Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mieć siebie-najcenniejszy dar


ashley

Rekomendowane odpowiedzi

Jak zmienić sposób myślenia?

Dobre pytanie ;) Podstawa to uświadomić sobie że to co myślimy w chwili obecnej uksztaltowala przeszlość. Jesteśmy do tego tak przyzwyczajeni że bierzemy za prawdę. Musimy uświadomić sobie, że to jest opinia subiektywna. Nasza. jest dla nas prawdą. Ale gdy chcemy coś w sposobie myślenia zmienić znaczy to że podświadomie widzimy, że ta prawda może być zupelnie inna. Przykladowo sytuacja wygląda tak: ktoś myśli i jest święcie przekonany, że budzi niechęć u innych ludzi, że jest nielubiany. To rzeczywiście staje się prawdą bo sam się "o to prosi". Nie odpowiada mu życie z taką świadomością i zaczyna myśleć jak by bylo gdyby byl lubiany. Więc otwiera się na nową opcję, na nową prawdę. Potem musi zdać sobie sprawę z tego, że ta "prawda" jest tylko w jego umyśle, bo taki obraz utworzyla przeszlość i urzeczywistnia się w jego życiu. Zdając sobie sprawę z tego- może rownie dobrze zrozumieć, że od niego zależy co przyjmuje za prawdę. i że może zmienić swoje przekonanie na dany temat. Ta osoba zaczyna myśleć: koniec z tym co bylo, teraz jestem osoba lubianą, wiem ze moge wiele zaoferowac swoja osoba jestem przeciez wartościowy. I mimo, że jest to trudne, bo z początku zdaje się, że nie zmienimy zdania na dany temat. Ale jak bedziemy uparci i zapomnimy o starym i bedziemy utrwalac tylko to co nowe - po jakims czasie bedziemy swiecie przekonani ze prawdą jest nasz nowy poglad - i on zacznie sie urzeczywistniac w naszym zyciu dodając nam jeszcze wiekszej pewnosci. W tej przykladowej sytuacji osoba ta zacznie oferować sobą wiele wartości, inni zaczną je dostrzegać (bo wreszcie dostali od tej osoby taka okazję i zaczna sie pozytywne impulsy ze strony otoczenia) To jest piękny proces. krok do wolności. Ja się tak wlaśnie uwolnilam od wielu problemów i to bardzo skutecznie. Naprawdę warto zmieniać sposób myślenia. Jak zaczynamy myśleć pozytywnie na dany temat, na ktory wczesniej byly w naszej glowie same negatywy- to tak "jakbysmy otwierali wrota wszechświata"(już teraz rozumiem ten cytat:) na dobro które zaczyna naplywać do naszego życia.

Bo to co nas ukszytaltowalo do tej pory to przeszlość- tak wlaśnie- więc nie obwiniajmy za wszystko siebie- poprostu teraz wybierzmy to czego chcemy, zmieniajac sposób myślenia. Przy wytrwalości i pozytywnym nastawieniu, pracy efekt murowany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ashley zgadzam sie z Toba, masz w pelni racje i powiem Wam ze ja tez w ten sposob zmienilam cos w swoim zyciu na lepsze wlasnie. Wmawiajac sobie uswiadamiajac inny wzorzec danej sytuacji niz mialam do tej pory, ktory uksztaltowal sie wlasnie pod wplywem złych przezyc.

W ten sposob naprawde mozna sie pozbyc wielu problemow ja np. nie czuje sie juz teraz nieatrakcyjna...kiedys myslalam ze facet jak na mnie patrzy to tylko i wylaczne przez wzglad na moje niedoskonalosci itd albo np ciezko mi bylo znalezc znajomych bo bylam hmm troche niesmiala a utwierdzilam sie w tym ze moge to zmienic i nagle stalam sie rozgadana osobka ;)

I Wam życze powdzenia no i wytrwałości przede wszytskim :):***

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Nie macie pojęcia jak wasze słowa podnoszą mnie na duchu. Ja także od lat mam problem z postrzeganiem siebie. Zawsze starałam się podobać wszystkim tylko nie sobie, być taką jak chcieliby widzieć mnie inni. Nigdy nie czułam się chyba dobrze z samą sobą. Czasem mam wrażenie,że jestem dla siebie kimś obcym. Strasznie nurtuje mnie pytanie dlaczego człowiek dąży za wszelką cenę by podobać się innym, dlaczego tak strasznie zależy nam na akceptacji ludzi, nawet tych, od których w naszym życiu nic nie zależy. Nie wiem czy znajdę kiedyś odpowiedź na to pytanie, ale od dziś biorę się za siebie, bo chce zmienić swoje życie. Chce się czuć dobrze w swojej skórze, ale wiem że nie da się tego uczynić od razu, bo to trudna i długa droga. W każdym bądź razie warto spróbować. Powodzenia dla wszystkich, którzy też walczą o tą wewnętrzną wolność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strasznie nurtuje mnie pytanie dlaczego człowiek dąży za wszelką cenę by podobać się innym, dlaczego tak strasznie zależy nam na akceptacji ludzi, nawet tych, od których w naszym życiu nic nie zależy.

Może dlatego, że jesteśmy zwierzętami stadnymi? Heh, wiele powodów może być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rachel napisał:

Strasznie nurtuje mnie pytanie dlaczego człowiek dąży za wszelką cenę by podobać się innym, dlaczego tak strasznie zależy nam na akceptacji ludzi, nawet tych, od których w naszym życiu nic nie zależy.

 

Może dlatego, że jesteśmy zwierzętami stadnymi? Heh, wiele powodów może być.

Hehe dobrze powiedziane :smile: tak jest, każdy czlowiek chce dać coś wartościowego innym, bo jesteśmy istotami spolecznymi. Ale nie ma co przesadzać. Musimy mieć zdrowe podejście do tego. Bądźmy sobą, patrzmy najpierw na to jacy sami chcemy być, a wtedy dami innym znacznie więcej.

Rachel przeczytalam Twojego posta i po tym co piszesz myślę, że możesz osiągnąć to co chcesz. Masz dobre podejście, powodzenia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rachel zycze Ci powodzenia ;) napewno dasz rade ;)

Hmmm i powiem Ci ze mnie takze nurtuje to pytanie, i do konca nie znalazłam na nie odpowiedzi...ale myśle ze chcemy byc akceptowani, podobać sie ponieważ człowiek to istota ktora potrzebuje drugiej osoby - kolezanek, przyjaciólek, faceta...a w tych czasach wygląd zewnętrzny w sumie jest wazny, bo na tej podstawie wiekszosc osob dobiera sobie wlasnie znajomych...więc zależy nam na tym, by nie byc samemu na świecie, i choc ma sie kochajaca rodzine to jednak za malo, nam potrzeba kontaktu z rowniesnikami itp

Ale damy rade ;) bedzie dobrze......

A tak wogole u mnie troche sie pogorszyło...moj byly chcąc byc ze mna szczery wyznał ze miał inne spotykajac sie ze mną...no cóż 3 lata w plecy no i jakies 5 min rwącego potoku łez ale powiedziałam sobie ze nie warto płakać przez niego..... no i sie usmiecham jak najwiecej ;)

 

Trzymam kciuki ;) buzka ;**

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj pytam sie kim jestem. Wiem kim jestem. Chociaż nie do końca, ale ogólnie to wiem. I czasem jak dopadają mnie wątpliwości codo siebie wiem że to chwilowe i że mam slabości i wady i przeginam czasem ale grunt to to, że jest mi dobrze ze soba i wierzę w siebie. Jestem sobą,a bycie sobą to nie tylko stabilizacja, to też zmiany, zagubienie poszukiwanie. Ale bycie sobą to napewno szczęście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj pytam sie kim jestem. Wiem kim jestem. Chociaż nie do końca, ale ogólnie to wiem. I czasem jak dopadają mnie wątpliwości codo siebie wiem że to chwilowe i że mam slabości i wady i przeginam czasem ale grunt to to, że jest mi dobrze ze soba i wierzę w siebie. Jestem sobą,a bycie sobą to nie tylko stabilizacja, to też zmiany, zagubienie poszukiwanie. Ale bycie sobą to napewno szczęście.

 

 

a juz jestem na kolejnym etapie.Juz nie wiem kim jestem,nie wiem czy tak wogole kiedys bylem albo czy bede lub jaki chce byc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym tak brzmieć za kilka lat... miesięcy..

Nie macie tak ,gdy wchodzicie na to forum i dopada was chandra i ciężar na klatce piersiowej aż wam ciężko sie oddycha?

Ale czemu ciężko?

Tak jakoś ,takie uczucie temu towarzyszy ,nie umiem inaczej tego określić..

Tak jakby mi ktoś siedział i nie dlatego ciężko mi się oddycha.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja wiem kim jestem jestem smieciem niczym mniej niz zero i nie potrzebnie zatruwam tlen natym swiecie

Jola chyba za bardzo po sobie pojechalas. Nie zgadzam sie z tym. Moze tak myslisz o sobie bo Twoi blizcy traktuja Cie w nieodpowiedni sposob np. Twoj maz. Pisalas ze Cie poniza itd. Wiec jak przebywasz z takimi ludzmi to jak masz miec dobre zdanie o sobie? Ale chyba najwyzsza pora zebys sama zaczela decydowac o poczuciu wlasnej wartosci a nie pozwolic na to innym. Bo zaloze sie ze na tym forum jest sporo osob kt\ore uwazaja ze jestes mila wartosciowa osoba;) Poza tym to ze masz problemy ze jestes chora i ze masz ciezka sytuacje to swiadczy o tym ze jestes smieciem? Nigdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też uważam, że jestem nikim, nikim, nędzną istotką, marnym robakiem, którego należałoby zgnieść. Myślę, że każdy jest lepszy ode mnie, a ja, nędzna masa, nie ma u mnie nic pięknego (nie chodzi mi tu tylko o wygląd, ale również o moje wnętrze). Nie dostrzegam u siebie nic pięknego. Każdy człowiek wydaje mi się, że ma w sobie to coś, co sprawia, że jest wyjątkowy. Myślę, że ludzie mnie nienawidzą i gdyby mogli pozbyliby się mnie. Zaś ci, którzy ze mną rozmawiają, robią to z litości. No tak, jestem tylko małą, zakompleksioną nastolatką, która użala się nad sobą. Zaraz mi ktoś napisze, ot tak od niechcenia: "Nie myśl tak o sobie, każdy jest wyjątkowy, ty też." A w myśli: "Głupia dziewczyna z kompleksami, która nie umie sobie z taką błahostką poradzić. Ludzie mają poważniejsze problemy! a ona tylko niepotrzebnie zapycha swoimi durnymi postami forum!"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anonimowa wiesz co Ci powiem, Ja tez kiedys czulam sie do banii. Nie bylo we mnie nic wyjatkowego, czulam sie beznadziejnie ze soba. Mozesz sie o tym przekonac czytajac mojego pierwszego posta w tym temacie. Zazdroscilam ludziom ze sa konkretni. Ale wszytsko sie zmienilo jak odwazylam sie byc soba. Poprostu taka jaka jestem pokochac sie i zaakcpetpowac. Docenic. I wiesz jak jest teraz? jest mi ze soba bardzo dobrze, jestem juz konkretna. Nie mam kompleksow jak kiedys(tzn wiadomo wiem ze mam duzo wad ale zyje z tym na luzie) i jestem naprawde szczesliwa!;) kocham siebie taka jaka jestem i jestem w pelni soba. myslisz ze to bylo latwe ? nie, poczytaj kolejne posty to sie przekonasz jak do tego dochodzilam ze musialam zaczac tolerowac mase durnych cech u siebie. Ale one zniknely bo uwierzylam w siebie. I teraz mam siebie. Chocby sie walilo palilo mam siebie. Sama sobie jestem oparciem przyjaciolka ostoja. Nie esyem idealna ale jest mi super.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. tak dawno nie zaglądałem na żadne forum dotyczące nerwic że z ciekawości spojrzałem na to a tu tak ciekawy temat. Ciekawe jak zaczyna rozwijać się mysl o akceptowaniu choroby która nam się przytrafiła. Bardzo jestem dumny i wręcz z podniesionoą głowa patrze na was. Wiem że ciężko jest zaakceptować siebie jako osobę chorą ale akceptacja daje nam wolność działania i rozluźnia nas na wiele spraw, dzieki zaakceptowaniu siebie jako aktualnie chorego podcinamy nogi naszym chorobą.

 

Ja choruje na nerwice jakieś 15 lat. leczenie i lekarstwa zaczałem brać od 3 lat od tego też czasu jestem innym człowiekiem. Mianowicie co znaczy innym? znaczy to ze nie wstydze sie choroby i wrecz jestem dumny że tak sobie dobrze z nią radze. a naprawdę byłem w bardzo złym stanie.

 

Piekne sa tu wskazówki ludzi którzy już spojrzeli na ner/dep troszeczkę z dystansu.

Lecz ja dołacze sie do tych wskazówek i powiem tak.

To co napisze nie jest gotową receptą na lek który was uzdrowi lecz są to moje spostrzeżenia.

 

A więc na początku zaakceptowałem to że jestem chory no i postanowiłem zrozumieć to.

Doszedłem do wniosku że choroba ta to nic innego jak nie pożądany stan umysłu itp.

Wiec skorzystałem tu z mądrości książek które o wiele wcześniej czytałem . Chodzi tu o tematykę Buddyjską.

Tam szczególnie kładzie sie nacisk na to że walka sama w sobie wyzwala destrukcyjne emocje a wiec postanowiłem przyjąć chorobę jak dostojnego goscia (porostu zaakceptowałem)

Faktycznie to pomogło mi pozbyc sie złudzenia że dziwnym trafem obudzę sie rano zdrowy.

Tak wiec powiedziałem sobie tak: jak chcesz ze mna być dostojny gościu to ok, ale ja sie teraz musze zajac troszeczke sobą.

Tak też zrobiłem. Przyjmowałem leki (andepin , zomiren na poczatku 3 razy dziennie a pozniej już wcale)

ułożyłem sobie diete wysoko białkową i ogolnie bogatą w witaminy. Sport!! oczywiście na okrągło jazda rowerem do tego trzaskałem we worek boxerski , biegałem.

Lecz wszystko powoli ,nic na siłe lecz w dyscyplinie. I tak cały czas mimo wszystkich leków, niepokojących myśli dereali depersonali i wszystkiego cholerstwa. Ale szanownemu gościowi zaczynało być u mnie chyba troszeczkę nie wygodnie. Gdy przychodziły trudne chwile myślałem sobie w ten sposób : no przecież jestem chory wiec mam prawo mieć słabsze chwile tak jak zupełnie zdrowi ludzie je mają.

 

I tak robiąc i robiąc wiele wiele innych rzeczy odszedł o de mnie szanowny i dostojny gość.

To nie jest tak że ja nagle poczułem sie lepiej i zacząłem powoli sam dochodzić do siebie. Nie to nie tak!!! Mimo trzęsącego ciała , lęków i rozklekotanego umysłu , robiłem to co zaplanowałem. Włożyłem w siebie dużo rozluźnienia i łagodności i ciepła. nic na siłę powolutku po malutkim kroczku spokojnie. Byłem sam do siebie jak matka do ciężko chorego syna.No dziwne jest to że często traktujemy siebie bardzo surowo. Nie róbcie tak!!! Jeżeli jesteście chorzy to potrzebujecie ciepła i łagodności a nie spięcia i bezwzględności. Raczej mało kto wam to da , jak nie wy sami sobie. JA Dawałem sobie czas , nie byłem nigdy zły na siebie szanowałem siebie takiego jakim jestem w całym zagubieniu i pomieszaniu własnego umysłu. Wiem że lekiem na te chorobę nie sa moje rady bo wiem ze ta choroba atakuje nas ze wszystkich stron lecz nie można się temu bezbronnie przyglądać. Niech waszą bronią na nią będzie ciepłe i łagodne serce. Oczywiście wasi lekarze , bliscy sa też tu bezwzględnie potrzebni. Lecz bądźcie łagodni i cierpliwi do siebie a już naprawdę szybko zobaczycie zmiany w was samych. W ten sposób w waszych umysłach zacznie panować większą swoboda a co za tym harmonia i spokój.

I właśnie w ten sposób zrozumiałem że: Mieć siebie to najcenniejszy dar!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja, jak byłem (myślałem że jestem sobą-a było ,to chyba w podstawówce) sobą, to byłem nieznośny, nietolerancyjny dla innych. Ciekawe ,ale w nerwicy (jak już się z nią pogodziłem) to ''co nieco'' się we mnie zmieniło -na lepsze. Nie, żebym był dużo mniej nerwowy (pigułki trochę mnie ''studzą'') ,ale zaakceptować siebie,czy cieszyc się ''że ma się siebie''?? nigdy :!: Nie na chwilę obecną-może kiedyś...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koniusz wspanialy post;) To co piszesz jest super i trzeba o tym pamiętać i stosować te rady. Bez tego ani rusz. Ja też kiedyś rzezalam siebie za wszystko: co ty odstawiasz, jesteś beznadziejna, znów robisz to samo, porażka.... teraz też to robię ale inaczej: co ty robisz dziewczyno, weź się w garść, zacznij to robić porządnie! i tak Cię kocham i wierzę w Ciebie... Tak jest dużo lepiej;) Bo czuję, że sama siebie wspieram. A nie dobijam. Mieć siebie to jeden z najcenniejszych darów, bo jakie jest życie i czym się możemy cieszyć, jak nie jesteśmy sobą i nie czujemy swjego spelnienia? Ja żyję i jestem szczęśliwa jak jestem sobą, nieidealną sobą;) To jest piękne. Pracuję nad sobą caly czas, ale akceptuje i kocham siebie. I już bym teg nie zmienila nidy. Kreatura i dążenie d zmieniania siebie na ideal to jest dpiero porażka, do niczego nie prowadzi. Pozwólcie sobie być sobą, nie mówcie jestem beznadziejny więc nie mgę siebie zaakceptować. Podcinacie sobie skrzydla wtedy. Po co? Nie lepiej je rozwinąć?;) Warto wrato warto;)

 

---- EDIT ----

 

Ja, jak byłem (myślałem że jestem sobą-a było ,to chyba w podstawówce) sobą, to byłem nieznośny, nietolerancyjny dla innych. Ciekawe ,ale w nerwicy (jak już się z nią pogodziłem) to ''co nieco'' się we mnie zmieniło -na lepsze. Nie, żebym był dużo mniej nerwowy (pigułki trochę mnie ''studzą'') ,ale zaakceptować siebie,czy cieszyc się ''że ma się siebie''?? nigdy :!: Nie na chwilę obecną-może kiedyś...

Weź sie naucz na moich blędach. Mówilam jak Ty i bylam nieszczęśliwa. Uwierzylam zaakceptowalam, okazalo się że jestem z siebie zadowolona i mogę dać sobie szczęscie. Ze jestem ok a nie jak zakladalam do niczego. Ale to czy odkryjesz to co w Tobie najlepsze- Ciebie prawdziwego zależy tylko od Twojej decyzji. Pozdrawiam;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×