Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

anna en co do tej pobożności to na początkach choroby też dużo się naczytałem :) niestey... i wyczytałem to co ty :) i zwyczajnie boję się momentami modlić i chodzić do Kościoła a zresztą nie mogę wysiedzieć podczas mszy bo zaczynam się czuć tam jak kosmita i mam straszne ataki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

heh, u mnie z kościołem tak samo, masakra... najgorsze jest to że mam strasznie pobożną rodzinę, a narazie do kościoła nie chodzę w ogóle... dziwnie sie na mnie patrzą, na razie tylko patrzą, mam nadzieje ze żadnych kłótni mi nie będą robić :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez pochodze z poboznej rodzinki i tak mnie tez wychowali. Od czasu ataków w kościele staje blisko wyjścia,jak czuje ze cos zaczyna sie dziac lub zbytnio się wkręcam poprostu wychodze na zewnątrz,kilka kroków i juz jest lepiej . No i w samochodzie mam cały sprzęt ratunkowy na wszelki wypadek :D czasami faktycznie wsiąde sobie do auta , otwieram szybe i słucham mszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victorku dzieki ze odpowiadasz na moj post, 1 raz napisalam i fajnie jak ktos odpowiada czuje sie doceniona :mrgreen: najwazniejsze to to zeby uswiadomic sobie (wiem latwo powiedziec ale do tego trzeba czasu) ze nie jestesmy świrnięci, zastanawaim sie co powiedziec zebys nie czul sie w kociele jak kosmita,chociaz niepowinnam mowic ze siue zastanawiam bo bede niewiarygodna ale dobra niewazne, sluchaj kochany moge powiedziec ze niewarto skupiac sie zabardzo na tym co zwiazane z kosciolem bo nerwica skupia sie na tym co magicxzne niezwykle itd a wiemy ze to tylko ora czache , Bog napewno chialaby zebys byl szczesliwy i jestem pewna ze ta nerwica to cierpienie p0o ktrym przyjdzie szczescie tak jak po nocy dzien w jakiejs tam piosence. Mam taka teorie , bo czasem przychofdza normalne dni i jak gdyby nigdy nic czujemy sie normalnie tak jak kiedys, byc moze u innych sa to tylko chwile ale takie sa ,jastaram sie zapamietac jak wszytsko sie postrzega zdrowo i jak tylkopatrze na swiat nerwicowo mowie sobie nie zwracaj na to uwagi wiem ze to trudne wiem ze cierpisz i juz nie masz sily ale co ci pozostalo musisz walczyc pamietasz jak to wsyztsko postrzegalas jak byl normalny dzien? postaraj sie tak samo a jak nie mozesz to niemysl nad tym, mysle sobie ze jak zaczyna sie koszmar to on predzej czy pozniej czy tego chhcemy czy nbie i tak sie skonczy wiec nie myslmy tak tym cochore bo to niema sensu w ten sposob tylko komplikujemy wszytsko to trzeba poprostu przetrwac, ataki to co innego wtedy juz jest hardcore ale tak czy tak atak tez przejdzie , nie skupiajcie sie na tym co chore to jest chore i wogole JEST ale nie nwarto sie nad tym skupiac. niewiem co jeszcze napisac moze najdzioe mnie wena. :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A właśnie Aniu, że powinni: chodzić do Kościoła, marketów i tych wszystkich traumatycznych miejsc i wytrzymać, bo nic sie nie stanie poza bardzo złym samopoczuciem.

Są to słowa wielu lekarzy.

Bo inaczej jak Ty to sobie wyobrażasz? Nerwica potem dopadnie nas w przychodni. łóżku, kuchni i co? Do kuchni nie będziesz wchodzić, a spać w samochodzie?

Pozdrawiam gorąco!!!!

Nic nam nie jest, to TYLKO nerwica:))))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i nawet jak będziesz miał, to też nic Ci nie będzie, uwierz mi na słowo: choruję od 6ego roku życia, miałam kilka nawrotów, proszę uwierz, bo już tego próbowałam, nic Ci nie będzie, najwyżej się słabo poczujesz i spocisz ze strachu. Ale wytrzymaj, nie zemdlejesz, obiecuję:))))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co do kosciolow to pamietam jak kiedys na mszy ksiadz grzmil ze jak to mozna wyjsc w srodku mszy, ze ludzie wychodza z kosciola i siedza na lawce obok i sluchaja stamtad mszy, ze juz moga wogole nie przychodzic bo nie moga wysiedziec calej mszy .. i tak sobie pomyslalam o nas.. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz racje Rudziu tylko ja niejestem psychologiem ani innym lekarzem mam 19 lat , zaden psycholog mi nie pomog wiec staram sie radzic sobie sama, ja dostalam ataku w kawiarni w barze z kabebem i i milionie innych miejsc i nie weszlam po raz drugi tam, owszem dostalam ataku tez w kuchni jedzac kanapke po zarzyciu 1 w zyciu psychotropa ale wiedzialam ze musze tam wchodzic to w koncu kuchnia noi wchodzilam , fajnie wogole ze to forum dziala muyslalam ze jest martwe 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tak samo jak już idę do kościoła to staję tylko z tyłu aby czuć świeże powietrze i mieć ewentualną drogę ucieczki Nie potrafiłabym wejść do zatłoczonego kościoła czuć tą duchotę i w ogóle wysiedzieć tyle czasu bez ruchu koszmar !!! Chciałabym wreszcie normalnie iść z dziećmi do kościoła usiąść i bez lęków wysiedzieć całą msze ale tak nie da się może kiedyś tam anna en, tak samo jak ty jak dostałam gdzieś tam ataku to już tam nie szłam bałam się że ponownie dostanę tam ataku i tak w kółko Teraz jest już lepiej ale staram się nie wychodzić za daleko bo właśnie to jest dla mnie problemem wyjście daleko od domu :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tzn moim zdaniem to na pewno jest właśnie tak że tam gdzie raz dostanę ataku to już później boję się iść w to samo miejsce ja ostatnio np. podczas kąpieli dostaje bardzo silne ataki depersonalizacji czy już sam nie wiem czego :) i teraz boję się wręcz kąpać co kiedyś uwielbiałem, biorę szybki prysznic który i tak kończy się jaką okropną dezorientacją... Co prawda do Kościoła i w inne miejsca zawsze miałem problem chodzić bowiem zawsze miałem coś w rodzaju fobii społecznej, tam gdzie tłum to ja od razu zawracałem ale to i tak było niczym w porównaniu do tego co jest teraz, przynajmniej czasem mogłem się przełamać a teraz to ani w tą ani w tą :) tylko jeden stały koszmar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bardzo pomaga mi to ze jestescie tutaj i mowicie ze macie tak jak ja, wogole czlowiek ktory nie jest swiadomy ze inni tez to maja jest samotny i wie mniej , swiadomosc tego ze tez macie takie stany mipomaga bardzo, i wogole czulam sie dzisiaj przez to tak normalnie ale w pracy wyszlam na papierosa i wrocilam i tak sie zaczelam bac nie czegos konkretnego tylko myslalam ze zaraz zwariuje czasami mam juz dosyc, najgorezej jest jak juz jest tak zle ze niemam sily walczyc ni juz wtedy nie pozostaje tylko placze placze i placze u spychologa u psyhiatry i jak widze ze one juz nic nie moga powiedzioec bo ciagle mowie nienienie to mysle sobie ze mam tyle argumentow zeby sie zabic ze to wlasciwa decyzja, nie chche tak zyc nie chche tak dluzej zyc, nie mowcie ze bedzie dobrze ciagle to czytam a jednak nie jest dobrze i nie bedzie, sory za ten pesymizm powinnam pocieszac ale teraz jestem za slaba, baj :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, wiecie, ja mam tak, że się boję do urzędów i do banków wchodzić. Tam mam straszne napady.

Wydaje mi się, że mnie wszyscy obserwują tj. widzą moje zdenerwowanie ( cała drętwieję ). Najgorzej jest podczas pisania-ręce mi się trzęsą i są całe mokre. Czuję, jakby były sparaliżowane...

Zimą to jeszcze jakoś idzie przeżyć, bo normalnie przez to rękawiczek nie ściągam ( żeby nie widać było wilgotnych dłoni ). Latem jest tragicznie. Zawsze już kilka dni przed cała dygoczę, gdy mam coś załatwić.

Może przechodziliście coś podobnego? Jak sobie z tym radziliście? Czasem tak mnie to dobija, bardzo boję się tych ataków :(

 

Pozdrowienia

Mag27

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anna en posłuchaj jak nie chcesz to nie będę pisał że będzie dobrze :) ale i tak będzie !! ja staram się w to wierzyć bo tez nie lubię tych słów "bedzie dobrze", za długi czas je słyszę ale mam nadzieję że nam wszytstkim przejdą te schizy raz na zawsze!! Dzisiaj tak miałem właśnie w pracy było jako tako, ale wracając do domu poczułem ten lęk tak dobrze mi już znany, i to przeczucie że zaraz zwariuję że już nikogo nie będe poznawał, albo nie wstanę już nigdy z łóżka, masakryczne myśli w ogóle nie na temat nawet nie wiem skąd się biorą i jest tak do teraz i tak codzień i codzień i też jestem słaby i słabszy. Nie chciałem jeszcze bardziej spesymistyczniać :) atmosfery ale tak się czuje i chciałem to napisać. Mag27 ja tak miałem całe życie zanim dostałem ten shit jaki mam obecnie, ledwo co załatwiałem urzędowe sprawy a ręce jak np. coś podpisywałem to trzęsły mi się jak galareta, teraz to mineło bo od czego innego gorszego dostaje po dupie :) pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, Victorek- jak tak piszesz, że dostałeś jeszcze coś gorszego, niż kiedyś miałeś, to ciekawe, co będzie ze mną za jakiś czas...

Dziś wogóle kiepsko mi się wiodło, jedyne pocieszenie w tym, że nie jestem sama jedyna na świecie z podobnymi kłopotami.

Ach!

Trzymajmy się, my nadwrażliwcy niezrozumiani przez samych siebie i innych ( a możeby tak filozofem zostać? , heh ).

Pozdrawiam

Mag27

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj na filozofa to ja się nie nadaję :) :) w żadnym wypadku :) chyba bym umarł z przerażenia :) mag27 tylko bez takich wkrętek proszę :) akurat te rzeczy na które cierpimy są trudne do przewidzenia to że ja dostałem porządnej nerwicy to nie znaczy że ty też musisz i zresztą trzymaj się tego że na pewno nie!! bo nie!! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Viktorek chyba sie w tobie zakochalam jestes taki smieszny chociaz to moze tez czesc tej mojej nerwicy :D kocham was za to ze sobie radzicie chche zabrac wasze cierpienie ale niemoge, "apropos" tej filzofii to my w suie jestesmy troche filozofami tak sobie czasem jebnąć cos tak fajnie jest :D wogole to zauwazylam ze lubie wzbudzac wspolczucie i takie tam i jeszcze chccialam rzec ze yyy bdzie dobrze.. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie no jeszcze na forum to mi nikt miłości nie wyznawał :oops::mrgreen: Ale w sumie ci się nie dziwie :lol::lol::lol: Oj chyba mój narcyzm się odzywa :) A co do tej skłonności do filozofowania to większość z nas gdyby jej nie miała, to by nie miała tez i nerwicy :) A tak poważniej troche to z tymi uczuciami to coś jest na rzeczy, tzn. ja np czytając to forum różne tematy wypowiedzi itp. to czuję jakaś taką wielką sympatię wszystkich i chęć pisania swoich i czytania waszych postów, oraz właśnie podziw że mimo tego co mamy a każdy wie co to z nami wyprawia to jednak żyjemy dalej i dalej i staramy się żeby było NORMALNIE :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, kochani Wy ,moi - to jest normalne!!!! Nie macie pojęcia ile ludzi wokół się zmaga z takimi samymi problemami!!!

Wydaje mi się, że najbardziej nam pomaga, to że mamy kogoś bliskiego, komu możemy o tym powiedzieć. Pamiętam, jak mój mąż kiedyś czytał w necie o co chodzi w tej nerwicy, bo chciał wiedzieć, co to znaczy, jak mówię, że "znów mam te swoje".

Każdy ma coś swoje - grunt, to być wyrozumiałym dla siebie i się kochać.

Pamiętajcie - jak Was coś dopadnie, pomyślcie sobie: a tam gdzieś teraz mieszka sobie taka Ania i ona też to ma, nie jestem sam/a !!!! To strasznie pomaga!!!!

Poznałam kiedyś na podobnej stronce koleżankę, z którą cały czas trzymamy kontakt - potrafiłyśmy do siebie dzwonić, jak nas dopadał atak, a druga nie rozczulała się, tylko stawiała na nogi. Takie wzajemne wsparcie jest super, pamiętajcie nie jesteście sami. Ja i Ty i Ty wszyscy tak mamy!!!!

Pozdrawiam gorąco

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też lubię to forum, choć jestem tu nowa. Pomaga mi to na samotność.

Wiecie, może jeszcze kiedyś będzie w miarę normalnie.

Ale i tak powinniśmy nosić głowę zadartą dumnie do góry, bo przecież radzenie sobie z życiowymi "powinnościami" w naszym przypadku jest dopiero niezłym wyzwaniem! I nikt nas nie pyta, czy jesteśmy w stanie zrobić coś, co nas przeraża. My to robimy ( bo tak trzeba!!! ) i heroiczną walkę toczymy z każdym dniem!!! JESTEŚMY!!!

 

I chwała NAM za to!!!

 

Chciałam dodać coś wesołego i budującego, bo chyba tak jest milej, niż tylko się smucić :D:D:D

 

Uściski i miłego późnego wieczoru

Mag27

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze raz ja - odkąd w miarę nauczyłam się panować na lękiem, paniką, nerwica dopada mnie dziwnymi uczuciami, miałam przez 2 miesiące coś takiego, że jak kładłam się na lewym boku, jak pochylałam głowę na lewo itp - miałam potworne zawroty głowy - dopiero jak psychiatra powiedział, że to nerwiczka - to mi przeszło. Z kolei od tygodnia po odstaweniu leków (jestem w ciązy) mam coś z oczami. Oczywiście jest to czas, kiedy jestem uziemiona w domu z powodu przeziębienia i nie moge jechać do lekarza, a na forum nikt nie pisał o takich objawach, więc już jestem cała w strachu - oczywiście logicznie myśląc mozna to ze sobą ładnie powiązać, ale przecież ja teraz o tym nie wiem. Rozumiecie? Są chwile, że sama z siebie się śmieje, a czasem tak strasznie mnie to męczy, że to jakiś rak mózgu, albo ciśnienie w oku, czy coś.

Czasem czuję się, jakbym sama była tą swoją nerwicą i tylko wymyślała sobie przeszkody do życia, hahah

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Rudzia, nie martw się, na pewno jest dobrze z Twoimi oczami. Ja czasem też takie mam wrażenie, że moje powieki są strasznie ciężkie, że oczy bardzo wytrzeszczam, że coś uciska mi głowę. Ale to objaw nerwów, a nie jakiejś strasznej choroby. Przechodzi w chwilach relaksu.

Zaczęłam stosować taki trening, że sobie myślę, że to co się ze mną dzieje, to tylko takie doświadczanie jakiegoś uczucia- chwilowe. Że w danym momencie jestem jakby obserwatorem tego stanu. Ten stan to NIE JA, to tylko doświadczanie czegoś dziwnego. Troszkę mi to pomaga w opanowaniu niektórych dziwactw.

Pozdrowionka dla Ciebie i maleństwa

Mag27

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Misiek, próbuj, bo warto!!! Ja nie do wszystkiego mam dystans, ale niektóre rzeczy udaje mi się przezwyciężyć. Innych np za cholerę, ale pracuję ogólnie nad wszystkimi moimi udziwnieniami i się chwalę sama do siebie, jak coś mi wyjdzie. Oczywiście dręczę się też, jak nie wychodzi. Ale co poradzić :?

Pozdrawiam

Mag27

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałam w życiu tyle ataków że zliczyć się nie da. Wszak ostatnio dopadaja mnie klika razy dziennie. Niby wiem o co w nich chodzi, ale i tak nie potrafię sobie z nimi radzić.

Niby staram sie je opanować i wmówić sobie że nic mi nie jest ale nie da rady.

Właśnie próbuje sie uspokoic, bo mnie dopadło. Dobrze ze chwilowo nie ma szefa, mam nadzieję że mi przejdzie.

Niestety wiem ze znów wróci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×