Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bardzo kocham moją siostrę i mam wyrzuty sumienia


Rekomendowane odpowiedzi

wrodzona moralność' mogłaby co najwyżej jednostce wychowanej w buszu,
A dla mnie wrodzona moralnosc objawia sie juz w piaskownicy, gdzie niektore dzieci wyrywaja innym zabawki i je bija, chociaz rodzice wielokrotnie napominali, zeby sie tak nie zachowywać. Inne maluchy tego nie robia, albo sie chetnie dziela z innymi dzieciakami. Wg mnie wynika to z empatii, nie mozna sie tego wyuczyc. Mozna sie nauczyc ew, reagowania w konkretnych sytuacjach, jak wymaga tego społeczeństwo i co jest mile widziane - ale nie mozna sie nauczyć współczucia. No, chyba ze samemu sie dostanie po dupie i ew. zacznie sie patrzec na pewne sprawy z innej perspektywy.

 

Jak pisałam, dla mnie problem Kejfasa wynika z poczucia ze uszczesliwia siebie i siostre, a feedback społeczno-religijny temu zaprzecza. Sfera seksu obfituje we wszystkie mozliwe zakazy i nakazy, jednoczesnie oferując niesamowite przyjemnosci i satysfakcje. Doświadczenia i przezycia kompletnie nie korespondują z przekazem społecznym ze to grzech i syf , w skrócie :arrow: czujesz i doswiadczasz czegoś dobrego, a słyszysz, ze cos złego ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie. tak trochę odbiegając od głównego tematu, ja nie wiem, czy każdy się rodzi z wszczepionym dekalogiem gdzieś z tyłu głowy, czy też raczej moralność jest nabyta, bo nam się w domach i szkołach wpaja pewne rzeczy. jak ktoś się wychowuje w patologicznym otoczeniu, w skrajnym chłodzie emocjonalnym ze strony i matki i ojca, to ciężko żeby był sam z siebie empatyczną i pomagającą czułą osobą, gdy dorośnie. chyba że się właśnie tego wyuczy obserwując inne/nowe środowisko i to dobro w sobie rozbudzi. obawiam się, że nie ma czegoś takiego, jak 'wrodzona moralność'. kiedyś był jakiś eksperyment (założę się, że zorganizowany przez AMERYKAŃSKICH NAUKOWCÓW) z odizolowanymi ludźmi żyjącymi na łonie natury pomiędzy zwierzętami. czy tam złapano jakiegoś smyka, co się tak wychowywał i żył w dziczy i próbowano go przystosować do funkcjonowania w społeczeństwie. w każdym razie konkluzja jest taka, że nie wykazywała się ta osoba/y jakimkolwiek człowieczeństwem, nawet na dwóch nogach nie umiał chodzić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale sa tez inne eksperymenty, i wyszło ,ze człowiek współzyjac z innymi ludzmi tworzy naturalnie elementy moralnosci po to by wszystkim zyłó sie lepiej , biologicznie dla dobra rozwoju człowieka i społeczeństwa,

jesli tamte osoby były odizolowane od innych ludzi to co innego,

nie rozwineły w sobie odczuc społecznych

ale moralnosc tworzy sie po to w społeczeństwie zeby ono mogło w ogóle funkcjonować i sie rozwijac i to jest naturalne dla człowieka, który nie zyje tylko w domu ,ale tez w grupie, w szkole , w przedszkolu i pewne zasady moralne czyli nie zabijaj, nie kradnij, nie zdradzaj powstały na całym swiecie takie same bez wzgledu na kulture czy religie , w której sie rozwijaly po prostu ułatwiały rozwój i funkcjonowanie wieżi społecznych i jest to zjawisko czysto biologiczne jesli idzie o więzy społecznosci w która człowiek sie jednoczył by mogł przetrwac jako gatunek a te zasady ułatwiały nam biologiczne przetrwanie, tylko ludzie łamia te zasady z głupoty własnej i właśnie tworza sobie problemy we własnym biologicznym, przetrwaniu bo sa w tym później nieszczęsliwi ,

oczywiscie ze w zaleznosci od grupy mozemy te zasady troche zmieniac ,ale w ogólnym załozeniu istnieja na całym swiecie od zalążków cywilizacji

 

ludzie lubia sami na siebie nieszczescie sprowadzać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie. tak trochę odbiegając od głównego tematu, ja nie wiem, czy każdy się rodzi z wszczepionym dekalogiem gdzieś z tyłu głowy, czy też raczej moralność jest nabyta, bo nam się w domach i szkołach wpaja pewne rzeczy.

Ja, ponieważ bardzo dobrze pamiętam, co sobie myślałam będąc małym dzieckiem (koło lat 4), mogę ci poświadczyć, że miałam takie wewnętrzne i własne poczucie, co jest wstydliwe, a co nie, co jest dziwne, a co nie, kto jest normalny, a kto nie, na długo za nim ktoś mi wyłożył pewne sprawy, zanim zaczęłam chodzić do szkoły i do kościoła. Z resztą ze mną w ogóle bardzo mało rozmawiano na tematy poważne, wstydliwe albo o tym co jest społecznie właściwe, nie było mi to aktywnie wpajane.

Czyli opowiedziałabym się za tym, że człowiek rodzi się z jakimś tam wewnętrznym kompasem, który jest potem rozbudowywany i nakierowywany przez wychowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cyklopka, ,, Ja, ponieważ bardzo dobrze pamiętam, co sobie myślałam będąc małym dzieckiem (koło lat 4), mogę ci poświadczyć, że miałam takie wewnętrzne i własne poczucie, co jest wstydliwe, a co nie"

 

Ja mam tak samo to moje pierwotnepojecie nie zmieniłó sie nigdy, jakby wrodzone, zadne rzeczy nie sa w stanie tego skorygowac ani rzadne normy to oje ,własne wewnetrznne poczucie przyzwoitosci i wstydu, ja pamietam od 3 roku zycia miałm top w sobie i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Jak pisałam, dla mnie problem Kejfasa wynika z poczucia ze uszczesliwia siebie i siostre, a feedback społeczno-religijny temu zaprzecza.

 

Tak, jest właśnie tak jak napisałaś. Kiedy jesteśmy razem jesteśmy b. szczęsliwi, ale według prawa jesteśmy przestępcami, a prawa kościelnego - popełniamy grzech śmiertelny, według społeczeństwa jesteśmy wyrzutkami (czytałem opinie ludzi nt kazirodztwa, gdzie pojawialy sie watki czy donieść na policje czy do prokuratury). Więc jesli nasz związek wyjdzie na jaw : zostaniemy wykluczeni, zmieszani z błotem i trafimy do więzenia.

Nie chce się użalać na nami, ale z tej "drugiej" strony to naprawdę wyląda beznadziejnie. Wyjedziemy

 

 

 

Co do dzieci: rozmawialiśmy o tym wiele razy i nigdy nie będziemy ich mieć, ze względu na zbyt duże ryzyko, że takie dziecko mogłoby urodzić się chore.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde, ale romantyczny związek, na serio, z nutą perwersji, ale jak tam wcześniej niejedna osoba napisała, nie robicie nic złego...odnośnie otoczenia, najważniejsze, żeby się nie dowiedziało.

a to chyba nie jest takie trudne nie? Trzymam za Was kciuki :)

 

239-gorgeous_funny_animals_birds.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niete,

:roll:

obrazek, który wkleiłeś zdaje się imputować mnie jakieś obrzydzenie wobec związku autora...raz, że to nieprawda, dwa, że nie wypowiadaj się w moim imieniu ( zwłaszcza tym coraz bardziej wszędobylskim, miałkim językiem kwejka).

 

PannaNatalia,

 

Ja jestem chyba staroświecka(a raczej na pewno!)Mam 22lata i nie wyobrażam sobie,że mogłaby mnie łączyć z kimś z rodziny więź związkowa,czy jak to nazwać.Jak czytam posty w tym temacie to mam wrażenie,że to jakiś niesmaczny żart...

 

ja też sobie nie wyobrażam, ale tu nie chodzi o mnie ani o Ciebie ;)

 

-- 11 gru 2014, 15:40 --

 

oj wstałem chyba dzisiaj lewą nogą, nie bierz tego do siebie Niete

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Jak pisałam, dla mnie problem Kejfasa wynika z poczucia ze uszczesliwia siebie i siostre, a feedback społeczno-religijny temu zaprzecza.

 

Tak, jest właśnie tak jak napisałaś. Kiedy jesteśmy razem jesteśmy b. szczęsliwi, ale według prawa jesteśmy przestępcami, a prawa kościelnego - popełniamy grzech śmiertelny, według społeczeństwa jesteśmy wyrzutkami (czytałem opinie ludzi nt kazirodztwa, gdzie pojawialy sie watki czy donieść na policje czy do prokuratury). Więc jesli nasz związek wyjdzie na jaw : zostaniemy wykluczeni, zmieszani z błotem i trafimy do więzenia.

Nie chce się użalać na nami, ale z tej "drugiej" strony to naprawdę wyląda beznadziejnie. Wyjedziemy

 

 

 

Co do dzieci: rozmawialiśmy o tym wiele razy i nigdy nie będziemy ich mieć, ze względu na zbyt duże ryzyko, że takie dziecko mogłoby urodzić się chore.

No to pozostaje życzyć szczęścia i nie wykrycia.

Nic nikomu do tego co robicie w takim przypadku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kejfas napiszę od siebie krótko.

Jesteście osobami dorosłymi i możecie robić, co tylko wam się podoba jeśli nie krzywdzicie innych osób. W końcu jesteście świadomi swojego wyboru. Nie oczekujcie jednak, że kiedykolwiek otoczenie to zaakceptuje, bo tak się z pewnością nie stanie. Nie sądzę również abyście to obciążenie psychiczne udźwignęli przez całe życie. Przypuszczam również, iż dziewczyna może w każdej chwili zapragnąć normalnej rodziny i dzieci. Zacznie rozumieć co może bezpowrotnie stracić, gdy czegoś w odpowiednim czasie nie zrobi. Odnoszę wrażenie, iż na dłuższą metę Twoja osoba nie wypełni jej wszystkich braków emocjonalnych. No ale mogę się mylić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przypuszczam również, iż dziewczyna może w każdej chwili zapragnąć normalnej rodziny i dzieci. Zacznie rozumieć co może bezpowrotnie stracić, gdy czegoś w odpowiednim czasie nie zrobi. Odnoszę wrażenie, iż na dłuższą metę Twoja osoba nie wypełni jej wszystkich braków emocjonalnych.
hmm, ale przy zadnym zwiazku nie ma gwarancji, ze bedzie zaspokajał potrzeby partnerów na całe zycie... zreszta to jest mega trudne. Nawet jeżeli po jakimś czasie sie rozstaną, to imo lepiej zeby uczucie wypaliło sie samo, niz żeby rozchodzic sie z przymusu i pod presją, bo to moze być straszna trauma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przypuszczam również, iż dziewczyna może w każdej chwili zapragnąć normalnej rodziny i dzieci. Zacznie rozumieć co może bezpowrotnie stracić, gdy czegoś w odpowiednim czasie nie zrobi. Odnoszę wrażenie, iż na dłuższą metę Twoja osoba nie wypełni jej wszystkich braków emocjonalnych.
hmm, ale przy zadnym zwiazku nie ma gwarancji, ze bedzie zaspokajał potrzeby partnerów na całe zycie... zreszta to jest mega trudne. Nawet jeżeli po jakimś czasie sie rozstaną, to imo lepiej zeby uczucie wypaliło sie samo, niz żeby rozchodzic sie z przymusu i pod presją, bo to moze być straszna trauma.

Zgadza się. Żaden związek gwarancji na stałość uczuć nie daje. Tylko, że w normalnym związku nie musisz się ukrywać. Koegzystencja pozbawiona wolności potrafi systematycznie wyniszczać człowieka. Brak możliwości posiadania wspólnego potomstwa, brak możliwości swobodnego, wspólnego obcowania w społeczeństwie, brak możliwości współistnienia prawnego <- art201 najprawdopodobniej (prędzej, czy później) zaowocuje chęcią wypełnienia tych braków, co będzie całkowicie naturalnym procesem. W klatkach ludzie z reguły, mówiąc kolokwialnie, fiksują, popadają w psychozy lub w stan głębokiego przygnębienia, depresję . Uprawianie seksu, przytulanie się, czy szeptanie sobie do uszka czułych słówek nie załatwi wszystkiego w życiu człowieka. Trzeba jeszcze funkcjonować na co dzień i czuć się przy tym swobodnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

EmInQu, wolnosc w sensie mieszkania i bycia ze soba moga zdobyc z dala od Polski, jak sa z róznych ojców to pewnie nazwiska maja też rózne. Nie sadzę zeby np w USA ktos tropił czy jego lokatorzy maja takie same nazwisko panieńskie matki ;)

Na ich miejscu bym spróbowała, bo nawet jeżeli po jakims czasie ich związek sam wygasnie, to poszukają sobie legalnego partnera/ki, bez żalu i tragedii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×