Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problem z żoną- możliwy rozpad związku małżeńskiego.


Rekomendowane odpowiedzi

Przeczytałam ten post i nasuwa mi sie tutaj kilka problemow...na pewno zona nie garnie sie do pracy, woli sie na Tobie uwiesic, jej nie zalezy i nawet głod jej nie motywuje. Dalej Ty sam jako maz masz postawe ze jak jestes starszy to wiesz lepiej..otoz nie zawsze tak jest. Wziales kredyty, pozyczki, i nakrecasz sam spirale długow, a firma ktora zalozyles upadła...bierz sie facet do byle jakiej roboty nawet fizycznej a nie masz marzenie o byciu szefem. I skonczcie z tymi długami bo to nic nie pomoze. Zonie powiedz wprost niech tez szuka pracy. Co do jęczenia itd to moze babka ma taki charakter, sposob bycia tylko tego wczesniej nie widziales, niestety wziales sobie taka kobieta to albo trzeba wytrzymac albo sie rozwiesc. Sadze tez ze w ogole nalezaloby dokladnie porozmawiac i TY i zona powinniscie isc na ustepstwa, niestety dopoki zadne z Was tego nie zrobi, to nie dosc ze czeka Was bankructwo to i rozwod, bo ze soba tez nie wytrzymacie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie szokuje jedno- Darek0106, skoro nie jestes w stanie utrzymac zony i dziecka to po co brales slub?

 

Dziecko głodne, ja głodny a żona zmywa godzinę i to wszystko.

sam nie potrafisz zrobic nic do jedzenia? czy zona nie dosc ze ma pracowac to ma jeszcze zapierdalac w domu? a Ty bedziesz odpoczywal na fejsie?

 

W tej odpowiedzi aż śmierdzi stereotypami i uprzedzeniem.

Kiedy brałem ślub byłem szefem własnej firmy, którą zawiesiłem bo nie szło dalej. Żona wolała oddawać swoje długi rodzicom niż martwić się o nasz byt. Zaczęło brakować, sprzedałem nowy telefon żeby ratować sytuację, do tej pory żyło mi się dobrze z poprzednią partnerką. Pracowaliśmy oboje, wszystkie rachunki były na czas opłacone. Po ślubie zaczęły się rozmowy, próby zrozumienia sytuacji, moje starania i obojętność żony na moje słowa. Podejmowała swoje decyzje. Zaczęliśmy lecieć w dół. Po zawieszeniu znalazłem pracę w miesiąc ale nie starczało. Miałem wszystkie rachunki na łbie, wyżywienie itp. Żona rozumiała problem ale czekała na gwiazdkę z nieba. Pracowałem do marca tego roku, chodząc z psem, pomagając w zakupach i pracach domowych. Akurat "zima", lubię gotować i zmywać. Robiliśmy to zawsze razem. Do niedawna była zmywarka ale padła. Teraz zmywamy na zmianę. Jestem facetem, który potrafił żonie zanieść śniadanie do pracy czy papierosy bo zapomniała, który wyprowadzał pieska i martwił się o cały dom. Może właśnie to przyzwyczaiło żonę do obojętności bo nie musiała właściwie nic.

Od 9 miesięcy jestem księgowym, szefem, radcą prawnym. Siedzę po 10-12 godzin i organizuję nową działalność, robię sam stronę internetową, układam oferty, teksty, regulaminy a żona na to: jeszcze dwa lata będzie to trwało bo nie rozumie, że na trzy dni, dwa są poświęcone na myślenie i uspokojenie po następnej kłótni. Dziecko też mi powiedziało: jak to pracujesz? Przecież grasz tylko na kompie.

Problem nie leży we mnie bo staram się być odpowiedzialny za rodzinę. Problem leży w braku dialogu i w tym, że żona jest lekceważąca wobec naszych relacji. Woli więź z przyjaciółką, ja jestem na drugim planie. Nie wiem dlaczego i jak do niej dotrzeć. Nie ma normalnych rozmów jak w każdej rodzinie. A praca? Pracuje 4 godziny dziennie. Ja 12 ale i tak były walki, że np. powinienem psa wyprowadzać.

Więc proszę, nie traktujcie mnie jak typowego faceta z ulicy bo to nie ten adres. Gdyby mi nie zależało, to dawno pokazałbym jej drzwi ale nie po to brałem ślub.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I taką też decyzję podjąłem.

Chciałem znaleźć tutaj pomoc, oświecenie, jakąś radę, sposób. Mam wrażenie, że nie bardzo mnie rozumiecie.

Rozmawiałem z żoną przed paroma minutami. Próbowałem jej zaproponować zastanowienie się nad powodami naszych kłótni bo twierdzi, że przestało jej zależeć po miesiącach wysłuchiwania. Ale dlaczego wysłuchiwała, dlaczego nie zareagowała jak partnerka już na początku mówiąc choćby: ok, wiem, jest problem, choć porozmawiajmy i zrobimy z tym coś? Było milczenie, rozumienie a za trzy dni to samo i tak przez miesiące.

To nic nie daje. Żona rozumie to inaczej ale nie jak przeciętna kobieta. Nie można tak postępować.

Skoro nie ma sposobu, jakiegoś zdefiniowania przyczyn, ew. zaburzeń, to zostaje tylko pozew o rozwód...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przyszedłeś tu po poradę, tylko po to by ktoś Cię utwierdził w pomyśle by od niej odejść - mimo iż na początku twierdziłeś, że małżeństwo zobowiązuje ("na dobre i na złe"). Musisz być niespełna rozumu, żeby podejmować tak istotną decyzję opierając się na opinii obcych ludzi na tym forum, nierzadko zaburzonych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zupopomidorowa...chyba jednak coś nie tak z Twoimi zdolnościami poznawczymi.

Jeżeli nie widzisz, że szukam pomocy w rozwiązaniu problemu, to i nie zobaczysz. Odpowiedz sobie tylko na pytanie: po co miałby jakiś mężczyzna użerać się z żoną dwa lata szukając na forum psychologicznym pomocy w zrozumieniu problemu? Po to żeby od żony odejść? Chyba coś nie tak z Twoim myśleniem. Ja ją nadal kocham, wiem, że miała patologiczne dzieciństwo i jestem pewien, że nie tyle moje błędy co jej zaburzenia osobowości decydują o problemie. Wtedy nie kasuje się człowieka tylko szuka sposobu na rozwiązanie problemu. Tak? Czy znowu jesteś innego zdania? Gdybym traktował małżeństwo płytko, już dawno nie byłoby jej obok. Kropka.

 

Co do forum...spodziewałem się tutaj bardziej fachowej analizy, jakichś słów diagnozy, pomocy w nakierowaniu na właściwą terapię a nie paplaninę jak na targu. Zawiodłem się. Uważałem to forum za najlepsze dla ludzi, którzy mają problem natury psychicznej. Cóż. Dużo się chyba zmieniło.

Ręce mi się trzęsą i nie mam nerwów do czytania wszystkich opisów możliwych zaburzeń. Wiem, że oboje z żoną doszliśmy do wniosku, że w wyniku dzieciństwa powstało coś w rodzaju border-line albo osobowości niedojrzałej ale...po to to piszę żeby ktoś mnie nakierował a nie wytykał mi błędy z założenia że jestem facetem więc się mylę.

 

Po waszych odpowiedziach...chyba rzeczywiście mam jedno wyjście bo nie mogę tak dalej. Upadam sam psychicznie, nie daję rady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Darek0106, Powiedz żonie, w czym widzisz problem /nie jesteś dla niej najważniejszy; odpowiedzialność za rodzinę ponosisz tylko Ty; żona powinna podjąć terapię/ i znajdźcie sposób, jak wyjść z tej sytuacji.

Jeśli żonie zależy na Was - na pewno wspólnie podejmiecie kroki, by pomóc Waszemu małżeństwu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do forum...spodziewałem się tutaj bardziej fachowej analizy, jakichś słów diagnozy, pomocy w nakierowaniu na właściwą terapię a nie paplaninę jak na targu. Zawiodłem się. Uważałem to forum za najlepsze dla ludzi, którzy mają problem natury psychicznej. Cóż. Dużo się chyba zmieniło.

Ręce mi się trzęsą i nie mam nerwów do czytania wszystkich opisów możliwych zaburzeń. Wiem, że oboje z żoną doszliśmy do wniosku, że w wyniku dzieciństwa powstało coś w rodzaju border-line albo osobowości niedojrzałej ale...po to to piszę żeby ktoś mnie nakierował a nie wytykał mi błędy z założenia że jestem facetem więc się mylę.

 

Na serio spodziewałeś się fachowej analizy, diagnozy itp.? Jakim cudem? Bez rozmowy, nie u fachowca ? Po napisaniu posta, że masz trudność z porozumiewaniem się z żoną i podejrzewasz u niej poważne zaburzenia ? Twoje oczekiwania są całkowicie nierealistyczne. Ocknij się człowieku !!!!!

Jeśli tak bardzo ci zależy i jesteś gotowy przyjąć do siebie rzeczywistość to pokaż żonie to co tu napisałeś.I odpowiedzi jakie dostałeś. Wtedy będziecie rozmawiali nad konkretem a nie studiowali przypadki ciężkich zaburzeń psychicznych o których nie macie pojęcia.

Pozdrawiam

 

-- 31 gru 2014, 17:06 --

 

W dużej mierze zgadzam się z zupąpomidorową, że przyszedłeś tutaj potwierdzić swoje racje. Wiesz dlaczego ? Bo prawie nigdy nie ustosunkowałeś się do konkretów, jęczałeś jedynie, że nie rozumiemy Cię. Ale gdy czytam wątek odnoszę wrażenie, że większość osób zabierających tutaj głos dobrze Cię rozumiała, tylko to co przeczytałeś nie było dla Ciebie wygodne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Darek0106, po lekturze Twoich postów po prostu osobiscie powiem tylko tyle ze ja bym z Toba nie wytrzymała.

Jestes roszczeniowy, probujesz odizolowac zone od swiata, a w dodatku przytaczasz nawet ze zylo Ci sie dobrze z poprzednią partnerką- przykro mi, ale uwazam ze nie masz dobrego serca.

Wykonujesz zawod ksiegowego i masz problem z kasą? no to chyba jestes naprawde mało zaradny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Darek a myslisz ze pojdziesz do psychiatry i powiesz, ze zona Cie nie slucha i psychiatra wsadzi ją w kaftan? Tak samo, jak myslisz, ze ludzie na forum beda Cie glaskac i przytakiwac to tez nie działa w ten sposob. Bardzo duzo jest tutaj wypowiedzi prawidłowych, tylko ze Tobie nie pasuja, bo niestety prawdy nikt nie lubi. A to i tak Twoje zycie, sądzę ze czy kobieta bedzie chciala pracowac czy nie, to i tak małe mozliwosci INNA ma z Tobą bycia, bo probujesz skroic czlowieka na swoja modłę a sam bujasz w obłokach...pod wzgledem finansowym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardziej zależy mi na znalezieniu odpowiedzi dlaczego tak jest, że nie ma dialogu między nami.

Przeciez to proste.. Ty jestes kaznodzieja. Nauczasz zone jaka powinna byc, jak powinna zyc, co powinna robic, co z nia nie tak.. jak nawiazac z kims takim dialog?

Slepy byles zanim sie pobraliscie? Nie widziales ze zona jest zaburzona? Myslisz ze depczac jej samoocene i pouczajac sprawisz ze sie zmieni?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem nie leży we mnie bo staram się być odpowiedzialny za rodzinę. Problem leży w braku dialogu i w tym, że żona jest lekceważąca wobec naszych relacji. Woli więź z przyjaciółką, ja jestem na drugim planie.

 

Co do forum...spodziewałem się tutaj bardziej fachowej analizy, jakichś słów diagnozy, pomocy w nakierowaniu na właściwą terapię a nie paplaninę jak na targu. Zawiodłem się. Uważałem to forum za najlepsze dla ludzi, którzy mają problem natury psychicznej. Cóż. Dużo się chyba zmieniło.

Ręce mi się trzęsą i nie mam nerwów do czytania wszystkich opisów możliwych zaburzeń. Wiem, że oboje z żoną doszliśmy do wniosku, że w wyniku dzieciństwa powstało coś w rodzaju border-line albo osobowości niedojrzałej ale...po to to piszę żeby ktoś mnie nakierował a nie wytykał mi błędy z założenia że jestem facetem więc się mylę.

 

Darek, rodzina jest systemem i nie ma tak, że problem leży tylko po jednej stronie. A Ty lokujesz problem tylko w żonie, oczekujesz, że ją zdiagnozujemy (jakie ma zaburzenia), albo określimy jej osobowość i damy Ci klucz, jak na nią wpłynąć. Szukasz przyczyny tego, że nie jest dobrze wokół siebie (może relacja żony z przyjaciółką), a Twoje postępowanie nie ma nią wpływu? Chcesz być jej autorytetem, mentorem i zapewne masz żonie w tym względzie sporo do zaoferowania, ale życie z mentorem, który zawsze cię przegada, zawsze wie, co jest dla ciebie dobre i słuszne, źle znosi konkurencję (przyjaciółkę) i proponuje ci terapię wobec braku porozumienia - na dłuższą metę ciężkie do zniesienia (wiem coś o tym), choćbyś miał najjaśniejsze zalety. Mówisz że problemem jest brak dialogu, a za dialog odpowiadają dwie osoby. Może daj żonie samodzielnie myśleć, być sobą, popełniać błędy, to w razie potrzeby doceni Twoją pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren...masz dużo racji. Pozwoliłaś mi lepiej zrozumieć własne błędy, które rzeczywiście mogą mieć wpływ.

Co do pozostałych...część ma trochę racji, część w ogóle nie.

Wasze uważne czytanie ze zrozumieniem zrobiło już ze mnie zawodowego księgowego a jestem elektronikiem, który uruchomił właśnie firmę porządkową. Genialnie!

Fachowe porady? Nie, spodziewałem się bardziej fachowej próby klasyfikacji, co to może być. Podałem sporo szczegułów, sporo informacji i oczekiwałem pytań.

Klasyfikacja? To takie coś, że gdybym napisał- nic mi się nie chce, nie mam siły wstać z łóżka...to spodziewałbym się, że ktoś sklasyfikuje to jako stan depresyjny. Tego samego oczekiwałem po określeniu zachowań żony a dowiedziałem się, że jestem idiotą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Darek0106, bo niestety ale to ze nie dogadujesz sie z zona nie jest podstawa do zadnej diagnozy. Ty usilnie chcesz zeby wyszlo ze zona jest chora a najprawdopodobniej ona wcale nie jest chora, tylko po prostu leniwa i tyle. A kłotnie jakie macie sa z prostego powodu TY chesz zeby bylo na Twoje a zona nic z tym nie robi i jest na jej. Kwestia wspolnego dogadania sie i kompromisu jak napisalam x postow wczesniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znów o dogadaniu się i rozmowie przy bigosiku...

To nie to. Żona ma zaburzenia bo sama to przyznaje. Rozmawialiśmy z rok temu, czytaliśmy opisy różnych osobowości i wiele cech pasowało. Ona sama o tym wie i to zaznacza, że w którymś momencie życia coś zmieniło się w niej. Stała się wroga wobec wszystkich, zaczęła walczyć i pogryzać słownie gardła. Tak jakby coś zmieniło się w jej gospodarce hormonalnej albo w świadomości. Pojawił się jakby mechanizm obronny na patologię otaczającego domu i bezradność wobec tego. Ale co to spowodowało i co powstało, nie wiemy. Wiemy za to oboje, że coś jest nie tak. Żona sama przyznaje, że nie rozumie czasem siebie, że nie rozumie swoich reakcji. Zamiast coś powiedzieć, zapytać...milczy i jest to silniejsze od niej. Kiedy czasem coś powiem, następuje wybuch adrenaliny i ona sama tego nie rozumie i tego się boi. Próbujemy oboje to określić ale dialog jest taki, że najczęściej kończy się awanturą a potem...przepraszania. To jest jakby wbrew jej woli a ja po prostu nie wyrabiam.

Któryś z "ekspertów" od życia dziwił się wcześniej, że nie radzę sobie finansowo. Tak, bo patrzę w program księgowy a myślę o dialogu z żoną.

Kiedy ktoś ma np. depresję, nie wolno powiedzieć mu " weź się w garść" a ja właśnie takie coś od was czytam. Nie o to mi chodziło.

 

-- 04 sty 2015, 18:14 --

 

Rzeczywiście, to forum jest już chyba bez wartości. Szkoda.

 

-- 05 sty 2015, 15:12 --

 

Kochani doradcy, w międzyczasie doszukałem się sam powodów mojego stanu. To depresja, która powróciła. Dlatego nie mam sił, nie mam efektów pracy. Gdybyście pomyśleli, to może ktoś doszukałby się, że reakcje żony są niewłaściwe w tym stanie rzeczy i dlatego pogłębia się konflikt.

Dziękuję za poświęcenie uwagi. Sam muszę sobie znów pomóc bo wasze słowa otuchy niszczą mnie bardziej. Myślę, że mi to wybaczycie i zrozumiecie sytuację. A może i nie.

 

-- 06 sty 2015, 12:15 --

 

Dalsze studia wyjaśniają więcej.

ChAD... Choroba afektywna dwubiegunowa. U żony występuje jednobiegunowa z epizodami manii. To nawet nie jest depresja, która kiedyś zagościła w moim umyśle. Przekonują o tym epizody maniakalne występujące po pobudzeniu ich epizodem maniakalnym żony. Mieszanka wybuchowa. Wydaje mi się, że to przekreśla możliwość wspólnego życia bez farmakologii a żona nie widzi u siebie żadnych zaburzeń. Ja jestem od wczoraj na Depresanum z zaskakująco dobrymi efektami.

No coż...zwróciłem się o pomoc, zostałem skrytykowany przez wielu uczestników dyskusji na forum psychologicznym a jestem chory. Dziękuję wam. Wszystkim tak pomagacie? Ktoś przez taką pomoc może odebrać sobie życie, wzięliście to pod uwagę? Chyba nie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Darek0106, nie dramatyzuj... na sile wyszukujesz zonie zaburzenia i oczekujesz powierdzenia swoich teorii na jakims forum internetowym.Chcesz udowodnic ze z Toba wszystko ok cala wina lezy po stronie zony wariatki? o co Ci wlasciwie chodzi? Jakbys tak sie troszczyl o zone to poszedlbys do specjalisty a nie necie szukal potwierdzenia swoich teorii. Wsadz se te pretensje w otwor z tylu :roll: Nie przyszlo Ci do glowy ze ktos moze po nich poplnic samobojstwo? chyba nie.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×