Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

hej wszystkim :D ja dzisaj jestem zdechła jak pies ,,,,zmeczona zdenerwowana i wszystko naraz!!! wczoraj byłam u mojej lekarz stwierdziła ze mam schodzic ze swojego leku i zmieni mi na nowy bo ten mi nie pomaga,,,,powiedziłam jej ze moze zrobie sobie badania hormonalne to stwierdziła ze tak oczewscie ale sama on tym nie wspomniła,,,tak szczerze to ona sama niewie jak mnie leczyc tylko zmieniła by mi leki ,,,,ach niewiem do dupy wszystko!!!!!!!!! :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejszy dzień to jakaś masakra. Obudziłem się w pół żywy, a spałem długo i dobrze. Zero koncentracji, zero sił. I kompletnie nie wiadomo skąd taki stan, wczorajszy dzień miałem fajny... więc żadnych symptomów psychicznych nie ma...

W czwartek mam wizytę u neurologa bo psycholog tak jak sie spodziewałem stwierdziła że EEG jest nie najlepsze i konieczna jest konsultacja. Już nie wiem co gorsze czy nerwica czy jakiś guz czy coś w ten deseń...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A u mnie w pracy nawet fajnie było tylko wściekła jestem że nie potrafię przejść z powodu strachu pewnego odcinka drogi który kazał mi psycholog przejść Doszłam tylko kawałek i szybko zwiałam do domu Nie mam już siły walczyć odechciewa mi się wszystkiego Przecież ja tam kiedyś potrafiłam chodzić nawet kilka razy dziennie a teraz to nawet połowy nie przejdę :!::!::!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś chce posłuchać mojego głosu to zapraszam od teraz do 12.00 do radia (link poniżej :P) A poza tym wszystko w porządku dzisiaj... Mam nadzieję, że dzisiaj się uda... Wszystkie słowa krytyki i ewentualnych pochwał przyjmuję pod numerem gg 9528719 ZAPRASZAM SERDECZNIE ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cleo27, no wlasnie... u mnie tak jest, ze jak juz jest dobrze to kiedys nastepuje moment kiedy zaczynam sobie przypominac jak to bylo... zamiast myslec, ze super ze mi sie udalo to ja sie zaczynam bac, ze to kiedys wroci i mysle, mysle no i zaczynam sie czuc tak jak mysle... atakow raczej nie mam tak jak kiedys... poprostu sie boje, ze to znow to samo przez co sie denerwuje itd... kółko sie zamyka... mam ochote sobie az poprzeklinac... bo juz mnie wk... to, ze ciagle musze sie z czyms mierzyc, walczyc, probowac... juz do obrzygania mowiac brzydko. wczoraj tak sie wkurzylam, ze pojechalam tramwajem do mojego faceta do pracy (wkurzylam sie, bo juz mialam sie zaraz zalamac - dotyczylo to wyjscia wieczornego do restauracji, a balam sie jazdy tramwajem... teraz jezdze tylko samochodem, mimo ze logicznie rzecz biorac bedac sama bardziej powinnam sie bac niz w tłumie innych osob, tu raczej mi ktos pomoze). no i wsiadlam do tego tramwaju i tak sobie jade. pierwsze 5 sekund totalne spocenie, zoladek boli i tak sie zastanawiam czy nie wysiasc, no ale z drugiej strony po co? przeciez sie nic nie dzieje... dojechalam oczywiscie, cala droge powtarzalam sobie ze nic sie nie dzieje, kiedys przeciez lubilam jezdzic komunikacja miejska... no i jak wysiadlam to czulam sie jak za szyba, tak jakos dziwnie. poszlam do tj restauracji i no problem, zero nerwow, brzuch mnie tylko bolal, bo to jednak spiecie jest. zjadlam normalnie... wrocilismy do domu, a ja dol, ze czemu nie moge normalnie?? czemu wciaz sie musze zastanawiac czy jest dobrze, zle czy nijak?? czy ktos mi to wytlumaczy? lecze sie 3, 4 lata... i juz na prawde mam dosc ciaglego walczenia...

linka656, no wlasnie, odstawienie lekow... jeszcze troche czasu, bo lekarz mi powiedzial ze najpierw musze sie obronic zeby zadnych stresujacych sytuacj nie bylo,wiec czasu sporo... tylko, ze widzisz. pamietam jak odstawilam po jakis 8 mies., po pol roku wszystko wrocilo - fakt slabsze i szybciej wrocilam do rownowagi. powiedziano mi, ze moze za wczesnie i stad nawrot... teraz to ja sie niestety boje ze odstawie i znow bedzie to samo. jak boga kocham, moglabym brac te leki do konca zycia, oby tylko bylo normalnie. wiem wiem, powiecie, ze to zadne wyjscie, ze terapia. przeszlam terapie grupowa, potem indywidualne spotkania, wiem co to spowodowalo, zmienilam troche swoje zycie (np. wyprowadzilam sie z domu - problem z nadopiekunczymi rodzicami m.in.) i co z tego? wcale mi to nie pomoglo, juz sama nie wiem czy tu jest jakis konflikt wewnetrzny czy co... nie wiem, bo juz niby wszystko wiem, a to cholerstwo i tak wraca... juz drugi dzien jestem wsciekla a z drugiej strony zdołowana... yyyh strasznie sie rozpisalam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INEZ3...jak czytam Twoje posty to prawie jakbym o sobie czytala ( ja co prawda nie mam lekow przed komunikacja ,jezdze swoim autem ,ale jakby co to bez problemu jade autobusem czy tramwajem),ja czuje sie strasznie jak zostaje sama w domu,wtedy pracuje mi najbardziej wyobraznia ,przypominaja mi sie wszystkie najstraszniejsze ataki jakie mi sie w tym domu przydazyly no i zaczynam sie wkrecac. Nie poitrafie przestac o tym myslkec,tak jak Ty zamiast sie cieszyc ,ze np jest juz lepiej to ja coiagle i wkolko rozpiamietuje tamte wydarzenia.....mysle ,ze to jest jakas nerwica natrectw ! Pisalas ,ze masz nadopiekunczych rodzicow i w koncu sie wyprowadzilas.....mialam TEN SAM problem nadopiekunczy rodzice (teraz juz tylko mama bo tata zmarl) ,ale tez po dlugim, dlugim okresie czasu to zrozumialam i sie wyprowadzilam z mezem na swoje.Zaczelam terapie indywidualna ,bylam na dwoch spotkaniach dopiero ,czas pokaze czy to pomoze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no wlasnie, jezdze samochodem, ale nawet jak wszystko bylo dobrze i gdzies mialam jechac autobusem to i tak sie stresowalam... ja nigdy sobie nie wkrecalam zadnych chorob np., ale u mnie z nerwow pojawia sie uczucie nudnosci (nie wymiotowalam nigdy z tego powodu) i uczucie ogolnej slabosci (nigdy nie zemdlalam), a wtedy to mam ochote sie gdzies schowac, a najlepiej uciec do domu... to uczcucie pojawialo mi sie (a teraz to chyba pojawia) jak musze gdzies sama pojechac, cos zalatwic, ba nawet wyjsc ze znajomymi (czego nie jestem w stanie zrozumiec, bo wsrod ludzi ja odzywam, a z drugiej strony ostatnio nie mam ochoty nigdzie wychodzic, z nikim sie spotykac, bo ciagle wtedy sprawdzam czy wszystko jest ok, a dalej to juz wiesz)... ale byly juz takie momenty, dlugie okresy kiedy nie bylo z tym problemu... dlatego wk... mnie to, ze jest niby dobrze, ale ja wciaz o tym mysle i sie nakrecam... ja sie umowilam do psychologa w pon., zobaczymy co o tym wszystkim powie, bo dawno nie bylam (nie bylo potrzeby)... ja juz poprostu mam dosc! ciagle to samo, ciagle sie nakrecam i juz mi rece opadaja... grr...

 

---- EDIT ----

 

tak wogole to sie zastanawiam co ze mna trzeba zrobic... spie dobrze, jem dobrze, ogolnie dobrze sie czuje fizycznie... przeszlam terapie grupowa, potem wiele indywidualnych spotkan... wiem co mi jest, znam mechanizmy dzialania, niby wiem jak trzeba postepowac to do k... nedzy czemu nadal mi te nerwy zycie zatruwaja?? mam 24 lata a boje sie jakichs pierdol, o ktorych nikt nie mysli i sie nad nimi nie zastanawia... to juz czasem nawet jest smieszne, ale i straszne - same skrajnosci... juz nie moge... normalnie, nie wiem co tu jeszcez mozna zrobic... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inez ... właśnie za 15 minut jadę do psychiatry ............... i dziś chce powiedzieć lekarce dokładnie to co Ty opisałaś ....

... widocznie tak to już z nami musi być ....

... ciekawe czego nowego sie dziś dowiem .... aż się boję

... niby ze mną już jest prawie ok .... ale tak na prawde to jest strasznie ..... nic tylko myśle i myśle, że to wróci ... tak jakbym na to czekała ...

....a nowych leków nie chce ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bee84, to napisz potem co ci powiedziala, jestem ciekawa. no wlasnie, ze mna tez jest prawie ok, tylko te mysli wracaj i znow popadam w jakis dolek... dokladnie, jakbym na to czekala i byla gotowa stawiac temu czolo. tylko czemu ja wciaz musze czemus stawiac czolo?? :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inez wyobraź sobie, że babka zwiększyła mi dawkę leku :shock: (brałam Citabax 20mg ... teraz będe brała Citabax 40mg) ... powiedziała, że taki lęk przed lękiem jest typowym objawem, ale jednocześnie najgroźniejszym .... on oznacza, że jeszcze nie jestem wystarczająco pewna swoich możliwości ... i że wystarczy jeden nieciekawy incydent i wszystko wróci ...... powiedziała, że ten lęk trzeba wyeliminować .... i że nie ma sensu sie męczyć .... ale pocieszyła mnie, że skoro czuje, że jest coraz lepiej ... to po tej większej dawce mam szanse na całkowite wyleczenie ;) ... ale to długo potrwa ....

 

Poza tym jestem zła bo się dowiedziałam, że w Trójmieście nie ma żadnej darmowej terapii :cry: ... a może Wy macie jakies inne info na ten temat??? ..... kasy nie mam więc prywatna psychoterapia odpada ...

 

---- EDIT ----

 

wiem, że tu dużo ludzi jest przeciwko lekom ..... ale widocznie Ci ludzie nie byli w tak złym stanie jak ja ...... wole się leczyć u psychiatry nawet do końca życia, niż przeżywać jeszcze raz to co przeżyłam :roll:

Tylko kurde, że tej darmowej psychoterapii u mnie nie można załatwić :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Okropny dzień!!

 

Mam już dość! już sama nie wiem czego chcę ! bo chyba nie chcę umierać, ale żyć też nie chcę- nie tak, nie wiem czy w ogóle..

jestem tak strasznie zmęczona tym wszystkim!

Jak pomyślę że jutro znowu się obudzę i znowu będzie dzień.. to płakać mi się chce :(

 

Współczuję tym wszystkim ludziom którzy mnie znają (wam też trochę), że muszą ze mną rozmawiać, patrzeć na mnie, przecież to straszne jest!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kiedyś napisałam gdzieś na tym forum pewien swój wniosek na temat nerwicy .... i niektórzy mnie zjechali, że niby sama się oszukuje .....

ale ja jeszcze raz powtórzę to co wtedy napisałam ..... uważam, że tak na prawdę to nie my potrzebujemy pomocy ... bo i tak nikt nie jest w stanie nam pomóc ....

.... to my jesteśmy stworzeni do tego aby pomagać innym .... bo jesteśmy wrażliwi ...

.... ludzie rozejrzyjcie się wokół siebie .... otaczają nas SAME "psychole" ... i to nie z nami jest najgorzej :mrgreen: .....

... może i sie oszukuję, może sie pocieszam ...... myślcie co chcecie ;)

 

---- EDIT ----

 

fakt, że bardzo, ale to bardzo się męczymy .... no ale taki nasz los ..... widocznie Bóg (albo ktoś/coś tam) rozdzielając zmartwienia stwierdził, że sobie poradzimy ... i musimy sobie poradzić ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bee84, ja od poczatku choroby bralam asentre w dawce 50 mg czyli w najnizszej. w zeszlym roku mialam lekkie pogorszenie - zwiekszono mi do 75 mg. teraz od lipca znow 50 mg. teraz znow bede zwiekszac? 3 lata sie lecze... hmm, moze trzeba wrocic na terapie?

tylko jak sie pozbyc tego leku przed lekiem? gdybym go nie miala to by bylo inaczej...

 

wczoraj postanowilam natomiast pojechac do rodzicow autobusem. i co? i nic, czulam sie jakbym codziennie nim jezdzila. probowalam sobie wyobrazic najgorsze scenariusze czyli zle sie czuje, jest mi slabo i niedobrze, chce uciekac. jakos mnie to nie ruszalo. w druga strone jechalam nawet dluzsza trasa i tez luz. zero stresu, nerwow, normalnie... ja juz na prawde nie wiem co mam o tym myslec. glupieje :/

 

---- EDIT ----

 

a tak wogole to sie zaczelam tez zastanawiac nad jakimis problemami z tarczyca, chociaz nic na to nie wskazuje. nad magnezem rowniez - zaczelam brac... mam beznadziejnego lekarza rodzinnego (starsza pani znana z wypisywana zwolnien alkocholikom :P), tak rzadko chodze, ze nawet nie zmienilam.

ja sobie nigdy nie wmawialam zadnych chorob - balam sie tylko, ze bedzie mi slabo czy niedobrze gdzies poza domem dlatego jak sie zaczelo wszystko nie przebadalam sie we wszystkie strony tylko zwykle badania krwi... myslicie zeby sie przebadac?? moze cos jest o czym nie wiem a czego nie widac w zwyklym badaniu krwi?? heh tomakin by sie przydal :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm, bo tak sie zastanawiam. rozne takie stany nerwicowe mialam jak bylam mlodsza... w podstawowce, potem w liceum... taaa, oczywiscie sobie tlumacze, ze niemozliwe zebym tak dlugo miala problemy np. z hormonami, bo przeciez cos by sie dzialo ciagle, a to wczesniej sie pojawialo i znikalo...

teraz sobie przypomnialam ze mialam kiedys badania tarczycy... mialam tez za niska prolaktyne. moze jeszcze przydalo by sie zbadac wszystkie magnesy? kiedys mialam niedobor zelaza... no coz, szkoda gadania trzeba na to wszystko dostac skierowania i juz.

sorry, ze tak gadam o sobie, ale dzieki wszystkim za pomoc :)

 

---- EDIT ----

 

magnezy itp., a nie magnesy :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwazam,ze koniecznie powinnas zrobic....ja mam chora tarczyce wiec wiem jakie to objawy nieprzyjemne potrafi dawac,zelaza tez mialam czesto za malo a co do magnezu to nawet profilaktycznie powinnas brac bo magnez wycisza i nam nerwicowcom bardzo szybko ucieka z organizmu wiec bierz 2 razy dziennie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no wlasnie, a ja pije kawe i pale, wiec u mnie to juz wogole niezle moze byc. dzieki cleo27, chyba sie trza bedzie przebadac :) magnez biore drugi dzień dopiero, razem z witB6, wit. E i Potasem. tylko na tym preparacie jest napisane "Magnum skurcz" czyli pewnie glownie na skurcze ma dzialas, ale to chyba nie wazne (dostalam ten prepearat od babki, ktora pracuje w firmie produkujacej rozne takie "wynalazki" witaminowe)? w kazdym badz razie w 2 tabletkach jest 100 mg magnezu czyli 33% dziennego zapotrzebowania... pojde do lekarza to sie "wywiem" wszystkiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inez ... a może po prostu najzwyczajniej w świecie zdrowiejesz :smile: ... wiadomo, że nie będzie od razu zaje***cie ....

..... tylko powoli dochodzisz do normy ;)

Ja mimo to będe brała te większą dawkę bo leczę się antydepresantami dopiero od maja (wcześniej brałam neuroleptyki - nie wiem po co :roll: ) ....... więc może rzeczywiście jeszcze trochę muszę pobrać ten Citabax ....

 

---- EDIT ----

 

Jeszcze raz chciałam prosić ludzi z Trójmiasta - dajcie mi znać jeśli wiecie coś na temat darmowej terapii w tym rejonie :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Misiek, tak aktywnosc jest najwazniejsza, ale mi sie ciagle nic nie chce, nawet spotykac ze znajomymi... not good, not good...

 

bee84, wiesz, po nawrocie ja jestem bardzo ostrozna jesli chodzi o kwestie "wyleczona"... wtedy tez myslalam, ze to koniec, a bylo to 2 lata temu... od tego czasu nie odstawialam lekow (wtedy bylo za wczesnie)... natomiast wszyscy ktorzy wiedza o mojej chorobie i widza moje dolki czasami, twierdza, ze to nie to samo, ze czasem sie nakrecam myslami... tylko wlasnie, jak je wyeliminowac i nie wspominac? ah ten lek przed lekiem... dlatego wlasnie w pon. wracam do swojego psychologa po rocznej przerwie, chyba jeszcze musze popracowac. w koncu zaburzenia nerwicowe to nie grypa i nie przejda tak "hop siup". mimo nawrotu i tych roznych dolkow wierze, ze kiedys sie uda i naucze sie radzic z emocjami tak do konca... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×