Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zakaz poddawania się! :)


ashley

Rekomendowane odpowiedzi

Hej Darek;) Ty wiesz co robić, systematycznie myśleć na nowy sposób, nawet na sile;) To naprawde przynosi z czasem efekty. Juz nie raz Ci się udalo, więc teraz też dasz radę. I się ezwij czasem na gg;)

Napewno dam rade,musze sobie dać rade po prostu:).A z tym odezwaniem się na gg to przełamie się i odezwe< ostatnio miałem problemy z rozmowami przez komunikatory ale czas te wszystkie problemy pokonać:)>

Darek najwazniejsze to pokochac siebie, wyzbyc sie nienaiwsci do wlasnej osoby , przestac sie traktowac jako swojego wroga , zaczac życ w zgodzie z własnym "JA", a reszta pojdzie juz z gorki ;)

 

"Nie jestesmy po to aby zastanawiac sie co pomyśla o nas ludzie, ale po to zeby oni sie zastanawiali co my sadzimy o nich." - txt mojej psycholożki , troche zagmatwany, ale daje do myslenia ;)

Dokladnie,musze pokochać siebie tak na maxa:),przestać już myśleć że jestem taki taki i jeszcze taki tylko po prostu myśleć o sobie pozytywnie.A txt psycholożki swietny i daje do mysłenia.

 

 

Musze po prostu ciągle intensywnie wpajać sobie to że dam rade sobie ze wszystkim,iże nie jestem taki jak mówią o mnie niektórzy ludzie na realu.Pokonam wszystkie lęki i bedzie ok.Musi być ok.

Dzięki Ashley,Aleks za rady.jesteście super:)

 

zawsze chodzę dłuższą, okrężną drogą, żeby mi więcej czasu zeszło .... i nawet jeśli to mnie męczy i dużo siły mnie kosztuje ..... to potem czuję się lepiej ... Nawet jak jest tragiczna pogoda to łażę i łażę

Mam tak samo jak gdześ wychodze:)tak chodzę i chodzę:)i jakoś jest mi troche lepiej jak sie tak dłużej przejdę:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem moze to glupi sposob na zwalczenie nerwicy , lękow i td ale mi prawie sie udalo i bardzo rzadko mam ataki, mozna powiedziec ze jestem w 90% wyleczony. sam do tego doszedlem ,sprobowalem i sie udalo.

panicznie balem sie latac samolotami-wsiadlem do samolotu i polecialem nie biorąc przed tym uspokajających leków serce mi bilo bardzo mocno, drgawki mialem ze strachu i dusilem sie mozna powiedziec ale jakos to przezylem.

balem sie stresow, myslalem ze mi sie pogorszy,to poszedlem pozalatwiac sprawy w sądzie, u komornika i td-znow pomoglo.

teraz pracuje w norwegii w budowlance i jak wchodze na budowe to sa rzeczy za ktore nie chce sie lapac bo mysle ze nie dam rady tego zrobic albo tego nie lubie- to biore sie wlasnie za te rzeczy, zrobie dobra robote-czuje satysfakcje i mi przechodzi.

mozna powiedziec ze stawiam czoła czemus przed czym mam małe lęki, strach albo wątpie w swoje mozliwosci.

zmiana klimatu rowniez mi pomogla,albo sobie tak tylko wmowilem.

ale przede wszystkim odstawilem leki uspokajające, bralem Valused i cos tam z Valeriana i mi to niby pomagalo, ale tak naprawde jak tego nie jem to czuje sie o wiele lepiej. w razie atakow pije herbatke z melisy,wlaczam muzyke i mysle o fajnych dziewczynach.

 

a tak w ogole to chyba powinienem sobie znalezc dziewczyne ktora ma nerwice i mysle ze wtedy by bylo latwiej wyjsc z tego :)

moj numer gg to 1190798 jakby ktos mial jakies pytania chetnie pomoge bo naprawde bylem w bardzo zlym stanie a teraz jestem prawie zdrowy i z najgorszymi atakami radze sobie doskonale :) dzis mialem atak i dlatego o tej porze nie spie,ale juz mi przeszlo i ide spac .

pozdrawiam wszystkich nerwusow

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja chyba już kompletnie dzisiaj straciłem wiare w to że kiedykolwiek ze mną będzie lepiej,po prostu znowu nie umialem sie odezwac,znowu wszędzie chodziłem sam,byłem,czułem się sam i czuje tak nadal.....inni ludzie są dla mnie jak inny świat w ogóle ich nie rozumiem,oni sątacy fajni,inni,potrafią żyć,a ja?:(ja nie potrafie tego:(,ciężko mi z tym bardzo.......walcze tyle lat i to nic mi nie daje:(...terapie,próbowanie rozmów na wszelkie sposoby....,zmiana myślenia o sobie NIC NIE DZIAŁA!:(A moze ja jestem aż tak żałosny że ja nie umiem nic:(nie umiem myśleć,rozmawiać normalnie:(

W końcu innym ludziom jakoś się udaje wyjśc na prostą a mnie nie,jak zwykle mi nic nie wychodzi!:(nawet jak się staram z całych sił to po prostu masakra...........:(

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś myslalem ze moge.a teraz...wiesz po prostu codziennie widze że jest to dla mnie coraz bardziej trudne.....coraz bardziej trudne jest dla mnie poznawanie ludiz,rozmowa z nimi:(ja sie boje już teraz na gg rozmawiać a co dopiero na realu:(,a poza tym wiem że o wymarzonej pracy moge zapomnieć,o studiach w sumie też,właściwie sam nie wiem czemu to wszystko ciągne....te studia i praca jaką moge mieć po nich nie są dla mnie.w zawodzie pracownika socjalnego nie można mieć skłonności do dołów,trzeba dużo gadać....nie bac się ludzi...być w miare szczęśliwym człowiekiem......a ja do tego nie pasuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie powinnam tego pisać, ale wydaje mi się, że ja to doskonale rozumiem, trudno zmienić to co już się w nas zmieniło, dusi nas wewnętrznie. Kiedyś - kiedy? U mnie to ok 3 lata mutuje. Mam świadomość tego, że tylko terapia poznawcza, która pozwoli dokładnie zrozumieć dlaczego tak siebie spostrzegamy i wytłumaczy od nowa, nauczy jak uczy się dziecko prawidłowych zachowań, reakcji na bodźcce jest w stanie podratować upadający wizerunek własnego "ja". Tutaj problemem jest moja psychika, i ciągłość myślenia na nie, nie warci, nie zasługujący... jeśli terapia nie zmieniłaby tego autodetrukcyjnego myślenia, to wtedy na prawdę załamałabym się tym, czym jestem :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja mam dwie ja. Te ktora jest duza i widzi co sie dzieje i prowadza te mniejsza, rozchorowana do lekarzy, i nie pozwala sie poddawac.

Moja doktor mowi ze nazywaja to silnym wewnetrznym ja. Wiec moje silne wewnetrzne ja, opiekuje sie ta mala przerazona dziewczynka jak tylko moze. ale jest mi trudniej niz w Polsce. tutaj mam tylko chlopaka, zadnych przyjaciol, czy znajomych. hehe wlasnie sobie zdalam sprawe ze boje sie swoich ataków lęku :) zabawne prawda. ale taka prawda, bo ataki te sa nieprzyjemne, duszą, blokuja zdrowe myslenie. lekarz wczoraj przepisal mi leki, wzielam dzis 2 tabletke, na rezultat mam nadzieje nie czekac dlugo. Powiedzialam mu ze leki wezme pod warunkiem ze bedzie terapia, bo inaczej to bez sensu. za 2 tyg kontrola, i terapia. Nie poddam sie bo mam dosc, mam dosc wegetacji. chce zyc a nie tylko istniec.

buziole i przytulanki dla wszystkich ktorzy walcza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja chyba już kompletnie dzisiaj straciłem wiare w to że kiedykolwiek ze mną będzie lepiej,po prostu znowu nie umialem sie odezwac,znowu wszędzie chodziłem sam,byłem,czułem się sam i czuje tak nadal.....inni ludzie są dla mnie jak inny świat w ogóle ich nie rozumiem,oni sątacy fajni,inni,potrafią żyć,a ja?:(ja nie potrafie tego:(,ciężko mi z tym bardzo.......walcze tyle lat i to nic mi nie daje:(...terapie,próbowanie rozmów na wszelkie sposoby....,zmiana myślenia o sobie NIC NIE DZIAŁA!:(A moze ja jestem aż tak żałosny że ja nie umiem nic:(nie umiem myśleć,rozmawiać normalnie:(

W końcu innym ludziom jakoś się udaje wyjśc na prostą a mnie nie,jak zwykle mi nic nie wychodzi!:(nawet jak się staram z całych sił to po prostu masakra...........:(

 

może to niezbyt pocieszające, ale ja mam dokładnie tak samo..naprawdę jakbym sama to napisał tyle że ja akurat gadam z ludźmi jak mam ochotę oczywiście bo ostatnio nawet tego mi się nie chce... czuję się taka gorsza od innych, jak czasem coś mówię to czuję się jak kretynka, wydaje mi się że to jest takie głupie i bezsensu (to co mówię) och to mnie jeszcze bardziej dołuje.. zresztą chyba wszystko mnie dołuje! a ja już nie mam sił żeby cokolwiek zmieniać..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszysko co tu piszemy zależne jest od naszego stanu samopoczucia, ale większość z nas ma wachania, duża motywacja jednego dnia w następnym zamienia się w niechęć do wszystkiego, tego co piękne, dobre i radosne. Próbuje oduczyć się poddamawniu się emocjom aktualnego dnia i pisać obiektywnie jak powinno być, a rada jest prosta: do przodu. Teraz w tym momencie powinno pojawić się słowo ale.... ale nie jest nam łatwo...bo to upośledzenie nigdy nas nie zostawi, ciagłe zmartwienia, stresy zrobią swoje, uciszone emocje znów zaczną kontrolować małe kroki do wolności.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Staram sie nie poddawac i myslec pozytywnie,ale to czasem takie trudne!Kilka lat temu wydawalo mi sie ze jestem nieszczesliwa bo nie moglam miec rzeczy o ktorych marzylam,teraz je mam i dalej jestem nieszczesliwa,staram sie doceniac to co mam,ale wychodze na kogos niewdziecznego(mysle ze ludzie mie tak odbieraja).Nie potrafie sie cieszyc z tego co mam,a mam tak wiele,zasem mi sie wydaje ze ja lubie byc nieszczesliwa bo tego zawsze sie spodziewam :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej chciałem reaktywować ten temat.

zauważyłem że mnóstwo ludzi tutaj użala się nad sobą, pisze jak im źle (czyli tak naprawdę powiela i utrwala w sobie schemat choroby) zamiast dzielić się praktycznymi jak i teoretycznymi poradami walki z nerwicą, jak wygląda remisja choroby itp itd.

chciałem tylko zaznaczyć że aby wyjść z nerwicy trzeba raczej zmienić sposób myślenia, pracować nad nim, zamiast wciąż się dołować i brnąć w cały ten syf. Na tym to chyba polega, prawda?

Wiadome jest że objawy tak czy siak będą nam towarzyszyły, czy tego chcemy czy nie, czy piszemy o tym czy nie.

Ludzie dlaczego tak mało wiary w siebie, dlaczego nie dajecie tu na Forum wyleczonych, przypadków z Waszych rodzin, otocenia.

Tematy pozytywne na tym Forum są wyjątkowo mało oblegane zauważyłem .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aby wyjść z nerwicy trzeba raczej zmienić sposób myślenia, pracować nad nim, zamiast wciąż się dołować i brnąć w cały ten syf. Na tym to chyba polega, prawda?

 

Zgadzam się z przedmówcą. Wyszłam z tego "syfu" tylko i wyłącznie dzięki ciężkiej i mozolnej pracy nad sobą. Zamknęłam trudny rozdział w życiu, który tak naprawdę skrzętnie i po cichutku mnie wykańczał. Teoretycznie to proste - co tam, wmówić sobie, że jestem już inna, lepsza, że się zmieniłam, że przeszłość nie ma znaczenia. W praktyce jest jednak trudniej. Wiele miesięcy minęło zanim zdałam sobie sprawę, że przede mną całe życie. Że za mną jest ogrom cudownych chwil, przy których te złe i rujnujące po prostu się chowają. Jednak wstałam, nie dałam się zniszczyć. Obróciłam swoje życie o 180 stopni. Nie boję się już samotności. Odważyłam się na wiele rzeczy, byłam zdeterminowana! Postanowiłam, że przezwyciężę to cholerstwo sama, bez pomocy psychologów, psychiatrów, psychotropów i innych psychocośtamów. Przecież jestem młoda, a przyszłość musi mieć piękne barwy ;)

 

Życzę wszystkim, aby mieli siłę, motywację i byli zdeterminowani do walki. Problem tkwi w Was, siedzi w Waszych głowach i to Wy musicie go ze swoich głów usunąć. Powodzenia Kochani! Wierzę w Was - dacie radę!

 

Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich

tak praca nad sobą działa cuda......,ale do czasu

gdy następuje ponowny nawrót samokontrole nie pomaga

to co dotychczas pozwalało nam przetrwać staje sie bezużyteczne...

wiem co piszę ...walczyłam sama z nerwicą przez siedem lat..po 3 latach mozolnej walki z sobą udało mi sie wyjść na prostą ,byłam zupełnie normalna

sielanka trwała jakieś 2 lata

potem stopniowo znów zaczęłam odczuwać powrót nerwicy,raz było lepiej raz gorzej ,ale byłam w stanie normalnie funkcjonować

na początku tego roku objawy przybrały na sile i to tak,że nie mogłam sie pozbierać....poddałam sie i poszłam do psychiatry

od miesiąca biore leki ,narazie nie ma żadnych zmian........poczekam :shock: skoro wytrzymałam tyle lat to i jeszcze przetrzymam te kilka miesięcy i poczekam na efekty

 

[*EDIT*]

 

pozdrawiam serdecznie

:smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poddawanie się jest bez sensu bo do niczego nie prowadzi. W sumie pozostaje nam tylko jedna opcja walka. Osobiście potwierdzam, że ta walka się oplaca. Mi się wielokrotnie oplacila. Obecnie staram się osiągnąć coś bardzo ważnego dla mnie ale kiepsko mi idzie. Staram się i chcę dobrze, często na silę idę do przodu. Niestety nie jest tak jak bym chciala, dużo utudnień, dużo klód pod nogi. Mozolne to wszystko... Zamierzam walczyć do końca ze wszystkich sil. Chociaż to wszystko co mi to utrudnia ścina mnie z nóg i odbiera wiarę. Ale pociesza mnie to że wiele razy bylo tak, że szlo bardzo pod górkę a jednak efekt końcowy byl zadowalający. Muszę się trzymać myśli, że i teraz tak będzie. Niektórym idzie latwiej innym gorzej, cóż, każdy jest inny. Ale pamiętajcie, że macie pelne prawo do dumy z tego, że się staracie, bez względu na efekty;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obecnie staram się osiągnąć coś bardzo ważnego dla mnie ale kiepsko mi idzie

To tak jak u mnie....,tylko że ja jakosnie potrafie zrobickroku do przodu....jestem na etapie walczenia ze złymi myślami o zmianie jaka musi przyjśc....a ja bardzo boje sie zmian....W ogóle obawiam sie,że będzie mi potrzebna terapia...a ja niestety nie moge teraz żadnej terapii sobie załatwić...ledwo co potrafie z domu wyjśc z powodu lęku,wszyscy wraz z rodziną pokazują mi jakim jestem zerem wobec normalnych ludzi,że nic nie potrafie,ze w porownaniu do nich ja jestem nikim.Z terapią czy bez,musze sobie poradzić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Darek;) Odezwij sie na gadu albo esa napisz;) Chcialabym pogadac z Toba chociaż raz na rok hehe, pozdrowionka:) Co do zmiany to powiem krótko: teraz masz zlą wg Cebie sytuacje, więc zmiana musi wyjść na dobre, poprostu nie ma innej opcji. Zaufaj innym którzy mają już zmiany za sobą, każdyCi powie, że się oplaca zmieniać życie na lepsze. Śmialo Darek śmialo;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc Wam !!!!! Dolaczam i ja do grona poztywnych, mimo ze jestem ogolnie pogodna osoba ostatnio u mnie zdiagnozowano zaburzenie lękowe depresyjne, tez walczylam z nerwica kilka lat ale teraz powiedzialam dosc!!!! Postabowilam duzo zmienic w moim zyciu, zaczelam od 15 minutowych cwiczen codziennie, lub co drugi dzien, mam zamiar isc na joge, i psychoterapie, oraz biore lek. Dopiero trzeci dzien i jest roznie raz lepiej raz gorzej mam koszmarne skutki uboczne ale sie nie poddaje, wygram ze strsem i z ta choroba :) Trzeba oprocz lekow zmienic swoje zycie, bo inaczej to wszystko moze wrocic, wiecej sie usmiechac spotykac z ludzmi i myslec poztywnie :):) Pozdrawiam was serdecznie Poztywni !!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z takim podejściem musisz odnieść sukces, nie ma innej opcji;) Tego się trzymaj a wszystko będzie dobrze. Jedna rzecz mnie bardzo wkurza. Ale bardzo mnie cieszy fakt, że mnie to nie doluje. Lekko wkurza a to świadczy o ogromnym postępie;) Nie mam teraz czasu żeby wprowadzić pewne poprawki w swoim życiu ale odlożę to i niedlugo rozliczę się z tym pewnie i ostro;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja zdecydowałem że też sie nie poddam za cholere:) i choć jak narazie wyjścia nie widze z tego co mi jest, to i tak bede walczył aż wyjde w końcu z tego bagna ktore mnie pochłoneło i pochłania od roku, wszyscy kiedyś z tego wyjdzemy:)trzeba meć nadzeje.

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja czuję, że gasnę, brakuje mi wiary. Cierpienie jest zbyt silne i jednak dzisiaj postanowiłam powalczyć. Tylko jeszcze napiszę z czym walczę: z agorafobią - codziennie wychodzę z domu z moim chłopakiem - takie treningi wychodzenia, bo wcześniej siedziałam ciągle w domu. Walczę z depresją. Wczoraj przegrałam bo niemal cały dzień spędziłam w łóżku i walczę ze złymi myślami, które opanowywuja moją świadomość - to bolesna tęsknota za dzieciństwem, to wyrzuty sumienia za wszystkie złe decyzje, to zamartwianie się rzeczywistością i takie bezradne wkurzenie na rzeczywistość, której nienawidzę.

BÓL ŻYCIA, znacie to?

Dzisiaj wstałam z łóżka i moją formą walki z depresją będzie to, że zaścielę łózko i się ubiorę i postaram się nie wrócić do łóżka.Czy to o to chodzi, czy tak się walczy???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stokrotka70 tak sobie czytam twój post i mi przychodzi na myśl... kiedy próbowałem stanąc na nogi ,lęk,cierpienie mnie zżerało od środka, robiłem sobie małe treningi konfrontacyjne wyjscie pozałatwiac sprawy,przebywanie wśród ludzi i za kazdym razem miałem mysl żebym sie przekonał że to tylko lęk i nic tak naprawde sie nie dzieje. i co dziwne jest to że za kazdym razem kiedy nic się nie działo ,nastepnego dnia mając robic coś podobnego lęk wracał jeszcze przed wyjściem myslalem co jest,przeciez codziennie cos robie i nie jest zle i codziennie przed pojawia się lęk.mimo to dalej konfrontowałem się z lękiem zarówno czy były gorsze czy lepsze dni i po pewnym czasie pokazałem sobie i wyrobiłem nową ścieżkę która zatarła poprzednią. i to jest własnie TRENING .pomalutku małymi kroczkami w większe.cholernie trudne to jest. dzisiaj wsród ludzi pojawiają mi się nieco wieksze emocje od tych którzy nigdy nie mieli nerwicy.tak samo jest z TRENINGIEM relaksacjii czy u ludzi z natrectwami żeby nie wykonywac kompulsjii.

 

napewno takimi treningami jak piszesz wyjdziesz z tego nawet jak sie pojawią ciezsze dni i się podłamiesz ale sie nie załamuj. nie pójdziesz do łozka ok to już jest malutki kroczek do przodu... serdecznie pozdrawiam

 

[Dodane po edycji:]

 

aha nie dodałem ważnego że warto jest inaczej spojrzec na otaczający na świat pod peryspektywą że ludzie tak naprawde są dobrzy i warto poznawac nowych ludzi a jak sie trafi na chamów to h...im w d... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vanderlei, dzięki za te słowa. Walczę. Mimo, że mnie "ciągnie" dziś do łóżka jak codziennie o tej porze - ja jestem w pionie:) Nie wiem co robić bo moje dziecko śpi i w domu musi być cisza więc tak się szwendam po cichutku, trochę czytam, teraz weszłam na internet. Nie zabardzo mam pomysł co robić. TV mnie nie wciąga, książka też (choć kiedyś uwielbiałam czytać) i nie wiem co sobie wymyśleć żeby nie spać.

Ale chyba wiem co zrobię:) - namaluję obrazek...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×