Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Pokłóciłam się ze znajomym - on mi dużo pomagał, jak byłam w dołku tego lata. A teraz nie wiem, co się ze mną dzieje, ale mam go dość, nie mogę go czytać, odpycham, wykreślam z pamięci - ma prawo być na mnie wściekły za to, ale ja nie umiem inaczej:(

Sama sie z tym psychicznie męczę, mam wyrzuty sumienia, ogromne nerwy (przez to chyba ten żołądek mi tak nawala w tym miesiącu). Kochani, jakieś porady? Naprawdę jestem takim potworem?:/ Nie umiem budować relacji najwidoczniej, ale jak z tego wyjść z twarzą, aby on nie czuł się źle? Nie wiem, co mówić, po prostu nie wiem, blokada jakaś... Nie potrafię się wytłumaczyć, czuję jakby mi było "wszystko jedno". Jakiś okropnie głupi mechanizm psychologiczny - doświadczałam go również w przeszłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kontrast, :mrgreen: mówiłam o "samotności w tłumie" bez bliskiej osoby (partnera), nie o "samotności w związku". Nie czuję się samotna w żaden z wymienionych sposobów. Odezwałam się, bo Twoja szydercza wypowiedź zadziałała na mnie jak płachta na byka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wtedy pisalabym w watku...zwiazki/problemy rodzinne...

chcialabym wracac do domu gdzie ktos czeka, przytuli i poglaszcze...

Chcialabym by sie mna zaopiekowano...

 

Cieszy mnie to co teraz mam, to nie jest tak ze tego nie doceniam...

Duzo mnie kosztowalo by zorganizowac sobie mieszkanie, wyprowadzic sie od tego gnojka, stanac na nogi i korzystac z zycia.. (hyhyhy...taki oksymoron, follow korzysta z zycia)

 

Juz pisalam wczesniej ze troche z samotnoscia pomagaja mi sie uporac gry planszowe...i tez troche wysilku w to wkladam by mimo zmeczenia i lekow ktore mi towarzysza wyjsc do obcych ludzi, porozmawiac i nawiazac znajomosc...chociazby na 30 minut rozgrywki...

 

Czuje sie samotna i skomle do ksiezyca o bliskosc...

ale nie zdecyduje sie na polsrodki (by to byl ktokolwiek zainteresowany) wole poczekac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pluszowa, Pluszowa, Ja tak pisze. Rozbuchana forma a mało treści i można się pogubić :smile:

Po prostu czasami niewzmiernie bawi ten lament ,,wyobcowanych'' z wszechstronną pomocą, rzucających, że to oni stoją na piedestale niewolnictwa samotności, bo są sami a jednak ,,nie sami''. Sami ,,sami'' są niewolnikami tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czlowiek zawsze jest sam

 

Kazdy czlowiek jest niezaleznym bytem, wiec w ostatecznym rozrachunku zawsze pozostanie sam.

 

Nikt za nas naszych problemow nie rozwiaze, nikt dla nas nic nie zrobi, tylko dlatego, ze tego potrzebujemy.

 

Czlowiek jest egoista, jak cos robi dla kogos to tylko aby zaspokoic swoje wlasne potrzeby. Potrzeba pomagania, jest tez tylko i wylacznie potrzeba ego, bo dzieki temu, ze pomagamay, czujemy sie jakos lepiej, albo lepsi (od tych co nie pomagaja innym).

 

Czy to jest zle? Nie!

 

Czlowiek zyje w swiecie i musi o siebie zadbac, aby przezyc - to niezalezne od nas, podswiadome mechanizmy samozachowawcze.

 

A co z poczuciem osamotnienia?

 

W moim wypadku, pojawiajace sie poczucie osamotnienia, wynika z poczucia braku akceptacji. Czuje sie, jakbym nie nalezal do tego swiata, nie pasowal do tego spoleczenstwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znowu odrzuciłem zaproszenie od znajomych, dwóch małżeństw, rówieśnicy

 

niestety wolę siedzieć sam w domu...

po prostu czułbym się niezręcznie, jak piąte koło u wozu

 

nie mój świat, nie moja rzeczywistość

przynajmniej są na tyle inteligentni, że w pewnym stopniu mnie rozumieją...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"We're born alone, we live alone, we die alone. Only through our love and friendship can we create the illusion for the moment that we're not alone"

Te słowa chyba w całości wyrażają mój pogląd,(ten bardziej rzeczywisty) na relacje z ludźmi,życie jak i samotność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kamaja, A to tak ;)...choć we 2 przychodzą na ten dziwny świat.

Prawdziwa miłość?

Mam mieszane odczucia co do tej kwestii,czy raczej - niezbyt w to wierzę,choć nie zaprzeczam,widziałem parę małżeństw,czy par,które przeżyły ze sobą cały żywot,czy większość żywota,w lepszych bądź gorszych momentach,ale jednak - byli do końca/są nadal i nie były to relacje patologiczne,czy wynikające z przyzwyczajenia/wygody.

 

Choć wydaje mi się,że w dzisiejszych czasach,takich relacji jest jak na lekarstwo i jeśli już,to raczej domena "starszych" pokoleń.

Dziś...ludzkość wydaje mi się bardziej samolubna,obojętna na los innych.

Oczywiście nie ma co generalizować,nie z każdym tak jest,mam tego świadomość.

Być może to moje subiektywne wrażenie,ale tak bywa,jeśli zwątpiło się w siebie,innych itd.

 

Mimo to jednak,parę dobrych relacji za pośrednictwem tego foro mi się udało stworzyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arhol, nie wiem w jakim wieku jesteś, żeby pisać o pokoleniach, bo może ja jestem z tego starszego od Ciebie ;) aczkolwiek w moim bliskim towarzystwie mam pary (prawie same małżeństwa już), które są niesamowite. Bardzo się cieszę, że mam z nimi kontakt, bo dzięki temu nie straciłam jeszcze nadzieji. Może za wcześnie, żeby ich oceniać, ale większość zna się od około 20 r.ż. i są ze sobą, kochają się, nie mogą bez siebie żyć...(czasem mi aż niedobrze z tej sielanki ;)). Może jeszcze nie trafiliśmy na te odpowiednie osoby...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depresyjny86, "idealne" związki owszem,domena świata przedstawionego.

Co bardziej długotrwałe relacje,zdarzają się,fakt - baaardzo mało tego i pewnie idealne i pozbawione kryzysów to nigdy nie było.

Ale i w sporej części rozumiem twój scepcytyzm .

Kamaja, 21.

Mówiąc o pokoleniach starszych mam na myśli starych ludzi,po 60+,gdzie ich relacje przetrwały po te 30 lat bądź więcej.

Nadzieja,złudna lub mniej złudna zawsze będzie .

Czy to się podoba czy nie - zawsze będzie się tlić.

 

Zaś w relacjach z ludźmi...loteria,wszystko możliwe i nie ma żadnej gwarancji że będzie źle czy dobrze .

Trzeba próbować jak we wszystkim - nie pogłębić się w "beznadziei" i rozpaczy. Ale też i nie spodziewać się cudów nad cuda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaś w relacjach z ludźmi...loteria,wszystko możliwe i nie ma żadnej gwarancji że będzie źle czy dobrze .

No niestety, taka bolesna prawda. Ale nie ryzykujesz, nie żyjesz ;)

 

depresyjny86, no cóż, taka moja wada, że albo jest idealnie albo całkiem do dupy i nie ma nic :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×