Skocz do zawartości
Nerwica.com

Farmakoterapia nie działa.Co się stało?WĄTEK ZBIORCZY


towdy

Rekomendowane odpowiedzi

Może i leki nie rozwiązują naszych problemów, ale co się może stać gdy zaprzestanie się ich brania? Na moim przykładzie: 2 tygodnie pobytu na toksykologii i szrama na szyi czerwieniąca się przy goleniu.

 

Leki pozwalają chociaż w najmniejszym stopniu zaakceptować nam samych siebie i życie takim jakim jest. Umożliwiają wstanie rano i zastanowienie się nad problemami, pozwalają podjąc terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedys zadawałam sobie podobne pytanie, no bo przeciez ja mam nerwice? depresje? niby skad i wszyscy opowiadaja jakies bzdury, nie funkcjonowałam w zaden sposób, siedziałam w domu, straciłam prace, (jeszcze byłam mezataka ) miałam małe dziecko i to mnie jakos motywowało.

Kiedy dostałam pierwsze leki, mineło 3 tygodnie nim je wziełam bo ja przeczytałam ulotke to pomysłam sobie ze to jakis horror, mam mi pomóc a tu tysiac objawów które moga wzmonic lęki itp.

Pamietam jak dzis moja lekarka powiedziała mi ze teraz boje sie lek wziasc a potem bede sie bała jezeli mi go zabraknie i MIAŁA RACJE.

Leki postawiły mnie na nogi - lekarka zabroniłami czytanie ulotek, ale i wytłumaczyła takze ze te wszystkie informacje w ulotkach sa ogólnie stosowane przez kazdy koncern farmaceytuczny jako zabezpieczenie przed ewentualnymi roszczeniami pacjentów po prostu.

Ufałam jej i cóz rozpoczełam walke ze soba i lękami itp.

Na pytanie czy brac?

Jezeli lekarz uzna ze jest to konieczne, nalezy bez zastanowienia to robic, inna sprawa ze czasami przeciez "czujemy sie jak króliki doswiadczalne" - kazdemu potrzeby jest inny lek, inaczej reagujemy itp.

Jezeli czujemy sie lepiej, po jakims tam okresie zaczynamy byc pewniejsi spokojniejsi, zyjemy normalnie. Odstawianie leków tez nie jest łatwe ale skutkuje pod SCISŁA KONTROLA LEKARZA, Ja juz mam za soba pona roczny okres bez zadnych leków - niestety choróbsko wróciło, (3letni rozwód) - i coż zmagam sie odnowa ze soba - jest lepie lub gorzej, ale ani chwili nie zastanawiałam sie nad powrotem do leków, skoro sama sobie nie radze widocznie musze wspierac sie farmakologia, złosci mne jak czasami słysze iz mona pokonac chorobe tylko swoja silna wola, przeciez skoro by tak było nie zamykalibysmy sie w domach - jedno co zawsze podkreslam to wspólpraca z lekarzem.

 

ps. no i ja poki co walcze nadal ze soba i choróbskiem , powinno sie udac :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leki pomogly mi wyjsc z depresji i nerwicy natrectw. Po eksperymentach z roznymi specyfikami, ktore raczej pogarszaly moj stan, po prostu zmienilam lekarza. Nowa i swietna pani doktor polaczeniem anafranilu z lerivonem wyciagnela mnie z zakletego kregu. Na noc, aby zasypiac bez problemow, dostalam fantastyczny i nieuzalezniajacy lek tisercin. Obecnie biore jedynie wieczorem lerivon i czuje sie wspaniale. To jedyny znany mi specyfik, nie powodujacy zaburzen sfery seksualnej, wrecz przeciwnie ;)

 

Naprawde mozna wygrac z choroba, jestem tego najlepszym przykladem. Odzylam, wyszlam ponownie za maz, jestem wreszcie spokojna i bardzo szczesliwa. Wszystkim zainteresowanym sluze rada i zycze powodzenia.

 

P.S przepraszam za brak polskich znakow, ale mam do dyspozycji jedynie niemiecka klawiature

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No coz, wyjatki potwierdzaja regule. Nie pisalam o checi na sex, bo zalezy to od roznych czynnikow i moze byc wcale nie zwiazane z przyjmowaniem lekow, a jedynie o mozliwosciach, ktore sa dosyc rozlegle ;)

Lerivon jest lekiem o szerokim zastosowaniu i bywa przepisywany przez lekarzy w przypadku zaburzen seksualnych. To swiadczy samo o sobie. Wazna jest tez dawka, jaka sie przyjmuje- minimum 60 mg na dobe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak z fluoksetyną (Prozac), wiem natomiast tyle, że jest ona słabsza od paroksetyny, którą przyjmowałem w formie tabletek Rexetin. Poczułem po nich naprawdę znaczną poprawę. Już doksepina w dawce 2x25 mg na dobę (Doxepin) wyciągnęła mnie z takiego bagna, że szkoda gadać. Wenlafaksyna natomiast (Jarvis) nie zadziałała na mnie wcale, a jest to lek mocniejszy od Rexetinu. Wszystko zatem zalezy chyba od organizmu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy nie macie wrażenia, że leki, ktore nam przepisują działają na nas jak placebo na zasadzie wiary w to, że zaczynaja pomagać??

Ja biore od 7 tygodni, jakos nie mam do nich przekonania, oczywiście nie jest tak, że ciągle myślę, że mi nie pomagają. Jest raczej przeciwnie tzn. czekam na jakiś pozytywny efekt działania...

 

Jakie sa wasze spostrzeżenia na ten temat??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz.. w szpitalach zdarzają się takie praktyki, że zamiast morfiny chorym wstrzykują wodę i oni faktycznie czują ulgę :lol:

ja mam podobnie (ale to już wiesz). zdarzyło mi się wyjść z domu bez leków, zapominalska ja! czułam się dobrze do momentu kiedy mi się nie przypomniało.... oczywiście panika, atak, cuda wianki :mrgreen: a tak na codzień to właściwie nie odczuwam spektakularnego działania leków.. co zrobić :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja czulem ewidentne dzialanie, az do przesady. Czasem to juz marzylem o odstawce - tak mnie nakrecalo (chodzi o parox a zwlaszcza wenla). Natomiast jak mi w szpitalu dowalili lerivonu 60mg to spalem po 5-6h/dobe o czym wczesniej nawet nie marzylem, 2 to juz bylo duzo .. Nie wydaje mi si emozliwe zeby kogos uspilo placebo. Efektem placebo byla prawdopodobnie hydroxy podawana mi doraznie w tabletkach - guzik to dzialalo, rownie dobrze moglbym dostawac panadol i na jedno by wyszlo, za to w syropku nie dalbym sie nabrac: smak hydroksy w tej postaci jest tak charakterystyczny ze zaden inny syrop go nie podmieni. Bralem jeszcze betaserc (neurologia) i tez nie powiem zeby cos bylo nie halo - zawroty glowy i nagle lądowania minely po kilku tygodniach brania betahistyny mimo, ze ponad miesiac mnie te zawroty wnerwialy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja najpierw brałam bioxetin, który nic nie dawał, zero jakiejkolwiek reakcji,poprawy- brałam przez 2 miesiące, teraz jest anafranil i to samo. Do jedynych efektów moge zaliczyć suchośc w ustach i tylko tyle. Jedynymi tabletkami, które faktycznie coś na mnie działają to doraźne, ale tez tego nie będe brała za często, bo to oszukiwanie samej siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brałem kiedys połowe tabletki velafaksu 37,5 mg (czyli .ok 19 mg) i czułem silne działanie tego leku,obecnie biore 4 tydzien sertraliny 50 mg i bez fajerwerków niestety...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zanim trafiłam na lek . który pomógł przetestowałam ich całą gamę, więc jestem pewna ,że nie działa na efekcie placebo. Bo dlaczego dopiero za którymś tam razem i akurat ten. Akurat na początku wierzyłam bardziej w ich lecznicą moc, później to już brałam bez przekonania, aby spróbować i odfajkować następny, no i w końcu trafiłam.

 

[Dodane po edycji:]

 

mam na myśli to ,że nie było poprawy, bo każdy jakieś działanie- zazwyczaj bardzo niemiłe miał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co do lekomanii zakłada ktoś z Was że może brać leki do końca życia? Liczycie sie z taką opcją? Np kiedy terapia nie pomoże?

 

Mnie taka myśl przeraża. Nie wyobrażam sobie być zależna od tabletek do końca życia. Ale w niektórych przypadkach ciężkich chorób psychicznych (i fizycznych też) chyba nie da się inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moze byc tez tak ze lek był za krótko brany i efekt terapeutyczny leku jeszcze sie nie ujawnił (tak ponoc jest w przypadku niektórych SSRI które moga zaczac działac dopiero po 6 tyg.) albo zbyt mała dawka,leki przeciwdepresyjne z pewnoscia maja rzeczywiste działanie ,nalezy tylko dobrac odpowiedni lek,dawkę i przeczekac okres do ujawnienia działania który jest inny dla kazdego człowieka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dylemat - jestem bardzo negatywnie nastawiona do farmakoterapii.

 

Leczę się farmakologicznie od września. Moja choroba zaczęła się od silnych objawów somatyzacyjnych (silne bóle żołądka, nudności, ciężar w nadbrzuszu bez uchwytnej przyczyny somatycznej). Doszła do tego bezsenność i ciągły lęk o własne zdrowie itp. D

o psychiatry dotarłam bezradna i załamana i tak się zaczęło 'leczenie'.

 

Odnoszę jednak wrażenie, że farmakologia mnie głownie zatruwa, odrealnia i przymula - ingerując w mój układ nerwowy i co raz bardziej rozregulowując go. Ostatnie miesiące to wegetacja raczej - choć pracuję, wychodze z domu, jakoś funkcjonuję. Żołądek tak nie dokucza strasznie.

 

Poza tym strasznie zle znoszę wszelkie zmiany i pożegania z lekami, nawet tymi ponoć 'nieuzalezniającymi'- odstawienie seroxatu i sulpirydu było dla mnie prawdziwym koszmarem. Przez trzy dni zwijałam się z nieznanego mi dotąd wewnętrznego bólu. Do nerwicy somatyzacyjnej dołączyła depresja (dla mnie nowość), w wersji 'moje życie już się skonczyło, to co mnie czeka, jest jednym wielkim bólem. Zaraz połknę wszystkie tabletki, które są w domu i zasnę na wieki. albo nie, najlepiej będzie wejść do wanny z suszarką do włosów'. Ten koszmar spowodowały u mnie LEKI, a właściwie ich odstawienie...

 

Obecnie lekarz kazał mi odstawić pramolan i przejść na łagodniejszy ponoć Coaxil. Oczywiście, źle znoszę zmianę. Narasta niepokój, bezradność, dziś męczy mnie potworna migrena.

 

Czy jest sens zażywania leków, jeżeli się w nie nie wierzy?

 

To, co mi daje siłę, to psychoterapia. Czepiam się jej jako jedynej deski ratunku.

Czuję się mocniejsza, lepiej rozumiem mechanizmy mojej choroby.

Nie potrafię jednak zrozumieć mechanizmu działania leków.

Dla mnie to obce ciało. Ingerencja w mój organizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dylemat - jestem bardzo negatywnie nastawiona do farmakoterapii.

 

Leczę się farmakologicznie od września. Moja choroba zaczęła się od silnych objawów somatyzacyjnych (silne bóle żołądka, nudności, ciężar w nadbrzuszu bez uchwytnej przyczyny somatycznej). Doszła do tego bezsenność i ciągły lęk o własne zdrowie itp. D

o psychiatry dotarłam bezradna i załamana i tak się zaczęło 'leczenie'.

 

Odnoszę jednak wrażenie, że farmakologia mnie głownie zatruwa, odrealnia i przymula - ingerując w mój układ nerwowy i co raz bardziej rozregulowując go. Ostatnie miesiące to wegetacja raczej - choć pracuję, wychodze z domu, jakoś funkcjonuję. Żołądek tak nie dokucza strasznie.

 

Poza tym strasznie zle znoszę wszelkie zmiany i pożegania z lekami, nawet tymi ponoć 'nieuzalezniającymi'- odstawienie seroxatu i sulpirydu było dla mnie prawdziwym koszmarem. Przez trzy dni zwijałam się z nieznanego mi dotąd wewnętrznego bólu. Do nerwicy somatyzacyjnej dołączyła depresja (dla mnie nowość), w wersji 'moje życie już się skonczyło, to co mnie czeka, jest jednym wielkim bólem. Zaraz połknę wszystkie tabletki, które są w domu i zasnę na wieki. albo nie, najlepiej będzie wejść do wanny z suszarką do włosów'. Ten koszmar spowodowały u mnie LEKI, a właściwie ich odstawienie...

 

 

 

Tutaj akurat nie ma w co wierzyć. Poprostu są leki na których działają tak, a na drugich inaczej. To nie psychoterapia, gdzie trzeba iść bardzo otwartym i wierzącym w to co się robi. Tu sa konkretne substancje na które organizm POWINIEN zaaragować tak a nie inaczej.

Też przerabiałem nerwobóle, depresje stany lękowe. Brałem (i biorę aktualnie w mimimalnej dawce) wenlafaksynę.

Też nie chciałem wierzyć w jakąś poprawę. Tylko miałem to szczęście, że przyszła po 1,5 miesięcznej kuracji. Któregoś razu poczułem się tak dziwnie... taki szczęśliwy.

Niestety ale farmakoterapia to taka loteria trochę. Są pewne standardy leczenia ale nie oznacza to, że to co na mnie działa dobrze musi tak na Ciebie działać.

A co do koszmaru odstwiania to znam ten ból. Sam aktualnie to przeciągam w nieskończność. Mialem juz 2 próby. Nieudane.

 

 

 

Czy jest sens zażywania leków, jeżeli się w nie nie wierzy?

 

Jeśli trafisz na dobry lek to wiara nie ma tu nic do tego.

 

To, co mi daje siłę, to psychoterapia. Czepiam się jej jako jedynej deski ratunku.

Czuję się mocniejsza, lepiej rozumiem mechanizmy mojej choroby.

Nie potrafię jednak zrozumieć mechanizmu działania leków.

Dla mnie to obce ciało. Ingerencja w mój organizm.

 

Jeśli czujesz, że psychoterpia Ci pomaga, to kontynuj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja choroba zaczęła się od silnych objawów somatyzacyjnych (silne bóle żołądka, nudności, ciężar w nadbrzuszu bez uchwytnej przyczyny somatycznej)...

Odnoszę jednak wrażenie, że farmakologia mnie głownie zatruwa, odrealnia i przymula - ingerując w mój układ nerwowy i co raz bardziej rozregulowując go. Ostatnie miesiące to wegetacja raczej - choć pracuję, wychodze z domu, jakoś funkcjonuję. Żołądek tak nie dokucza strasznie.

Czyli na zoladek leki pomogly?
Poza tym strasznie zle znoszę wszelkie zmiany i pożegania z lekami, nawet tymi ponoć 'nieuzalezniającymi'- odstawienie seroxatu i sulpirydu było dla mnie prawdziwym koszmarem. .. Ten koszmar spowodowały u mnie LEKI, a właściwie ich odstawienie...
Kazde odstawienie to jest jakies przejscie, ale bilans pewnie i tak wychodzi na plus ;) A jak bylo po odstawieniu? Lepiej jak przed kuracja?
Obecnie lekarz kazał mi odstawić pramolan i przejść na łagodniejszy ponoć Coaxil. Oczywiście, źle znoszę zmianę. Narasta niepokój, bezradność, dziś męczy mnie potworna migrena.
To sa objawy nerwicowe, a nie wynikajace z farmakoterapii ;)
To, co mi daje siłę, to psychoterapia. Czepiam się jej jako jedynej deski ratunku.

Czuję się mocniejsza, lepiej rozumiem mechanizmy mojej choroby.

Nie potrafię jednak zrozumieć mechanizmu działania leków.

A po co go rozumiec? O ile mi wiadomo, to mamy na rynku multum lekow psychoaktywnych na ktorych ulotkach wszedzie jest napisane: "Mechanizm dzialania polega prawdopodobnie na..." A jednak te leki sa stosowane z dobrym efektem. Chyba, ze ci wszyscy wyleczeni z nerwicy, deprechy symulują .. :mrgreen::mrgreen:
Dla mnie to obce ciało. Ingerencja w mój organizm.
Podobnie jak antybiotyki, leki przeciwbolowe, witaminy, alkohol, kawa, cukierki, sól i potrawy z grilla ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×