Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mieć siebie-najcenniejszy dar


ashley

Rekomendowane odpowiedzi

Koniusz zgadzam się z Tobą.Samoakceptacja to już połowa zwycięstwa.Pogodziłam się , że inna już nie będę,ale najważniejsze jest to ,że moje dzieci kochają mnie taką jaka jestem.Staram się pomagać innym uwierzyć w siebie,choć wielu z nich nie ma pojęcia z czym sama się zmagam.Kiedyś było ze mną bardzo żle ale nie dopuszczę już do tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lariana jedyne co Cię ogranicza w zaakceptowaniu siebie to strach. Co to będzie jak siebie zaakceptuje taką jaka jestem? I paraliżuje strach. Nie masz się czego bać. Co będzie? Poczujesz ulgę, spokój a potem się zmienisz- uda Ci się zmiana bo będziesz zmieniala siebie z milością a nie niechęcią. Jak nie możesz przebić strachu, trzęsiesz się sama przed sobą to zastanów się czy zawsze chcesz tak żyć, czy warto przeżyć coś takiego jak samospelnienie;););) Nieważne jaka jesteś, samospelnienie może przeżyć każdy;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wierzę że ja mogę je przeżyć..

Towarzyszy mi strach ,ciągle. I teraz wyjaśniłaś mi że do czego on jest głównie skierowany. Dzięki za te słowa.

Nie chce tak całe życie być. Bać się w podejmowaniu decyzji ,iść do przodu i miec wątpliwości cały czas. Nie cieszyć się ,widzieć we wszystkim coś złego.

Czuje się jakby mnie coś opętało i próbowało mnie zniszczyć .I moje ciche wołanie nic nie daje ,bo ta siła mnie próbuje stłamsić ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lariana widzę że aktualnie mocno cierpisz, zapewne jest teraz dość ostry atak choroby więc spokojnie to normalne :D . Wiedz że bardzo ci współczuje wiem co czujesz i zapewne wiele wiele innych tu wie co ty teraz przeżywasz. Jestesmy razem w tym bagnie takze spokojnie powolutku damy rade.

 

Co do twojego postu że sie trzesiesz i nie dasz rady sie temu przeciwstawiać. To mówi mi ze właściwie idziesz w złym kierunku. Pomyśl teraz dlaczego sie przeciwstawiasz tym uczuciom?

 

 

To tylko moje spostrzeżenie wieć naucz sie tez wyciągać własne wnioski i spostrzeżenia.

 

Przeciwstawiasz się temu co czujesz bo nie jest to stan umysłu który by ci odpowiadał. Ok to zrozumiałe. Ale to że próbujesz mu się przeciwstawić nie jest wcale dobre gdyż robiąc tak przynajmniej w moim zrozumieniu próbujesz na siłę zmienić stan sojego umusłu czyli np: z lęku próbujesz wmówić sobie że jesteś odważna a w smutku ze radosna itd itp. Tylko że wszystkie te uczucia pojawiają sie w jednym i tym samym umysle wiec nie sposób jest wmówić sobie że czujesz się dobrze jak naprawdę czujesz się cholernie podle. Dlatego odrzuć jaką kolwiek walkę z tymi uczuciami. Pogódź się z tym że tak przebiega ta choroba więc możesz tylko uzbroić sie w cierpliwość no i zapakować bagaż doświadczeń by jak najszybciej wrócić do stanu w którym czujesz sie dobrze. Wiem że to bardzo trudne ale postaraj się zachowywać w stosunku do tych uczuć jak do nieproszonych gosci którzy wpadli w odwiedzinki. Po prostu nie traktuj ich tak poważnie. Zachowuj duża cierpliwość i spokój jak zaczynają grandzić , no i pozwól im odejść bo wiecznie u ciebie nie bedą jak przestaniesz się nimi aż tak interesować i zajmować. wiesz o czym mówie ciągłe myslenie o chorbie to poprostu pielęgnowanie i dożywianie naszych podłych emocji. Nie dawaj im energi wiercąc sobie dziure w głowie rozmyśłając ciągle o nich. Patrz na nie bardzo jałowo ,pusto bez emocji a sie wysuszą jak kałuże po deszczu.

Nie wiem czy wiesz nawet nie wiem jak bardzo by człowiek skupiał sie na jednym uczuciu np .smutek. to i tak przyjdzie czas gdy zacznie sie śmiać i zacznie odczuwać radośc i odwrotnie . To przez to że umysł jest zmienny.

 

Ale wracając do sprawy. Nie katuj sie mówiąc że nie dasz rady itd itp. Ja wiem ze ty dasz rade bo to jest kwestia czasu. To że jesteś tu i piszesz jest dowodem twojej odwagi także świadczy o tym że tak naprawdę walczysz i się nie poddasz. Oczywiście dziś ograniczasz siebie i swoją wyobraźnie takim zaklinaniem siebie. Bezwzględnie porzuć to zaklinanie i pora na to by w twojej głowie zapanowała myśl że są w tobie siły które uleczą wszystko a przykładem na to jestem ja i tyle ile gwiazd na niebie jest ludzi którzy idą z podniesioną głową po takich przejściach.

 

Pamiętaj że czarne chmury przychodzą po to by nie zapomnieć jak ważne i piękne jest słońce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wierzę że ja mogę je przeżyć..

Towarzyszy mi strach ,ciągle. I teraz wyjaśniłaś mi że do czego on jest głównie skierowany. Dzięki za te słowa.

Nie chce tak całe życie być. Bać się w podejmowaniu decyzji ,iść do przodu i miec wątpliwości cały czas. Nie cieszyć się ,widzieć we wszystkim coś złego.

Czuje się jakby mnie coś opętało i próbowało mnie zniszczyć .I moje ciche wołanie nic nie daje ,bo ta siła mnie próbuje stłamsić ..

Też tak czulam. I się stlamsić nie dalam :D Ty też nie daj się. W tej chorobie chodzi o to, ze TO Cię będzie próbowalo tlamsić, ale Ty masz iść do przodu, z wiarą, optymizmem i uporem, nawet na sile, pod prąd i w końcu tak jak pisze Koniusz czarne chmury zastąpi SLONECZKO;) Tego Ci kochana życzę;) Bądź twarda, dasz sobie radę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje wam że się interesujecie .To dla mnie ważne.

Nie potrafię uwierzyć że to co jest tak proste jest realne.. że wyjście z tego nie jest aż tak skomplikowane jak nasze myśli i wszystko wokół .

Nie do końca akceptuje siebie ,moge powiedzieć nawet że w małym stopniu..

Chcę to zmienić jak zauważyliście ale nie wiem jak .Czuje się bezbronna i lekko się powtarzam teraz .. :)''

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś na dobrej drodze, chcesz tego a to już olowa sukcesu. Już w jakimś stopniu siebie akceptujesz. Przerasta Cię myśl, że masz siebie akcepwać. To zrób to na spkojnie, każdego dnia dawaj sobie malą dawkę akceptacji i zwiększaj ją. I pamiętaj o najważniejszym, nie bój się siebie. Zaufaj sobie a będzie dobrze;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lariana, oj bardzo trudno sie pozbyc etykietek, zwlaszcza u osoby ktora nie jest do konca pewna siebie ima niska samoocene. wiem jak to dziala, bo zawsze czulam sie (czasami nadal sie czuje) jak glupsza, brzydsza i nie ciekawa niz inni. to jest proces, nad ktorym trzeba pracowac. Praca ciezka, ale jak sie uda cos, nawet jakas drobna rzecz to wtedy czujesz sie jakbys zdobyla everest.

popatrz sobie na rzeczy ktore robisz z innej strony, jakby z boku. czy wtedy tez wszystko wyglada tak samo?? ludzie z problemami czesto widza tylko to co chca, to co wmowili im inni, a zazwyczaj to wcale nie jest prawda... pozdrawiam i trzymaj sie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawno ta rozmowa się toczyła w tym dziale..

Wiele nawyków myślowych zmieniło się u mnie ,może przesadzam że wiele ..ale czuje że jestem na dobrej drodze :) A będzie jeszcze lepiej..

Mam chwile doła ale w porównaniu z poprzednimi latami to pikuś .Najczęściej ogarnia mnie fala szczęścia .Chociaż szczęścia w samotności i tu jest jeden z wielu problemów ,ale cóż.. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieje zdrowieć :)

No ja często ciesze się jak zostaje sama w domu ale bardzo często tak jest i akurat ostatnio to nie było dla mnie dobre..

Jak jestem wśród ludzi to mogę wyrzucić tą moją energię ,mogę się pośmiać i pobyć z ludźmi .

Magda23,wierze że ci się uda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również w to bardzo wierze Lariana i w ogóle wierze, że wszystkim nam się uda, że to tylko kwestia czasu. Akurat ludzie z tego forum już podjęli decyzje (tak mi się wydaje)że chcą z tym "walczyć". Chociaż wczoraj znów troszkę spanikowałam bo spotkałam się z koleżanką (dawno tego nie robiłam) i wracałam sama do domu wieczorem. Ale wiem, że to normalne, bo jak się czegoś długo nie robi to później trzeba to na nowo oswajać. Także nie obwiniam siebie, wiem, że miałam do tego prawo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja robiąc kroki do przodu odczuwam piekielny strach ale robię cos pomimo niego ,bo wiem że za długo mnie paraliżował.

Ja często zostaje sama w domu i przyzwyczaiłam się do tego stanu ,ogólnie dobrze tak ale jakbym miała jeszcze kota czy psa byłoby zarąbiście :)

Czasem przeszkadza mi to ,wiadomo człowiek zostający samotnie nie czuje się dobrze z tym..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że jak ustalimy sobie cele do poprawy siebie i postrzegania świata i POMIMO intruza na plecach z czasem on nie bedzie nam przeszkadzał i go nie zauważymy a moze nawet przemienimy się na energię dobrą?

Jak zdawałam ost. egzamin mówiłam sobie że to nie stres a adrenalina ,o o coś takiego mi chodzi..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No czytam czytam i jeszcze raz czytam i nie mogę się nadziwić jaka tu przemiana zachodzi. Wręcz unosi się nastrój bojowości i pewności siebie... Naprawdę jestem pod wrażeniem,,,

Brawo tak trzymać!!!

 

 

 

DESIDERATA

 

Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu - pamiętaj jaki pokój może być w ciszy.

Tak dalece jak to możliwe, nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi.

Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego, co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swą opowieść.

Jeśli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny i zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie.

Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami jak i planami.

Wykonuj z sercem swą pracę, jakakolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu. Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach - świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech ci to nie przesłania prawdziwej cnoty, wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie pełne jest heroizmu.

Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć: nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak trawa.

Przyjmuj pogodnie to, co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości.

Rozwijaj siłę ducha by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie.

Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa masz prawo być tutaj i czy to jest dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien.

Tak więc bądź w pokoju z Bogiem cokolwiek myślisz o jego istnieniu i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są twe pragnienia: w zgiełku ulicznym, zamęcie życia zachowaj pokój ze swą duszą.

Z całym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jescze ten świat jest piękny.

Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.

 

tekst napisany przez Max'a Ehrmann'a w 1927 roku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piękny tekst. Myślicie, że da się to zrobić? Być uważnym, spokojnym, pokornym wobec losu, otwartym na wszystko i wszystkich i do tego mieć wielką pogodę ducha? Ja chyba wierzę, stawanie się kimś takim to pewnie praca na całe lata, ale myślę, że to praca przynosząca ulgę po tej całej walce i miotaniu się w poszukiwaniu szczęścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piękny tekst. Myślicie, że da się to zrobić? Być uważnym, spokojnym, pokornym wobec losu, otwartym na wszystko i wszystkich i do tego mieć wielką pogodę ducha?

 

 

Myślę, ze są tacy ludzie i szczerze ich podziwiam. Za ich siłę i chęć walki. teraz czytam sobie to forum po długiej przerwie i przeraża mnie, że zwątpiłam w to, ze będzie lepiej, że jestem coś warta, nie dlatego, że dużo pracuję i mam jakieś małe sukcesy zawodowe, ale dlatego, że jestem człowiekiem i to jest wartość sama w sobie. jestem mistrzem w mówieniu sobie: "jesteś beznadziejna", "twoje sukcesy się nie liczą", mogę bez problemu podważyć wartość swoich osiągnięć, zalet, ale ogromną trudność sprawia mi powiedzenie: "nie jestem gorsza. jestem fajna po prostu". mój psycholog powiedział mi, że swoja wartość uzależniłam od osiągnięć, ilości i jakości relacji z innymi ludźmi itp. a to podobno nie o to chodzi. pewnie tak. czytałam swoje wcześniejsze wypowiedzi i dociera do mnie jaka byłam głupia - wtedy powiedzmy było lepiej, ponieważ miałam kogoś - czyli podświadomie mówiłam sobie, że nie jest ze mną tragicznie, ktoś mnie zechciał. uzależniłam swoją wartość od obecności kogoś. teraz jestem sama i jest mi strasznie. nie pomaga mi ogrom pracy, studia, 4 prace. pustka i tak się pojawia w wolnych chwilach (tez tak macie?). przede mną jeszcze długa droga, ale nie wiem czy mam siłę ją przejść:( nie wiem czy to nie jest tak,że jest mi teraz wygodnie: założyłam sobie, iż jest mi źle, mam dużo pracy i nie będę się zmieniać-aż tak na pewno nie. wiem, ze praca nad sobą wymaga wiele czasu/wysiłku, ale ja po prostu nie mam motywacji, żeby to robić. widzę jak powoli zmniejsza mi się krąg znajomych, jak przestałam rozmawiać o problemach. oczywiście wmawiam sobie, że to przez brak czasu,ale wiem, że chodzi o to, że raczej nie zainteresuję nikogo swoja osoba,dlatego się wycofuję.robię się coraz bardziej samotna, a za tym idzie niska samoocena, myśli samobójcze. i jak tu wierzyć w swoja wartość? i jeszcze być pogodnym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę tu walkę, determinację, a ja co robię? nic.

Chciałabym siebie pokochać, swoją duszę i ciało, ale czasem myślę sobie, że ktoś musiałby mi pomóc, bo sama sobie nie dam rady.

Jeśli ktoś powie mi coś przykrego (może dla tej osoby to nic szczególnego, błahostka), to trafia to w moje serce, rani. Nie potrafię machnąć ręką na czyjeś docinki. Dlatego, jeśli ktoś wpadłby na pomysł, aby mnie zniszczyć, wystarczyłoby, aby zaczął mnie gnębić psychicznie. Wystarcza jakieś obelgi i już po mnie. Zresztą już taki przypadek był w dzieciństwie, co spowodowało, że stałam się samotną, niecierpiącą siebie, bardzo nieśmiałą i skrytą osobą.

Może dziś już jest lepiej, próbuję dogadywać się z innymi, ale wciąż pozostaje ta niepewność, niepewność ruchów, mowy w trakcie rozmowy, przebywania z innymi ludźmi. Ponieważ myślę, litują się nade mną, że ze mną rozmawiają, zresztą często rozmawiają ze mną, aby się zapytać w sprawie zadania itp.

Nie mam przyjaciół, tylko znajomych ze szkoły. Mogę jedynie doliczyć jedną koleżankę, przy której jestem sobą (chyba). Nie oznacza to jednak, że nie sprawia mi to przykrości. Czasem wydaje mi się, że ciągle popełniam błędy, czasem zamyślę się i nie wiem o czym mówiła, czasem powiem coś bez zastanowienia, a ona to wszystko mi wytyka. Czasem przypomina mi tamtą, co kiedyś w młodości mnie zraniła, ale nie mogę jej zostawić, ponieważ pozostanę zupełnie sama.

Myślę, że może jednym z powodów mojej niskiej samooceny, tego negatywnego uczucia do siebie samej jest te ciągłe wypominanie: "Iza zrobiłaś źle to i tamto", "Nie mogę na ciebie liczyć", " Znów nie dotrzymałaś słowa", "Spóźniłaś się".

I jak tu mam siebie polubić, skoro inni wciąż mi mówią, że zrobiłam coś nie tak, albo po prostu wydaje mi się, że mnie nie lubią.

Czasem myślałam o tym, aby się zmienić, ale czy tego naprawdę chcę? Miałam też kiedyś koleżankę. Wydawało mi się, że jest podobna do mnie, lubiłam ją bardzo. Potem poszła do technikum, ja do liceum i od tego czasu już raczej nie rozmawiamy ze sobą. Zmieniła się. Teraz jest duszą towarzystwa, lubi zabalować i napić się, bo tylko tak można się bawić. Powiedziała mi kiedyś "Wiem, że się trochę zdemoralizowałam, ale dobrze mi z tym, cieszę się, że się zmieniłam". Ja potraktowałam jej słowa tak, że ja jestem taką nieciekawą osobą, podobną do "byłej K." i może też powinnam się zmienić. Myślałam o zmianie, ale w kogo? Nie wiem, ale wydaje mi się, że nie jestem taka jak inni, nie umiem być taka jak inni.

Jak pokochać siebie, skoro żyję w przekonaniu, że inni mnie nie akceptują, nie lubią?

Czytałam te wszystkie komentarze i chylę czoła, ale chyba nie jestem taka silna jak wy.

 

Edit//Amon

Przepraszam, że tak wyszło, ale to przez ciągły błąd 503. Chyba z godzinę pisałam i wysyłałam ten post, bo ciągły błąd, a do tego jeszcze klawiatura mi się wciąż zacinała. :evil: Nie mogę już ani usunąć, ani zmienić posta, więc proszę, aby ktoś coś z tym zrobił.

P.S Pewnie ten post również zostanie wysłany potrójnie lub poczwórnie, więc już z góry przepraszam i nic z tym nie będę mogła zrobić.

Tak na marginesie, kiedy będzie wszystko sprawnie działało? Myślę, że ten problem nie występuje wyłącznie u mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×