Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Trzeba o siebie walczyć Kamaja. Czy próbowałaś powiedzieć im, że to na Ciebie nie działa? i że Ci nie pomaga?

Nie mogę tak powiedzieć, bo dzięki terapii i leczeniu udało mi się uporać z zaburzeniami odżywiania (jeśli w tym przypadku można tak powiedzieć). Przy okazji wyszły problemy z osobowością, a z tym to już idzie jak wspomniałam, "jak krew z nosa". I teraz są dwie opcje: albo to trwa, albo nie ten rodzaj psychoterapii dla mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nazwano mnie depresją dwubiegunową. Miałam czasy, w których byłam totalnie sama, kiedy byłam w depresji... Powiem Wam, że z perspektywy czasu - doceniam samotność wtedy, mimo że może to wydawać się na pierwszy rzut oka niedorzeczne - uwierzcie, że samotność jest nam w życiu bardzo potrzebna. Obejętnie z jakiego powodu i jakiego ta samotność jest rodzaju. Człowiek samotny może się wreszcie nad sobą zastanowić... W moim przypadku po okresie głębokiej depresji (czułam się jakbym była w piekle czy też więzieniu) i uwierzcie, byłam bliska zabicia się. Miałam już dokładne pomysły co i jak, ale pomyślałam o bliskiej rodzinie i bliskim mi kolegom czy przyjaciołom byłym (nawet tym którzy mnie zostawili). Proszę wszystkich tu obecnych o danie sobie czasu... Ten czas jest bardzo potrzebny wbrew pozorom - czas na przemyślenie siebie i innych. To nie jest samotność - to droga w dobrym kierunku! W kierunku odnalezienia siebie. Kiedy jesteśmy z innymi powiedzcie sami - Co tak naprawdę Wiemy o sobie nawzajem? Opinia innych ludzi jest ważna, ale tak naprawdę to my jesteśmy za siebie odpowiedzialni. Leczcie się kochani. Mi się udało. Zaczęłam się leczyć i chodzić na terapię. Nawet jeżeli Was nie stać - zawsze jest NFZ. Nie poddawajcie się i uwierzcie - samotność jest o wiele lepsza, niż życie pośród ludzi, którzy bardzo często Was po prostu nie rozumieją i wyciągają złe wnioski na Wasz temat (przez co są nieszczerzy). Właściwi ludzie do Was przyjdą. Musicie po prostu otworzyć się i mieć na uwadze, że wielu ludzi niewartych jest Waszej pięknej wrażliwości.

Spoooro prawdy w tych słowach.

 

Osobiście mi się wydaje że im bardziej jesteśmy z samotnością oswojeni...tym lepiej,bo jest to coś,do czego zawsze można wrócić,co "jest",nie jest to tak niestabilne jak relacje z ludźmi,jeśli dobrze czujemy się w takowej "przestrzeni",to tym lepiej dla człowieka.

Niestety,całkowicie się w tym pozostać nie da,natura ludzka nie pozwala...zaś relacje to ryzyko,bez ryzyka jednak byłoby to nudne...nie wiadomo,co silniejsze? strach przed odrzuceniem i zranieniem,czy "pustka"?

Loteria,relacje to strasznie posrana loteria :<

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko też zalezy od tego jaką masz osobowość

Jak najbardziej,jeden potrzebuje innych,drugi na tyle,ile musi,jedno jest niezmienne (nie licząc oczywiście tych,którzy mają całkowicie zwichrowane mózgi,emocje czy parają się po prostu z niektórymi,ciężkimi zaburzeniami) - Wszyscy potrzebujemy/poszukujemy,nawet podświadomie czy nam się podoba,czy nie - akceptacji wśród innych,w jakiejś tam części,każdy jest zależny od innych.

Oczywiście mniejszej lub większej,własny dystans też się liczy.

samotność to pustka, ale odrzucenie prowadzi do depresji.

Otóż to,osobiście często już wolałem pustkę,jak ten ból odrzucenia.

Niestety całkowicie nie da się udać w "pustkę" (No,pewnie można,znieczulając się wszelakimi substancjami) i dostać pjerdolca w izolatce całkowicie,2 sprawa,bardziej przyziemna - trzeba mieć dość $ by pozwolić sobie na "luksusowego/znośnego" p*erdolca.

Osobiście o ile przyjaźni,szczerej,czy głębokiej się aż tak nie boje/nie mam aż takich problemów by nawiązać,to czegoś więcej, z moim chaosem,niezdecydowaniem we łbie czy ogólnie burdelem - nie wyobrażam sobie tworzyć,czy raczej owej granicy przekraczać,rozsądek wręcz w razie czego "drze się w niebogłosy" by nie iść dalej,coby nie zdezelować kogoś niewinnego i siebie ( a może głównie siebie,to taki debilny rodzaj strachu/empatii by nie rozyebać kogoś i siebie,a może głównie siebie,egoizmu we mnie sporo)

Ale to już raczej moje problemy i niepotrzebnie tu zawracam tym dupę.

 

Sama potrzeba kontaktu z innymi nie jest zła,gorzej jednak z tym,na kogo trafimy na loterii i jak ktoś nas potraktuje,jacy my będziemy...i miljord innych czynników,posrana sprawa tak czy siak :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiście o ile przyjaźni,szczerej,czy głębokiej się aż tak nie boje/nie mam aż takich problemów by nawiązać

Ja raczej wchodzę w płytkie relacje właśnie. Bo nie są tak groźne dla mnie. Głębsze są ciężkie, nie umiem w nich egzystować, dużo wymagam, często za dużo (wydaje mi się, że im nie zależy) i ludzie nie wytrzymują (odrzucenie). Dlatego mam wielu znajomych a niewielu przyjaciół, a związki to już kompletna klapa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiście o ile przyjaźni,szczerej,czy głębokiej się aż tak nie boje/nie mam aż takich problemów by nawiązać

Ja raczej wchodzę w płytkie relacje właśnie. Bo nie są tak groźne dla mnie. Głębsze są ciężkie, nie umiem w nich egzystować, dużo wymagam, często za dużo (wydaje mi się, że im nie zależy) i ludzie nie wytrzymują (odrzucenie). Dlatego mam wielu znajomych a niewielu przyjaciół, a związki to już kompletna klapa.

Dobrze, że masz umiejętność "wchodzenia w płytkie relacje" bo osoby samotne raczej dość szybko się do kogoś przyzwyczajają i przy późniejszym odrzuceniu ciężko to przezywają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm...no całkiem normanie, spotykasz ludzi, umawiasz się z nimi czasem, rozmawiacie o pierdołach (ja mam znajomych z różnych środowisk, więc zależnie od tego zazwyczaj). Ale kiedy ktoś chce coś więcej i zaczynam się angażować, to też wpadam w uzależnienie od tej osoby. Dlatego boję się takich relacji. Z rodzicami mam ciężki konakt, mimo że jesteśmy blisko; w relacjach damsko - męskich kiedy w chodzi w tematy związkowe, to jest masakra. Odrzucenie to jest uczucie, które zostało mi z dzieciństwa jeszcze, więc też się boję strasznie. Sama chyba odpycham w jakiś sposób takie bliskie osoby :(

 

-- 26 lis 2014, 18:37 --

 

Arhol, prowadzenie bywa też ryzykowne; najbardziej lubię skoki na kanionach :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kamaja, nie mam talentu do gadania o tzw. "byle czym" :D Pisać - pół biedy, ale rozmawiać... :zonk:

Nawet w pracy jak w pokoju siedze to widzę, że praktycznie nigdy nie rozpoczynam nowego tematu, a są ludzie co im się jadaczka nie zamyka i wciąż nią kłapią :D Fajna umiejętność, jaka szkoda, że nie posiadam. Trudno ;] Odreagowuję na forum/gg :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cognac, no nie tak o byle czym...kiedy mam towarzystwo kanioningowe, jaskiniowe, to rozmawiamy dużo na te tematy, ale też oczywiście na inne. Tylko nie zwierzamy się sobie, nie rozmawiamy o emocjach. O to mi chodziło, może źle to napisałam. Z bliższymi osobami wchodzisz już w tematy osobiste, w tematykę uczuć, emocji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zawsze samotność jest zła... chyba jest lepsza od fałszywych, złośliwych ludzi, którzy nas otaczają. Coraz częściej o tym myślę, i póki co nie mam wyjścia, jestem skazana na ludzi, również tych złośliwych i fałszywych. Niby idę do celu, ale czasem jest ciężko przebywać z ludźmi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja lubię ludzi, ogólnie(jak to banalnie brzmi). Ale spotykają mnie z ich strony często niefajne rzeczy. Nie są konsekwentni w tym co robią. No i ja nikomu pod górkę nie robie. Zdarza się jednak że mi robia. Także musze stac się chyba "suką" bo prędzej wysiąde niz dam radę. Widzę ludzi pozytywnie nastawionych, wiec zarażają mnie energią. Ale część czasu stykam sie z ludźmi którzy są średni...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

izaa, wiem jak to jest, ja się w niektórych grupach nauczyłam dystansu do siebie, bo bez tego ciągle czułam się zraniona. Zresztą tak jak wspominałam wcześniej, wchodzę raczej w płytkie relacje, w związku z czym jakieś negatywne zachowania pozawalają mi łatwo zerwać kontakt z takimi osobami. To jest mój sposób radzenia sobie. Tyle tylko, że w tych głębszych też nie potrafię przyjąć krytyki i staram się zerwać kontakt, zanim ta druga osoba to zrobi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×