Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Ja sie nakręciłem wieczorem na chłoniaka, bo w serialu Szpital na TVN był taki temat :/ Ale co mnie martwi ogólnie to zauważyłem, że mam bardzo delikatną skórę, łatwo robią mi się rany siniaki, czasem mnie swędzi skóra, czy mieliście kiedyś coś takiego? Mnie to przeraża trochę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sinister, ja to samo!!!!!!!!!! przez przypadek przełaczyłam na TVN i powiedzieli kolesiowi ,że ma chloniaka nieziarniczego zaraz telefon i internet w ruch! ale spoko dziś nawet obudziłam się i zdziwiłam się ,że nic mnie nie boli! :yeah: mam nadzieję,że będzie weekend ok.

Mam prośbę potrzymajcie za mnie kciuki w poniedziałek za badanie i wynik TK o 12:00

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie w nerwicę wpędziło wiele spraw, choć najwieksze jazdy miałam jak nie mogłam zajść w ciążę i miałam silne bóle brzucha. Potem przeszło. Masakra zaczeła się w ciąży, kiedy to ciagle coś mi było i bałam się o zdrowie i zycie swojego maleństwa, zaliczając ok 7 pobytów w szpitalu i cesarckie cięcie. Wtedy to zaczeło się nakręcać, choć lekarze zapewniali, że po porodzie minie, że to wszystko ciążowe. Kazdy dzien byl wiec dla mnie odliczaniem do tego magicznego konca ciązy. Koniec w koncu nastąpił a dolegliwości nie minęły...noi wszystko wywaliło z potrójną siłą !!!!! :-| Latałam od lekarza do lekarza bo z wszystkimi badaniami kazali czekać do rozwiązania ciązy. Z perspektywy czasu widzę jednak, że moje objawy nieco sie zmieniają a niektóre zanikły. To mnie pociesza....

 

Jesli chodzi finanse to zrobiłam tak:

 

1. Pulmunolog 3x100zł = 300zł

2. laryngolog 2x100zł = 200zł

3. Neurolog 100zł

4. RTG kregosłupa ok 100zł

5. RTG klatki 60zł

6. Badania krwi ok 100zł

7. Badania alergoloczine z krwi 280zł

8. Gastroskopia + gastrolog 370zł

9. Ortopeda 120zł

10. Rehabilitacja kręgosłupa 10x25zł = 250zł

11. Bioenergoterapueta/"uzdrowiciel" (a co mi tam....moze uleczy) 70zł

12. badanie z tęczówki oka u lek. med. Irydologa, Homeopaty 50zł

 

To chyba wszystko. Obecnie chodze do laryngologa na NFZ i psychoterapeuta 2x80zł na miesiac. W grudniu zamierzam zrobić płatną TK zatok ok 150zł i usg szyi ok 100zł.

 

Maleństwo, ten ból skóry głowy to moze byc tzw przeczulica, to czeste na skórze głowy i potylicy u nerwicowców, tam sie zbierają stresy.

 

Lili121, jak czytam to u Ciebie wiele spraw wiąże się ze zdrowiem a praca napewno nie pomaga. Historia Twojego taty wstrząsnęła mną od samego czytania.... Zmarła bliska Ci osoba w młodym wieku z niewiadomych przyczyn...Az nie wiem co napisac.....Chodzisz moze na terapię jakąs?

Wiecie co, ja niedlugo oszaleje z Facebookiem :!: Jak my tu mamy wyzdrowiec z hipochondrii ...? Wlaczaja mi sie aktulanosci Onet.pl i od kilkud ni , kazdego dnia widnieje mi taka informacja: "Nie żyje ....XX.....przegrał/a walke z rakiem" :evil: Szału mozna dostac od tych informacji. To internet nakręca naszą hipochondrie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A no neiestety internet i wszelkie media to dla hipochondryków katorga. Już tak zachwalałem ten dzień, a przed chwilą ciarki mnie przeszły poczułem zimno i jakbym się zapadał w podłogę tak bez powodu zupełnie. :/ Na dodatek jestem sam w domu :/

Moje wydatki prezentowały się następująco:

3 morfologie prywatne: 90 zł

Markery nowtotworowe: 180 zł

Kiła: 40 zł

4 razy testy na hiv w przeciagu roku: 180 zł

Echo serca: 100 zł

Internista: 50 zł

Ekg: 40 zł

Badanie na tarczyce: 100 zł

Wzw: 50 zł

Posiew na candide: 100 zł

Posiew na Helicobacter: 100 zł

Łącznie 1130 zł

usg dopplera 100 zl

To badania ktore pamietam ale duzo wiecej wydalem w przeciagu 2 lat

 

-- 15 lis 2014, 22:19 --

 

Mój psychiatra powiedział, że nie ma takiej choroby, która daje naprzemienne objawy i objawy somatyzacyjne mają to do siebie u nerwicowców, że niektóre są stałe typu zimne kończyny, dzwonienie w uszach, potliwość, a inne się przeplatają na zmianę i to i czasem dochodzą nowe których nie mieliśmy i one powodują potęgowanie lęku, bo nie znaliśmy ich wcześniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest jak piszecie. Gdzie telewizji sie nie włączy to zaraz trąbią....

Badaj sie miej pewność...

Zrób rakowi wspak...

Puszczają seriale typu szpital...

Pisza i mówią że ktos umarl na raka ale ze na zawal to juz nie napiszą.

Nic wiec dziwnego ze się boimy i jestesmy hipochondrykami

malenstwo31, .

Będę trzymac kciuki! Pomodlę sie ale wiem ze nic Ci nie jest.

U mnie dzień srednio niepokoi mnie ta jama ustna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie :papa::papa:

 

malenstwo31 mialam takie bole i uczucie ciepla pieczenia glowy rok temu.,,4mce dzien w dzien!!!!wlasnie w potylicy,,,....robilam TK glowy....malo tego nie wierzylam Tk...I poszlam za mac zrobic rezonanas((:

 

a jesli chodzi o moje wydatki na badania i lekarzy..nie mieszkam w pl wiec wszystko pryw...w ciagu 3macy..okolo 3tys zl!!!!!badania lekarze plus leki ...no masakara jak se pomysle...((:

 

a apropo bioenergoterapeutow...to skusialam sie na na tekie badanie jak OBERON(poczytajcie se w necie na czym to polega)i to pogorszylo moj stan na maxa...wpadlam w szal....nie polecam kochani....wyszlo mi duzo chorob...ale jak uslyszlam o guzie mozgu typu glejak...to oszalalam...i w mig robilam tk i rezonanas....dla mnie dramat tacy ludzie powinni byc karani...bo minal rok a ja dalej nie moge dojsc do siebie(: :why::why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marta80, o tym już kiedyś czytałam. Ja byłam u takiego co rękę przykłada i do tego ma wahadło. Ogólnie czujesz ciepło a jak masz miejsce chore albo zatkany jakiś czakram to ciepło czuje większe. Ja ogólnie to należę do osób które muszą zobaczyć dotknąć dopiero uwierza. Zawsze mi mówi ze jestem zdrowa tylko blokują mi się czakry trzeciego oka i gardła czyli typowe dla nerwicy. Miałam akcje czerniaka to zanim pojechałam wyciąć to pojechałam do niego.

taka sytuacja była z moja mama. Po usg lekarze powiedzieli jej ze ma raka pęcherza. Pojechaliśmy do niego i powiedział ze tam nic złośliwego nie ma. Po operacji okazało się ze mama miała ropien a nie guza.lekarze zrobili badania na obecność raka i bakterii i nic nie wyszło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej kochane, u mnie masakra. Z dnia na dzień przybywa mi bólowych objawów, już mam dość. Wykończyć się idzie, boli mnie cały brzuch, mam wzdęty, czuję jakby miało mi się ulać, a nic praktycznie nie jadłam i wpadam w obsesyjne myślenie o tym jak się źle czuję. :/ jutro idę do psychiatry. W necie wyczytałam że skoro nie pasożyty, to apropo kaszlu który ma moja córa, i ja też już mam że to pewnie koklusz. :/ jestem uzależniona od czytania diagnoz w googlach. Co robić? odciąć się od internetu?? Za każdym razem sobie obiecuję że to już ostatni raz zerknęłam do neta, a później znowu to samo, w myślach "jeszcze tylko to sprawdzę, jeszcze tylko tamto sprawdzę". Oszaleję!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak Wam minela niedziela nerwicowcy? U mnie calkiem spokojnie, dopiero o 20:40 zachcialo i sie cos plakac, a teraz mam pulsowanie z tylu glowy oczywiscie scenariusz ze to tetniak, albo guz od razu eh. Ale w sumie zauwazylem, ze od zmienienia dawki mozarinu to sa stale objawy o stalych porach wiec mam nadzieje, ze moj organizm przyswaja dobrze lek i zaczyna regulowac moje objawy somatyczne, az w koncu je wyeliminuje. Ale mimo wszystko mysli o chorbie neurologicznej nie daja mi spokoju w tym momencie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marta80, czesc kochana, dawno ci nie widzialam na fb, ty nadal tutaj? :)

 

Weszlam z ciekawosci na watek, jak zwykle ze swoja krucjata ;) leki i terapia potrafia zdzialac cuda . Oczywiscie jesli chodzi o hipochondrie :) jak dla mnie 80% to typowe problemy somatyczme zwiazane z nerwica. I was been there...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

malenstwo31, ja jestem pewna ze nic Ci nie jest wiesz na pewno. Ale jak ten wynik będzie dobry to juz koniec z badaniami na ten rok???

 

Ja moi kochani wczoraj nie miałam czasu myśleć bo przeprowadzka trwa.

Za to w nocy mam czas na głupie myśli. Dzis juz wymacałam tak swoje piersi ze aż mnie bola...nie musze chyba mówić co zaczelam sobie wmawiać, ale chyba nic nie wymacalam nie wiem

Znów pokusilam sie tez o forum onkologiczne o raku piersi. Te kobiety są tak optymistyczne ze my to przy nich masakra...

 

Dzis juz nie czytam więcej.

Biorę się za robotę. Zaraz wezmę elicee i będzie dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marta80, jestem juz po. Teraz się boję ,ze zaraz zadzwonią,że jest coś nie tak i mam natychmiast zgłosić się na oddział.maskara!!!!!!!!!!!!!!!! boję się

pod lewym żbrem przerabiałam miesiąc temu jak zmarłą Ania Przybylska. oczywiście usg zaliczyłam i badania krwi, po usg samo przeszło:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

za tydzień dopiero wynik!!! koło czwartku mogę dzwonić i pytać! chyba umrę do tego czasu. robiłam bez kontrastu:)

jeszcze w sobote nabiłąm sobie mega guza na srodku głowy.

a biegunki miałam też przy akcji rak żoładka.

jak zrobiłam oczywiście badania samo zniknęły, sprawdzałam tez czy nie jestem uczulona na gluten... wszystko ok to przeszło.

Masakra, jesteśmy młode zamiast cieszyc się życiem to się wkręcamy.

Dziewczyny czy denerwuje Was reklama "rakowi wspak"? czy tylko mnie :mhm:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam was

jestem nowa, mam 35 lat i od 10 lat zmagam się z nerwicą lękową pod postacią somatyczną, w skrócie miałam juz wszystkie choroby. Wszystko zaczęło się po urodzeniu pierwszej córki.

Pierwsze lata zmagałam się z dolegliwościami neurologicznymi (wsyzstkie moje objawy były z przewlekłym lękiem o róznym nasileniu, szczękościskiem, uczuciem spięcia szyji, lekiem przed chorobami, przed czyms nieokreslonym)

- zawroty głowy, zaburzenia widzenia, drętwienia, słabośc w nogach, bóle stawów

2,5 roku temu urodziłam 2 dziecko, było bardzo cięzko, dziecko płaczliwe itp, gdy młoda troche podrosła zaczęłam odczuwać skutki ciąglęgo stresu.

Zaczęło się rok temu w październiku: bóle zołądka, zgaga, wzdęcia, bole w krzyzu - oczywiscie diagnoza internetowa rak żoładka, moze trzustki, do tego przeczytałam ksiązkę CHUSTKA i koniec! Zaczęłam mierzyć gorączkę i wazyć się obsesyjnie (robie to do dziś - nie chudnę)

oglądać swoj stolec (miałam hemoroidy po porodzie i czasem na papierze po mocnym zaparciu bywa plamka krwi), miec depresje, codzienne zycie bólami i strachem, potem zgaga troche minęła i od kilku miesiecy zmagam się z jelitami. Bulgotanie, bóle, od kilku tygodni codzienna biegunka (czasem zielonkawa). Dodatkowo 2 mce temu zbadałam tarczyce - wyszło Hashimoto, to mnie załamało, do tego alergia na gluten i nabiał. jestem na diecie. Poprawy brak. od miesiąca Euthyrox w małych dawkach.

Ale teraz najgorsze - od wakacji pobolewało mnie pod prawym żebrem, takie tępe bóle, kłucia nie wymagające tabletek p/bólowych - zrobiłam USG jamy brzusznej - NIC, wątroba i woreczek OK, morfologia OK poza eozynofilami.

Boli niezlaeznie co zjem, czasem nawet w nocy, mam wrazenie, ze po oddaniu gazów i załatwieniu się jest nieco lepiej ale na chwilę. jest to takie ćmienie, jakby rozpieranie, moze to jelito(zagięcie wątrobowe) nie wiem, jestem przerażona, cały czas mysle o tym bólu, zyc sie odechciewa!!! Do tego ta lekka biegunka, bulgotanie, czasem bóle w innych miejscach brzucha + lekkie nudności, czasem brak apetytu, LĘK do potęgi entej!!!! Budzę się i się zaczyna, strach, podwyższony puls, zdrętwienie języka, parcie na stolec. Nie jestem w stanie isc na gastroskopie/kolonoskopie - jak tylko wchodzę na stronę internetową klinki to muszę isć do WC z biegunką:(((

Widzę, ze wy się badacie a u mnie jest odwrotnie - BOJE SIĘ LEKARZY, SZPITALI, BADAŃ - dzis idę do ginekologa bo mam podwyższone FSh, od 3 dni mam taką sraczkę i brak apetytu, że oszaleję, czy wy tez tak reagujecie??

Acha, dodam jedno - nienawidzę reklam i informacji o tych rakach:( A z drugiej strony całymi dniami czytam fora onkologiczne i inne nt. chorób, szczególnie raka. Mój mąz ma tego dość.

 

-- 17 lis 2014, 14:05 --

 

No i właśnie ...całe swoje młode zycie zmarnowałam i marnuję na tą podłą chorobę, czekam na najgorsze, moje dzieci cierpią, starsza córka zaczyna mieć podobne objawy do moich, czasami na nie patrzę i wyobrażam sobie, że mnie nie ma i takie biedne, zostały same, wyobrażam sobie swoje umiernaie w szpitalu, pogrzeb. Mam tego tak bardzo dość. Ani jeden dzien od 10 lat nie był normalny. Wiadomo bywały lepsze i gorsze ale niestety z przewagą tych drugich.

Kiedyś leczyłam się u psychiatry, brałam Bioxetin, ładnie mi pomógł, po 1,5 roku odstawiłam bo bóle i lęki mocno zmalały i poczułam sie zdrowa, nie trwało to długo...po kilku tyg. wszystko powoli wracało ale juz pod postacią innych objawów!!! Co za cwane choróbsko. lekarz nie dał mi wiecej leków i zaproponował terapie, nie poszłam z nastawieniem, ze i tak to nic nie da, szkoda kasy.

Co mi pozostało? ciągłe badania, wykluczanie? przecież jak nie jedno to zaraz bedzie cos nowego. Dodatkowo czytam, ze stres jest przyczyną okropnych chorób, błedne koło. Dodatkowo nie pracuję (mąz ma firme, ja jestem z dziecmi w domu), tak wiec od rana siedze przed laptopem i szukam, czytam, dziecko śpi w południe więc co? dalej szukam... popołudniu leże chora w lęku. Wieczorem jest lepiej. Ale budze sie nocy kilka razy z lękiem i kłuciami pod żebrem/gazami w jelitach. I od rana to samo.

Jestem młoda, zamiast wyjść, ubrac się jak człowiek, cieszyć, bawić - siedzę i płaczę, bojąc się raka i wczuwając się w bóle.

Boje sie że naprawdę się czegoś nabawie i sie skonczy:((((

Sory, że tak długo i dużo, musiałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czołem wszystkim!

 

Trafiłam tutaj i ja... Poszukuję zrozumienia, dobrego słowa, podtrzymania na duchu...

 

Rok temu umarł mi Tata na raka krtani. Widziałam cały proces nowotworowy. Nie chcę o tym zbyt wiele mówić by nie odżywiać wspomnień. W każdym razie myślałam, że radzę sobie z tym całkiem normalnie. Aż do tegorocznych wakacji.

 

Zaczęło się od przeziębienia. Katar, ból gardła, kaszel - byłam pewna, że to infekcja, więc nie panikowałam. Wkrótce wszystkie objawy przeszły prócz bólu gardła. Bolało i bolało. Zaczęłam mieć wrażenie, że stoi mi w nim gula. Odpaliłam laptopa i weszłam w doktora Google. Diagnoza: rak gardła. Spanikowałam, migiem poleciałam do lekarza, który wyśmiał moje przypuszczenia. Badania krwi, moczu wyszły perfekcyjnie. Mnie jednak dalej bolało i dalej miałam to nieszczęsne uczucie tkwiącej w gardle przeszkody. Po paru kolejnych wizytach u rodzinnego, zdecydowałam się na laryngologa. Prywatnie. Stwierdził, że nie ma raka i trzytygodniowy ból gardła się skończył.

 

Potem przeziębiłam się jeszcze raz. Pewnego ranka wstałam z obolałą jedną stroną szyi. Zwaliłam to na powiększone węzły chłonne. Druga infekcja w okresie wakacyjnym wzbudziła mój lęk. Trafiłam w Internecie na forum o ziarnicy. Węzły chłonne pasowały. Zaczęły się też poty nocne, utrzymujący się stan podgorączkowy, uczucie gorąca. Wkrótce ból szyi nasilił się tak mocno, że objął ucho i pachę. Raz byłam nawet na pogotowiu po Ketonal. W nocy dostawałam takich "mini" drgawek. Byłam pewna, że to ziarnica. Płakałam, całymi dniami leżałam w łóżku, nie byłam w stanie podjąć żadnej aktywności - bo po co, skoro będę umierać? Wyobrażałam sobie własną śmierć, żegnałam się z bliskimi, mówiłam, że ich kocham, instruowałam co mają przygotować na pogrzeb. Badania krwi dalej uparcie wychodziły idealne (ale przecież naczytałam się, że we wcześniejszym stadium choroby we krwi nic nie widać, a ci lekarze - konowały! - próbowali przekonywać mnie, że jest inaczej). OB było 10, potem spadło do 9, ale mnie to nie zadowalało - bo przecież jakieś takie wysokie, no i na forum pisali, że krew okazywała się u nich idealna, a ziarnica była. W końcu zdecydowałam się na USG węzłów chłonnych (prywatnie). Pani doktor ze zdziwieniem nie wykryła żadnego powiększonego. Były, co prawda, dwa "hipoechogeniczne" w pachwinie, jednak przechodziłam miesiąc wcześniej infekcję dróg moczowych, co tłumaczyłoby ich stan zapalny. Ja w to nie wierzyłam, myślałam, że to tam rozwija się ziarnica. Wkrótce wymacałam sobie nad obojczykiem "powiększony węzełek", cała skóra zrobiła mi się czerwona od tego macania. Wpadłam w histerię, mój chłopak musiał rzucić wszystko i jechać do mnie 120 km, bo nie chciałam "umierać" bez niego. Ponowne USG tego "węzełka" wykazało, że jest to w istocie mięsień, który lekko zapalił się od mojego macania. Temat ziarnicy zakończył się.

 

Niestety, podczas badania węzłów jeden z lekarzy rodzinnych zbadał mi również brzuch. Stwierdził, że coś mnie tam pobolewa przy ucisku, ale to raczej nic groźnego. Zaczęło się znowu. Ból brzucha niedający się opanować. Przelewanie i różne dziwne dźwięki dochodziły z mojej jamy brzusznej. Problemy z wydalaniem. Znów bałam się, że mam tam gdzieś raka. Poszłam (prywatnie) na USG. Zrobiłam też po raz enty krew i mocz. USG wyszło super, z wyjątkiem małego kamyczka na nerce, którym akuratnie się nie przejęłam. Ale w USG nie widać wnętrza jelit. Wkręciłam sobie bardzo mocno raka jelita grubego. Oglądałam swój stolec, doszukiwałam się w nim krwi. Kupiłam test na krew utajoną w kale. Zrobiłam sobie nawet marker CEA z krwi. Wszystko wychodziło dobrze, ale lęk nie dawał mi żyć. W końcu zdecydowałam się na kolonoskopię, która kosztowała mnie 350 zł. Diagnoza: jelito śliczne, różowe, nie ma nawet żadnych polipów, niczego. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki dolegliwości jelitowe zniknęły.

 

Jak wiecie, niedawno na raka trzustki zmarła ś.p. Anna Przybylska. Strasznie wstrząsnęła mną jej śmierć. Zaczęłam ciągle o niej myśleć. I zaczęło się po raz kolejny. Ból pleców promieniujący do brzucha. Tak bardzo się bałam, że ta straszna choroba dotknęła i mnie. Znowu zrobiłam badania krwi. OB tym razem wyniosło 5, a CRP ciągle utrzymywało się na przyzwoitym, niskim poziomie. Tym razem jednak mama mojego chłopaka zaprowadziła mnie do psychiatry. Dostałam Sulpiryd, Mirtagen na noc (którego nie biorę już, bo ma aspartam - czynnik rakotwórczy) i doraźnie Neurol. Pani dr zapewniła mnie, że żadnego raka nie mam, CRP szybuje wtedy w górę (ha! ale ja w Internecie czytałam, że może być na dobrym poziomie, a i tak...). Powiem szczerze, trochę się uspokoiłam. Chociaż wolałam własną terapię - poszłam jeszcze raz na USG. Traf chciał, że robił mi je specjalista onkolog. Badanie wykazało przepiękne narządy wewnętrzne, nawet kamyk na nerce zniknął.

 

Teraz mam paraliżujący lęk przed rakiem mózgu. Zaczęło się od przeczytania na pudelku o 26-letniej dziewczynie, która sama wyznaczyła swoją datę śmierci i poddała się eutanazji. Chorowała właśnie na raka mózgu. Następnego dnia rano rozbolała mnie głowa. Przypomniałam sobie te wszystkie swoje rentgeny głowy (w lutym uderzyłam się w ścianę), zębów (nosiłam aparat) i stwierdziłam, że jestem w grupie ryzyka. Potem dołączyły się nudności i różne kolorowe plamy latające przed oczami. Przez te bóle opuściłam parę dni na studiach. Doszło do tego, że rano zaczynają się te bóle i nudności - co wpasowuje się w podawane w Internecie objawy. Znowu myśli o śmierci, o tym, że po co pisać tę pracę magisterską i żyć normalnie, skoro i tak zaraz będzie koniec. Dwie wizyty u lekarzy rodzinnych mnie nie uspokoiły. Poszłam więc do neurologa. Pani dr opowiada się za tym, że mam tzw. napięciowe bóle głowy. Jej pierwszą hipotezą były problemy z kręgosłupem, przepisała mi Dexak, który nie pomógł (tak jak żaden przeciwbólowy). Byłam u okulisty, mam od dawna wadę wzroku, o której wiem. Ważniejsze było jednak badanie dna oka, które wykazało brak zmian. Głowa jednak boli nadal i to tak silnie, że czasem płaczę. Dwa tygodnie się z tym męczę. Dzisiaj od neurolog dostałam Propranolol na "wyciszenie". W dodatku boli mnie cały kark i górne mięśnie pleców. Co, jeśli lekarze oceniają mnie przez pryzmat nerwicy? Jak każdy człowiek, tak samo nerwicowiec może zachorować. Co, jeśli to naprawdę guz mózgu? Może ciśnienie w czaszce jeszcze nie jest tak wysokie, żeby było widoczne na dnie oka? Do tego drętwieją mi od czasu do czasu kończyny. Neurolog powiedziała, że mam przyjść za dwa tygodnie, jeśli nie przejdzie i wtedy zrobimy badania. Dwa tygodnie to dla mnie jednak jak nieskończony czas przeżywania koszmarnego lęku.

 

Nie wiem już co robić. Najchętniej poszłabym na tomograf albo najlepiej na rezonans. Ale to są kolejne koszty (pieniążków na razie nie mam), a rodzina i tak patrzy już na mnie jak na stukniętą. Mam wrażenie, że mam tego guza i zegar tyka. Że jeszcze jest w formie niezaawansowanej, daje na razie bóle głowy, nudności i drętwienia, ale za chwilę zdarzy się napad padaczkowy albo jakieś wyraźne ubytki neurologiczne. I wtedy może być już za późno. Kupiłam sobie ciśnieniomierz i non stop mierzę ciśnienie, które oscyluje jednak wokół wartości prawidłowych, tj. 120-125/80. Nie umiem powiedzieć sobie, że to nerwica, bo bóle są tak intensywne. Próbuję się jakoś przekonywać, że przecież OB, gdyby był rozrost nowotworowy, nie spadałoby sobie z 10 na 5, tylko rosło (ale wiadomo czego naczytałam się w Interencie). Bóle są ściskające, raz są w czole, raz na czubku głowy, raz w potylicy, promieniują na uszy, a nawet na język. Jeśli zdarzy mi się przeczytać coś źle, nie przypomnieć sobie czegoś, zaciąć się, szukać słowa - zwalam to od razu na guza. Statystyki na mnie nie działają - co z tego, że 60parę% bólów głowy wiąże się z napięciem, migreną albo infekcją. Dlaczego w tych 0,01% z guzem nie mam być ja, a inni tak? Boję się, że ta szyja, to ucho, które mnie wcześniej tak mocno bolało to właśnie było od guza. Boję się, że będę spoczywać na laurach, a guz rozhula się w moim organizmie na dobre. I wtedy będę żałować i płakać, umierając, że wcześniej (czyt. teraz) czekałam...

 

Apetyt mam bardzo dobry (ale biorę przecież Sulpiryd), nie schudłam. W nocy jako tako śpię. Najgorsze są dni przepełnione myślami o śmierci i okropnym bólem. Siedzę u chłopaka, boję się jechać do mieszkania, które wynajmuję w mieście, w którym studiuję. A mam jechać już jutro :(

 

W tym tygodniu idę jeszcze do psychiatry, ale... Pomóżcie jakoś :( Bardzo potrzebuję jakiegoś uspokojenia od drugiej osoby, która być może przeżywa to samo. Przepraszam, że się rozpisałam!

 

PS. Tarczycę też miałam badaną. Fizycznie niby jestem zdrowa (tylko, że ja myślę co innego), ostatnie badanie krwi miało miejsce 15.10, wyszyły lekko podwyższone płytki (414). Chciałam zrobić dziś jeszcze raz "krew", ale pani dr neurolog mnie wyśmiała...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nefretis, witaj!

Wszystko zaczęło się po urodzeniu pierwszej córki.

 

Ojj brzmi znajomo...U mnie podobne przyczyny: ciąża, poród....uczucie spietej szyi, a także jej ucisk.... :cry: Co dokładnie miałaś z tą szyją? Ja walczę z nią już dobrych kilka miesięcy. Robiłaś jakieś badania poza tarczycą i hormonami po porodach?

 

Pozdrawiam gorąco!!!

 

Ps podczytuję Was moi Drodzy nadal ale rzadko piszę bo córcia pochłania cały mój czas... Jestem z Wami jednak myślami...

 

-- 17 lis 2014, 16:44 --

 

Panna Nerwica, hej, witamy! Przede wszystkim bardzo dobrze , że napisałaś tutaj. na takich forach co prawda nieco mysli krążą wokół chorób ale zawsze człowiekowi raźniej, nie jest sam, czyta o ludziach, którzy cierpią podobnie, poza tym można wyrzucić z siebie wszystkie myśli, o tym, o czym nie powiedzilibyśmy bliskim albo o czym oni nie chcą już słuchać. MOim zdaniem bardzo dobrze, że mama chłopaka zaprowadziła Cie do psychiatry i fajnie, że masz kolejną wizytę szybko. A czy ona prowadzi też terapię? Ja bym bardzo polecała Tobie spotkania z psychoterapeutą. Sama na takie chodzę i pomagają bardzo w walce z lękiem. Miło czytać, że wspiera Cię chłopak i jego mama. To cenne. Trzymaj się dzielnie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PannaNerwica, :papa: witaj:) ja obecnie czekam na wynik TK głowy podobnie jak u Ciebie śmierć Ani i tej dziewczyny z pudelka.

najważniejsze ,że masz wsparcie. ja też dzięki mojemu chłopakowi daje jakoś radę. Polecam terapie to naprawdę pomaga.

z nami będzie Ci raźniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×