagodny i bezpieczny lek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Kacha89,

Na pewno ma to związek z wyjazdem męża. Sama z dzieciątkiem, obowiązki, wszystko na Twojej głowie.. do tego pogoda jest tak popier...NICZONA, że szok. Dla nas, nerwicowców istny raj po prostu. :evil:

 

U mnie szalu nie ma... Zaryzykowałabym nawet stwierdzeniem, że jest chujowo. Tzn. bywało chujowiej niż teraz ale... Mam lęki, podobnie jak Ty Kasiu. Bez ataków, po prostu jakby coś mną od środka telepało. A że grypa żoładkowa, a że zupa dziwnie smakuje, a że serek pewnie zapleśniały. Itd... :blabla:

Weekend miałam wprost cudowny. Mega kłótnia z mężem. Wpadłam w coś dziwnego... Ja ogólnie baaardzo rzadko płaczę, a jeśli już to albo po kryjomu albo połkam cichutko 10 minut i luz.

Jednak po tej kłótni coś we mnie pękło. Przeklęłam do męża, co mi się nigdy nie zdarza, pierdolnęłam drzwiami od łazienki, że omal z futryny nie wyskoczyły i wpadłam w jakiś amok. :shock: To nie był atak paniki, to był jakiś szał. Ja nie płakałam, ja wyłam na pół kamienicy. Zanosiłam się jak dziecko, łzy jak grochy leciały strumieniem, buczałam, nic sensownego wydukać nie potrafiłam, dławiłam się. Mimo, że mąż starał się mnie uspokoić, nie dało się. Po godzinie tego szału trochę się uspokoiłam, łzy jeszcze leciały ale bez reszty atrakcji.

Dziewczyny, ja chyba na serio, do reszty tracę rozum. :-| Nie wiem co się ze mną dzieje... :?

Na szczęście już niedługo mam wizytę u psychiatry... Może do tego czasu mnie w kaftan nie wsadza.

 

Pozdrawiam Was gorąco. Trzymcie się jakoś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej :)

U mnie też jakoś gorzej. Mam wrażenie, że po prawie roku brania antydepresantu jego działanie osłabło. Albo piłam ostatnio za dużo kawy, po niej mam nerwa. Albo pogoda. Albo sesja. Albo wszystko na raz. W każdym razie wracają mi wewnętrzne niepokoje, obawy... Więc boję się, że i ataki paniki mogą wrócić, a tego bym bardzo nie chciała ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Weekend miałam wprost cudowny. Mega kłótnia z mężem. Wpadłam w coś dziwnego... Ja ogólnie baaardzo rzadko płaczę, a jeśli już to albo po kryjomu albo połkam cichutko 10 minut i luz.

Jednak po tej kłótni coś we mnie pękło. Przeklęłam do męża, co mi się nigdy nie zdarza, pierdolnęłam drzwiami od łazienki, że omal z futryny nie wyskoczyły i wpadłam w jakiś amok. :shock: To nie był atak paniki, to był jakiś szał. Ja nie płakałam, ja wyłam na pół kamienicy. Zanosiłam się jak dziecko, łzy jak grochy leciały strumieniem, buczałam, nic sensownego wydukać nie potrafiłam, dławiłam się. Mimo, że mąż starał się mnie uspokoić, nie dało się. Po godzinie tego szału trochę się uspokoiłam, łzy jeszcze leciały ale bez reszty atrakcji.

Kilka razy miałam coś podobnego.

Ostatnio tak wybuchłam jak rozmawiałam z kolegą przez telefon. Kilka minut wyłam do słuchawki :-| W końcu się rozłączyłam, histerycznie płakałam jeszcze przez pół godziny i jakoś się uspokoiłam. Nie wiem co mnie napadło. Dawno nie było mi tak głupio, przez kilka dni z nerwów w ogóle jeść nie mogłam :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak ciężko się z tym żyje i jak tu cieszyć się z życia?

Kasiu... Coraz częściej zadaję sobie to pytanie... :(

 

Kilka razy miałam coś podobnego.

Ostatnio tak wybuchłam jak rozmawiałam z kolegą przez telefon. Kilka minut wyłam do słuchawki :-| W końcu się rozłączyłam, histerycznie płakałam jeszcze przez pół godziny i jakoś się uspokoiłam. Nie wiem co mnie napadło. Dawno nie było mi tak głupio, przez kilka dni z nerwów w ogóle jeść nie mogłam :?

Ale skąd takie coś? :shock: Z czego to się bierze? :?

 

U mnie w chu.j gorzej. Depresja się pogłębia, nie chce mi się żyć. Chudnę ciągle, nie mogę jeść. Jest coraz gorzej. Psychotropka`89, Arasha, dziękuję za odpowiedź

Nie ma za co... Z tego co opisujesz jedziesz na podobnym wózku co ja kiedy... Bez poparcia w postaci leków, może Ci być bardzo ciężko z tego wyjść... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wam Moi Drodzy Emetofobicy. :papa:

 

Jakom nowa ja tu... Poczytałam trochę postów, aczkolwiek nie wszystkie.

Nie do końca znam historię każdego z Was, ale być może zainteresuje Was moja.

 

Jestem DDA, znerwicowaną emetofobiczką. Od 4 lat biorę leki, które pomagają mi wyjść z mojej depresjo-nerwicy i stanów lękowych. Od małego dziecka, odkąd tak naprawdę PAMIĘTAM boję się wymiotów i wszystkiego co z nimi związane: zapachu, ludzi, jedzenia, trawienia, jesieni bo choroby, zimy bo choroby, dzieci... Itd, itd...

 

Nie wymiotowałam od od 11 lat. W sumie, nie jestem pewna czy pamiętam jak to jest. Dawno nie czułam się tak jak dzisiaj. Przeczytałam post o tym, czego się najbardziej obawiałam : "Mówili, że jak zwymiotuję to będzie mi lepiej. Faktycznie było - ale tylko przez dwa dni, później wszystko wróciło ze zdwojoną siłą." Oj, dawno a dawno tego nie czułam.

 

Od 6 lat chodzę na terapię. W końcu rzuciłam ją w kąt gdyż zaczęło mnie męczyć to ciągłe grzebanie we mnie i moim mózgu...

I właśnie w tym momencie kiedy postawiłam ostatnią kropkę odechciało mi się opowiadać dalej mojej historii gdyż uznałam, że znacie to wszystko i nie zaskoczę ani nie zainteresuję żadnej/żadnego z Was...

 

Mam nadzieję, że walczycie o siebie samych. Warto.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Emethophobic's witaj.

 

Hej, dawno tutaj nie zaglądałam. Ja ostatnio dziwnie świrowałam. Postanowiłam, że sama chcę zwymiotować. Było to przyczyną stresu, wiem. Ciągle myślę o tym, że w końcu sama sprowokuję wymioty. Po to, by poczuć ulgę, by poczuć, że to JA nad tym panuje, a nie TO nade mną. Klękałam kilka razy przed toaletą, wkładałam glęboko szczoteczkę do zębów, ale tylko kaszlałam i prowokowałam odruchy wymiotne, z kaszlu leciały mi aż łzy. Poczytałam w internecie - uwaga - jak prawidlowo sprowokować wymioty, ogladałam nawet filmiki (!!!). Nie wiem o co mi chodzi. W kazdym razie, sposób ze szczoteczką nie działa, nie będę opisywała jak to zrobić, by zwymiotowac, ale wiem już. Nie wiem tylko jeszcze co z tą wiedzą zrobić. Raz spróbowałam, rzeczywiście - szło w górę, ale spanikowałam.. Siada mi już na łeb, totalnie. A wiecie co jest najsmutniejsze? Moje 2 siostry młodsze - bliźniaczki (21l.) - zaczynają robić to co ja... Jedna boi się rozwolnienia, druga wymiotów, panicznie.. Zaczyna sie niespanie w nocy, wysiadanie wczesniej z autobusu, sprawdzanie daty waznosci produktów. I robią to instynktownie, bo mieszkamy daleko od siebie, w 3 innych miastach, nie miały okazji widzieć co ja wyprawiam. K*rwa, co jest?? Mamy fantastycznych rodziców, pełną rodzinę, wspaniały, szczęśliwy dom, nasze dzieciństwo było cudowne.. Dlaczego więc wychodzą z nas takie syfy? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mamy fantastycznych rodziców, pełną rodzinę, wspaniały, szczęśliwy dom, nasze dzieciństwo było cudowne.. Dlaczego więc wychodzą z nas takie syfy? :(

 

Od kiedy masz takie problemy? Od kiedy pamiętasz, że się z tym problemem borykasz?

 

Miałem lęk przed wymiotowaniem jak sobie raka żołądka i białaczkę wkręcałem, bałem się wymiotować, że wypluję wątrobe , kawałki narządów itp. ale jak przed świętami dopadła mnie jelitówka, to już się przekonałem, że to irracjonany lęk.

 

W przypadku emetofobii nie ma stwierdzenia, iż jest to "irracjonalny" lęk. Przede wszystkim, nie jest wiadome skąd owy lęk pochodzi, jakie jest jego źródło. Walczę z tym odkąd pamiętam, a na świecie żyję już 23 lata. Zazdroszczę Ci tego, że udało Ci się przez to przebrnąć i okazało się to tymczasowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Emethophobic's cześć :smile:

 

Mamy fantastycznych rodziców, pełną rodzinę, wspaniały, szczęśliwy dom, nasze dzieciństwo było cudowne.. Dlaczego więc wychodzą z nas takie syfy? :(

Ja też nie miałam żadnych problemów w domu, ale chodziłam do okropnego przedszkola, myślę, że to jest przyczyna :? Innej możliwości nie widzę :bezradny:

 

Ale skąd takie coś? :shock: Z czego to się bierze? :?

Po prostu nie wytrzymujemy napięcia :(

 

 

Znowu nie mogę jeść... Ataków nie mam, ale czuję się wyraźnie gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wam Moi Drodzy Emetofobicy. :papa:

 

Witaj :)

 

Dziewczyny, przykro że u was tak źle :( U mnie ostatnio znacznie lepiej - póki co brak ataków, mdłości są codziennie ale w takiej intensywności, że da się z nimi żyć, od około tygodnia nawet jem. Chodzę na akupunkturę + zioła i mi to znacząco pomaga - wiem, że nie kady ma przekonanie do takiej formy terapii. Mam momenty, że czuję się zupełnie normalnie, aż nagle pojawi mi się myśl "co jeśli to dziś złapię grypę żołądkową?" i dół gotowy. Naprawdę, na ch*j na choroba jest na świecie?

 

Jeszcze jedno - jeśli nie działa na was hydroksyzyna to co łykacie w momencie ataku nudności? Coś innego przeciwwymiotnego?

 

-- 19 sty 2015, 04:04 --

 

Szkoda, że nie mogę edytować postu bo pochwaliłabym się, że za wcześnie się ucieszyłam .. jest 3 nad ranem, siedzę telepiąc się z mdłości, zażyłam hydroksyzynę i czekam aż minie. Boże, oby minęło :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, mam nadzieję, że przeszło :smile: Ja w momencie ataków zażywam Clonazepam, ale jest to silnie uzależniający środek, tyle że bez skutków ubocznych. Są jeszcze homeopatyczne krople Vomitusheel na nudności, o ile wierzysz w takie rzeczy ( nie w każdej aptece można dostać ). Ryzyka brania nie ma, najwyżej nie pomogą.

Daj namiary na zielarza i akupunkturę w Krakowie, bo ja tu spędzam ostatnio dużo czasu i być może ( o ile nie jest to na drugim końcu miasta ) bym skorzystała.

Zresztą ziółka już kiedyś na nerwy piłam. Pozdrawiam ;)

 

Informację możesz mi przesłać na pw, żeby nie było, że robisz jakąś reklamę.

 

A do konkursu, jeżeli chcesz wziąć udział, musisz dorzucić przynajmniej jeszcze jedną fotkę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu: Mam nadzieję że już się dobrze czujesz. Ziółka mają to do siebie, że na efekty trzeba troszkę poczekać ja je już piję kilka miesięcy i mi pomagają,więc troszkę cierpliwości i pewnie będzie widać znaczące efekty. Ja już ataków przy ziółkach nie mam ,a ile już pijesz ziółka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×