Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć , jestem tu nowy i w sumie trafiłem tutaj przez przypadek ale myślę że będę często odwiedzał owe forum ...

Jestem osobą dość skrytą emocjonalnie nie mówię nikomu o mojej nerwicy jedynie koledze który cierpi na to sam , co nie znaczy że jestem zamknięty w sobie , mam sporo znajomych i od niedawna dziewczynę ale nie o tym mowa .

 

Mam 21 lat aktualnie studiuję , a moje problemy zaczęły się w liceum . Objawiają się stresem i lękiem w z pozoru błahych sytuacjach . Najczęściej gdy muszę iść coś załatwić w urzędzie , na poczcie , wszędzie gdzie będę musiał to zrobić poprzez kontakt werbalny z daną osobą .

Lęk wynika ze strachu przed....zrobieniem z siebie idioty :( Często mam takie poczucie gdyż jak wiadomo , stres w znacznym stopniu zaburza racjonalne myślenie ...

Wracając do samych spotkań . Gdy wiem że na takowe spotkanie będę musiał pójść za klika dni , jestem w stanie nastawić się na nie psychicznie natomiast gdy wynika ono z tzw " spontanu " to jest już ogromny problem i staram się " migać " od tego wszelkimi sposobami .

Podobnie mam w przypadku wyjść na spotkania z ludzmi wśród których będzie pelno nieznajomych osób . Często ciężko mi nawiązać z nimi taki spontaniczny kontakt i ogarnia mnie poczucie " nie akceptacji " nowego otoczenia które odbiera mnie jako ponuraka a w cale taki nie jestem .Wśród najblizszych znajomych z którymi tworzymy swego rodzaju "paczkę" jestem wiodącą postacią i często jak zabierają mnie na takie spotkania jak wcześniej wspomniane to się pytają co mi jest i czy może nie mam ochoty zmienić lokalu ...

Kolejna kwestia to jazda autem . Walczyłem ponad rok z lękami przed prowadzeniem auta , obecnie jeżdżę tylko do pobliskiego marketu i na uczelnię oraz czasami w nocy gdy nikogo nie ma na drogach . Objawiało się to barierą lekową niemożliwą do pokonania ale udało mi się z tym uporać chociaż w tak małym zakresie

 

Natomiast najbardziej krępującą dla mnie przypadłością jest drżenie rąk :(

Objawia się przy skupieniu na danej czynności manualnej takiej jak : jedzenie , naprawienie czegoś , wypicie ze szklanki czy kieliszka ( połowa zawartości na stole ) czy chociażby liczenie drobnych w sklepie , oczywiście wszystko dzieje się wśród towarzystwa , sam nigdy nie miewam takich stanów . Krępuje mnie to , bo jest zauważane przez ludzi , od razu słyszę żarty o " delirce " itd

Prowadzi to także do kłopotliwych sytuacji takich jak rutynowa kontrola policji gdy idę z kolegami po mieście . Policjanci widzący moje drżące ręce wyciągające dokumenty od razu myślą że coś ukrywam :( i kończy się to zazwyczaj dłuższą kontrolą ...

Na domiar złego na ostatniej randce wylałem drinka na swoją pannę :P

Nie będe już pisał o nadmiernym stresie przy egzaminach itd bo chyba tutaj prawie wszyscy to przerabiają ...

Niegdyś cierpiałem także na bezsenność spowodowaną nerwicą ale za pomocą leków udało mi się uporać z tym problemem

 

pozdrawiam tych co chciało się czytać moją historię a także tych co odpadli gdzieś w pierwszych zdaniach ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Botom no ja na pewno nie odpadłem czytając twojego posta a to z prostego powodu ;) czytając to czułem się tak jakbym sam to napisał, normalnie kropka w kropke zgadza się z tym co i ja przeżywam, też te trzęsawki rąk przechodze, wiem że to koszmar jak mam gości to ledwo im herbate donosze, albo jak mam się napić przy kimś obcym to od razu dilera na maksa, tak samo z tym załatwianiem czegoś, jeżeli to jest tylko związane z kontaktem osobistym z np urzędnikiem czy nawet sprzedawcą to od razu pojawia się jakaś dziwna blokada i lęk i koniec, robie wszystko żeby tego uniknąć, no chyna że już się nie da ale co wtedy przechodze to moje, zapisałem się na kursy prawka i boje się iść na jazdy, zwyczajnie na nie nie chodzę bo nie daje rady się odblokować, boje się że zrobie z siebie durnia itd. Najgorsze że tego lęku nie można tak po prostu przełamać za cholere :( ale nie daj się temu, bo nabawiłem się przez to ochydnej nerwicy i teraz dopóki ona mnie męczy tamtego nie jestem w stanie naprawić, oczywiście nie to że cię strasze bo na pewno niczego gorszego nie dostaniesz tyle tylko że bedziesz się męczył i męczył Ale co ja w sumie moge ci radzić kiedy sam jestem zwykłą nerwicową glistą :) Dodam jeszcze tylko że wśród znajomych też byłem luzak i wszystko ok a wśród nowych twarzy niemowa i mruk :) pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Botom no ja na pewno nie odpadłem czytając twojego posta a to z prostego powodu ;) czytając to czułem się tak jakbym sam to napisał, normalnie kropka w kropke zgadza się z tym co i ja przeżywam, też te trzęsawki rąk przechodze, wiem że to koszmar jak mam gości to ledwo im herbate donosze, albo jak mam się napić przy kimś obcym to od razu dilera na maksa, tak samo z tym załatwianiem czegoś, jeżeli to jest tylko związane z kontaktem osobistym z np urzędnikiem czy nawet sprzedawcą to od razu pojawia się jakaś dziwna blokada i lęk i koniec, robie wszystko żeby tego uniknąć, no chyna że już się nie da ale co wtedy przechodze to moje, zapisałem się na kursy prawka i boje się iść na jazdy, zwyczajnie na nie nie chodzę bo nie daje rady się odblokować, boje się że zrobie z siebie durnia itd. Najgorsze że tego lęku nie można tak po prostu przełamać za cholere :( ale nie daj się temu, bo nabawiłem się przez to ochydnej nerwicy i teraz dopóki ona mnie męczy tamtego nie jestem w stanie naprawić, oczywiście nie to że cię strasze bo na pewno niczego gorszego nie dostaniesz tyle tylko że bedziesz się męczył i męczył Ale co ja w sumie moge ci radzić kiedy sam jestem zwykłą nerwicową glistą :) Dodam jeszcze tylko że wśród znajomych też byłem luzak i wszystko ok a wśród nowych twarzy niemowa i mruk :) pozdrawiam

 

hej :)

Jeżeli chodzi o jazdę samochodem ... Starałem się odwlekać kurs na prawko jak tylko mogłem ale ciążyła na mnie taka ogromna presja rodziny że po prostu musiałem się przełamać . Kurs szedł mi beznadziejnie , ale udało mi się na tyle wyuczyć by zdać . Oczywiście pierwszy panstwowy egzamin ze stresu oblałem w 10 minut ale za trzecim podejściem w końcu się udało . Auto dostałem po ojcu , gruchot więc nie muszę bać się o rysy :P pierwsze miesiące jezdziłem tylko komunikacją a samochód stał nie ruszany . Ostatnio coś mnie takiego naszło aby go odpalić , akumulator oczywiście do wymiany . Ciągle ogarnia mnie lęk przed tym że stwarzam zagrożenie na drodze , przez co jadę powoli i jestem obiektem wyzwisk innych uczestników ruchu :P ale nie przejmuję się tym , w każdym bądz razie poruszam się póki co z żółwim tempem w obrębie dzielnicy , powiem ci że z czasem przychodzi powoli pewność siebie , najgorsze byly pierwsze jazdy kiedy siedziałem za kierownicą spięty i z wybauszonymi oczami niczym Tusk :P Teraz jeżdżę spokojnie ale staram się nie wyjeżdżać po za moją dzielnicę nie mówiąc już o jezdzie w godzinach szczytu

 

Co do spotkań głównie strictea towarzyskich , popadłem w głupią rutynę co do sposobu łamania bariery ... przed takowym spotkaniem przeważnie waliłem dwa mocne piwa na rozluznienie a potem nie miejscu znów to samo lub inne specyfiki . Metody nie polecam aby nie popaść w nałóg ale nie powiem , jest skuteczna niewątpliwie przynajmniej jak dla mnie ( akurat mnie piwo nie muli tylko rozluznia ) . Stawałem się wtedy wyluzowany , tak jak na codzień jednak staram się to ograniczać , a że prowadzę rozrywkowy studencki tryb życia to ograniczać do rozsądnych proporcji ;)

 

Co do załatwiania spraw w różnych instytucjach to jeszcze nie znalazłem sposobu , staram się koncentrować i mobilizować psychicznie ale nie daje to na ogół większych rezultatów ...

 

A ręce ? O ile schorzenia psychiczne można ukryć to tego już nie . Codziennie zażywam magnez , nie wiem jak inaczej to wyeliminować , krępuje mnie i to bardzo ale staram się z tym pogodzić wciąż jednak szukam sposobu na pokonanie tego . Mimo to , na studiach ze względu na specyficzny kierunek mieliśmy swego rodzaju koło ze "strzelania " do tarczy z ostrej amunicji i mimo drżenia rąk zająłem 2 miejsce :P przegrałem tylko ze strzelcem - hobbystą ( oczywiście przy drżeniu bylem zapytany czy nie jestem naćpany lub pijany ehh ... )

 

pozdrawiam Cię :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie mam pytanie do wszystkich którzy przeszli bądź mają to depersonalizacyjne piekło a mianowice czy macie tak że czujecie czasem jakbyście nie kontaktowali jakbyście zatracali rzeczywistość? bo ja ostatnio mam tak coraz częściej, że np ktoś coś do mnie mówi a ja sobie myśle Boże ja nie rozumiem co on mówi i zastanawiam się nad tym, a do tego czasem nawet nie mogę się umyć, bo mam wrażenie jakbym nie wiedział jak się to robi jakbym zapominał, podstawowwe rzeczy czy pojęcia Czy ktoś wie o czym ja mówie czy to ja mam tylko takie chore jazdy?? albo to coś gorszego? prosze o odp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spoko, ja mam podobnie. Uczucie jakbym nie istniał.. Ogólnie psychika to nie fizyka.. każdy ma dodatkowo swoje "osobliwe" objawy. Ty możesz czuć zatracanie kontkatu z rzeczywistością na tle nerwicowym ( dd ) a ja , że nie mam nogi :P. Spokojnie, musisz to znieść i zniesiesz :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam takiego objawu,ale wydaje mi sie ze moze to miec związek z tym ze nasze mysli caly czas zajmuje cos innego.Czasem mam tak(wlasciwie bardzo czesto)ze mowiąc komusaby mi cos podal za diabla nie moge sobie przypomniec nazwy danej rzeczy.Czasem to trwa nawet dosc dlugo,na tyle ze wpadam w lekki lęk ze trace zmysly :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja biorę afobam i lerivon. Powiem tyle, że moje lęki nieco się zagłuszyły.. Do nie dawna potrafiłem wpaść w panikę na samą myśl o schizofrenii a teraz nawet gdy w nocy mi się coś przysłyszy, jakiś głos czy coś to nie wpadam w panikę... Nie mam już także potwornych ataków paniki i zmniejszył się lęk wolnopłynący :) Za to teraz jestem na etapi hipochondrii ( schizofrenie sobie wkręcam ) i myśli egzystencjalnych. Po mału do przodu ^^ Może i są jakieś skutki uboczne tych leków, ale lepsze to niż mocne objawy lękowe:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carlos a jak na ciebie działa ten lerivon bo ja go zażywam już dosyć długo i jestem ciekawy czy jakieś postępy to ci daje, pewnie bierzesz go na noc? Ja nie mam tak że zapominam jakieś nazwy ale mam wrażenie jakbym w ogóle nie myślał, nie istniał, nie jestem sobą i do tego jakbym nie rozumiał co kto do mnie mówi:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie jestem tu pierwszy raz z nadzieją, że uda mi się odzyskać równowagę :( . od kilku lat choruję na nerwicę lękową. Ataki mam już za sobą, mój stan się polepszył więc przyszedł czas na odstawienie leków (maj 2008). brałam seroxat w małej już dawce, ale przyznam, że efekty odstawienia były fatalne. wytrzymałam bez leków do dziś, ale niestety nerwica wróciła w innej postaci..napady lekowe bywają , ale w małym stopniu, W tej chwili męczą mnie myśli , że jestem chora psychicznie, a co gorsza straszny ucisk w głowie. Co gorsza odrealnienie. W czerwcu moje życie się diametralnie zmieniło..rozpad związku, teraz czeka mnie zmiana pracy - za tydzień,etc. nie mogę się odnaleźć w swoim życiu, tak jakbym była inną osobą, nawet moje mieszkanie staje się dla mnie obce. i ciągłe myślenie, że wszystko jest inne. proszę powiedzcie , czy mieliście takie jazdy??i czy macie jakiś sposób..ja już nie daje rady , zaczynam się bać sama z siebie....:( boje się również wrócić do leków,bo mój organizm się mocno bronił i ich nie tolerował, tak więc dobór polegał na metodzie prób i błędów... pozdrawiam kaśka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, to jest zupełnie normalne:) Nie masz się czym przejmować, znam to wstrętne uczucie, ja kiedyś czułam, że chodzę w szklanej kuli i nic mnie nie tyczy, glowa też, niczym się nie przejmuj.

Poza tym to, że myślisz, że jesteś chora psychicznie świadczy o tym, że jesteś zdrowa psychicznie:) Śmieszne, nie?

Po odstawieniu leków, zawsze pojawiają się ataki, a leki na nerwicę nie leczą!!!! One tylko dają Ci czas na spokojną terapię. Nic nie zwalczy tej choroby, tylko TY!!!!

A ponoć najlepszy sposób jest taki: olać te ataki i objawy i żyć normalnie nawet na siłę, w mękach, z bólami, a nerwica w końcu odpuści.

Poza tym przy nawrotach zawsze sa inne objawy, to wszystko normalne. Pamietaj o tym, że jesteś ZDROWIUTKA jak rybka, a to się Tobie tylko wydaje!!!

Trzymam kciuki, ja też dopiero odstawiłam leki i też się męczę, ale zupełnie inaczej do tego podchodzę i czuję, że będzie oki.

Pozdrawiam gorąco

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jej nawet nie wiesz jak bardzo mi były potrzebne te słowa....chodzę i płaczę bo jest dziś ze mną żle....nie spałam cala noc...kilka lat temu byłam na innym forum i też mi to pomogło,..teraz też postanowiłam zacząć,,,we wtorek idę ponownie do psychiatry,..byłam w czw ale zapisał mi lek na który byłam uczulona..więc muszę poczekać...boję się , że w nowej pracy nie podołam i jeszcze te cholerne jazdy...najgorsze , że poznałam super faceta...ale boję się mu powiedzieć co się dzieje...bo pewie odejdzie..a do tegp mam uczucie, że go okłamuje..masakra...ale mówisz , że to normalne..hm to jak sobie mam radzić jak te myśli pochłaniają mnie na maxa..nawet pracy mgr nie mam sil zacząć pisać...buziak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj kasia29111, wiem jak to jest, bo sama mam bardzo podobnie z takim natłokiem strasznych i dramatycznych myśli. Jak przeczytasz mój wątek, to tam opisałam, co się ze mną dzieje. Otóż najlepszą i taką doraźną metodą dla mnie jest wyszukiwanie sobie różnych, nawet banalnych czynności, które muszę koniecznie dziś wykonać. I to w pewnym sensie pomaga, bo zapominam choć na chwilę o tym, co mnie dręczy. A to, że się zmuszam na siłę do robienia tych rzeczy sprawia, że pod koniec dnia jestem strasznie dumna z faktu, że jednak coś zrobiłam pomimo tej niemocy.

Śmiesznie to zabrzmi, ale robię taki autotrening, że się sama chwalę za to, że np: poszłam po zakupy, posprzątałam, zrobiłam dla siebie i dla kogoś coś miłego.

Nie rozwiązuje to kłopotu, ale w jakiejś formie pomaga zwalczyć panikę.

Trzymaj się i nie zamartwiaj, bo przyjdą lepsze czasy :-)

Pozdrawiam

Mag27

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, strasznie sie cieszę, że pomaga:) Też kiedyś pomogły mi takie słowa:)

Mam strasznie mądrą panią psychiatrę, u której wizyta wcale nie jest standardowa, jak u innych:)

Na przykład pyta, czego ostatnio się bałam itd, to jej mówię, że np. strasznie źle się czułam w kościele, aż musiałam wyjść bo bym zemdlała. (A muszę chodzić, bo moje dzoecko będzie mieć komunię).

Ona na to powiedziała,że absolutnie nie ma takiej możliwości, żebym zsemdlała, że owszem, będę się BARDZO źle czuć, cała się spocę itd, ale absolutnie mam nie wychodzić stamtąd, jak przetrzymam te objawy, to one miną - i wiesz co? Następnym razem poszłam zdeterminowana do walki, wiedziałam, że będzie strasznie, czekałam i nic...

I tak jest za każdym razem.

Kasiu, to jest takie porąbane, nam sie wydaje,że umieramy, mdlejemy, i tak własnie sięczujemy, ale tak naprawdę nic nie ma.

I powiedziała, że mam właśnie robić to, czego się boję.

Ja wiedziałam przez cały czas, że będę się źle czuła i może przez tą wiedzę poradziłam sobie.

Wiem, że może mnie to jeszcze spotkać, ale z drugiej strony teraz jak nic mi nie jest - cieszę się jak dziecko i to doceniam:)

Poradzę Ci tylko: nie zwracaj uwagi na to , co się z Tobą dzieje, nikt tego nie widzi, żyj normalnie, to trudne, ale uda się, nie myśl o tym!!!!

Druga super rada, po prostu genialna: wybierz sobie jeden dzień, konkretną godzinę, która będzie Twoją godziną nerwicy i jak coś Cię zacznie dopadać, powiedz sobie, teraz to olewam, zajmę się tym w czwartek o piątej, i w tym dniu usiądź w jakimś miejscu, którego nie lubisz w strasznie niewygodej pozycji i się martw, płacz, mdlej, duś się, co tylko chcesz:)

Nie masz pojęcia jak to pomaga.

Napisz, jak spróbujesz. Bądź dla siebie dobra, nie żałuj sobie przyjemności, ale dla niej bądź twarda.

A nowa miłość niech będzie nowym początkiem, nie bój się otworzyć, ja swojemu chłopu powiedziałam, zawsze mówię jak coś mi jest, że to te moje psychiczne jazdy i się śmiejemy:)

Dasz radę!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rudzia..sytuacje lekowe przerabiam kilka lat..juz pomalu je zaakceptowalam..pocztakowo unikalam miejsc kojarzonych z lękami...ale psycholog wlasnie kazal mi walczyc..choc powiem szczerze pierwsze ataki zwalaly mnie z nog..tez to byl kosciol, sklep czy bus..z latami przestalam sie tym przejmowac..ale teraz jest gorsza powtorka z rozrywki..talk jak pisalam..natretne mysli ,,odrealnienie..strach przed schizofremia..jakas masakra..wolalam lęki bo były chwilowe czasem dluzej trwaly ale dawalam rade..zas tych mysli nie mozna wylaczyc..ehh staram sie zajmowac wszystkim czym moge..rzucilam sie w wir pracy..musialam sie motywowac bo bylam zdana tylko na siebie...faktycznie na lekach jest latwiej..teraz sie boje powrotu do lekow..bo jak pisalam mialam niezle przeboje z nimi..a nie moge sobie w tej chwili pozwolic na zawieszki i niedyspozycje..bede jezdzc autem w nowej firmie..takze pelna gotowosc i dyspozycja!!

podejrzewam ze strach przed zmiana pracy spotęgował moje stany.co do chłopaka to kochanie nie powiem mu póki co...zamało sie znamy..wystraszył by sie..mój poprzedni akceptował moje ataki początkowo mega przejęty zas po 3 latach totalna znieczulica...nie wiem co lepsze..tak wiec narazie muszę milczeć.. buziak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej trafiłam na to forum ponieważ szukałam odpowiedzi w internecie na temat co mi dolega boje sie iść do lekarza a może nawet nie ma takiej potrzeby dlatego też najpierw chciałam zapytać sie ludzi co ze mną nie tak a więc mam w tej chwili 18 lat przez ostatnie mniej więcej 2 lata zrobiłam sie strasznie nerwowa to znaczy wszystko dookoła mnie denerwuje kiedyś nie było jeszcze tak źle ale teraz jest strasznie denerwuje mnie nawet najzwyklejsza reklama co wyskoczy mi na monitorze lub też jak mama mi sie pyta np jak tak w szkole to ja już wpadam w szał lub też jak dostane smsa a np szykuje sie w tym momencie np do szkoły to wtedy aż gotuje sie we mnie to są małe przykłady nie chce mi sie wszystkiego wymieniać nie wiem czemu tak jest ale wiem jedno że jest coraz gorzej nie chce żeby tak było a tak sie dzieje. Prócz tego od też jakiś dwóch lat drętwieje mi strasznie prawa ręka byłam z tym u lekarza ale lekarz stwierdził że nic mi nie dolega prócz tego cały czas jestem niewyspana nie to że mało sypiam bo sypiam tyle ile powinnam ale i tak czuje sie zmęczona nic mi sie nie nie chce... często mam też zawroty głowy i nieraz ale to tylko nieraz boje sie zostać sama w pokoju na noc. Martwie sie tym wszystkim więc proszę o jakąś pomoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam to dziadostwo od 2,5 roku, od tej pory nie wzialem zadnego procha!!! Osobiście przestrzegam przed nimi, należy samemu zrozumieć siebie, proszki to pójście na latwizne, droga na skróty, która zwykle okazuje się błędna. Proszki tylko uciszaja objawy, nie leczą jednak choroby - MUSICIE TO WIEDZIEĆ!!! W kilku tematach pisałem już posta o artykułach, wiadomościach z internetu i ksiażkach, na początek polecam "Oswoić lęk" Arm Barrady i Judith Bemis, pozwoli wam zrozumiec mechanizmy tego zaburzenia. Ja postanowiłem nie wziąć proszków, mimo iż nie raz mam takie ataki, że nie wiem czy przeżyję, a okresami tak mnie trzyma, że mi się odechciewa, ale powiedziałem NIE!!! Nerwica tkwi w nas samych, ale to nie "ciało obce" to my , to część nas, należy zrozumieć wiec siebie by pokonać lęk. Lęk to nic dziwnego, towarzyszy każdemu stworzeniu na ziemi, należy jednak nauczyć się z nim radzić. Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Szukałam tej książki ponad rok i kupiłam w końcu reaktywację wydania..miałam podobne podejście do leków..nie chce ich , boję się ich,,ale tak mi ie teraz porobiło w tej mojej głowie, że sądzę , że już chyba sama nie podołam..lęk sam przychodzi i moje wkręty również,,jak mam chwile bez tego uczucia, już zaczynam się nakręcać samoistnie,,,jAkaś masakra...ponoć nazywa się to błędnym kołem,,wracając do książki polecam fajna..super napisana, ale trzeba umieć zastosować rady w swoim życiu, a nie jest to łatwe,,,cieszę się ,że mnie trochę uspokoiliście,,bo odchodziłam od zmysłów, że tylko ja mam tak...dzięki wielkie napewno zostanę na tym forum buziak :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie

chcę wam napisać że po 5 latach odstawiłam sama leki,ot tak żeby sprawdzić jak moje samopoczucie bez leków,oczywiście w moim przypadku dochodzą skutki odstawienne,dałam sobie 2 tygodnie i wytrwałam,kiedy uświadomimy sobie że w czasie ataku nic nam się nie stanie łatwiej przez to przejść,niestety najgorsze jest dla mnie wyjście z domu i z tym nie daję rady,ale próbuję,nieraz wchodzę do dużego sklepu i jak ja to mówię jak skowronek,a czasami wysiądę z auta i zaraz wsiadam ,u mnie zależy od dnia,jest dzień kiedy wstaję i czuję że żyję,sprzątam piekę ciasto i w domu robi się weselej,a następnego dnia nie mam siły wstać z łóżka,tak więc mówię sobie jeszcze trafi mi się tak dobry dzionek jak wczoraj a tymczasem nie poddawajmy się

mam jeszcze jedno pytanie,czy w waszym otoczeniu też jest tak że mało kto jest w stanie was zrozumieć kiedy mówicie co wam dolega?ja przestałam tłumaczyć bo spotykam się tylko z ironicznym uśmiechem,POZDRAWIAM WAS GORĄCO

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też tak mam że jednego dnia mogę wszystko... a innego nie mogę się zwlec z łóżka :smile: Co do otoczenia to ludzie którzy nie przeszli nerwicy... zupełnie nie rozumieją co to jest i mają o tym całkiem inne wyobrażenie niż jest na prawde...

 

 

 

zgodzę się z Wami,...moja przyjaciółka uważa , że sobie to po prostu wkręcam..bo mierzy to oczami zdrowego człowieka..zaś moja nowa wspólokatoka kończy właśnie psychologie..i stara się to zrozumieć..wiele razy mi tłumaczy i stara sie mnie uspokoić..ale powiem wam szczerze.,,,to co uczą na studiach mega odbiega od rzeczywistości- to są jej słowa..wiele nowości sie ode mnie dowiedziała,,,szook..muszę zacząć wierzyć w to , że będzie dobrze i wyłączyć myślenie..bo niestety analizowanie jest masakra w moim przypadku...buziaki dla WAS :D musi być dobrze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też nikomu nie mówię o swojej nerwicy wie o tym jedynie mama i siostra bo sami ją mają w strętnym wydaniu i jeszcze narzeczonej bo mieszkamy razem i nie mógłbym tego ukryć nawet gdybym chciał - za bardzo mam silne ataki :( Całe szczęście ona to rozumie, ale jeżeli chodzi o kolegów z pracy czy w ogóle innych znajomych to nikomu nie mówię ani słowa bo życia bym nie miał i od razu chcieliby mi złożyć kaftan, gdybym im np. powiedział że nie widzę siebie w lustrze :) i w sumie to im się nie dziwię bo gdybym sam na to nie zachorował to pewnie też bym na takie informacje dziwnie zareagował ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×