Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natręctwa myśli...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

,

Wydaje mi się, że sporo osób błędnie traktuje natrętne myśli tak jakby były zupełnie obce, oderwane od wewnętrznego świata myślącej osoby, jakby przychodziły do nich z zewnątrz, poza wolą myślącego. Przecież to zupełny nonsens. Natrętne, czyli niechciane, myśli są jak drogowskaz ..prowadzą prosto do toksycznego, nierozwiązanego konfliktu wewnętrznego.

 

I tak należy podchodzić do nerwicy natręctw, zamiast się oszukiwać że jak pozbędę się natrętnej myśli to będę zdrowy.

Możecie podać kilka przykładów jak konflikty wewnętrzne "tworzą" natrętne myśli, bo natręctwa też mi się pojawiają, a mało o nich wiem. Znam tylko metodę z ignorowaniem myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vitalia,

 

Podłożem występowania natrętnych myśli, wyobrażeń czy czynności są zaburzenia nerwicowe/lękowe. Wszyscy nerwicowcy odczuwają lęk przed sytuacjami powodującymi dyskomfort. Aby uniknąć sytuacji powodujących stres musisz nieustannie o nich myśleć. Przez takie działanie zwiększasz poziom lęku, wpadasz w błędne koło, a Twoje myślenie staje się schematyczne. Osoby cierpiące na kompulsje rozładowują w ten sposób napięcie. Kiedy powtórzą swój rytuał odczuwają chwilową ulgę, aż do chwili kiedy nie odczują kolejnej fali napięcia.

 

Skąd się bierze napięcie? Może być właśnie wynikiem konfliktu wewnętrznego, np. potrzeba nawiązania bliskiej relacji z jakąś osobą vs. zakorzenione obawy przed odrzuceniem, urojone przekonanie matki, że wyłącznie na niej spoczywa odpowiedzialność za dobre relacje w swojej rodzinie vs. konfrontacja z rzeczywistością i postawą rodziny, potrzeba wykonania wszystkiego idealnie vs. potrzeba swobodnej ekspresji, potrzeba bezkrytycznego stosunku innych osób do własnej osoby vs. rzeczywistość (każdy ma swoje zdanie) ..itd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beladin,

Wreszcie wyjasniłeś o co chodzi z tymi natręctwami- potrzeba redukcji napięcia.

Więc nerwica natręctw nie jest jakąś szczególną nerwicą, którą można wyleczyć jedynie matodą behawioralną, jak tu się bez przerwy pisze na forum. Jest to nerwica którą leczy się tak jak każdą inną nerwicę. A rady dawane często na tym forum, żeby ignorować natręctwa nie mają żadnego uzasadnienia.

 

Ja nie mam natręctw ale napięcie jak najbardziej. W moim przypadku napięcie zostaje redukowane przez ziewanie. Po prostu zaczynam ziewać raz za razem i to tak trwa bardzo długo. Zawsze musze odbyć ten rytuał rano po obudzeniu a przed wstaniem z łóżka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beladin,

Podłożem występowania natrętnych myśli, wyobrażeń czy czynności są zaburzenia nerwicowe/lękowe

 

Ok, racja jeśli ktoś pozbędzie się nerwicy to i pozbędzie się natręctw.

Inga_beta,

Więc nerwica natręctw nie jest jakąś szczególną nerwicą, którą można wyleczyć jedynie matodą behawioralną, jak tu się bez przerwy pisze na forum. Jest to nerwica którą leczy się tak jak każdą inną nerwicę. A rady dawane często na tym forum, żeby ignorować natręctwa nie mają żadnego uzasadnienia.

Ignorowanie lęku ma uzasadnienie bo jeśli ktoś ma silna nerwicę i będzie ją leczył przez wiele lat to musi sobie do czasu wyleczenia tej nerwicy jakoś z tymi natręctwami radzić i ignorowanie natręctw jest metodą na poradzenie sobie zanim nie dojdzie do pełnego wylecznia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vitalia,

W takim przypadku tak. Ze śwaidomośćią że te napięcia muszą sie w jakiś inny sposób zrealizować. Ja sama też się zastanawiam czy nie byłoby lepiej nie pozwolić sobie na to ziewanie.

Ale ja się nieraz spotykałam tu z opiniami że ignorowanie natręctw jest metodą leczenia tej nerwicy.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc nerwica natręctw nie jest jakąś szczególną nerwicą, którą można wyleczyć jedynie matodą behawioralną, jak tu się bez przerwy pisze na forum. Jest to nerwica, którą leczy się tak jak każdą inną nerwicę.

 

 

Nie do końca. Moim zdaniem kluczową sprawą jest poznanie podłoża problemu, przeszłości pacjenta, aktualnej sytuacji życiowej i tego w jaki sposób dana osoba sobie z nią radzi. Najlepiej skorzystać z terapii w nurcie psychodynamicznym, po to by poznać faktyczne przyczyny stanu, w którym się znajdujemy. Potem można włączyć teapię poznawczo-behawioralną, działać bezpośrednio w sferze objawów, wyrabiać w sobie zdrowe, niezautomatyzowane reakcje.

 

Ignorowanie może pomagać, ale z racji tego, że jest to działanie jedynie na objawy, raczej nie wyleczy nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc nerwica natręctw nie jest jakąś szczególną nerwicą, którą można wyleczyć jedynie matodą behawioralną, jak tu się bez przerwy pisze na forum. Jest to nerwica, którą leczy się tak jak każdą inną nerwicę.

 

 

Nie do końca. Moim zdaniem kluczową sprawą jest poznanie podłoża problemu, przeszłości pacjenta, aktualnej sytuacji życiowej i tego w jaki sposób dana osoba sobie z nią radzi. Najlepiej skorzystać z terapii w nurcie psychodynamicznym, po to by poznać faktyczne przyczyny stanu, w którym się znajdujemy. Potem można włączyć teapię poznawczo-behawioralną, działać bezpośrednio w sferze objawów, wyrabiać w sobie zdrowe, niezautomatyzowane reakcje.

 

Ignorowanie może pomagać, ale z racji tego, że jest to działanie jedynie na objawy, raczej nie wyleczy nerwicy.

A co nie do konca? Ja popieram to co piszesz i mam takie samo zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

..że można wyleczyć jedynie metodą behawioralną. Nie jestem pewien czy ta metoda daje jakikolwiek wgląd w podłoże problemu, które moim zdaniem jest kluczowe aby w ogóle móc myśleć o trwałym wyleczeniu.

 

-- 04 wrz 2014, 11:45 --

 

Inga_beta, Przepraszam. Nie zrozumiałem tego co napisałaś ;) Tak, słusznie, oczywiście uważam, że masz rację :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, Obawia się, że jest pedofilem, to znaczy co? Najpierw trzeba poznać czego dokładnie boi się taka osoba. Może mieć np. wizje dotyczące okrutnej kary, wystawienia na publiczne upokorzenie, samosądu, który ją może w takiej sytuacji niezasłużenie spotkać. Poprzez konfrontację z obiektem taka osoba może sobie uświadomić, że taki kontakt nie stwarza dla niej żadnego zagrożenia.

 

Zresztą takie natręctwo to zwykle ułamek z tego czego obawia się taka osoba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Może mieć np. wizje dotyczące okrutnej kary, wystawienia na publiczne upokorzenie, samosądu, który ją może w takiej sytuacji niezasłużenie spotkać."

beladin, myślę, że taki ktoś nie boi się realnych społecznych konsekwencji, boi się, że mógłby TAKI być - czyli zła w sobie i zdeterminowania do zła.

"Poprzez konfrontację z obiektem taka osoba może sobie uświadomić, że taki kontakt nie stwarza dla niej żadnego zagrożenia"

Tylko że ten kontakt stwarza zagrożenie, bo zagrożenie nie polega na czymś zewnętrznym, ale na myślach i lękach, jakie się pojawiają przy zetknięciu z "obiektem".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obawia się, że jest pedofilem, to znaczy co?

Że np. każdy objaw sympatii wobec dziecka jest "podejrzany"

że jak wybrałeś pracę z dziećmi to rzecz jasna jest w tym ten jeden cel

to samo z wychodzeniem na spacery z dzieckiem w miejsca gdzie jest dużo innych dzieci

obawa że jesteś uważany za dobrego człowieka, ale tym bardziej czujesz się zgniły od środka, bo tak świetnie udajesz (stwarzając sobie większe pole do działania bez podejrzeń ze strony otoczenia)

obawa, że jak przestaniesz się bać to dasz sobie przyzwolenie na takie złe zachowania

 

Nawet jak to piszę to czuję, że zaraz ktoś powie, że ja wcale nie mam nerwicy, ale myślę jak typowy pedofil

 

Co do kontaktu z obiektem... akurat u mnie takie myśli zaczęły się, gdy dowiedziałam się, że będę ciocią. Wcześniej nie miałam niemal wcale kontaktu z dziećmi a już na pewno nie bywałam za nie odpowiedzialna.

Nie wiem czy udało mi się coś wyjaśnić, w każdym razie chyba metoda "oswajania" nie byłaby skuteczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poem, to wieje nerwicą na kilometr, oczywiście, że nie myślisz jak pedofil.

Może pomogłoby to, że kiedy poczujesz przejaw sympatii do jakiegoś dziecka, to żebyś przyjrzała się temu uczuciu (jak patrzy się na film), prześwietliła je, to budzi lęk i ten lęk będzie Ci podsuwał obciążającą interpretację, ale gdybyś mimo tego uważnie się przyjrzała temu uczuciu, to zobaczyłabyś prawdopodobnie, że nie ma nic wspólnego z pedofilią i że nerwica Cię "oszukuje" stwarzając iluzję, że czujesz coś, czego nie czujesz.

Nie wiem czemu nie ufasz sobie, każdy ma w sobie różne cząstki, też bardziej egoistyczną, samolubną czy złośliwą, czasem wręcz psychopatyczną, nie wszystko pokazuje się na zewnątrz, każdy coś "ukrywa", mamy cząstkę uspołecznioną i nią się posługujemy w kontaktach z innymi. Nie pokazujemy tej, która chce cisnąć w szefa zgniłym jajkiem itp.

Nie można jednocześnie chcieć i czegoś nie chcieć. Przy natręctwach się boimy, że mamy jakieś "podświadome chęci", ale gdyby były podświadome, to byśmy ich w ogóle nie widzieli. Jeśli się obawiasz, że mogłabyś zrobić coś złego, to ten lęk mówi, że tego nie chcesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja byłem na behawioralnej i podobno leczenie tego typu ma się odbywać na konfrontacji z lękiem tzn. spowodowaniu sytuacji związanej z obsesją. Często jednak natręctwa są tak abstrakcyjne, że ciężko to chyba jakoś wywołać sztucznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć ! Pisze do Was z pewnym pytaniem, jednak najpierw opowiem krotko moją historie. Od dziecka wychowywalam się z mama, rozmawiam z nią non stop przez telefon, ciągle kontaktujemy sie pomimo, że ja studiuje w innym mieście. Wiadomo klócimy sie tez i to nawet bardzo ale zawsze na krótko. Ojciec zostawił nas jak byłam mała i w sumie mama jest jedyną osobą, którą mam i z którą spędzam ciągle czas. Bardzo dużo dla mnie poświęciła. Jednak już jak byłam w gimnazjum ( wtedy mniej więcej zaczęlam tez miec różne inne dręczące mnie myśli oraz napady duszności itd) przyszla mi kiedys lezac w nocy mysl ' nie kocham mamy' i tak lezalam cala noc zaplakana i myslalam o tym.. minelo na kilka lat, w tym czasie mialam chlopaka, skonczylam liceum, czasami cos tam o tym myslalam, ale nigdy jakos natrętnie. A teraz 2 dni temu powrocilo. najgorsze jest to, ze patrze na nią i napradę czuję się jakbym jej nie kochała, mysle o tym i mysle... jednak wiem tez, ze mialam natretne mysli wczesniej juz, np o samobojstwie, o tym, ze kolezanki sie obraza na mnie itd. Sama nie wiem, czuje sie z tym tragicznie i przepraszam ja w myslach, bo wiem, ze dla niej jestem najwazniejsza na swiecie..... Załamana jestem...

 

-- 08 wrz 2014, 02:25 --

 

Pytanie moje to : Czy ja serio przestałam ją kochać czy to tylko ta nerwica, która zżera mnie od lat...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najgorsze jest to, ze patrze na nią i napradę czuję się jakbym jej nie kochała, mysle o tym i mysle

 

Po pierwsze miłość to nie są emocje, bo te są czymś chwilowym i zmiennym (podczas kłótni nie będą pozytywne, a to nie znaczy, że się kogoś nie kocha), tylko uczucie (coś trwałego, trwała skłonność), a czasem miłość może być postawą jaką przyjmujemy wobec kogoś bez względu na uczucia.

Po drugie, kiedy patrzysz na mamę, to towarzyszy Ci teraz lęk, który zaburza Twoje naturalne odczuwanie (paraliżuje je), a poza tym podsuwa Ci myśli czy wrażenie, że nie kochasz mamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ;).

Zmagam się z natrętnymi myślami w sumie od dawna..trwały kilka dni, później mijało, ale ostatnimi czasy nasiliły się one. Nie będzie nowością, że dotyczą najważniejszych osób, rzeczy w moim życiu. Ale ja już nie potrafie odróżnić rzeczywistości od urojeń. Jest coraz gorzej, wyobraźnia płata mi figle. Im więcej myśle, tym wątków mi przybywa. Nawet w śnie nie mam spokoju, bo śnie o tym co myślałam cały dzień.

Ponad tydzień biore Asentre, zwiększyłam dawke od dwóch dni. Ale oczywiście pojawiają się myśli, że te tabletki mi nie pomagają, bo nie mam zaburzenia, tylko to wszystko jest prawdą o czym myśle.

Chodziłam do psychologa, jednak terapia jest przerwana ze względu na depresje, która się pojawiła...

Jak ktoś ma doświadczenie w kwestii okropnych myśli, odrealnienia, chciałabym popisać z kimś na PW (szczególnie z kobietą, bo myśli dotyczą innych facetów i nie jestem w stanie złapać z nimi kontaktu), bo dostane szału sama ze sobą :silence::zonk::silence:.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żeby lek zaczął działać, potrzeba ok dwóch tygodni, a pełny efekt uzyskuje się po jakichś 3 miesiącach. A to czy lek działa czy nie, nie zależy od prawdziwości myśli. Lek ma pomóc ogólnie na obsesyjne myśli i nie potrafi sam stwierdzić, które są prawdziwe a które nie. Można mieć obsesyjne myśli na temat czegoś, co jest realne, na przykład krostki na twarzy i lek też może na to pomóc, o ile ktoś ma szczęście, bo nie na każdego działają leki w równym stopniu. I Ameryki nie odkryje, ale najskuteczniejsze jest połączenie leczenia z terapią.

A Asentra to dobry lek, powinno być niedługo lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to jeszcze bardziej się załamałam... :( czyli skąd mam wiedzieć czy to natrętne myśli, czy prawda?

Czyli jak myśle, że zrobiłam krzywde komuś bliskiemu (i tego nie pamiętam, a na pewno zrobiłam, bo ciągle o tym myśle) to znaczy, że to prawda a nie moje "urojenia" i jak wezme lek to o tym zapomne? Nie chce o tym zapominać i to wypierać, jak jestem zła to musze to wiedzieć.

Po prostu już ciężko mi odróżnić, prawdziwą JA, od najgorszej JA.. :(:silence:

Mam ciągle wyrzuty :zonk:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niby nie, ale wiecie jak to w natrętnych myślach. Nie dopuszczam żadnego wytłumaczenia do siebie, że na bank ta osoba to wyparła z pamięci, albo mnie oszukuje żeby mi nie było przykro i kółko się zamyka.

Albo że nie pamiętam jakiegoś momentu w życiu np.jak wracałam ze sklepu do domu i na bank wtedy coś komuś zrobiłam i nigdy nie dowiem się prawdy, kogo mam wtedy o to zapytać? Jak myśli krążą i :silence: różne scenariusze mi się w głowie piszą, a na zapewnienia osób trzecich zawsze mam jakieś wytłumaczenie, aby dowieść że nie mają racji.. I nic mnie nie uspokaja w tej kwestii, chyba że na moment :hide:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:bezradny:

nic by się nie stało, ale chodzi o to że nie potrafie o tym nie myśleć, śpie to nawet o tym śnie.. A od rana znowu do końca dnia tragedia.

Próba wytłumaczenia sobie logiczna, sprowadza się do tego, że pojawiają się mysli- oszustko, na pewno coś zrobiłaś, nie wypieraj tego, musisz dowiedzieć się prawdy, brnij w to, wszyscy Cię oszukują i nie chcą powiedzieć prawdy, nie chcą Ci robić przykrości albo chcą coś zataić, Twoja kobieca intuicja ma racje

Próba niemyślenia o tym powoduje zwrot myśli z podwojoną siłą...

:silence:.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×