Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

z tym rakiem to mam podobnie - spędzam godziny na wikipedi czytając o objawach różnych nowotworów i oczywiście od razu mam wszystkie objawy...

 

już jest na świecie taki sprzęt, który prześwietla całe ciało i wykrywa nawet najmniejszą zmianę nowotworową. czekam z niecierpliwością aż będzie ogólnodostępne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyobrażcie sobie, przyzwyczaiłam się po paru tygodniach do pracy , a tu nowy problem mi wyskoczył, moja kierowniczka po 1,5 tygodnia pracy zaczęła po mnie krzyczeć o byle co, a teraz krzyczy już o wszystko i to przy wszystkich pracownikach. Wracam do domu cała w nerwach, nie mogę wypocząć. Mówi, że po 1 miesiącu pracy powinnam już wszystko umieć! Przy wszystkich mi mówi, gdzie Ty dziewczyno żyjesz? Albo jak daję jej pocztę to już od razy z góry na mnie, poza tym krzyczy , że wszystko źle popisałam. Nawet pracownicy wieloletni nie umieją mi pomóc, bo sami nie wiedzą do końca jak to napisać! A ja cierpię na nerwicę lękowo-depresyjną i jeszcze coś może się stać! Co robić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hejka....czy macie tak ze cigale was cos boli ,dusi,>? np...ciagle mnie trzesie w srodku łapia mnie jakies dziwne bole w głowie w plecach i na całym ciele, boli mnie kregosłup kark, dusi mnie w szyj i tak kuzwa przez cały dzien :( zaczyna mnie to łapac coraz gorzej chyba zbliza sie pora gdzie nerwica depresyjna zaczyna atakowac coraz gorzej,,,mimo ze biore leki!!! :twisted: ale wydaje mi sie ze organizm sie juz na nie uodparnia,,, jeszcze tylko lęki nie sa takie nasilone ale ,,,,,!!!!! pozdrawiam was nerwuski zycze śilnej psychiki w ten jesienny czas :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej!!;) też tak mam że co chwile łapie mnie jakiś inny ból, a to brzuch, a to głowa i tak cały czas, na to ja oczywiście reaguje stresem... albo przynajmniej reagowałam... powoli dochodze do tego żeby powiedzieć sobie "to tylko nerwica" i iśc dalej ;) gorzej jest jak już tak bardzo bardzo boli...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też bym zmienił pracę. Po co się użerać z kimś? Możesz ewentualnie zagłosić to do przełożonego kierowniczki, (miałem sytuację, że w pracy mi i koledze z którym się zatrudniliśmy robili na złość współpracownicy i docinki różne w naszą strone szły. Zgłosiliśmy prezesowi i po interwencji nawet zaczęli nam pomagać) albo wygarnij jej w twarz co myślisz, że po miesiącu nie można się wszystkiego nauczyć i takie tam, to może zmieknie jak zobaczy, że nie dajesz sobą pomiatać, ale na to trzeba odwagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zaczęło się latem 2001 r., pamiętam, że był upalny dzień, a ja jako, że

jestem typowym domatorem siedziałam w domu przed telewizorem. Zaczęłam mnie

boleć głowa, przestraszyłam się bo nigdy nic podobnego mi się nie zdarzyło, a że

dodatkowo oglądałam wtedy jakiś film o chłopcu chorym na guza mózgu to

przeraziłam się podwójnie. Pamiętam, że ból, który wtedy mnie dopadł był dość

uporczywy, nie bolało w jednym miejscu, ból się przemieszczał, ale głównie był

to ucisk. Nie pomagały żadne tabletki przeciwbólowe typu apap czy ibuprom.

Budziłam się z bólem i z bólem zasypiałam, bałam się tak bardzo, że codziennie

rano miałam wymioty, trzęsłam się jak galareta i było mi tak jakby miękko w głowie.

 

Po kilku dniach męczarni udałam się do lekarza rodzinnego, zbadał wtedy

ciśnienie (mam niskie bo ok. 100/70), postukał młotkiem w kolano i przepisał

Coffecorn czy coś takiego. Poza tym powiedziałam mu o swoich obawach, że to może

być guz, ale wyśmiał mnie i na tym się skończyło. Oczywiście dalej źle się

czułam, na kolejnej wizycie u rodzinnego wymusiłam skierowanie do neurologa, gdy

do niego pojechałam oczywiście był młoteczek i inne standardowe badania.

Dostałam wtedy lek, który nazywał się chyba Propramolan (albo coś podobnego,

było to dawno temu, więc nie pamiętam).

Najlepsze było to, że gdy wróciłam do domu przez 2 tygodnie byłam jak nowo

narodzona, głowa przestała boleć. Miałam nadzieję, że tak już zostanie,ale

ciągle żyłam w strachu, że ten ból powróci. Oczywiście powrócił. Zaczęłam wtedy

czytać wszystko co się dało o guzach mózgu,objawy pasowały do mnie jak ulał.

 

Udałam się do kolejnego neurologa, który po wykonaniu EEG i obstukaniu młotkiem

stwierdził, że to nerwica, ale dostałam jeszcze skierowanie do laryngologa,

psychiatry i psychologa. Laryngolog stwierdził, że jestem okazem zdrowia, a

psycholog i psychiatra, że mam nerwicę.

 

Żyłam tak chyba 2 lata, głowa raz bolała mniej, raz bardziej, ale chyba ciągle,

a ja oczywiście ciągle byłam przekonana, że mam guza, więc poszłam do kolejnego

neurologa.Zaczęłam leczyć się prywatnie u jednego z lepszych neurologów w moim

mieście.Ten neurolog zapisał mi najpierw Divescan (chyba tak to się nazywało),

ale nie brałam tych tabletek. Kilka kolejnych wizyt, a lekarz ciągle mi

powtarzał, że jestem neurologicznie zdrowa, nie było mowy o żadnej tomografii,

tym bardziej o rezonansie bo po prostu nie było podstaw, aby takie badania wykonać.

 

Na kolejnej wizycie, na której nie obyło się bez łez błagałam o skierowanie na

tomografię, neurolog powiedział, że jeśli chcę to dla mojego świętego spokoju

zrobi mi TK (musiałam jednak za to badanie zapłacić bo leczyłam sie prywatnie),

powiedział wtedy, że jest przekonany, że jestem zdrowa, nie mam żadnego guza, a

jeśli się myli to rezygnuje z miejsca ze swojej praktyki lekarskiej. Byłam

bardzo szczęśliwa, że wreszcie się przebadam i będę wiedziała co jest ze mną nie

tak, byłam przekonana, że jak tomografia wyjdzie ok to moje problemy znikną.

Oczywiście wyszła bardzo dobrze,wszystko tak jak powinno być no i było pięknie i

zdrowo przez kilka dni. Neurolog obejrzał mój mózg na zdjęciach i wytłumaczył,

że ból bierze się z tego, że ciągle myślę o nim, zamartwiam się, mam zaciśnięte

naczynia krwionośne w mózgu itp. Przepisał mi wtedy krople, które w skrócie

nazywają się DHL (takie na rozszerzenie naczyń) i kazał pić melisę.

Od tamtej pory minęły już dwa lata,nie byłam więcej u żadnego neurologa bo po

prostu nie mam już siły.

 

To chyba tyle jeżeli chodzi o to jak to się zaczęło i co się działo krok po kroku.

 

Ból, który mi towarzyszy trudno jest jednoznacznie opisać. Boli mnie cała głowa,

a to na czole, a to na skroni, a to z tyłu, za lub pod uchem, a to na czubku. Za

każdym razem kiedy o nim pomyślę boli w innym miejscu. Rodzaju bólu też nie

można jednoznacznie określić jest to takie jakby pieczenie,ściskanie, mrowienie,

naprawdę trudno mi to określić. Dodam, że na te bóle nie pomagają żadne leki

przeciwbólowe, ani sen, ani cisza. Czasami zdarza się że mnie coś łupie, wtedy

biorę apap i jest po bólu, ale to się zdarza sporadycznie, na pozostałe bóle

leki nie pomagają. Zaczęłam już nawet mówić, że mam dwa rodzaje bólu głowy, ten

normalny i ten "mój". Przy bólach nie przeszkadza mi głośna muzyka, ostre

światło, nic z tych rzeczy. Mogę normalnie funkcjonować, skończyłam studia i w

nauce ten ból też nigdy mi nie przeszkadzał.

 

Z tego co zauważyłam ta głowa nie boli mnie na pewno gdy jestem czymś bardzo

zajęta, albo gdy sobie trochę popijemy ze znajomymi wtedy jest mi dobrze,czuję

się świetnie, albo np. gdy się wypłaczę, wtedy jest o wiele lepiej na trochę.

 

Jeśli chodzi o inne objawy to czasami wydaje mi się, że trochę gorzej widzę, mam

taki zamazany obraz, muszę mrużyć oczy żeby coś dokładnie zobaczyć, czasami

wydaje mi się, że mówię niezrozumiale dla innych, czasami wydaje mi się, że

zataczam się chodząc choć wszyscy mówią, że mówię i chodzę normalnie ;)

Poza tym mam w gardle kluskę, coś mi siedzi i nie mogę tego przełknąć,

codziennie rano piecze, dosłownie pali mnie gardło, często przez to chrząkam.

Być może to przez to, że mój piesek lubi sobie ze mną pospać, może jakaś alergia.

To chyba wszystko jeżeli chodzi o objawy.

 

Jeżeli chodzi o badania to co pół roku badam krew. Morfologia,OB, cukier,

cholesterol,poziom potasu, magnezu i sodu w organizmie.Wszystko oczywiście jest

OK. Okulistów widziało mnie chyba sześciu,dno oka,pole widzenia, ciśnienie

wewnątrz czaszkowe, wszystko dobrze. Wady wzroku również nie posiadam.

Nie mam żadnej glisty ludzkiej,robaków, tasiemca, lamblii. Laryngologiczne

jestem zdrowa. Zatoki mam czyste, chyba 4 razy mnie prześwietlano.

Przez 4 miesiące chodziłam na terapię do psychologa,ale okazała się babą, która

nie ma o niczym zielonego pojęcia i doszło do tego, że to ona mi opowiadała o

swoich problemach, a ja jej za to płaciłam.

 

Z grubsza tak to wszystko wygląda, na pewno wiele szczegółów pominęłam, ale

może to się wyjaśni w dalszej części rozmowy o ile do takiej dojdzie.

 

Wszystkim którzy chcieliby mi pomóc,doradzić, pogadać bardzo dziękuję

 

PS. Właśnie jestem w pracy,serce mi wali, głowa pęka,boję się że zaraz padnę. Teraz trochę przechodzi, ale potem znowu to samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zaczęło się latem 2001 r., pamiętam, że był upalny dzień, a ja jako, że

jestem typowym domatorem siedziałam w domu przed telewizorem. Zaczęłam mnie

boleć głowa, przestraszyłam się bo nigdy nic podobnego mi się nie zdarzyło, a że

dodatkowo oglądałam wtedy jakiś film o chłopcu chorym na guza mózgu to

przeraziłam się podwójnie. Pamiętam, że ból, który wtedy mnie dopadł był dość

uporczywy, nie bolało w jednym miejscu, ból się przemieszczał, ale głównie był

to ucisk. Nie pomagały żadne tabletki przeciwbólowe typu apap czy ibuprom.

Budziłam się z bólem i z bólem zasypiałam, bałam się tak bardzo, że codziennie

rano miałam wymioty, trzęsłam się jak galareta i było mi tak jakby miękko w głowie.

 

Po kilku dniach męczarni udałam się do lekarza rodzinnego, zbadał wtedy

ciśnienie (mam niskie bo ok. 100/70), postukał młotkiem w kolano i przepisał

Coffecorn czy coś takiego. Poza tym powiedziałam mu o swoich obawach, że to może

być guz, ale wyśmiał mnie i na tym się skończyło. Oczywiście dalej źle się

czułam, na kolejnej wizycie u rodzinnego wymusiłam skierowanie do neurologa, gdy

do niego pojechałam oczywiście był młoteczek i inne standardowe badania.

Dostałam wtedy lek, który nazywał się chyba Propramolan (albo coś podobnego,

było to dawno temu, więc nie pamiętam).

Najlepsze było to, że gdy wróciłam do domu przez 2 tygodnie byłam jak nowo

narodzona, głowa przestała boleć. Miałam nadzieję, że tak już zostanie,ale

ciągle żyłam w strachu, że ten ból powróci. Oczywiście powrócił. Zaczęłam wtedy

czytać wszystko co się dało o guzach mózgu,objawy pasowały do mnie jak ulał.

 

Udałam się do kolejnego neurologa, który po wykonaniu EEG i obstukaniu młotkiem

stwierdził, że to nerwica, ale dostałam jeszcze skierowanie do laryngologa,

psychiatry i psychologa. Laryngolog stwierdził, że jestem okazem zdrowia, a

psycholog i psychiatra, że mam nerwicę.

 

Żyłam tak chyba 2 lata, głowa raz bolała mniej, raz bardziej, ale chyba ciągle,

a ja oczywiście ciągle byłam przekonana, że mam guza, więc poszłam do kolejnego

neurologa.Zaczęłam leczyć się prywatnie u jednego z lepszych neurologów w moim

mieście.Ten neurolog zapisał mi najpierw Divescan (chyba tak to się nazywało),

ale nie brałam tych tabletek. Kilka kolejnych wizyt, a lekarz ciągle mi

powtarzał, że jestem neurologicznie zdrowa, nie było mowy o żadnej tomografii,

tym bardziej o rezonansie bo po prostu nie było podstaw, aby takie badania wykonać.

 

Na kolejnej wizycie, na której nie obyło się bez łez błagałam o skierowanie na

tomografię, neurolog powiedział, że jeśli chcę to dla mojego świętego spokoju

zrobi mi TK (musiałam jednak za to badanie zapłacić bo leczyłam sie prywatnie),

powiedział wtedy, że jest przekonany, że jestem zdrowa, nie mam żadnego guza, a

jeśli się myli to rezygnuje z miejsca ze swojej praktyki lekarskiej. Byłam

bardzo szczęśliwa, że wreszcie się przebadam i będę wiedziała co jest ze mną nie

tak, byłam przekonana, że jak tomografia wyjdzie ok to moje problemy znikną.

Oczywiście wyszła bardzo dobrze,wszystko tak jak powinno być no i było pięknie i

zdrowo przez kilka dni. Neurolog obejrzał mój mózg na zdjęciach i wytłumaczył,

że ból bierze się z tego, że ciągle myślę o nim, zamartwiam się, mam zaciśnięte

naczynia krwionośne w mózgu itp. Przepisał mi wtedy krople, które w skrócie

nazywają się DHL (takie na rozszerzenie naczyń) i kazał pić melisę.

Od tamtej pory minęły już dwa lata,nie byłam więcej u żadnego neurologa bo po

prostu nie mam już siły.

 

To chyba tyle jeżeli chodzi o to jak to się zaczęło i co się działo krok po kroku.

 

Ból, który mi towarzyszy trudno jest jednoznacznie opisać. Boli mnie cała głowa,

a to na czole, a to na skroni, a to z tyłu, za lub pod uchem, a to na czubku. Za

każdym razem kiedy o nim pomyślę boli w innym miejscu. Rodzaju bólu też nie

można jednoznacznie określić jest to takie jakby pieczenie,ściskanie, mrowienie,

naprawdę trudno mi to określić. Dodam, że na te bóle nie pomagają żadne leki

przeciwbólowe, ani sen, ani cisza. Czasami zdarza się że mnie coś łupie, wtedy

biorę apap i jest po bólu, ale to się zdarza sporadycznie, na pozostałe bóle

leki nie pomagają. Zaczęłam już nawet mówić, że mam dwa rodzaje bólu głowy, ten

normalny i ten "mój". Przy bólach nie przeszkadza mi głośna muzyka, ostre

światło, nic z tych rzeczy. Mogę normalnie funkcjonować, skończyłam studia i w

nauce ten ból też nigdy mi nie przeszkadzał.

 

Z tego co zauważyłam ta głowa nie boli mnie na pewno gdy jestem czymś bardzo

zajęta, albo gdy sobie trochę popijemy ze znajomymi wtedy jest mi dobrze,czuję

się świetnie, albo np. gdy się wypłaczę, wtedy jest o wiele lepiej na trochę.

 

Jeśli chodzi o inne objawy to czasami wydaje mi się, że trochę gorzej widzę, mam

taki zamazany obraz, muszę mrużyć oczy żeby coś dokładnie zobaczyć, czasami

wydaje mi się, że mówię niezrozumiale dla innych, czasami wydaje mi się, że

zataczam się chodząc choć wszyscy mówią, że mówię i chodzę normalnie ;)

Poza tym mam w gardle kluskę, coś mi siedzi i nie mogę tego przełknąć,

codziennie rano piecze, dosłownie pali mnie gardło, często przez to chrząkam.

Być może to przez to, że mój piesek lubi sobie ze mną pospać, może jakaś alergia.

To chyba wszystko jeżeli chodzi o objawy.

 

Jeżeli chodzi o badania to co pół roku badam krew. Morfologia,OB, cukier,

cholesterol,poziom potasu, magnezu i sodu w organizmie.Wszystko oczywiście jest

OK. Okulistów widziało mnie chyba sześciu,dno oka,pole widzenia, ciśnienie

wewnątrz czaszkowe, wszystko dobrze. Wady wzroku również nie posiadam.

Nie mam żadnej glisty ludzkiej,robaków, tasiemca, lamblii. Laryngologiczne

jestem zdrowa. Zatoki mam czyste, chyba 4 razy mnie prześwietlano.

Przez 4 miesiące chodziłam na terapię do psychologa,ale okazała się babą, która

nie ma o niczym zielonego pojęcia i doszło do tego, że to ona mi opowiadała o

swoich problemach, a ja jej za to płaciłam.

 

Z grubsza tak to wszystko wygląda, na pewno wiele szczegółów pominęłam, ale

może to się wyjaśni w dalszej części rozmowy o ile do takiej dojdzie.

 

Wszystkim którzy chcieliby mi pomóc,doradzić, pogadać bardzo dziękuję

 

PS. Właśnie jestem w pracy,serce mi wali, głowa pęka,boję się że zaraz padnę. Teraz trochę przechodzi, ale potem znowu to samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kaska22, no wiec tak. tylu lekarzy stwierdzilo u ciebie nerwice, ale ty dalej sobie z nia zyjesz. nie wiem, mam wrazenie, ze sie z nia pogodzilas, bo jak sama mowisz, skonczylas studia itd. i w niczym ci te bole nie przeszkadzaja. nie wiem czy sie poddalas czy moze jednak chcesz sie dowiedziec, ze na prawde chorujesz na cos powaznego.

ok, trafilas na beznadziejnego psychologa. to nie znaczy jednak, ze powinnas zaprzestac leczenia. poszukaj sobie tutaj na forum informacji o terapii, psychologach w swoim miescie i nie czekaj, bo to juz trwa za dlugo. pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inez3, być może masz rację, pewnie jest tak, że pogodziłam się z tym że jestem chora, czasami sobie myslę, że skoro wszyscy mówią że to nerwica to po prostu jak w to uwierzę to mi przejdzie, jednak nie mam silnej woli, nie wierze w siebie,nie wierzę że sobie z tym poradzę a przede wszystkim brak mi wiary że to nerwica,ciężko mi to wszystko ogarnąć,nie wiem dokładnie o co chodzi w tej nerwicy.

Gdy czytam różne wątki na tym forum to widze, że wszyscy mają coraz to nowe dolegliwości, boją się o różne choroby i odczuwają różne objawy. To z całą pewnością jest nerwica, a u mnie- mam tylko tę jedną przypadłość, w dodatku tyle lat, że trudno mi uwierzyć że to tylko to tak cholerna nerwica.

Wiem że warto byłoby się przejść do psychiatry,psychologa,ale czy robić jeszcze jakieś badania? Nie mam już na nie siły

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Badania? Miałaś już setki badań - fizycznie jesteś całkowicie zdrowa - teraz czas na konsultację u innego specjalisty - psychiatry a za jego poradą u psychologa..........nie umiem postawić diagnozy nie jestem lekarzem ale moim zdaniem to jak najbardziej to.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wcale Ci nie przejdzie jak uwierzysz ze to nerwica - przejdzie Ci jak uwierzysz ,ze nie masz guza mózgu Co do badań hmmm to to juz chyba jest bez sensu bo i to tak na nic ... bo w nie uwierzysz ... też zreszta tak mam i chyba jedynym badaniem po którym uwierze ,że jestem zdrowy to sekcja zwłok :twisted:

A do psychologa przejść sie warto 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No mnie teraz złapał ból brzucha- sama już nie wiem, czy to tylko "dalszy ciąg" nerwicy, czy coś gorszego. W zeszłym miesiącu miałam robione all badania- wszystko w normie.

 

Ja mam ten problem, że choć zdaję sobie sprawę, że to może być ( i zapewne jest) kolejny objaw nerwicy, wmawiam sobie " A co, jeśli nie? Jeśli to jakiś rak? I jeśli nie zareaguję szybko, to mnie wykończy..."

 

Głupie, wiem, ale tak już mam:) Strasznie czasem się tego boję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć kasiu,

 

ja tez zmagałam sie mi.in. z bólem głowy, był to typowy kask neurasteniczny i ty chyba tez masz z tym do czynienia. moze napisze co mi pomagało (i pomaga), jakie obserwacje poczyniłam z tym zwiazane:

- po pierwsze - wtedy kiedy przezywalam jakies napiecie emocjonalne (np. musiałam sie skupic przez długi czas bez odpoczynku albo przeprowadzic jakąs trudna rozmowe, kiedy pojawial sie jakis nieoczekiwany problem) albo kiedy sie spieszyłam, cały dzien miałam zapiety na ostatni guzik co do minuty ten ból był MUROWANY.teraz staram sie nie brac na siebie tylu obowiązków

- po drugie - wywoływalo go długie i bezsensowne siedzenie przy kompie,

- po trzecie - brak aktywnosci fizycznej i świeżego powietrza, ciągłe przebywanie w pomieszczeniu i wsród ludzi

- po czwarte - wtedy kiedy nie wiedziałam jak sobie poradzic z jakas nieprzyjemna dla mnie sytuacja, zazwyczaj wtedy robilam dobra mine do zlej grya potem sama przez to cierpiałam fizycznie

 

ostatecznie wszystko sprowadza sie do takiego zorganizowania sobie dnia czy tygodnia, zeby byl czas na relaks i odpoczynek.jestem pracoholikiem i trudno bylo mi to zrobic, ale znalazlam sobie hobby i odskocznię.

pozdrawiam i zycze powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

owszem może skutecznie zrujnować całe życie.zmienia człowieka nie do poznania,zmienia całkowicie charakter.poprostu zamienia człowieka we wrak prędzej czy pózniej.szczególnie kiedy nieda sie usunąć czynnika powodującego nerwicę.wtedy żadek lekarz ani lek nie pomoże a nerwica nieustannie przybiera na sile.a oto zasada działania rujnującego:najpierw siada psychika.nie można sie cieszyć z czegoś co dawniej sprawiało przyjemność,nie można sie wyspać,sny są zwykle o treści makabrycznej lub przygnębiającej,niema energii nawet na wyjście z domu, pojawia sie lęk przed nawiązywaniem znajomości,wogole lęk przed wszystkim który nie opuszcza nawet na sekunde.po pewnym czasie siada odporność:występują wymioty,całkowity brak apetytu,ciągła biegunka,bóle gardła,bladość,bóle żołądka,czasami dochodzi do arytmii serca i można upaść idąc na ulicy lub w sklepie.jeśli niemożna usunąć czynnika powodującego nerwicę taki chory jest zwykle skazany na śmierć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kyrcze,po raz któryś czytam Wasze odpowiedzi na mój watek i dochodzę do wniosku, że macie rację. Nie wiem jak długo będę w to wierzyć.Sądzę że wiecie co mówicie dlatego też tutaj napisałam, mam jakoś zaufanie do ludzi który tutaj piszą.

Dzwoniłam już do przychodni, chciałam się umówić z psychiatrą lub psychologiem, ale powiedziano mi, że mam zadzwonić ok. 17 bo wtedy będzie lekarz i z nim osobiście trzeba się umawiać. Teraz tylko pytanie czy iść państwowo czy prywatnie?

Mam nadzieję, że jak już się umówię to pójdę na wizytę, jakiś rok temu gdy nadszedł "ten" dzień po prostu spanikowałam i nie poszłam. Boję się, że psychiatra mi powie że jestem nienormalna albo rozłoży ręce i odeśle z kwitkiem twierdząc że jestem wybrykiem natury.

 

---- EDIT ----

 

No i zadzwoniłam do psychiatry, przez telefon wydał się fajnym, sympatycznym człowiekiem ;) Trochę mi ulżyło.Może wreszcie coś się ruszy w mojej sprawie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

krysiunia nie jesteś sama, ja też ciągle nie domagam, jak nie jedno to drugie, choć u mnie to głównym objawem są bóle głowy,resztę jakoś staram się znieść i gdy się nie zamartwiam to mija, tylko ta głowa jakoś nie chce przestać boleć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

krysiunia: a miałaś robione jakieś badania? np. eeg?

Mnie też kiedyś non stop bolała głowa. Wstawałam rano z bólem. W pewnym momencie doszło nawet do tego, że czułam, że sie tam cos rozlewa, jakiś płyn.

Zrobiłam all badania i ... to tylko stres! Neurolog powiedział mi, że prawie 80% bólów głosy spowodowanych jest stresem!

Mnie pomogły tabletki uspokajające. Już po tygodniu ból głowy zniknął!

Trzymaj się i pamiętaj, że z nerwicą można ( i trzeba) wygrać!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomysl sobie ze gdybys naprawde miala guza mozgu pewnie do tej pory by Cie juz nie bylo,gdybys leczyla go Pramolanem i Divascanem.Wiem co mowie bo sama to przerobilam kilka lat temu :mrgreen:

Roznica miedzy nami polega na tym ze ja tak bardzo balam sie guza mozgu(w moim mniemaniu oczywiscie calkowicie niewyleczalnego)ze nawret nie chcialam slyszec o zadnej tomografii bo a nuz by sie potwierdzilo,a tak chociaz zostawala nadzieja

Masz nerwice i to wlasnie powinnas leczyc.Oczywiscie ze nerwica nie wyklucza innych chorob i trzeba miec,,ręke na pulsie,,ale poki co musisz zając sie swoja psychika bo to ona jest chora.:) :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×