Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kilka metod na pokonanie lęku


scrat

Rekomendowane odpowiedzi

beladin, Twoje myślenie ma największe znaczenie, trzeba myśleć że jest się potrzebnym, ważnym, ale leki też są potrzebne, mnie pomógł najbardziej Abilify na błędne schematy myślenia, lęki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siemka nerwuski! Jestem tutaj świeży, jednak problemy, które tutaj opisujecie są mi bliskie.

Co prawda to co poniżej piszę pochodzi z mojego bloga http://leszek.onair.pl/1151/to-cos-sport-jak-wyleczyc-sie-z-nerwicy-w-trzy-tygodnie/ na którym piszę m.in. o nerwicy, ale postanowiłem wkleić go tutaj, aby być może pomóc komuś w ten sposób. Może to co przeczytacie będzie dla Was motywacją do działania, czego życzę z całego swojego serca!

 

Nie, nie sprzedaję tajemnych substancji typu wyciąg z bawolego oka. Nie, nie piszę tego, bo czegoś od Was chcę. Powiem Wam tylko krótko coś na temat nerwicy. Jeśli jesteś pewien, że wszelkie dolegliwości/objawy jakie u siebie obserwujesz to właśnie ona, wówczas pomocne może się okazać to, o czym piszę poniżej.

 

Punkt pierwszy - zastanawiasz się czy zespół objawów jakie u siebie obserwujesz to nerwica? Spektrum znaków rozpoznawczych tej choroby jest ogromna ilość. Czasem rzucają się one na takie sfery organizmu, że jeszcze kilka lat temu bym nie uwierzył. Nadmierne pocenie, ataki paniki (lęku), przyśpieszone tętno, zawroty głowy, uczucie braku kontroli nad organizmem, odrealnienie, chudnięcie, przewlekły stres, ból brzucha, tiki nerwowe, duszności, bóle głowy… tak to symptomy choroby nerwowej o której genezie kiedy indziej.

 

Jeśli miewasz czasami podobne objawy, najczęściej występujące w tym samym czasie to wiedz, że coś się dzieje. Nie czekaj i idź do lekarza. Ten w pierwszej kolejności wykluczy inne, ważne zaburzenie – nadczynność tarczycy. Robi się to jednym prostym badaniem krwi. Jeśli to nie hormony, wówczas pomocy należy szukać u psychiatry (jakkolwiek to zabrzmi). W Polsce słowo „psychiatra” kojarzy się bardzo pejoratywnie. Każdy sobie wyobraża, że to lekarz zajmujący się jedynie ludźmi w kaftanach, którzy przebywają w pokojach bez okien i klamek. To bzdura. Nerwice, fobie, depresje – tym głównie zajmuje się ta specjalizacja. Dla nich to codzienność i być może również Twój przypadek dołączy do ich portfolio wyleczonych.

 

To takie proste? Uwierz mi, że tak. Na rynku istnieje ogromna ilość bardzo skutecznych leków na nerwice (każdego niemal rodzaju – agorafobia, klaustrofobia, fobia społeczna czy lęk uogólniony). Nie, te co mam na myśli nie uzależniają.

 

Tyle tytułem wstępu. Przejdźmy do meritum i odpowiedzmy sobie na pytanie jak wyleczyć się z nerwicy w trzy tygodnie?

 

1. Idź do lekarza, to żaden wstyd. Unikając go pogarszasz swoją sytuację i nakręcasz błędne koło. Ja poszedłem i chciałem go całować po stopach już w 3 tygodnie po rozpoczęciu leczenia.

 

2. Trening! Siedzenie na dupie to największy błąd. Sam się o tym przekonałem. Codzienne fizyczne zmachanie działa nawet lepiej jak farmaceutyki. W połączeniu z lekami wysiłek fizyczny czyni cuda! Ja nie idąc danego dnia na siłownię czuje się zupełnie innym człowiekiem. Dlatego pojawiam się na treningu regularnie – 5, a nawet 6 dni w tygodniu. Spędzam na miejscu prawie 2 godziny zostawiając telefon i cały świat zamknięty w szafce. To jest czas tylko dla mnie. Co robię przez ten czas?

 

a. rozgrzewka + 30 minut aerobów (bieg, rower, wiosłowanie, orbitrek). Codziennie inna aktywność cardio. Przez te pół godziny daj sobie w palnik. Nie lituj się nad sobą.

 

b. ćwiczenia oporowe (siłowe). W ciągu kolejnych 30 minut oblatuję losowe kilka maszyn. Klata, bicek, nogi, brzuch. Wszystkie partie mięśniowe. Pomyśl sobie, że każde wyciśnięcie wyładowuje Twój stres i niszczy Twoją nerwicę o np. 0.2%. Zostaw nerwy na siłowni.

 

c. relaks. Idę do sauny. Spędzam w niej około 10 minut. Następnie bez zastanowienia wskakuję pod lodowaty prysznic. W jednej chwili czujesz jak całe napięcie odchodzi wraz z wodą. Następnie spędzam 10 minut w basenie z zimną wodą. Czasem pływam, czasem tylko leżę i nic nie robię. Wyłażę w basenu. Wskakuję ponownie do sauny. Czasem suchej, czasem rzymskiej (mokrej). Znów zimna woda + jacuzzi.

 

d. kończę dzień. Spokojnie wracam do domu i czuję się jak nowo narodzony.

 

Ważna jest regularność – poziom endorfin wówczas utrzymuje się stale na bardzo wysokim poziomie. Już po kilku takich treningach poczujesz się duuużo lepiej. To pewne. Rola sportu i relaksu w terapii zaburzeń nerwicowych często jest niedoceniana, nawet przez samych lekarzy. Oni czasami po prostu wypisują recepty i machają na do widzenia. Połączenie farmakoterapii ze sportem odmieni Ciebie i Twoje nerwy w dosłownie 3 tygodnie. Spróbuj.

 

Jeśli masz jakieś pytania – wal poniżej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam jestem tu nowa nerwice mam juz od ponad 5 lat z mala przerwa najpierw byly zawroty glowy szumy nie pomagaly leki potem przezylam smierc bliskiej osoby i przeszlo bo zamiast koncentrowac sie na sobie zaczelam prezywac zalobe teraz urodzilam coreczke i nerwica wrocila co wieczor mysle ze umre mam scisk w klatce zawroty glowy codziennie inna chorobe najgorszy jest lek ze sie nie obude wszystkie badania ok i co najgorsze mozj maz amiast mnie wspierac to sie ze mnie wysmiewa co dzisiaj za chorobe sobie wymyslilas jestem z tym sama terminy o psychologow dlugie nie wiem co robic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

blondi, Mąż prawdopodobnie nie wie co dzieje się w tobie. Odnosi się jedynie do suchych informacji ..wyniki badań/twoje diagnozy. Może jest jakiś czynnik, który może nasilać objawy nerwicy.. np. jakieś namacalne problemy.. przejmujesz się czymś, żyjesz w stresie z jakiegoś powodu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

blondi osobie, która nie doświadczyła lęku i objawów nerwicy trudno jest zrozumieć co odczuwasz. Wiem coś o tym, bo mój mąż reaguje podobnie ;-) Nie traktuje już moich "urojonych" chorób i objawów na serio. Może to i dobrze, bo widząc, że on to bagatelizuje sama uświadamiam sobie, że to moja psychika a nie rzeczywiste objawy.

 

Bardzo pomogła mi książka Bronwyn Fox Opanować Lęk. Opisuje nie tylko schemat lęku, ale pokazuje jak krok po kroku radzić sobie z narastającym uczuciem strachu. Pomaga zrozumieć, że niebezpieczeństwo stwarzają nasze myśli - dosłownie : sami się straszymy! A to co się z nami dzieje jest jedynie fizjologiczną, biologiczną , wyuczoną reakcją naszego organizmu na strach. Bicie serca, napięcie mięśni, szybszy oddech mają przygotować nasz organizm na ucieczkę przed niebezpieczeństwem. Ale my nie mamy gdzie uciec... Bo jak uciec od własnych myśli :bezradny:

Polecam Wam! Naprawdę można wiele zrozumieć a rozumiejąc łatwiej pokonać wroga ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim :]

 

ja z nerwicą (od niedawna nazywam ją .... dziwką hehe) mamy romans od 15 lat chyba. Na początku było sporadycznie i udawało mi się zwyczajnie ją olać. Później latanie od lekarza do lekarza, pewnie jestem ciężko chory. Przebadano mnie całego, ale zawsze gdzieś z tyłu głowy siedziała sobie myśl, że pewnie nie zbadali mi wszystkiego, ciężko im znaleźć moją chorobę. Zdecydowałem się iść do psychologa i psychiatry, gdy pojawiła się myśl, że to wszystko wina "dziwki". Odbyłem 1,5 roczną sesję z psychologiem w postaci metody poznawczo-behawioralnej, jak również wizyty u psychiatry po tabletki. Leczenie tabletkami trwało prawie 2 lata, lekarz i ja zdecydowaliśmy, że to odpowiedni czas na odstawienie tabletek. W tym samym czasie psycholog uznał, że jeśli nie mam innych tematów, które mnie dręczą, też zakończyć wizyty. Byłem pełny optymizmu i pewności, że dam radę. Od 2-3 tygodniu "dziwka" daje o sobie znać. Ja nie mam w ogóle ochoty na ponowny romans z nią, ale chyba muszę :]. Kupiłem książkę "Kompletna samopomoc dla Twoich nerwów" Dr. Weekes. Czekałem na nią z niecierpliwością, widziałem w niej jaką małą szansę na poprawę. Książka przede wszystkim mówi o akceptacji, jak wiele osób tutaj i myślę, że to jest klucz do poprawy naszego samopoczucia. Zdałem sobie również sprawę, że psycholog już mi w niczym nie pomoże, będzie mówił to samo co słyszałem wcześniej. Tabletek też nie zamierzam brać. Powiem Wam, że sam jestem trochę zaskoczony swoim podejściem do tej "dziwki". Zaczynam ją akceptować, żyć z nią (skoro już jej tak na mnie zależy, to niech ma).

Mój plan działania widzę tak:

1. akceptacja

2. pozytywne myślenie

3. autosugestia np. powtarzam sobie codziennie, gdy wychodzę z psami - jestem zdrowy, nic mi nie jest, dobrze się czuję

4. techniki relaksacyjne, w tym trening autogenny Schultza

5. w trakcie napadu paniki (najczęściej mam w komunikacji miejskiej :/) powtarzanie, że już tyle lat to mam i nic mi się nie stało i pozwolić na przepływ tego stanu, nie walczyć!!, a w ostateczności niech już zemdleje, co mi tam

6. gdy mamy negatywne myśli, na siłę zmieniać je na pozytywne

 

Tyle z mojej strony na początek :-)

Pozdrawiam, życzę powodzenia i optymizmu na nadchodzącą zimę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. jestem nerwusem już ponad dziesięć lat. Moim sposobem na pokonanie nerwicy i lęków z niż związanych jest maksymalne zajęcie swoich myśli. To bardzo pomaga. Staram się dobrze zagospodarować swój czas tak bym nie miała czasu myśleć o głupotach i napędzać swojej nerwicy.

Ostatnim moim zajęciem był intensywny kurs makijażu w http://www.annazarko.pl/ Teraz po kursie znów mam zajęcie. Mogę udzielać ludziom porad na tematy związane z szkoleniem.

Znajdźcie sobie jakieś zajęcie, to naprawdę pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja Jeśli moge staram się choć na chwilę położyć i albo przytulić do mojej córeczki, przy której muszę !!! się trzymać, albo gapię się na jakiś serial.

 

Gorzej w pracy, bo zawodowo jeżdżę samochodem i czasem dopadają mnie delikatne problemy z oddechem lub drżenie ciała. Wtedy bardzo pomagają mi lizaki. Nie wiem na czym polega ich "urok" ale powolne lizanie uspokaja mnie, a do tego dostaczam cukier który tez chyba ma coś wspólnego z poprawa samopoczucia. W każdym razie lizaki mam zawsze w aucie i we wszystkich torebkach (z czego ciesza się równiez moje córki bo zawsze moga liczyć na małe co nieco ;) )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę D@ri@nk@, że mamy podobnie, też jeżdzę zawodowo ciężarówką. Tylko niestety ja nie znalazłem sposobu na uspokojenie swoich nerwów za kółkiem. Wystarczy, że serce mi jakoś nie tak zabije albo coś w klatce zaboli to już się zaczyna. Dopada mnie lęk, robi mi się coraz słabiej, mam wrażenie że serce uderza 10 razy na sekundę chociaż puls na to nie wskazuje ;). Jedynie to serce mi wtedy zaczyna cholernie nierówno pracować. No i potem zwykle parę godzin bardzo mnie męczy nieustający lęk. I robi mi sie goraco na twarzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie

zrobiłam ten krok i zmierzyłam się z lękiem

poszłam do pracy ,zatrudniłam się na kasjerke ,nigdy nie byłam na kasie w hipermarkecie ,a jednak udało sie,

przez 15 lat marzyłam o pracy którą będe lubiła i w której się znajde ,

byłam załamana tym siedzeniem w domu ,wstyd okropny czując przed rodziną i wogóle ludżmi że nie pracuję

 

-- N sty 04, 2015 6:48 pm --

 

czyli jak w książce na początku tej dyskusji pisało że trzeba się zmierzyć z lękiem ,z tą sytuacją która wywołuje dany lęk żeby się go pozbyć ,

u mnie to tak podziałało

kiedy przeczytałam fragment tej książki dotarło do mnie że wycofywanie się powoduje nasilanie się presji strachu

i pomyślałam sobie że ide pytać się o prace i niech sie dzieje co chce

i 2 dni póżniej poszłam i pytam się czy nie potrzeba osoby do pracy na kasach a odpowiedż czy może pani zostać dzisiaj odpowiedż moja -tak moge zostać ale ze szkoleniem

no i zostałam

nawet cv nie było potrzebne i dowodu też nie zabrałam,a książeczka zdrowia dopiero jutro będzie wyrabiana -też nie ma problemu

Czy praca to sposób na pokonanie lęków-albo jeden ze sposobów?

i pomyśleć po 15 latach niepracy znów pracuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie

zrobiłam ten krok i zmierzyłam się z lękiem

poszłam do pracy ,zatrudniłam się na kasjerke ,nigdy nie byłam na kasie w hipermarkecie ,a jednak udało sie,

przez 15 lat marzyłam o pracy którą będe lubiła i w której się znajde ,

byłam załamana tym siedzeniem w domu ,wstyd okropny czując przed rodziną i wogóle ludżmi że nie pracuję

 

-- N sty 04, 2015 6:48 pm --

 

czyli jak w książce na początku tej dyskusji pisało że trzeba się zmierzyć z lękiem ,z tą sytuacją która wywołuje dany lęk żeby się go pozbyć ,

u mnie to tak podziałało

kiedy przeczytałam fragment tej książki dotarło do mnie że wycofywanie się powoduje nasilanie się presji strachu

i pomyślałam sobie że ide pytać się o prace i niech sie dzieje co chce

i 2 dni póżniej poszłam i pytam się czy nie potrzeba osoby do pracy na kasach a odpowiedż czy może pani zostać dzisiaj odpowiedż moja -tak moge zostać ale ze szkoleniem

no i zostałam

nawet cv nie było potrzebne i dowodu też nie zabrałam,a książeczka zdrowia dopiero jutro będzie wyrabiana -też nie ma problemu

Czy praca to sposób na pokonanie lęków-albo jeden ze sposobów?

i pomyśleć po 15 latach niepracy znów pracuje

 

 

Ja właśnie mam lek przed praca a musze się zderzyć z tym lekiem ale najpierw musze zadbac o kondycje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znalazłam ciekawy sposób na uśmierzanie lęku

może najlepiej to zacytuje:

 

Kołysanie

Kołysanie jest po prostu nieświadomym sygnałem, że niemowlę jest niesione przez matkę, a więc jest bezpieczne. Jesteśmy potomkami zwierząt prowadzących życie nomadów, więc to naturalny odruch, który nie zdążył się wyciszyć przez ten ułamek czasu w skali rozwoju naszego gatunku, jakim jest osiadły tryb życia. Stąd taki właśnie objaw choroby sierocej. Kiedy dziecko nie ma zaspokojonej archaicznej potrzeby odczuwania kołysania – reaguje niepokojem. Potem przez przypadek odkrywa, że niepokój ten opada podczas kołysania, więc zaczyna bujać się samo, realizując zastępczo komendę zapisaną w psychice językiem ewolucji.

 

To proste wytłumaczenie jest jednocześnie wskazówką, jak opanować stres sięgający dzieciństwa. Bujanie się uspokaja, zwłaszcza w towarzystwie bliskiej osoby. Dlatego jestem przekonany, że hamaki powinny być powszechnie na wyposażeniu gabinetów psychoterapeutycznych. Ten prosty odruch i zadawniona potrzeba mogą być kluczem do głębszego otworzenia psychiki pacjentów, którzy borykają się ze skutkami złej opieki rodzicielskiej we wczesnych fazach rozwoju. A takich ludzi jest naprawdę dużo. Poddanie pacjenta regresji i zastępcze zaspokojenie jego archaicznych potrzeb jest jedną z najlepszych rzeczy, które może zapewnić psychoterapia. Niestety, nie jest to powszechne przekonanie. Prawdopodobnie winne są schematy, w które wtłaczani są przyszli psychoterapeuci. W ramach określonych nurtów stosuje się konkretne techniki odwołujące się do sfery racjonalności, zapominając o fundamentach ewolucyjnych.

 

Na szczęście istnieją ludzie wrażliwi, którzy nie potrzebują wykształcenia, aby znaleźć właściwą drogę. Bardzo uradowało mnie, jak przeczytałem kiedyś wywiad z Henryką Krzywonos, jedną z bohaterek Solidarności. Na skutek pobicia przez bezpiekę poroniła i nie mogła mieć dzieci. Adoptowała więc cudze. I nieświadomie wpadła na genialny pomył, żeby kołysać je w wózku dziecięcym. Jedno po drugim, i młodsze i starsze – nawet siedmioletnie. Była przy tym obecna także ciałem oraz sercem – śpiewała tym bujanym dzieciom i przytulała je.

 

To zachowanie Henryki Krzywonos jest dla mnie urzeczywistnieniem powiedzenia, że mądrość zaczyna się tam, gdzie kończy wiedza. Z psychologicznego dystansu możemy powiedzieć, że poprzez kołysanie i bliskość ta prosta kobieta wpłynęła na osobowość dzieci, ratując je przed głębszymi skutkami traum, których doświadczyły poprzednio w życiu. Nieświadomie naprawiała skrzywdzoną psychikę maluchów w sposób niedostępny i niezrozumiały dla psychiatrii. Ale robiła to niejako wbrew pedagogice i zawężonej, prostackiej psychologii

 

więc hamak, fotel bujany,...

a może dla tych co się nie wstydzą to może huśtawka, ...

 

cytat pochodzi z tego artykułu dotyczące depresji

http://www.ip.pssiap.org/index.php/polecaneod/178-depresyjny-paradoks

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie

zrobiłam ten krok i zmierzyłam się z lękiem

poszłam do pracy ,zatrudniłam się na kasjerke ,nigdy nie byłam na kasie w hipermarkecie ,a jednak udało sie,

przez 15 lat marzyłam o pracy którą będe lubiła i w której się znajde ,

byłam załamana tym siedzeniem w domu ,wstyd okropny czując przed rodziną i wogóle ludżmi że nie pracuję

 

-- N sty 04, 2015 6:48 pm --

 

czyli jak w książce na początku tej dyskusji pisało że trzeba się zmierzyć z lękiem ,z tą sytuacją która wywołuje dany lęk żeby się go pozbyć ,

u mnie to tak podziałało

kiedy przeczytałam fragment tej książki dotarło do mnie że wycofywanie się powoduje nasilanie się presji strachu

i pomyślałam sobie że ide pytać się o prace i niech sie dzieje co chce

i 2 dni póżniej poszłam i pytam się czy nie potrzeba osoby do pracy na kasach a odpowiedż czy może pani zostać dzisiaj odpowiedż moja -tak moge zostać ale ze szkoleniem

no i zostałam

nawet cv nie było potrzebne i dowodu też nie zabrałam,a książeczka zdrowia dopiero jutro będzie wyrabiana -też nie ma problemu

Czy praca to sposób na pokonanie lęków-albo jeden ze sposobów?

i pomyśleć po 15 latach niepracy znów pracuje

super, tylko pozazdroscic :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przerobiłam ostatnich ok 13 latach wszystkie metody na pokonanie lęku. Zajmowanie myśli, wychodzenie w sytuacje lękowe siłą, głębokie oddychanie, posiadanie zawsze przy sobie coś z dużą zawartością glukozy, picie ziół, lekceważenie lęków, pewnie znalazłoby się jeszcze wiele więcej rzeczy, które robiłam, aby pokonać lęk. Żyje w miarę normalnie, jednak w tym momencie odnoszę wrażenie, że, gdyby nie ataki moje życie wyglądałoby całkiem inaczej.

Moja osobowość , potencjał intelektualny nie byłby tak ograniczone. Można żyć i walczyć swoim sposobami z nerwicą, ale zawsze to będzie życie ograniczone przez nerwicę czy tak jak u mnie ataki paniki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×