Skocz do zawartości
Nerwica.com

nadopiekuńcza matka


Rekomendowane odpowiedzi

No i jezcze jedno,gdybys zdecydowal sie przeneisc na studia ktore nie sa platne(bo zrozumialam,ze na takie chodzisz)masz mozliwosc skozystania ze stypendiow i dofinansowan. A praca w weekendy w innym miejscu np w tej Wawie? Albo na odwrot- mozesz wziac urlop dziekanski,przez ten czas pracowac w jakiejolwek pracy-ja np zalapalam sie na telemarketing-odlozyc i wrocic na studia;)

Ale wyprowadzka jest koneiczna;)

 

Hmm, póki co mam zaliczony tylko 1 rok studiów i część przedmiotów z 2 roku na Uniwerku Warszawskim - chodzi dopiero o robienie licencjatu. Kilkakrotnie się już tam na studia zapisywałam i rezygnowałam z powodu depresji właśnie, o czym nikomu tam nie mówiłam. Ostatnim razem próbowałam uzyskać dofinansowanie z samej puli gotówkowej uczelni (z powodu nie depresji, a innych powodów zdrowotnych, które mam) i olano mnie totalnie, bo rodzice nie zarabiają po max 500 zł miesięcznie, a po jakieś 2 tysiące na głowę. A póki mam rodziców i nie wykażę, że nie uzyskuję od nich pomocy to mogę się gonić z jakimkolwiek stypendium, podejrzewam. No chyba, że do tej pory nie umiałam tego po prostu załatwić należycie :(

 

Póki co studia zarzuciłam kompletnie, do czasu aż sama nie poczuję, że to ten moment by je ukończyć (wcześniej rodzice wmawiali mi, że nie mogę mieć przerwy w nauce, bo studia skończę pewnie na emeryturze, o ile w ogóle ją dostanę) i najpewniej dopóki sama przynajmniej na ich część nie zarobię. Bo ciągle słyszenie - ile ja już kasy zainwestowałem w ciebie i co z tego mam nie pomaga. No niestety moja rodzinka - a raczej tata - to typ zazdrośnika. Zazdrości ludziom bogactwa, większej smykałki do biznesu, mebli, samochodów, itd. Np. - pozazdrościł cioci imprezy z okazji jej 85 urodzin (w knajpie) i tego, że za kasę jaką dostała za tę imprezę mogła sobie kupić stół i krzesła do jadalni, oczywiście za imprezę zapłacił jeden z jej synów. Tak się złożyło, że rodzice mieli niedawno 30 rocznicę ślubu i od razu mój ojciec wymyślił, że musi zrobić imprę na 30 osób lub więcej, kazał mi jeździć z nim po knajpach, a jak dowiadywał się, że od osoby jest to koszt 60-100 zł, to kręcił głową przy ludziach. No to powiedziałam (chcąc być dobrą córką i dać im chociaż taki prezent od siebie, skoro nie zarabiam i nic innego nie mogę im dać) - że zorganizuję im 2 imprezy po 15 osób o połowę taniej. Zaharowałam się przy obu jak wół, przy obu mnie zwyzywano i wyglądałam na nich jak kocmołuch, bo przecież stałam na każdej 8 godzin przy garach. Inna sytuacja - rodzice przecież nie są nie wiadomo jak bogaci, ale na imprezach muszą pokazać, że są "pany" i potrafią na to akurat nie szczędzić grosza. Chcą grać idealnych, a ja im po prostu do idealnego wizerunku nie pasuję i dlatego sami zapętlili mnie w myślach, że powinnam się wstydzić tego, że mam problem i sama zaczęłam ukrywać swój stan przed resztą świata, a niekiedy nawet nie wychodziłam z domu tygodniami.

 

Wyprowadzka - wiem, że byłaby konieczna w przypadku pójścia na studia, niemniej wiadomo ile w Wawie kosztują mieszkania i pokoje do wynajęcia, a gdy rodzice dawali mi na to po części pieniądze, to mieli klucze do mieszkania/pokoju i bardzo często wpadali z niezapowiedzianą wizytą, oczywiście kontrolną. Raz zdarzyło się nawet, że kazałam wyskakiwać facetowi przez okno w obawie przed rodzicami, na szczęście to był parter, a facet nie był nagi, bo po prostu spędzał przy mnie noc, ale wiem że moi rodzice nigdy by tego nie zrozumieli, że można mieć z kimś wspólne tematy. Nigdy więcej nie zobaczyłam tamtego chłopaka, choć był mną zainteresowany, ale mu się nie dziwię, bo ja na jego miejscu też bym pomyślała, że skoro mnie wyrzuca przed rodziną, to znaczy że jej nie zależy. Do dziś mam stracha (takiego samego w sobie) jak np. ktoś dzwoni do furtki, czy drzwi, albo jak dzwoni telefon. Bo od razu mam wrażenie, że zechce mi przeszukać całe mieszkanie.

 

Mam sporo problemów i chcę je sukcesywnie rozwiązywać i zawsze gdy idzie mi coraz lepiej w życiu rodzice starają się mnie zdołować i skopać emocjonalnie na tyle, by mogli znów mnie kontrolować. Do tej pory im się to udawało. Dziś poczuli się zagrożeni, bo wrócili z innego miasta z książką z Empiku mówiąc - popatrz co ci kupiliśmy, chciałaś tę książkę. Fakt, chciałam, bo traktuje o metodzie odchudzania, którą z lepszym i gorszym skutkiem stosuję. No niestety, nie przyjęłam jej, czegokolwiek by mi nie dali teraz, to i tak nic już to nie zmieni. Zresztą nic już od nich nie chcę. Kiedyś jak się w życiu dorobię pieniędzy, a się dorobię na pewno, to sama sobie kupię co będę chciała. I dorobię się nie dla samego bogactwa, czy chwalenia się nim, ale dlatego, by nikt więcej mi nie mówił jak mam żyć. Wiele razy mówiłam, że miarka się przebrała, a potem przepraszałam za nie swoją winę. Ale nie tym razem.

 

Część osób tu mówi (oczywiście szanuję tu każdego) - uciekaj, wyprowadź się - ale jak dostajesz zero kasy, nie masz pracy i studiów, zero wsparcia i po prostu jesteś uzależniona finansowo od rodziców i zapętlasz się we własnych myślach i samoocenie o poziomie minus trylion punktów to nie możesz z dnia na dzień spakować się i uciec, bo wtedy jedyną opcją jest zamieszkanie pod mostem. Przynajmniej w moim przypadku. Ja mogę jedynie zagryźć raz na zawsze zęby, zacząć robić swoje i doprowadzić do tego, by się w końcu kiedyś, może nie dziś i nie jutro, ale kiedyś odciąć od nich finansowo i zacząć żyć wtedy na własny rachunek. Parę razy próbowałam, ale zmylono mnie tym, że my ci pomożemy, od tego są rodzice, itd. A to najgorsze co mogłam zrobić. I żałuję, że zaufałam własnej rodzinie, bo dziś może bym już była innym człowiekiem. I teraz muszę się skutecznie z tego wyprowadzić, ale natychmiastowa ucieczka nie jest tutaj rozwiązaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aleksandrynko :) (lubię używać takich zdrobnień :) ) rozważ to co Ci napisałem o stażach. Będę Ci o to wiercił dziurę w brzuchu :) . Trzymaj się tego co napisałaś, a będzie dobrze :) . Sama znasz najlepiej swoją sytuację i wiesz jak z niej wybrnąć. My tutaj możemy dawać wskazówki taktyczne, rzadziej strategiczne, że się tak wyrażę :) , bo nie znamy sytuacji od środka. Jesteś na dobrej drodze :) . Uciekniesz kiedy będziesz gotowa i wtedy rozwiniesz skrzydła :) . Najpierw zdobądź pracę i zbierz nieco kasy :) . Uda się :) . Jeśli chcesz, możemy pogadać na jakimś skajpie. Daj znać jeśli będziesz chciała :) . Dla jasności, nie próbuję podrywać :D .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co ty jeszcze w tym domu robisz, naprawde nie wiem. Masz 27 lat!!! Nie skonczylas studiow, co z tego. Czy naprawde nie da sie znalezc jakies marnej pracy, wynajac pokoju, zapomniec o tym piekle, ktore gotuje ci codziennie ta ekipa zwana rodzina?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie pisze z doswiadczenia.

Nie jestem w stanie porownac, czyja rodzina/sytuacja jest gorsza moja czy Oli. Byc moze mam silniejsza osobowosc, a moze rzeczywiscie Ola ma bardziej maniakalnych rodzicow.

Fakty jednak sa takie, ze w czasie studiow dziennych jako 22-latka wspolnie z owczesnym chlopakiem wynioslam sie z domu. Pisalam o tym w innym poscie. Zamieszkalismy w mieszkaniu studenckim, 3 malenkie pokoje, 5 osob, czasem 6, mikro kuchnia i mikro lazienka. Zaden luksus.

Czas koniec lat 90-tych, miejsce Poznan.

Zarobki, a co tam, podam uczciwie, renta po ojcu 400 zl, praca popoludniami w radiowezle centrum handlowego. Plus zarobki z korepetycji i pisania prac licealistom.

Jak widac, nie ma rzeczy niemozliwych. Nawet takie zycie z perspektywy czasu wydaje sie lepsze niz psychiczne wyniszczanie przez toksyczna rodzine.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ola nie miała wsparcia w swoim chłopaku, który okazał się być alkoholikiem. Gdybyś czytała uważniej, wiedziałabyś że ona też kiedyś wyniosła się od rodziców, jednak musiała wrócić, bo nie miałaby gdzie mieszkać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj bo poleci telefon na policję. Nie poddawaj się mała. Nie rób takich głupich rzeczy. Tobie nikt nie musi wierzyć, po prostu rób swoje. Świat zawsze kładzie kłody pod nogi, ale to nie znaczy że trzeba się między tymi kłodami kłaść. Wstawaj i idź Olu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma nikogo kto by mi wierzył jaką mam sytuację, znikąd pomocy. Wszyscy mają mnie za nerwowego i psychicznego człowieka. Mam już dość, nie zniosę dłużej życia. Nie mam pieniędzy ani dokąd uciec i wiecznie będę tkwiła w tym bagnie. Ale nie chcę, odejdę na swoich zasadach. Pierwszy raz w życiu, a oni niech cierpią do końca swoich dni, bo im się to należy za to co mi zrobili

 

Sądziłam, że choć trochę mi wierzy moja babcia. A tu w kłótni ze mną i z matką moja babcia oczywiście stwierdziła, że to nie mnie trzeba stąd zabrać, ale jej kochaną córunię, która oczywiście NAKŁAMAŁA, że jest szczuta, szykanowana przeze mnie, bo mi nie można w niczym zwrócić uwagi. Moje życie to jakaś k... kpina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Olu po śmierci samobójczej czeka Cię wieczna męka potworny ból którego nie będziesz w stanie NIGDY się pozbyć. Nigdy. Tutaj masz jeszcze szansę coś zmienić. Myślałem kiedyś tak jak Ty, że już nic mi nie pomoże, że nie mam żadnych perspektyw, ale wszystko się zmieniło. W Twoim przypadku też się zmieni. Musisz tylko uodpornić się na ten cały syf wokół. To jest do wykonania. Ja Ci wierzę, bo moi rodzice byli podobni, zwłaszcza ojciec. Każde moje osiągnięcie było dla niego niewystarczające, by mnie pochwalić. Wierzę Ci i wiem że dasz radę zmienić swoje życie. Musisz tylko zacząć działać. Idź w poniedziałek do Urzędu Pracy i zarejestruj się. Mamy grudzień. Od stycznia będą oferty stażu. Zacznij od tego swoje działanie. Napisz CV i list motywacyjny. Roznieś to po mieście. Przy okazji zaczerpniesz trochę świeżego powietrza. Rodzicom nawet nic nie mów. Traktuj ich jak powietrze. Znajdź w sobie takiego mocnego wkurwa na nich i zrób im na złość. Po prostu ich olej. Mieszkasz z nimi bo musisz, ale to do czasu. Masz początek planu. Wykonać :) ! Wierzę w Ciebie dziewczyno, nie zawiedź mnie. Jeśli nie martwią się o Ciebie rodzice to wiedz, że my tutaj martwimy się o Ciebie. Gdyby tak nie było, nie pisałbym do Ciebie tych wiadomości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alexandrine87, swoim samobójstwem chcesz zrobić im na złość, ukarać ich. Ale to są ludzie bez głębszych emocji. Pewnie pomyślą - taka była chora psychicznie, nic nie mogliśmy zrobić. A co by było gdybyś podjęła pracę, popracowała nad sobą na terapii, poznała kogoś, była szczęśliwa. O wtedy by ich zazdrość zeżarła, zawiść - tak ją niszczyliśmy a jej się mimo to powiodło...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko przez to, że mam jeszcze tę głupią nadzieję, że to się zmieni, że będę jeszcze kochana. Ale żyję złudzeniami. Myślałam kiedyś, że niczego ludziom nie zazdroszczę, ale to nieprawda. Zazdroszczę im kochających się rodzin. Tego że mogą z mamami się przytulać, gadać o kosmetykach, facetach, że nie boją się mówić i pytać o przeżycie swojego pierwszego razu, że są wspierane, a z ojcami są jak dobrzy kumple, którzy mogą w każdej chwili uciąć pogawędkę, przyjść z problemem, a gdy jakiś facet nas skrzywdzi to nasz ojciec stanie w naszej obronie. U mnie totalna znieczulica... Rodzice zamiast mnie przytulać w dzieciństwie kupowali zabawki, których nie potrzebowałam, o kosmetykach nigdy z nikim nie rozmawiałam, raczej dzięki poradnikom w internecie nauczyłam się malować, a na temat pierwszego razu dostałam od doświadczonej koleżanki teczkę z wycinkami z gazet. A gdy mój eks alkoholik mnie pobił i okradł z pieniędzy i dokumentów i uciekłam z uczelni nikt mnie nie wspierał, tylko krzyczał, że przytyłam i czy przypadkiem nie jestem w ciąży i jak śmiałam zrezygnować ze studiów.

 

Ja już próbowałam być silna, ale mi nie wyszło i jest to moją ogromną porażką. Dziś nie mam już siły się podnieść i walczyć o siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alexandrine87, tak jak mówisz, nie dostaniesz innej miłości od rodziców, oni Cię kochają ale na swój wypaczony sposób. Jesteś dorosłą kobietą a w środku skrzywdzonym dzieckiem i to dziecko teraz tupie nóżkami, że nie chce żyć bo jest zagubione przez tą znieczulicę i brak miłości. Ale ta dorosła ty zamiast pomóc Twojemu wewnętrznemu skrzywdzonemu dziecku, chce go dobić. Czy już nie za dużo wycierpiało? Zacznij być dla siebie dobra i zaopiekuj się nim, sobą. Zasługujesz na to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aleksandrynko, to co było zostaw za sobą. Zacznij działać z pustą kartą. W poniedziałek po prostu pójdź do UP i weź druki. Nic nikomu nie mów gdzie idziesz i po co. Zarejestrujesz się jako bezrobotna, by móc skorzystać ze stażu. To jest wykonalne i to wykonasz w poniedziałek. To pierwszy krok do uniezależnienia się od rodziców.

 

Chcesz być kochana? Doprowadź się do porządku, a z pewnością znajdziesz fajnego faceta :) . Zrzuć zbędne kilogramy, sama wybierz sposób. Może dieta 1000 kalorii? Sam chcę ją zastosować bo chcę się pozbyć brzuszka :D .

 

Rodziców nie zmienisz. Oni tacy już zostaną. Zaakceptuj to. Nie kłóć się z nimi, nie buntuj się, po prostu rób swoje. Nie zwracaj na nich uwagi. Niech od dzisiaj wstąpi w Ciebie nowa siła, wiara w siebie i pewność że się uda. Wiem że jesteś w kiepskiej kondycji psychicznej, ale ja jestem całkowicie pewien, że dasz radę się podnieść. Małymi kroczkami do przodu :) . Mówisz, że rodzice Cię nie kochają, ale ja Cię kocham i wyściskałbym Cię, by wydusić z Ciebie ten zły nastrój. Kocham wszystkich dobrych ludzi :) . Nie możesz odejść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Olu, rodzice to nie wszystko, to co o tobie mowia i mysla moze nie miec zadnego znaczenia - jesli zechcesz.

Ja tez mialam zbombana rodzice, od wczesnego dziecinstwa intuicyjnie otaczalam sie przyjaciolmi, a teraz liczy sie przede wszystkim maz i dzieci. Wiem, ze tego nie masz, ale wyobraz sobie siebie wlasnie taka, jeszcze nie teraz, ale moze za czas jakis. Olej ich, odetnij sie, wyznacz sobie cel w zyciu - uratowac siebie i daz do niego!!!

I niech nikt mi nie pisze, ze latwo mi mowic. Tez mi bylo ciezko kiedys przed laty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale ja Cię kocham (...) Kocham wszystkich dobrych ludzi :) .
Co to znaczy, że kochasz?
To znaczy, że chcę by na ustach dobrych ludzi gościł uśmiech, a nie słowa o planowanym samobójstwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, pytam o to, bo zostałam wychowana na chrześcijankę. "Szumność" i agresywna reklama - jak wynika z moich doświadczeń - na niewiele się zdaje. Ta miłość nie sięga za chorobę. A zachorować może każdy. Inna miłość - eros też wygasa, kiedy czasowo bilans zysków i strat wychodzi na korzyść tego drugiego. I przyjaźń się kończy, kiedy trzeba trochę dokładać do interesu..

Napisałeś o uśmiechu. A ulga? A zwykłe-niezwykłe poczucie, że masz się na kim oprzeć? Nie trzeba sprawić, by ktoś pękał ze śmiechu, by mu ułatwić cierpienie.

Wiesz, z telewizorów każdy zachwyca się chorymi na raka, którzy do ostatniej chwili zachowywali pogodę ducha. A przecież nie wiemy, jak m.y b,ędziemy to znosić. No ale nie irytuje, nie denerwuje, nie rozprasza. Taka jawna, bez skrępowania, deklaracja, że.. - nie lubimy chorych, - nie lubimy uwzględniać ich w swoim światopoglądzie, - lubimy ich izolować. I każdy klaszcze.

 

Wychodzisz poza bezpieczną sferę deklaratywności? Robisz coś na użytek tych, których kochasz? Jak długo możesz pracować bez zapłaty?

 

To nie jest atak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×