Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sposoby radzenia sobie z depresją


Jeszua333

Rekomendowane odpowiedzi

czarne dni nachodza mnie czesto, ale powtarzam sobie non stop- ze wyjde z tego ze sie nie poddam i ze nie zasluzylam na takie zycie. czesto trudno mi w to uwierzyc, i nie moge nazwac tego nadzieja, ale na czysta logike- jesli sie poddam to juz przegralam. nie chce tak zyc wiec bede walczyc z calej sily.

dobrze miec zajecie. pozatym staram sie byc obiektywnie fair w stosunku do siebie- lubie wieczorem myslec o tym co zrobilam dobrego, czasem jest to tylko tyle ze zadzwonilam do kogos, lub posprzatalam . nie wsciekam sie o to ze mnie to nie cieszy " jak powinno" chora jestem- wiec nie zmusze sie do radosci. czesto te male zeczy sa okupione wielkim wysilkiem- wiec jestem dumna z tego ze walcze. staram sie nie dopuszczac auto nienawisci- bo to najwieksza trucizna

a to ze jest mi smutno- no k-wa? czy mi dobrze na swiecie?? ma mi prawo byc skmutno

no i najwazniejsze- staram sie wchodzic w kazda mozliwa interakcjie , ale kiedy jestem zbyt przytloczona to pozawlam sobie na lezenie i plakanie. czasem to pomaga bardziej niz trzymanie sie planu.

nic sie nie zmieni od tak ot, ale trzeba dzialac wbrew temu czy to przyjemne czy nie. i tak kroczek po kroczku.

jestem smutna zla i ciagle , ale jest lepiej niz bylo ( bez lekow) i to nie ze dzis jest lepiej a wczoraj gorzej- ogolna tendencja idze do gory. ten miesiac a poprzedni lepszy niz poprzedni, a jak czytam pamietnik z przed 2 miesiecy to jestem w szoku ze bylo az tak zle. do tego dziada trzeba miec cierpliwosc i juz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy niemiłe myśli dopadną w pracy, otwieram czysty dokument i zapisuję wszystko. Takie przelanie ich na papier (nawet cyfrowy) bardzo pomaga, uporządkowuje emocje. Staram się też odszukać przyczyny: przykra emocja to niezaspokojona potrzeba, dlaczego dana potrzeba nie została zaspokojona, i co zrobić, żeby została, albo w jakim wyższym celu rezygnuję z jej zaspokojenia? Problem pojawia się wtedy, kiedy niezaspokojona jest potrzeba sensu - a tak jest zwykle, kiedy mam wielkiego doła. Staram się wtedy myśleć o córce, że nawet taka matka potrzebna jest jej bardziej, niż żadna.

W domu - idę biegać. Biegam łagodnie, lajtowo, ale bardzo mi to pomaga - potem prysznic, kwentiapinka i spać.

W ciut lepszych okresach staram się o siebie dbać - sprawiać sobie drobne przyjemności, nawet kosztem posprzątania w mieszkaniu etc. Bo to ja jestem najważniejsza, i mam prawo do codziennej drobnej przyjemności.

Najgorzej jest, kiedy mnie dopadnie w czasie wymuszonej bezczynności, np. w autobusie. Wtedy pomagają sposoby wyłącznie destrukcyjne, np. wbijanie paznokci w skórę. Jeśli mogę, to wysiadam i bardzo szybko przechodzę 1-2 przystanki.

 

Najlepiej jest wtedy, kiedy udaje mi się coś wielkiego, odkładanego na "zaś" - napisanie odwlekanego materiału w pracy, posprzątanie mieszkania i takie tam. Jaka ja wtedy dumna z siebie jestem! Ale to trudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie jestem wyleczny,ale sport mi dużo pomógł.Biegi,siłownia.Zmiana diety też robi swoje.Bardzo pomaga wychodzenie do ludzi,częsty kontakt z nimi.Obserwujesz jak się zachowują,co robią,jak myślą i powielasz dobre wzorce,naśladujesz.Żałuje ze akurat tego nie mam zbyt często w swoim życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem jedno, sama na pewno nie dałabym sobie rady! Gdyby nie gabinet pani Marty Świebody ( Kraków) to pewnie nadal leżałabym w łózko, a w około piętrzyłyby się codzienne sprawy jak pranie, parsowanie i rachunki. Nie mówię, że teraz jest idealnie, ale wiem po co chce wstać rano.

Na terapię zaciągnął mnie chłopak, bo widział co się ze mną dzieje. Na początku nie chciałam tam chodzić, wydawało mi się to śmieszne. Jednak teraz jest coraz lepiej. Jedyny warunek- wytrzymać. No i wielkie dzięki za cierpliwość do mnie psychologów z gabinetu Pani Marty!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem jedno, sama na pewno nie dałabym sobie rady! Gdyby nie gabinet pani Marty Świebody ( Kraków) to pewnie nadal leżałabym w łózko, a w około piętrzyłyby się codzienne sprawy jak pranie, parsowanie i rachunki. Nie mówię, że teraz jest idealnie, ale wiem po co chce wstać rano.

Na terapię zaciągnął mnie chłopak, bo widział co się ze mną dzieje. Na początku nie chciałam tam chodzić, wydawało mi się to śmieszne. Jednak teraz jest coraz lepiej. Jedyny warunek- wytrzymać. No i wielkie dzięki za cierpliwość do mnie psychologów z gabinetu Pani Marty!

 

To już jest żenujące :roll: reklama gabinetu psychologicznego na tego typu forach, podszywająca się pod wyimaginowanego chorego. Reklama oparta na kłamstwie to ANTYREKLAMA. Wżyciu nie poszłabym się leczyć do takiej instytucji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie jestem wyleczny,ale sport mi dużo pomógł.Biegi,siłownia.Zmiana diety też robi swoje.Bardzo pomaga wychodzenie do ludzi,częsty kontakt z nimi.Obserwujesz jak się zachowują,co robią,jak myślą i powielasz dobre wzorce,naśladujesz.Żałuje ze akurat tego nie mam zbyt często w swoim życiu.

 

Mi sport pomagał, ale ostatnio po przejechaniu 40 km rowerem czuję się lepiej tylko na 2-3 godz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sport to naprawdę dobre rozwiązanie. Już nawet nie mówię o takim wielkim wysiłku jak pójście na basen (a bo to trzeba strój przygotować i inne rzeczy, hajs, dojść tam), siłowania czy tenis - jeśli ma się na to siłę to naprawdę bardzo fajnie to działa, a kiedy nie chce mi się kombinować to fajnie mi się biega czy jeździ na rowerze. W sumie nie wymaga większego nakładu pracy ode mnie oprócz założenia odpowiednich butów i przygotowania muzyki albo wyjęcia roweru.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

123, no spoko, sport faktycznie dobra sprawa. ALE trzeba się do tego jakoś zmotywować, co jest chyba gwoździem do trumny wielu osób cierpiących na nerwicę i depresję. Przez co w zasadzie wyjście na tego typu bieganko czy rowerowanie robi się jak wyprawa na pół roku na Alaskę, jeśli w ogóle.

 

[edit]

Jeśli ktoś ma jakieś lekarstwo na powyższe to z otwartymi ramionami przyjmę i w stopy pocałuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rebelia, Zgodzę się z Tobą całkowicie. Sam wychodząc gdziekolwiek zbieram się jakby to właśnie była taka wyprawa, dlatego rzadko to robię, ale jeśli już to naprawdę o wiele lepiej się czuję. Teraz to pogoda jest do d*py, więc pewnie następny raz jakiś sport będę uprawiać za pół roku, chyba że wcześniej będę biegał za autobusem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

123, no ja po sobie zauważyłam, że jak już się zmusisz do czegoś pierwszy, drugi, dziesiąty raz, to za którymś nie będziesz musiał się już zmuszać, tylko wyjdzie samo w ramach przyzwyczajenia i stałego punktu dnia. :) Problem to zebranie się do tego, bo o ile nie wiem... chodzi o banały w stylu picie szklanki wody po wstaniu, to hardkor pt. sport i jakieś "częstsze wychodzenie" przychodzą z trudem, adekwatnie do poziomu misji ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rebelia, Generalnie, żeby wyrobić w sobie nawyk to trzeba czynność powtarzać przez ok. 21 dni. Miałem kiedyś postanowienie zacząć od małej rzeczy jak np. zaznaczanie kilku kratek krzyżykiem i później przechodzić do większych rzeczy, ale wszystko umarło w zalążku.

To wszystko jest trochę paradoksalne, bo człowiek czuje się źle z powodu, że nic nie robi, ale z drugiej strony nie ma motywacji do zrobienia czegokolwiek. Przynajmniej ja tak mam, że nie jest mnie w stanie nic zmotywować. Kiedyś z tym wszystkim pomagał mi psycholog, a teraz? Czekam jak na zbawienie na ponowną terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z własnego podwórka mogę powiedzieć, że sukces leczenia depresji ciężkiej (endogennej) zależy od: (kolejność celowa, w sensie od najważniejszych):

1. Właściwa diagnoza i właściwie do niej dobrane leki - uwaga! o akceptowalnych objawach ubocznych i dostępnych dla kieszeni chorego- trudna to sprawa

2. Skuteczne leczenie przewlekłych, somatycznych chorób współistniejących (reumatyzmu, zapaleń stawów, chronicznych zapaleń jelit, wątroby, nerek, cukrzycy, nadciśnienia itp)

3. W miarę poprawy samopoczucia - socjalizacja- wyjście z domu, odwiedzenie starszych i znajomych (choćby sąsiadów)

4. Próba (stopniowa) wyrobienia aktywności fizycznej (różne dopuszczone przez lekarza formy sportu- co kto lubi- rower, basen itp)

5. Niezmniejszanie leków po chwilowej poprawie

6. Wsparcie osób bliskich, działania majace podnieść poziom samoakceptacji i poczucia włąsnej wartości

7. Po uzyskaniu poprawy samopoczucia - psychoterapia

8. Samorealizacja (rozwijanie pasji, zainteresowań)

9. Praca (lub szkoła)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie radze radzic tym myslec o dobrych zeczach :) i warto marzyc ze bedzie dobrze nagle w zyciu czlowieku jest wszystko dobrze i wpadlismy w ta depresje.... a wiadomo ze czlowiek nie chce jechac cale zycie na lekach .Lecz niestety jak sie nie ma wsparcia wsrod najbliszej ci osoby to dostaje sie do glowy ale tak jak mysle pisza poprzednicy wyzej sport zainteresowanie jakies ja teraz naprzyklad zaczol zajmowac sie hodowlom Papuzek i jakos pomaga ale to tylko chwilowo ,,,,,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie najgorsze są samotne chwile gdy jestem całkiem sam - czarne myśli, bardzo ciężkie stany depresyjne.

 

Pomaga decydowanie sport, choć na niedługo - rower, siłownia, bieganie, oczywiście spotkania ze znajomymi.

 

Najgorsze siedzenie samemu ze sobą, najlepsze odciągnięcie uwagi od myśli.

 

Łatwo się tylko mówi, wszyscy coś o tym wiemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmuszam się do wykonania pewnych czynności . Nie jest to proste ale przecież

nie można tak. Czasami gdy poczytam coś to moje nerwy ulegają małej

poprawie ale jak już dopadnie mnie choć jedno zmartwienie(sytuacja)nawet może być

idiotyczna to po mnie :( Uspokoić się nie mogę. Leki pomagają tylko na chwilę. A rano pojawia się znowu na nowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wizualizacja buziaka z osobą która ci się podoba ;) podbija oksytocyne,serotonine,zbija kortyzol pomocne :), słońce dużo daje,spacer,czytanie o ludziach którzy mieli przerąbane i sobie poradzili mimo przeciwności,smiling na siłe ;) też pomaga. Oprócz tego oczywiście wdzięczność za wszystko co dobre w życiu.Oprócz tego kwestionowanie negatywnych pesymistycznych myśli za pomocą różnych pytań tu polecam książki Byron Katie znajdziecie na chomiku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leki i psychoterapia to, oczywiście, podstawa.

Ale ostatnio usłyszałam od swojej dr, że jestem wyleczona i za trzy miesiące zmniejszamy dawkę leków. Wręczyła mi też zeszycik z opisem diety "do zdrowienia": generalnie warto jeść węglowodany złożone, dostarczać ich sobie regularnie (niektórzy muszą np. co dwie godziny), nie zapominać o omega3, mikroelementach i witaminach B.

 

Do tego regularna aktywność fizyczna - ja np. zaczęłam jeździć do pracy na rowerze, to niecała godzinka w jedną stronę, i codziennie :) Działa lepiej, niż kawa.

 

Poza tym znalazłam sobie fajne hobby, które zabiera mnóstwo czasu. To znaczy, zabiera tyle, ile chcę mu poświęcić, ale aktualnie mnóstwo.

 

A kiedy dopada mnie dół - pomaga takie mega zadbanie o siebie. Jeśli nie mam kasy na spa i masaż, to urządzam sobie sama małe domowe spa, piekę ciasto dla siebie (albo kupuję ciacho w cukierni), kąpiel z pianką, świece, muzyczka, książka, i nie ma mnie dla rodziny. Kiedy dół jest związany z przyczyną depresji - kontaktuję się z ludźmi, którzy przeżyli to samo, stanowimy dla siebie jakieś tam wsparcie.

 

Jeszcze nie wiem, co robić, kiedy dopada mnie coś w rodzaju "jestem beznadziejna i do niczego się nie nadaję i jeszcze robię to samo swojemu dziecku", ale mam nadzieję, że nauczę się tego na terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zadbanie o siebie, rower, hobby, ale jak jestem w dole, to poprostu nie mam na to siły. Ja sobie nie radzę z depresją. Oczywiście biorę prochy, ale one coraz mniej na mnie działają. Mówicie o śnie, ja spać nie mogę. Oczywiście są cudowne usypiacze, no ale to nie rozwiązuje problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×