Skocz do zawartości
Nerwica.com

Związek z neurotyczką.


kostek

Rekomendowane odpowiedzi

kostek, i dobrze, powiedz jej: uspokoj sie i przyjdz jak Ci minie i badz twardy. Niech sie panna nauczy ze powinna sie uspokoic i przyjsc jak jej minie, a nie wyzywac sie na Tobie, a Ty ja blagasz, to tak samo jak matka z dzieckiem, jak dziecko tupie i matka chodzi prosi to pozniej tez dziecko wie ze jak zatupie to dostanie nagrode w postaci uwagi. Chyba w sumie jestescie dosc mlodymi ludzmi, bo to zachowanie na pewno nie jest dojrzale, (chociaz to tez nie zalezy od wieku) Twojej dziewczyny tym bardziej ze przywyczailes ją do skakania nad soba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agusiaww, Fakt, trochę Ją przyzwyczaiłem do moich reakcji na Jej "wybryki". Zwykle miękłem po jakims dłuższym okresie - może faktycznie powinienem być twardy i nieustępliwy do samego końca. Co do naszego wieku to ja 30 Ona 27.

 

woowoo, A jak reaguje Twój partner na Twoje zachowanie i jaki to ma wpływ na Ciebie ? - Oczywiśnie jeżeli masz partnera.

 

autodestrukcja2, Nie - nie jesteśmy razem z woowoo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kostek, i dobrze, powiedz jej: uspokoj sie i przyjdz jak Ci minie i badz twardy. Niech sie panna nauczy ze powinna sie uspokoic i przyjsc jak jej minie, a nie wyzywac sie na Tobie, a Ty ja blagasz, to tak samo jak matka z dzieckiem, jak dziecko tupie i matka chodzi prosi to pozniej tez dziecko wie ze jak zatupie to dostanie nagrode w postaci uwagi. Chyba w sumie jestescie dosc mlodymi ludzmi, bo to zachowanie na pewno nie jest dojrzale, (chociaz to tez nie zalezy od wieku) Twojej dziewczyny tym bardziej ze przywyczailes ją do skakania nad soba.

To jest mądrze napisane. Pozwalanie na stosowanie szantażów emocjonalnych, szkodzi też osobom, które je stosują. Z Tobą jej się uda, ale już z kimś innym nie i będzie konsternacja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam problem od drugiej strony; sama się tak zachowywałam wobec mojego narzeczonego. Teraz ja się ogarnęłam, przeszłam intensywną terapię na dziennym oddziale leczenia nerwic, biorę leki i staram się żyć normalnie, ale za to mój ukochany, wykończony całymi miesiącami awantur, ciągłych pretensji i agresywnych ataków z mojej strony wylądował u psychologa... Czasem mówi, że bardzo mnie kocha, a za chwilę stwierdza, ze nie może na mnie patrzeć; przytula mnie, całuje i szepce, że nie może beze mnie żyć, a kilka godzin później informuje mnie, że chce być teraz sam i zastanowić się, czy lepiej będzie mu ze mną czy beze mnie; dzwoni i mówi, że bardzo tęskni, a jeszcze tego samego dnia wysyła mi smsy o obraźliwej treści, po czym wyłącza telefon i nie odzywa się dłuższy czas... Przez to, co przy mnie przeszedł rozsypał się emocjonalnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwica znalazła innego żywiciela

 

Dokładnie ... Dlatego martwię się, żeby Kostka nie spotkał ten sam los

 

-- 22 lis 2014, 13:15 --

 

I zgodzę się z przedmówcami; Twoja partnerka powinna poszukać pomocy u specjalisty. Ona pewnie nie chce taka być i również przez to cierpi. Ja np. nie potrafiłam sobie poradzić z poczuciem winy i kacem moralnym, kiedy już się ogarnęłam po takim napadzie agresji wobec narzeczonego i uświadamiałam sobie, jaka jestem dla niego okropna, co wpędzało mnie w kolejny dół. Teraz jestem, że tak powiem, po drugiej stronie barykady; to ja znoszę dzielnie i cierpliwie zmienne humory ukochanego. Rozumiem i Ciebie, i Twoją dziewczynę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cheiloskopia, Ile trwała taka terapia zanim przyniosła efekty ?

 

Na szczęści mam swoje indywidualne sposoby radzenia sobie w swoich trudnych momentach i nadal działają. Ale jak przyjdzie moment, że sam stanę się taki jak Ona to sam skorzystam z pomocy specjalisty. Jak na razie trzymam się dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam problem od drugiej strony; sama się tak zachowywałam wobec mojego narzeczonego. Teraz ja się ogarnęłam, przeszłam intensywną terapię na dziennym oddziale leczenia nerwic, biorę leki i staram się żyć normalnie, ale za to mój ukochany, wykończony całymi miesiącami awantur, ciągłych pretensji i agresywnych ataków z mojej strony wylądował u psychologa... Czasem mówi, że bardzo mnie kocha, a za chwilę stwierdza, ze nie może na mnie patrzeć; przytula mnie, całuje i szepce, że nie może beze mnie żyć, a kilka godzin później informuje mnie, że chce być teraz sam i zastanowić się, czy lepiej będzie mu ze mną czy beze mnie; dzwoni i mówi, że bardzo tęskni, a jeszcze tego samego dnia wysyła mi smsy o obraźliwej treści, po czym wyłącza telefon i nie odzywa się dłuższy czas... Przez to, co przy mnie przeszedł rozsypał się emocjonalnie...
Mi się to wydaje podejrzane. Że taki normalny był i "zaraził" się od Ciebie niepoważnym zachowaniem? Może nie ma w tym tak dużo Twojej zasługi, jak Ci się wydaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cheiloskopia, Ile trwała taka terapia zanim przyniosła efekt

 

Ja doprowadziłam się do tak opłakanego stanu, że trafiłam na zamknięty oddział psychiatryczny (gdzie zresztą umieścił mnie narzeczony, bo raz, że już nie dało się ze mną wytrzymać, a dwa, że zaczęłam stanowić zagrożenie dla samej siebie). Po czterech tyg. pobytu skierowano mnie na terapię grupową na dziennym oddziale leczenia nerwic, gdzie spędziłam trzy miesiące (terapia intensywna, od poniedziałku do piątku w godz. 09.00 - 13.00). Efekty zaczęło być widać w moim przypadku dopiero pod koniec jej trwania...

Narzeczony z kolei chodzi na indywidualne spotkania z terapeutą dwa razy w tygodniu od około dwóch miesięcy i jak dotąd poprawy nie ma żadnej.

Zauważyłam tak samo u siebie jak i u innych, że w trakcie trwania terapii zachowanie ludzi wobec bliskich jest momentami jeszcze gorsze niż wcześniej, a rezultaty widać dopiero po czasie...

Twoja partnerka przede wszystkim musi chcieć współpracować ze specjalistą, bo nie można nikomu pomoc ani go uzdrowić na siłę...

 

-- 22 lis 2014, 14:38 --

 

...

Mi się to wydaje podejrzane. Że taki normalny był i "zaraził" się od Ciebie niepoważnym zachowaniem? Może nie ma w tym tak dużo Twojej zasługi, jak Ci się wydaje.

 

Też się nad tym zastanawiam... Lekarz twierdzi, że nie powinnam się obwiniać. Mimo wszystko odkąd ja zaczęłam zachowywać się tak a nie inaczej, on bardzo się zmienił. Dużo, naprawdę dużo dla mnie zniósł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

odkąd ja zaczęłam zachowywać się tak a nie inaczej, on bardzo się zmienił.

moze to byl jakis punkt zapalny jego wlasnych problemow

 

Pewnie masz rację, bo przecież na takie rzeczy z reguły składa się całe życie człowieka, a nie tylko ostatni rok. Tak czy owak, za każdym razem, gdy mój ukochany ma gorszy dzień słyszę, że to wszystko moja wina, że to ja zniszczyłam ten związek etc.,etc. Mimo wszystko wierzę, że to minie. Po prostu wierzę w nas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

. Myślę, że jeśli obydwoje się postaracie, to da się to naprawić:)

 

Miło mi to słyszeć :) :) Takie słowa zawsze napawają mnie nadzieją :)

 

-- 22 lis 2014, 15:02 --

 

. Myślę, że jeśli obydwoje się postaracie, to da się to naprawić:)

 

Miło mi to słyszeć :) :) Takie słowa zawsze napawają mnie nadzieją :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cheiloskopia, A jakbyś teraz z perspektywy czasu z wiedzą, którą posiadasz mogła dać mu jakieś rady na początku, co byś Mu powiedziała ?

 

 

ale terapia dla par nie zaszkodzi. ostatecznie jestes zzyty z osoba z problemami. to nie jest bez znaczenia ;)

moje zdanie, pozdro!

 

Muszę poważnie o tym pomyśleć - najpierw wybiorę się sam, żeby podpytać itp a później razem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cheiloskopia, mysle ze skoro jest na poczatku terapi to wahania nastrojow sa rzecza normalna..mnostwo emocji sie w nim teraz kotluje. Pmaietam kiedy moj chodzil....mialam czasami ochote zastrzasnac mu drzwi przed nosem bo bywal nie do zniesienia . Unormowalo sie z czasem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cheiloskopia, A jakbyś teraz z perspektywy czasu z wiedzą, którą posiadasz mogła dać mu jakieś rady na początku, co byś Mu powiedziała ? .

 

Szczerze mówiąc pojęcia nie mam... Póki co przekonuję go tylko, żeby nie rezygnował ze swojej terapii, bo już chciał to kilka razy zrobić. Przekonuję go, że chwilowo czuje się gorzej, ale to minie, bo też przez to przechodziłam. A Twoja dziewczyna chce się leczyć? Mówiłeś, że masz swoje sposoby radzenia sobie z tą sytuacją, ale rejestracja na niniejszym portalu jest też swego rodzaju wolaniem o pomoc .... jak się w ogóle czujesz?

 

-- 22 lis 2014, 16:08 --

 

cheiloskopia, mysle ze skoro jest na poczatku terapi to wahania nastrojow sa rzecza normalna..mnostwo emocji sie w nim teraz kotluje. Pmaietam kiedy moj chodzil....mialam czasami ochote zastrzasnac mu drzwi przed nosem bo bywal nie do zniesienia . Unormowalo sie z czasem

 

Czekam z niecierpliwością, aż u nas też cokolwiek się unormuje :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cheiloskopia, A jakbyś teraz z perspektywy czasu z wiedzą, którą posiadasz mogła dać mu jakieś rady na początku, co byś Mu powiedziała ? .

 

Szczerze mówiąc pojęcia nie mam... Póki co przekonuję go tylko, żeby nie rezygnował ze swojej terapii, bo już chciał to kilka razy zrobić. Przekonuję go, że chwilowo czuje się gorzej, ale to minie, bo też przez to przechodziłam. A Twoja dziewczyna chce się leczyć? Mówiłeś, że masz swoje sposoby radzenia sobie z tą sytuacją, ale rejestracja na niniejszym portalu jest też swego rodzaju wolaniem o pomoc .... jak się w ogóle czujesz?

 

-- 22 lis 2014, 16:08 --

 

 

Raz chce a raz nie chce. Problem w tym, że zdarzają się sytuacje że planujemy coś razem na dany dzień a tego dnia nagle wszystko szlag trafia i już Jej się nic nie chce - plan w śmietnik i koniec. Nieważne czy były kupione jakieś bilety czy nie czy coś było zarezerwowane czy nie. Pewnie z terapią byłoby podobnie a przecież siłą Jej nie zaciągnę. Musze przemyśleć jak do tego podejść.

 

Czasami czuję się fatalnie. Zdarza się, że mam już tego wszystkiego dość ale wtedy przypominam sobie te najlepsze dni i to mnie motywuje. Na szczęście praca daje mi możliwość odcięcia się od tego bo w pracy skupiam się na pracy - nauczyłem się nie wynosić problemów z domu do pracy i nie przynosić problemów z pracy do domu. Jednocześnie praca mnie uspokaja.

Może faktycznie rejestracja na forum to wołanie o pomoc ale uznałem, że warto zaczerpnąć informacji, poprosić o radę. Może faktycznie jestem już na skraju przepaści... sam nie wiem. Ale nadzieja umiera ostatnia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, co robi Twoja dziewczyna to poniekąd psychiczny terror. Sama byłam taką samą terrorystką... Jak sam stwierdziłeś nic na siłę, ona sama musi chcieć sobie pomoc. Niedługo pewnie zaczniesz się bać powrotów do domu, bo nigdy nie wiadomo, o co dziś będzie awantura... Może najpierw sam udaj się do psychologa, opisz sytuację i zapytaj, jak skłonić partnerkę do leczenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No czasami czuję sie terroryzowany.

 

Wpomniałem ostatnio w luźnej rozmowie o wspólnej wizycie u psychologa - przyjęła to spokojnie, nawet się zgodziła. Zobaczymy

Powrotów do domu bać się nie będę. Dużo bardziej obawiam się tego, że nie można niczego tak do końca zaplanować ani się na to pozytywnie nastawiać. Kilkukrotnie już zdażało się, że mielismy plany, na które się pozytywnie nastawiałem od dłuższego czasu a potem rozczarowanie bo "nie i koniec!" Teraz do wszystkich takich planów podchodzę z dużym zapasem dystansu - nie nakręcam się za bardzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kostek, rozumiem zachowanie Twojej panny bo sama mam takie jazdy. Nie odtracaj jej wtedy , bo to dopiero ja negatywnie nakreci, pogadaj z nia spokojnie ze te hustawki Cie wykanczaja i wyslij na terapie. Ma zdiagnozowana neurotycznosc, wiec sama wie ze nie jest zdrowa, no i zapewniam Cie, ze ona z tym tez sie strasznie meczy.Moze oprocz terapii stabilizatory nastroju ? Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet, Nie odtrącam Jej - jestem przy Niej w tych momentach. Nie wiem tylko czy nie pogarszam Jej stanu. Gdy próbuję Ją przytulić jestem siłą odrzucany, nie raz nasłuchałem się na prawdę ostrych słów wymierzonych we mnie. Gdy pozwalam Jej się uspokoić gdy zamknie się w sypiali słyszę wyrzut, że mam Ją w dupie.

 

Stabilizatory nastroju to jakieś leki ? Wolałbym uniknąć faszerowania Jej chemią ale jeżeli będzie to konieczne to oczywiście się o tym pomyśli. Ale to już lekarz pewnie musi zapisac tak ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×