Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

zazdroszczę ludziom, którzy ze stresu tracą apetyt, też bym tak chciała. Ja w takich sytuacjach odczuwam taki głód jakbym nie jadła miesiąc. Dlaczego nie możemy przeżyć emocji, problemów "normalnie", pozwolić im być, a potem przejść, tylko zawsze trzeba zachowywać się głupio i impulsywnie, a potem tego żałować i nienawidzić siebie za kolejną słabość, kolejny upadek. Przed "tym" wiem, że to mi nie pomoże, tylko dołoży więcej problemów, a i tak robię za każdym razem to samo, nie uczę się na błędach...

Przez to wszystko znowu ciągnie mnie do alkoholu, wspominam czasy nie tak odległe kiedy piłam cobie dzień w dzień i objadałam, w sumie wróciłabym do tego, problemy wtedy wydawały się tak odległe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze blade, powiem wam, że mnie już wykręca powoli psychicznie, błędne koło. Zajadam stres do granic absurdu, czuję się przez to jeszcze gorzej, potem zajadam znowu. Jem bez opamiętania, jak w zawodach jedzenia na czas. Nie znam już poczucia głodu, czy nasycenia, jem jem jem, zero zdrowego podejścia. Jak się prędko nie wyłamię z błędnego koła, to będzie ze mną krucho. Dajcie trochę siły i motywacji albo dajcie kaganiec. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Messiah, a co zwykle jadasz na kolację? czytałam, że:

Wiadomo, że serotonina jest hormonem odpowiadającym za pozytywny nastrój, prawidłowy sen i… napady głodu (w przypadku niskiego jej stężenia). Organizm syntetyzuje ją z aminokwasu – tryptofanu. Dlatego chorzy na NES powinni dostarczać organizmowi jak najwięcej tryptofanu, szczególnie w posiłkach popołudniowych i wieczornych. Dawniej zalecano spożywanie przed snem białego sera czy picie szklanki mleka. Jednak najlepszymi źródłami tryptofanu są: soja, sezam, słonecznik, dynia, kasza manna, migdały, orzechy arachidowe, orzechy pistacjowe, orzechy włoskie, kasza gryczana, sery żółte i kakao.

 

 

choc jak na moją kobiecą intuicję, po prostu jesz zbyt mało obfitą kolację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

..o i to wiele zagadek :105:

 

Słuchajcie, wy nie możecie po prostu jeść ? tak normalnie bez jazd ,że wam nie potrzeba ? bo jak się dobrze czujecie i ciało nie daje znaków głodu to ok. ALE kurVa jak się czujecie jak padlina bez energii i bredzicie o depresji to zacznijcie się dobrze odżywiać ....po jakimś czasie ten pierdolnik z was wyparuje ..dosłownie^^

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

planB, o, serio? jakoś nie wyparował. od jakichś 4 miesięcy jem 4-5 posiłków dziennie, dużo warzyw, owoców, ryby, drób. a wyrzuty sumienia po jedzeniu jak były, tak są. lęk przed przytyciem też w głowie siedzi. staram się to ignorowac, ale to JEST i męczy potwornie jak natręctwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Artemizja, ogólnie to chyba nie ma sesji żebyśmy o tym nie gadali, cały czas ten temat jest analizowany. A po dwóch prawie latach terapii jedyne co udało mi się osiągnąć to nieliczenie kalorii, nie wymiotowanie po oraz zaprzestałam głodówek i brania spalaczy tłuszczu, czyli efekt mało zadowalający, żenada. Poza tym obecnie jest ze mną trochę gorzej i mam sesje 2x w tygodniu, ale w mojej opinii nic to nie daje, jeszcze bardziej czuję się rozbita. (Chyba znów wpadam w depresję, tak zwykle się u mnie zaczynała. Najgorsze, że na studiach mogłam sobie pozwolić na to, żeby leżeć w łóżku, płakać i nie wychodzić z domu, teraz jak mam pracę to raczej nie da rady). Terapeuta twierdzi, że obecnie buntuję się przed dorosłością i wchodzę znów w schematy, zachowania z dzieciństwa.

Czasem wyobrażam sobie, że ten problem zniknie, wtedy moje życie byłoby takie piękne. Ogólnie wiem, że to moja wina, bo nie mam tej siły i determinacji chyba, żeby się z tego wyzwolić, zawsze się poddaję. Najgorsze, że znów ciągnie mnie do alkoholu (mam osobowość podatną na każde chyba uzależnienie), spytałam ostatnio lekarza czy mogę odstawić leki, bo chcę się nawalić, ale mi nie pozwolił, bo mogłyby wrócić objawy. A tak kupiłam sobie wódkę i tylko mogę na nią popatrzeć:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie, wy nie możecie po prostu jeść ? tak normalnie bez jazd ,że wam nie potrzeba ? bo jak się dobrze czujecie i ciało nie daje znaków głodu to ok. ALE kurVa jak się czujecie jak padlina bez energii i bredzicie o depresji to zacznijcie się dobrze odżywiać ....po jakimś czasie ten pierdolnik z was wyparuje ..dosłownie^^

 

Nie chodzi o to, że "nam nie potrzeba", albo nie chcemy. To po prostu daje swego rodzaju poczucie władzy, bo w końcu znalazło się coś, nad czym panujemy i mamy pełną kontrolę, co jest miłą odskocznią od naszego codziennego życia, które nie wygląda zbyt kolorowo. Ten brak energii i mdlenie z głodu jest właśnie wspaniałe, bo ma się świadomość, że to skutek naszej silnej woli (wstrzymanie się od jedzenia + ćwiczenia) i jest to zależne tylko od nas. A jak już człowiek sobie znajdzie taką "przyjaciółeczkę" w formie choćby anoreksji i w końcu będzie miał poczucie, że realnie ma nad czymś kontrolę, to nie będzie chciał wypuścić tego z rąk. To poczucie władzy jest oczywiście złudne, ale to i tak gra warta świeczki dla osoby chorej. Przynajmniej u mnie to działało na takiej zasadzie. Teraz też nachodzi mnie czasem ochota, żeby znowu przestać jeść i robić sobie tygodniowe głodówki, ale nauczyłam się nad tym panować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie, wy nie możecie po prostu jeść ? tak normalnie bez jazd ,że wam nie potrzeba ? bo jak się dobrze czujecie i ciało nie daje znaków głodu to ok. ALE kurVa jak się czujecie jak padlina bez energii i bredzicie o depresji to zacznijcie się dobrze odżywiać ....po jakimś czasie ten pierdolnik z was wyparuje ..dosłownie^^

 

Strasznie mnie drażnią takie słowa. Niedawno podobne stwierdzenie słyszałam od dietetyczki: "proszę jeść 4-5 posiłków dziennie i zaburzenia odżywiania znikną, bo to pojawia się jak człowiek je nieregularnie i głoduje", (a jeszcze drugi fajny tekst: "to trzeba brać leki na depresję? A nie lepszym rozwiązaniem byłoby uprawianie sportu, świeże powietrze?" :roll: ) Ogólnie to tak nie działa. Już nieraz miałam ustalony plan odżywiania, jadłam tyle ile potrzeba ok. 2500kcal, 5 posiłków dziennie, węglowodany złożone itd., ale co z tego... Można być najedzonym, ale jak pojawia się ten dziwny "ciąg" to wtedy nie ma znaczenia. I jeszcze wnerwiają mnie porady w stylu: jak chcesz się objeść to jedz wtedy jabłka, marchewki i inne warzywa, na pewno pomoże - ta jasne, to tak jakby alkoholik mówił "chciałbym się tak bardzo napić", a ja mu powiem "to napij się soku malinowego".

 

Artemizja, dziękuję za poradę, postaram się jakoś to poukładać i wyznaczyć jakiś cel do zrealizowania, ale nie wiem czy się uda, zwłaszcza, że ciągle towarzyszy mi stres związany z pracą, dostaję od tego wszystkiego jakichś dziwnych tików nawet. Wiem, że to wszystko jest jak uzależnienie i można to zaleczyć, ale na zawsze zostanie w głowie, no i właśnie w chwilach stresu ta chęć wraca, tylko jeszcze fajnie jak się ma siłę, żeby się nie dać temu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lewiatanxxx, dokladnie to samo mnie wkurza. Idąc do lekarza slysze : " pani jest niezadowolona ze swojego wyglądu, przecież pani świetnie wyglada", " ale pani nie zajmuje nawet polowy fotela", " pani jest sfrustrowana przez jedzenie? Przecież wystarczy jest regularnie"...bla,bla,bla. Niby wszyscy lekarze maja Psychiatrie na studiach,a zachowują się jakby w ogóle nie wiedzieli o zaburzeniach psychicznych nic. to siedzi tam gleboko w glowie,ze malo kto to w ogóle rozumie. Naprawdę brakuje kompetentnych lekarzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

madeline1111, czasem mam wrażenie, że jedynymi osobami w pełni rozumiejącymi mechanizmy ed są chorzy...

 

 

a tak swoją drogą to te wszystkie komentarze, że schudłam/fajnie wyglądam/jestem chuda wręcz zachęcały mnie do dalszego głodzenia i były takim utwierdzeniem w przekonaniu, że dobrze robię i chude=lepsze. błędne koło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eura28, kochana, ja idąc do specjalisti od ed, uslyszalam ze jeśli nie będę chodzi do niej co tydzień (prywatnie) to wyląduje na oddziale zamkniwtym i będą mnie faszerowac tlustym jedzeniem. Wiec ja nie wierzę już zbytnio w rzetelność lekarzy, niby specjalistów. I tez mam wrazenie , ze tylko ktoś. Kto doswiadczyl tego na sobie , rozumie to.

 

Mnie tez to napedzalo, to ze spodnie bylyl luźniejsze, wystające obojczyki. Nie wstydzilam się zakladac różnych ubrań, ktore mnie ograniczaly gdy bylam grubsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lewiatanxxx, [videoyoutube=6h08nEGxaUk][/videoyoutube]

 

-- 25 paź 2014, 23:29 --

 

madeline1111, bosz... jak ja czytam co wy piszecie. Tłustym jedzeniem grożą... Metody z 20-lecia międzywojennego.

 

Moja psychiatra i terapeutka są ogólnie ogarnięte, ale chyba nie chcą się za bardzo zagłębiać w moje problemy z jedzeniem, bo to też nie są typowe ed, :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do tego jedzenia, no to coś w tym jest - człowiek na pewno nie czuje się lepiej psychicznie, gdy czuje głód i ma niedobory minerałów oraz witamin. Wiem po sobie, że gdy się wreszcie pożywiłam, odżywiłam - zrobiło się lepiej. Lęki się zmniejszyły, stany depresyjne pojawiają się rzadziej... ale problem się nie wykorzenił, co to, to nie. Natomiast uważam, że aby w ogóle zacząc wnikliwą terapię osoby z ED, najpierw należy zabic czynniki zewnętrzne, które dodatkowo zwiększają problem. Najpierw uzupełnic niedobory, później bawic się w psychoterapię.

 

-- 26 paź 2014, 10:13 --

 

a tak w ogóle to znowu zaczęłam liczyc kalorie. brawa dla mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cyklopka, ciężko teraz o kogoś rzetelnego. Ucze się jeszcze i dopiero jak się u samodzielnie to chyba uda mi się znaleźć kogoś ogarniętego, wiadomo, kasa:) antananarywa, ja wlasnie poczulam się gorzej gdy zaczelam jeść, jedzenie stalo się obsesja.

Masz racje co do przebiegu calwgo procesu leczenia. Tylko czasem te czynniki zewnetrzne trzeba by bylo pozbawić życia, co nie wchodzi w gre. Najgorzej, gdy powodem naszych problemów sa osoby które teoretycznie powinny nas wspierać.

Damy rade Dziewczyny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja teraz jakby tylko czekam od posiłku do posiłku, ciągle chcę jeśc. i to nie tak, że wygłodniały organizm się dopomina, bo ja się już naprawdę nie głodzę od dłuższego czasu, nie cwiczę też w nadmiarze (spacer raz dziennie, 20 przysiadów - żaden to wysiłek przecież). a bez przerwy bym żarła...

 

-- 26 paź 2014, 10:24 --

 

i piję hektolitry kawy, bo pobudza, przyśpiesza metabolizm. próbowałam zamienic na zdrowszą zieloną herbatę, ale guzik... toteż pozostaje mi suplementacja magnezu. ja jestem porąbana jakaś.

 

madeleine, najlepiej odciąc się od osób, które nas przytłaczają. ja lepiej się czuję na studiach. moi rodzice starają się byc w porządku, są dobrymi ludźmi, ale mają problemy i nie umieją, nie chcą z nimi walczyc - więc się odcinam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ten etap " muszę zjeść,bo nie wiem co mi się stanie" można powiedzieć ze mam za sobą

Chociaż pisząc to, nie chce wywolywac wilka z lasu. Ale " osiagnelam" to tylko dlatego, ze mam odpowiednie leki od psychiatry. Wiec można powiedzieć ,ze niczego nie osiagnelam sama. Taka prawda.

To nie jest dopominanie się oranizmu, tu juz nie chodzi o fizycznosc a o psychikę. Można powiedzieć ze to glod duszy, który chcemy zaspokoic jedzeniem.

antananarywa, ja będę mogla odciac sie od domu dopiero wtedy,gdy pójdę za rok na studia. Na razie nauka do matury mi nie idzie, ale cos może mi się uda, byle by być jak najdalej od domu.Zaznac trochę spokoju, tego pragnę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko co to za głód duszy? mam z kim spędzac czas, otworzyłam się na ludzi, więcej mówię o sobie... ale w zasadzie to sporo też udaję. miewam chwile, że tylko siąśc i płakac. o problemach mówię zawsze w formie żartu i z nienaturalnym uśmiechem na ustach. nie umiem się tego pozbyc :roll: potrafię przyznac się do anoreksji, ale zawsze w czasie przeszłym. że niby teraz już wszystko ok, że nie miewam dni, kiedy po prostu muszę cwiczyc, bo inaczej się chyba zachlastam.

przemawiam sobie do rozsądku - że walczę o okres, że wreszcie chcę przestac marznąc, że trochę tłuszczyku u kobiety to norma, że mam za chude ręce, że mi żyły widac... ale czasem rozsądek tracę i pozostaje panika, kombinowanie "za duzo zjadlam na obiad, odpuszczam kolację"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cyklopka, :D

 

Też zdarza mi sie trafiać na lekarzy, którzy dają świetne porady na zaburzenia odżywiania, np.: "to proszę mniej jeść i uprawiać sport".

Zawsze kiedy skupiałam się na takim super zdrowym odżywianiu, jedzeniu 5 posiłków to z czasem zaczynałam się nakręcać na tym punkcie, że było coraz bliżej ortoreksji, zaczynałam odczuwać presję, że to co jem nie jest tak zdrowe jak być powinno, że mogłam poćwiczyć więcej, dłużej itd. Teraz jem 3-4 posiłki dziennie, staram się żeby były zdrowe, zrównoważone, ale od czasu do czasu pojawiają się takie ciągi objadania (jak u alkoholika) i wszystko niszczę. Złe jeszcze jest przeglądanie stron na temat diet, zaburzeń odżywiania, gdzie osoby prześcigają się i chwalą tym jak mało i co zjadły, oglądanie programów o tej tematyce, to wszystko tylko nakręca.

 

 

ja teraz jakby tylko czekam od posiłku do posiłku, ciągle chcę jeśc. i to nie tak, że wygłodniały organizm się dopomina, bo ja się już naprawdę nie głodzę od dłuższego czasu, nie cwiczę też w nadmiarze (spacer raz dziennie, 20 przysiadów - żaden to wysiłek przecież). a bez przerwy bym żarła...

 

No właśnie mam ostatnio tak samo, czuję jakąś pustkę w sobie, taki głód emocjonalny, napięcie i mimo przegadania tego na terapii, dalej to trwa.

Pamiętam jak jeszcze pod koniec studiów cieszyłam się, bo pewna psycholog powiedziała mi "spokojnie, jak pani pójdzie do pracy to te problemy znikną, przestaną być ważne, bo skupi się pani na czymś innym". W sumie wtedy się ucieszyłam i miałam nadzieję, że rzeczywiście po znalezieniu pracy te głupoty "wyjdą ze mnie", a tu się okazało, że wszystko jeszcze bardziej się nasiliło. Teraz wiem, że to jakaś niekompetentna baba była.

 

tylko co to za głód duszy? mam z kim spędzac czas, otworzyłam się na ludzi, więcej mówię o sobie... ale w zasadzie to sporo też udaję. miewam chwile, że tylko siąśc i płakac. o problemach mówię zawsze w formie żartu i z nienaturalnym uśmiechem na ustach. nie umiem się tego pozbyc

 

No właśnie i tu bym się zastanowiła, dlaczego tak jest, że udajesz. Poza tym, można być otoczonym ludźmi, a i tak odczuwać pustkę. No niestety, zaburzenia odżywiania są formą autoagresji i jakieś emocje stłumione tym przykrywamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

antananarywa, ja wlasnie próbuje odkryć mój bol duszy, uczęszczając na psychoterapie. Ale jest ciężko, to będzie dlugi proces samopoznawczy, mam tego świadomość, ale muszę wiedziec ,ze cos robię, ze nie zamyka się tylko w moim malym chorym świecie. Jak ja to wszystko dobrze rozumiem. Kiedy wazylam swoje "x" bardzo malo kg, stalam się pewna siebie, bardziej towarzyska, umialam rozmawiać z ludźmi, być uśmiechnięta, pomocna, a teraz,kiedy przytylam jestem wrakiem. Prawidlowa waga zapewnia mi smutek, co za paradoks.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×