Skocz do zawartości
Nerwica.com

witajcie hipochondryczkę :(


Mimoza88

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie moi drodzy... Czytam Was już ponad rok czasu i wreszcie przyszła pora by się znaleźć wśród Was.. Nie wiem czy to dobrze bo sami wiemy z jakimi problemami się tu borykamy ale czuję, że znajdę tu wiele bratnich dusz , które pomogą przetrwać mi ten ciężki czas... OK zaczynam sie przedstawiać . uff.

Od dawna , a intensywnie od roku, cierpię na nerwicę a dokładniej to zaburzenia lękowe z silnymi elementami hipochondrii . W roku 2014, który właśnie minął naliczyłam kilkanaście wizyt u lekarzy specjalistów zaczynając od mrowień kończyn (nieodczuwanych w gabinecie lekarskim) a na raku żołądka (wykluczonego zresztą gastrologią) kończąc:( ile pieniędzy na to poszło nawet nie liczę (oczywiście chodze po prywatnych bo jak 'się umiera' to kto by czekał pół roku na rezonans głowy....) Męczę i siebie sama i najbliższych w swoim otoczeniu. Gdy wyklucza sie u mnie jedną chorobę zaraz znajduje kolejną do której od razu wmawiam sobie objawy, które oczywiście natychmiast zaczynam odczuwać.. miałam cięzkie dzieciństwo a potem także bardzo nerwową wczesną dorosłośc przez co bardzo wiele trudnosci przezyłam i myślę że to stąd mam teraz te wszystkie objawy nerwicowe... widziałam już u siebie wścieklizne (piana na jezyku, światłowstręt ), którą 'wyleczyłam' serią odpowiednich do niej zastrzyków trwających pół roku, urojoną ciążę (podobno wg lekarza wymacałam sobie wtedy kiszkę stolcową), bardzo silne mrowienia kończyń które oczywiście miały być SM, wyciełam sobie prywatnie kilka pieprzyków myśląc że są to początki raka skóry tj czerniaki, potem zrobiłam sobie rezonans magnetyczny głowy by wykluczyć guza mózgu bo oczywiscie pierwsze obiawy już miałam, nastepnie zaczęlam interesować się moimi węzłami chłonnymi (zwapniałymi po mononukleozie a przez to ciut większymi) co z lekko zaniżonymi białymi krwinkami dało jasny obrazł chłoniaka. Średnio kilka razy do roku pojawiałam się na SORze z nakazem przyjęcia mnie bo zaraz 'skończę zycie' przez to czy tamto.... morfologię w 2014 roku zrobiłam sobie chyba z 15 razy. :( każdy odchył od normy był oczywiście sprawdzony w internecie i oczywiscie wychodziły najgorsze rzeczy i choroby, które po trochu coraz bardziej mnie rozchwiewały... widziałam już u siebie toczeń na twarzy i raka przełyku z uwagi na ciągłe kłócia w mostku... jestem tym bardzo zmeczona...:( Nawet wczoraj w pracy dostałam takich lęków, ze kazałam zaraz zadzwonić na pogotowie, które od razu mnie zabrało mnie do szpitala... wyniki morfologi + tomografia oczywiscie w normie. dodatkowo od około 1.5 tygodnia piszczy mi w głowie. praktycznie non stop.. moze w ciągu tych dni miałam może z 5 minut ciszy gdy naprawdę mocno się zrelaksowałam (afirmacje) ale od razu po przypomnieniu wszystko wróciło. ciągle czuje pisk nie moge na niczym sie skupić , nic zrobic , nic obejrzeć bo przebija on przez wszystko co robię... zasypianie to koszmar a budzenie mam przepełnione reakcjami lękowymi takimi jak biegunka , bardzo szybkie bicie serca, mocniejszy pisk w uszach, zawroty głowy. Gdy zobaczyłam co sie ze mną dzieje zgłosiłam sie do psychiatry, która po 55 minutowej sesji przepełnionej moim nerwowym płaczem, przepisała mi xanax i asertin... od soboty biorę według zaleceń ale nic mi nie przechodzi... pisk w uszach jaki był taki jest... boję sie że tak mi już zostanie i nigdy sie juz od niego nie uwolnię... psychiatra powiedziała ze to na tle nerwowym i poprosiła bym zaczełam zarzywać ruchu, robić co mi sprawia przyjemność ale nie mogę... nie mogę bo pisk i strach przed tym, zż tak już będzie zawsze bardzo mi przeszkadza się zrelaksowac... Moi drodzy... będę tu szukac pomocy... boję się że tracę zmysły... co mam robić...? Biore leki, magnez i liczę na cud. Cud że mi to wszystko kiedyś przejdzie i , że będę się z tego śmiała... Teraz jestem załamana...: ( przepraszam, że tak się rozpisałam... tyle rzeczy mi leży na duszy, nikomu sie nie zwierzam z moich rozterek tylko tłumię w sobie.. zazdroszcze osobom , które nie były w tym roku ani razu u lekarza i które czują się świetnie i żyją pełnią zycia... Ja mam dopiero 26 lat a już czuję że nigdy lepije nie będzie... ciagle tylko choroby i ten pisk....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj na forum! Poczekaj na działanie leków, muszą się trochę rozpędzic. Będzie lepiej zobaczysz, póki co skorzystaj z forum, żeby przeczekac - poczytaj, popisz, pokoleguj się. A jak tylko zaczniesz się trochę lepiej czuc po lekach faktycznie włącz aktywnośc fizyczną, znajdź sobie jakieś fajne zajęcie, poszukaj terapii - bo same leki nie wystarczą , aby to cholerstwo pokonac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,też jestem tu nowa i cieszę się że znalazłam tutaj kogoś takiego jak ja,ja mam wszystko jak Ty,tylko troszkę mniej chodze do lekarzy bo kasy nie mam,a państwowo to mi po prostu wstyd,od sylwestra mam wysokie ciesnienie,tetno i zawroty glowy z kołataniem serca,oczywiście pewnie serce mi siada,zapisałam się już na usg serca!!Fajnie ze mogłam kogos poznac z takim samym problemem jak mój.Pozdrawiam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mimoza88, Witaj ja mam to samo. Ale wierz mi to wszystko co się z nami dzieje to nasza głowa.JLeki zaczynają dobrze działać gdzieś dopiero po miesiącu do tego czasu mogą nasilać się bóle głowy nudności bóle stawów i wiele innych rzeczy. Jakie leki bierzesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie moi drodzy. Od wizyty u psychiatry minęło dwa tygodnie natomiast od wizyty u psychologa tydzień.

Psychiatra przepisał mi leki xanax (0,25) dwa razy dziennie + Asertin oraz zalecił zapisanie się na pilną terapię bo jak określił sama sobie mogę z tym problemem nie poradzić...

Największą pomoc, to prawda, udało mi się uzyskać od psychologa do którego uczęszczam na terapię (jestem już po jednej wizycie, dziś druga).

Nie zdawałam sobie sprawy, że terapia aż tak bardzo mi pomoże. Do tej pory myślałam, że jestem człowiekiem który wszystko przed sobą zdążył wyjaśnić i nic już więcej sam od siebie nie wyciągnie, że sam nie zmieni i przyznaję, że nie spodziewałam się że psycholog okaże się w moim przypadku taki pomocny i że będę szła do niego 'jak na skrzydłach'. Co prawda cały czas (3 tyg.) budzę się co rano z niepokojem a czasami mocnym lękiem ale widzę , że z dnia na dzień coraz szybciej mi owy niepokój przechodzi (nie trzyma do wieczora, tylko np. już około 11-12 jest na znośnym poziomie).Piszczenie cały czas występuje ale jego głośność znacznie spadła a wieczorami , gdy mocno się zrelaksuje zupełnie jej nie ma. Stosuje wieczorami różne treningi relaksacyjne znalezione na youtube i przyznaję, że pozwalają na wyciszenie i uspokojenie się - także polecam. Przede mną długa droga ale czuje, że dam radę. Ostatnio przeczytałam takie mądre zdanie , że "NERWICA LUBI JAK SIĘ JĄ PIELĘGNUJE , JAK SIĘ O NIEJ MYSLI I O NIĄ DBA" i to jest prawda - o niej trzeba starać się za wszelką cenę zapomnieć (na początku wydawało mi się to awykonalne a teraz wierzę że można to zrobić)

po 3 tygodniach walki stwierdzam , że jest lepiej choć nie było łatwo... no i cały czas walka trwa ale ja nie podaję się.

cały czas liczę , że jeszcze zaświeci u mnie słońce!

 

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mimoza, doskonale Cię rozumiem i mam nadzieję, że terapia Ci pomoże. Odnośnie hipochondrii poczytaj sobie na tym watku

hipochondria-jakie-choroby-sobie-przypisywali-cie-t896-18844.html

 

Twój opis pasuje jak ulał do mnie. Ja chodzę od półtora miesiąca na terapię i będę musiała chodzić jeszcze kilka miesięcy, bo sama sobie nie poradzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×