Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie mogę znaleźć chłopaka/dziewczyny


peace-b

Rekomendowane odpowiedzi

Czasem lepiej nie mieć nikogo niż być z byle kim. Albo tkwić w "związku" bez uczucia z nadzieją że może kiedyś zaiskrzy. Samotność jednak nie jest aż tak męcząca jak bycie z kimś tylko po to by nie być samotnym jak palec. Wpadłam właśnie w takie coś i teraz nie wiem jak się wygrzebać :( chcę znowu być sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wow :D .... nie wiedziałam, że mamy tu jakieś forumowe parki ... zazdroszczę ;)

 

Samotniczko .... po prostu skończ z kolesiem .... ja ostatnio tak zrobiłam ... zawsze w takich sytuacjach miałam wyrzuty sumienia .... ale ostatnio jakoś nie mam ... i jak coś mi nie leży ... to z tym kończę - uważam te umiejętność za swój życiowy postęp :mrgreen:

..... bo im dalej się brnie w takie historie tym gorzej ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

samotniczko - chyba kazdy tutaj wie ze lepiej byc samemu niz z kims na sile i rowniez ci poradze zebys zakoncyzla ten zwiazek jesli czujesz ze to nie to. i nie mysl o tym co on poczuje. skup sie na sobie. czasami trzeba w takiej chwili, bo jak jedna osoba jest neiszczesliwa w zwiazku to druga raczej tez nie moze byc.

 

a ja juz tez nie wiem jak to ze mna jest. czego ja chce sama... jak z kwiatka na kwiatek - raz chce kogos miec innym razem stwierdzam ze mji dobrze jest samej ehh... beznadzieja totalna... chyba naprawde tylko psycholog mi zostaje ;/

 

jakie parki forumowe tu sa? :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie to jest najgorsze .... trzeba wiedzieć czego się chce .... ja niby wiem kogo chciałabym spotkać ... ale potem i tak nie wychodzi ....

Ponoć jak spotkam odpowiedniego faceta to nie będe się zastanawiać i wszystko się samo ułoży ..... ale ja przestaje w to wierzyć :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm.

A co jeśli na przykład ma się ogromną blokadę przed płcią przeciwną < nie przed wszystkimi osobnikami danej płci ale tylko tymi którzy wzbudzają zainteresowanie >? Jesli każde hm zauroczenie wzburza ogromny konflikt wewnętrzny? Jesli nie umie się kochać i być kochanym raczej też < to chyba nie tylko wynik braku samoakceptacji > mimo że sie potrzebuje drugiej osoby < kto nie potrzebuje ? > ? Co jeśli mimo świadomosci przyczyn powstania blokady- nieumiejętnosci zycia z kims blizej, nie wie się w ktorą stronę w tej sprawie iść? Napisać sobie na kartce: szukam kogoś kto ma inicjatywę i nauczy mnie tego czego rodzice uczą swoje dzieci ?

Paraliż ;p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To kwestia kogo wybierzemy na partnera. Za szybkie pakowanie się w coś lub pakowanie się w coś by zaspokoić swój ból samotności -nie jest dobrym rozwiązaniem..

To może wtedy warto w ogóle nie być z nikim..

Tylko że ludzie potrzebują ciepła i bliskości i to jest ten 'kłopot' heh..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to wszystko prawda..

Miałam na mysli nieumiejętnosć bycia z kimś a konkretniej zblizenia się do kogos. Nieumiejętność okazywania uczuć co się wiąże z tym że hm... przed wybraniem kogokolwiek stoi potężny mur ,, nie przekraczać granicy - tam dalej jest nieznany świat przesycony niezidentyfikowaną substancją o nazwie przeraźliwej -Uczucia, gdzie tylko stracisz godność i sie ośmieszysz bo nawet nie wiesz jak tam się poruszać"

A jeszcze inaczej : niektore ,,rodziny" ,,przygotowują" dzieci jedynie na zycie w pojedynkę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem lepiej nie mieć nikogo niż być z byle kim. Albo tkwić w "związku" bez uczucia z nadzieją że może kiedyś zaiskrzy. Samotność jednak nie jest aż tak męcząca jak bycie z kimś tylko po to by nie być samotnym jak palec. Wpadłam właśnie w takie coś i teraz nie wiem jak się wygrzebać :( chcę znowu być sobą.

 

Jestem zaskoczona, że Ciebie to spotkało. Znajduję się w podobnym 'układzie', który wyszedł z jego inicjatywy. Powinno mi to pasować po moich przeżyciach - taki pusty związek ale qrcze, nie mogę :? Tkwię w tym już sama nie wiem po co - chyba za daleko to zaszło po prostu... nie chcę nikogo ranić - z dwojga złego, jak znajdę pracę, to będę miała się na czym skupić a tymczasem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem zaskoczona, że Ciebie to spotkało

Też jestem zaskoczona i również wyszło to od faceta. Powinnam się cieszyć że ktoś mnie wreszcie zechciał a czuję tylko niesmak do samej siebie i wyraźny dysonans. Niestety ciężko jest tak po prostu zakończyć znajomość gdy ludzi łączy identyczny problem z psychiką...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To i dobrze ze Wy macie jakis "uklad" Ja to sam nie wiem czy wogole mam dziewczyne czy nie. Chce z nia byc, ona "chce" "nie chce" Ja mam rozdarte uczucie, no i ta niepewnosc. Pozatym mimo ze ona twierdzi ze "jestesmy razem" ja czuje sie jakby ona byla daleko. Czuje sie samotny, mimo ze tak wielkim uczuciem ja darzylem. Teraz sam nie wiem a jakim ukladzie jestem. Czuje sie jak 15latek ktory sam nie czy ma dziewczyne czy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm .... pewnie sie pocieszam (bo nic innego nie pozostało) ... ale mi się wydaję, że po prostu trzeba czekać na odpowiednią osobę ... i nie będziemy kombinować i się nad tym związkiem zastanawiać ... bo po prostu będzie OK .... będziemy czuli, że to jest TO ;)

... tak mi mama powtarza hehe :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samotność jednak nie jest aż tak męcząca jak bycie z kimś tylko po to by nie być samotnym jak palec.

Oj, tak. Dla mnie kiedy rany się zagoją stan kiedy nie jestem w nikim zakochana i nie mam żadnych zobowiązań jest stanem normalnym. Natomiast związek, który podobał się wszystkim oprócz mnie wyglądał dla mnie tak, że zaczęłam mieć migreny, gorączkę, zasłabnięcia, tak jakby organizm mi chciał dać drogę do ucieczki :shock:

Przez to, że nie miałam kiedy się nauczyć być w związku, to najczęściej czuję się uwięziona.

 

Teraz miałam długi okres świętego spokoju, nawet nikogo nie szukałam.

Dopiero ostatnio jak mnie zaczął podrywać facet z mojego ulubionego zespołu (taaa, ze Szwecji), to mnie trochę ruszyło :shock:

 

Ale mam nowe motto:

skoro sama nie wiem czego chcę, to nie powinnam mieć pretensji, że tego nie dostaję :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też się czułam kiedyś w związku uwięziona. Ale zbyt długa samotność powoduje narzekanie na obecny stan.

to tak jakbyśmy uciekali od samych siebie i uciekali w związek. Potem dusimy się w nim i zrywamy by poczuć się wolnym.

Tak jestem rozchwiana.. Zero równowagi.. Nie chce tego :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem zaskoczona, że Ciebie to spotkało

Też jestem zaskoczona i również wyszło to od faceta. Powinnam się cieszyć że ktoś mnie wreszcie zechciał a czuję tylko niesmak do samej siebie i wyraźny dysonans. Niestety ciężko jest tak po prostu zakończyć znajomość gdy ludzi łączy identyczny problem z psychiką...

 

Mnie też to 'przykuwa' do niego. Jeszcze próbuję się przekonać, że wydziwiam ale jakoś to do mnie nie dociera, nie czuję ciepła w sercu. Mam wyrzuty sumienia choć nie powinnam bo to nie była moja inicjatywa ale się na nią zgodziłam. Miało być wygodnie - jest jeszcze gorzej. Myślicie, że można nauczyć się kogoś kochać :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Ja też zmagam się z depresją. wszystko zaczęło się od związku z facetem o którym przyjaciele mówili że nie jest dla mnie bo mnie nie docenia i żle traktuje, ale ja bardzo się starałam,aż za bardzo. Ciągle domagałam się zapewnień i żyłam tylko myślą o nim i o zabieganiu o spotkania i zainteresowanie. On był zimny i rzadko okazywał uczucie,liczyli się koledzy,wyjścia a ja miałam się z tym pogodzić i sama najlepiej siedzieć w domu. Ja ciągle się zadręczałam i bałam że mnie zostawi, zaczęły się kłopoty ze snem,jedzeniem,zaniedbałam prace,przyjaciół,liczył się tylko on,płaciłam gigantyczne rachunki za tel wydzwaniając do niego.Bardzo schudłam,ogólnie wyglądałam bardzo żle. Przyjaciółka zaprowadziła mnie do psychiatry który przepisał leki i wysłał na terapie na którą oczekuje. On wkońcu ze mną zerwał ale zapewnia że może zatęskni i czas pokaze ale teraz jesteśmy przyjaciółmi. Ale ja podświadomie robie sobie nadzieje,choć wiem że to głupie. Czasem sie spotykamy,i nawet ostatnio wylądowaliśmy w łóżku,żałuje tego ale chyba zrobiłam to bo miałam nadzieje że wróci. A on jest niewzruszony. Ja sobie z tym wszystkim nie radze. po lekach czuje sie różnie raz zle raz dobrze. Co mam robić? pomóżcie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokladnie -co z sytuacja, gdy zostalismy zranieni przez partnera ? i teraz ciagle szukamy milosci, ale jednoczesnie ze strachu ja odrzucamy?

ja tak mam. ktos mnie bardzo, bardzo zranil i choc mam poczucie swojej wartosci [poza momentami gdy ono upada] to nie umiem wejsc w nowy zwiazek, choc go chce. jak mowilam kilku kandydatow bylo ale kazdego odtracalam bo 'nie byl wystarczajaco dobry'. dlatego ze mnie ktos zranil szukam teraz tego 'ksiecia z bajki' z ktorego sie tak ze mnie smiejecie... dlatego coraz bardziej czuje ze albo zostane stara panna w koncu, albo musze isc do psychologa albo... juz sama nie wiem co.. az mi sie plakac zachcialo ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Patka poczekaj. Tu wszystko dzieje się swoim rytmem. Przyjdzie moment kiedy przeczyta to osoba która pewno lepiej poradzi.

 

Tymczasem w sprawie chłopaka napisałem Tobie w innym wątku. A odnośnie samej siebie? Cóż nie będę oryginalny. Staraj się zrozumieć siebie. Może z pomocą kogoś? Psychologa? Zaplanuj swoje życie. Realizuj tak jak zaplanowałaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można się zgrać i żyć jak z lokatorem w akademiku razem robiąc zakupy i inne takie. A dodatkowo przy okazji rozładować się seksualnie. Ale to nic nie rozwiązuje w kwestii uczuć. Wręcz przeciwnie.

 

Kiedyś, z jakiś rok temu coś takiego kompletnie by mi nie pasowało, chciałem normalnego związku. Następnie zostałem dość brutalnie potraktowany przez jedną kobietę(bawiła się mną, bo rok temu moja wiedza w stosunkach damsko-męskich była zerowa). Potem zainteresowałem się tego typu tematyką, dowiedziałem się jak wiele osób w związkach się wzajemnie oszukuje, zdradza, wykańcza psychicznie. Przez to doszedłem do wniosku, że stały związek w dzisiejszych czasach to za duże ryzyko, bym mógł je podjąć.

 

Teraz jestem od jakiegoś czasu w luźnym związku podobnym jak opisał namiestnik z tą tylko różnicą, że ja z tą dziewczyną nie mieszkam, a spotykamy się kilka razy w tygodniu, idziemy na jakąś imprezę, bawimy się, rozmawiamy, sypiamy ze sobą. Może zabrzmi to brutalnie ale... po prostu mi to odpowiada, bo mam to samo co miałbym w normalnym związku i zero obowiązków, zero zobowiązań, zero stresu i co najlepsze, nie zostanę zraniony. Ślubu i tak przed 30-stką na pewno nie planuję(o ile kiedykolwiek się zdecyduję), więc jest ok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co będzie jak wpadniecie? Sorry, że zakłócam Twój spokój. Ale takich pytań jest wiele. Jak znajdziesz kogokolwiek przed czy po 30-tce skoro jesteś związany z kimś innym?

 

Nie wpadniemy, bo uważamy, a w cuda typu zajście w ciążę biorąc tabletki antykoncepcyjne i kochając się z "zabezpieczonym" partnerem to nie wierzę.

 

Kto wie, być może nawet to z nią się ożenię za te 5-10 lat jak do tego czasu nasz kontakt się nie urwie? Oczywiście to mało prawdopodobne, ale możliwe.

 

Jeśli zdecyduję się na małżeństwo, to niemal tylko i wyłącznie w tym celu, żeby mieć dzieci, bo żona teraz może być, a potem odejdzie. W dzisiejszych czasach jest więcej rozwodów niż małżeństw....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślicie, że można nauczyć się kogoś kochać :?:

Można, co nie znaczy, że zawsze się to udaje. Czasem tak jest, że miłość przychodzi z czasem, ale czasem kiedy jej brak nie ma jej skąd wziąć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

patka26, To co przezywasz ja mam praktycznie to samo tylko ze strony chlopaka. Chodz moja "dziewczyna" ma taki dylemat, ze ma kogos jeszcze (w glowie, sercu) ale jest ze mna, a ja jak glupi nadal wiarze nadzieje ze sie to zmieni. Niestety nie moge Tobie pomoc, ale moge powiedziec ze sa jeszcze na ziemi ludzie gdzie maja takie same problemy, moze w przyszlosci spotkasz wlasnie taka osobe, i doceni ze ma wlasnie takiego aniolka :) Kurde...ja to wlasnie bym chcial zebym moja "dziewczyna" byla wlasnie taka jak Ty...Bylbym wtedy bardzo szczesliwy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×