Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Zrobię Misiek, bo nakręcam się ogromnie.

Tyle, że muszę to po kolei. Najpierw usunięcie resztek zęba, podejrzewam problemy, bo to dolna siódemka, a dolne zęby mam cholernie silnie osadzone. Oby to jakoś poszło, później odczekam i zrobię te badania. Szkoda, że muszę zaczekać ten tydzień...

W przyszły poniedziałek mam wizytę u neurologa. Zobaczymy, co powie...

 

Tłumaczę to sobie w ten sposób, że gdyby coś miało być z tym mózgiem nie tak mechaniczno-organicznie, to nie atakowałoby mnie akurat co rok. Bo zarówno w 2006, 2007, 2008, uderzyło we wrześniu. Tyle, że w tym roku poprzedzone tym cholernym uderzeniem...

 

Ale CT czy MRI to odpuszczę, zaufam neurologowi, jeżeli stwierdzi, że OK.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja boję się tego, że dopadnie mnie lęk, z którego nie będę potrafił wyjść... a u mnie w niektóre dni (nie wiem od czego to zależy) lęki kończą się arytmią, która go jeszcze bardziej potęguje... Dlatego boję się uwięzienia w windzie czy w samochodzie w korku...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma reguly. Ja mialam cudowne dziecinstwo, kochajacych, czulych rodzicow, wspaniala dalsza rodzine, ktora jest dla duzym oparciem. Czyli teoretycznie nie mialam zadnego powodu do stresu. A mialam od dziecka leki na temat smierci. Pamietam, ze juz w przedszkolu balam sie, ze jezeli np nie dotkne w pewnym momencie w okreslony sposob drzwi, to najukochansza mi osoba umrze. pamietam, ze balam sie, ze nagle mi serce stanie w przedszkolu i nikt mi nie pomoze. Skad to u mnie? zastanawiam sie , czy to nie genetyczne , bo dziadek mial straszne leki, a siostra mamy chorowala na nerwice natrectw i lekowa. wydaje mi sie, ze u mnie niestety moze to byc dziedziczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mialem lęki przez to co przeżywałem w szkole..ciagłe wyzwiska,obrazanie,wyśmiewanie,bicie,kradzieże na mnie,przez to wszystko problemy z ocenami itp.......to mnie kosztowało wiele nerwów...każdego dnia sie bałem o to co sie wydarzy w szkole........No i pewnego dnia 2002 roku dostałem pierwszego ataku mocniejszego......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem że tak nie można myśleć, ale do cholery czasami wydaje mi się że to jest jakaś kara... tylko za co?? nie wiem za co, ale od razu obwiniam siebie i wmawiam sobie że na pewno cos źle zrobiłam i że wogóle jestem takim śmieciem że na nic lepszego nie zasługuje... automatycznie oczywiście samoocena leci ;> miło by było gdyby nam ktoś powiedział dlaczego akurat my, ale niestety - z tego co zdążyłam zauważyć to raczej nikt w życiu nie mówi co, jak i dlaczego... trzeba się trzymać kupy o ile tylko sie da i, przynajmniej w moim wypadku, nie filozofować i nie myśleć o tym;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi sie wydaje ze to wszystko ma związek z naszą wrazliwoscią!

tak jak piszesz MISIEK

,,jest wielu "złych" ludzi, którzy mają wszystko gdzieś i oni nie mają nerwicy,,, No wlasnie,maja wszystko gdzies :smile: maja takie cechy charakteru ktore pozwalają im miec to gdzies,nie przejmują sie nie myslą nie boja sie ze ktos im umrze itp.

 

---- EDIT ----

 

Tak to moze byc kara jedynie za to ze zamiast myslec egoistycznie o sobie zawracamy sobie glowe innymi ktorzy na to nie zasluguja.Robimy i zyjemy wbrew sobie ,nasze potrzeby emocjonalne są na szarym koncu.!Faktycznie jesli myslec w kategoriach kary to tylko jest to kara ktorą sami sobie wymierzylismy.

A raczej nasza podswiadomosc w koncu nie wytrzymala.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim drodzy otóż świadomość jest naszym najgorszym przekleństwem... Za dużo myślimy, przejmujemy się, przeżywamy mało znaczące dla innego człowieka sytuacje, sami się katujemy, to później skutkuje mało odpornym układem nerwowym podrażnianym przez lata co kończy się właśnie nerwicą. Pytacie dlaczego? Odpowiadam, jesteśmy zbyt wrażliwi na otoczenie, ja wiedziałem o tym zawsze, mimo, że nie raz udawałem twardziela przed innymi i przed samym sobą, to wiem dokładnie jaki jestem - WRAŻLIWY... Czy zdazryło sie wam taka sytuacja w której zostaliście np.obrażeni w jakiś sposób, wcale nie wyjątkowo rzucający sie w oczy i uszy innym, którzy za miesiąc nie beda pamiętać tego zdarzenia, a my katujemy się myślimy co zrobić, że wszyscy pamiętają, przeżywamy to wszystko właśnie z miesiąc! Ja tak mam, inni nie zwracają na coś takiego uwagi, ja rozmyślam o tym, nie mogąc skupić się na niczym innym i to mni dręczy. W końcu musiało się coś wytworzyć skoro tak się katuję odkąd pamiętam. Moja nerwica to połączenie tęsknoty, żalu i smutku wraz z okroppnymi dusznościami i myślą, że zaraz umrę uduszę się - tak właśnie wyglądają ataki paniki, które ostatnio w miarę potrafię opanować, ale to jest coś okropnego, fakt cos jak kara tu na ziemi! DObra się rozp;isałem, myślę, że macie bardzo podobnie więc chciałem przekazać co ja czuje ;) Pozdrowienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy nikt z was nie zauważył, że tworzenie takich tematów i roztrząsanie żali, dlaczego ja, a nie ktoś inny tylko bardziej szkodzi niż pomaga?

 

Idąc tym tropem można pytać się dlaczego nie mam bogatszych rodziców, dlaczego nie mam twarzy modela, dlaczego nie mam lepszej pamięci, dlaczego nie mam wyższego IQ, dlaczego nie urodziłem się w cieplejszym klimacie... Stop!

 

Ludzie kochani, są gorsze rzeczy niż depresja, nerwica, chore emocje - stwardenienie rozsiane, schizofrenia, złamany kręgosłup, zanik mięśni, zapalenie nerek, ziarnica... Przyjmijcie, że macie szczęście, że to tylko zaburzenie emocjonalne a nie nic gorszego i cieszcie się, że wasze życie wygląda w miarę normalnie.

 

Proszę Was, zlitujcie się nad sobą i nie zadręczajcie się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No własnie,zlitujcie sie nad sobą!!!!

Nie zadręczajcie sie !!!! I to by było na tylle ,szkoda ze dopiero teraz tak mozemy myślec,gdybysmy wczesniej tak postępowali pewnie dzis nie mielibysmy nerwic.

Gdzies przeczytałam fajne zdanie ,,Denerwowac sie to znaczy mścic sie na sobie, za głupote innych,,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mialem lęki przez to co przeżywałem w szkole..ciagłe wyzwiska,obrazanie,wyśmiewanie,bicie,kradzieże na mnie,przez to wszystko problemy z ocenami itp.......to mnie kosztowało wiele nerwów...każdego dnia sie bałem o to co sie wydarzy w szkole........No i pewnego dnia 2002 roku dostałem pierwszego ataku mocniejszego......

Miałem podobny problem od szkoły średniej.A piewrsze symptomy nerwicy zaobserwowałem u siebie gdzieś pomiędzy 2 a 3 klasą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja o raka też się bałem, ale to jest tak że kiedy się boimy czegoś to wydaje nam się że kiedy byśmy sie bali czego innego to byłoby nam lepiej, a prawda jest taka że jak mamy ten chorobliwy lęk, który sie po prostu uprze na coś i nas tym męczy, to myśl o każdej cięzkiej chorobie będzie nam rujnować życie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja leczylam sie tylko panstwowo. moze mialam szczescie, bo jestem b. zadowolona. z cala pewnoscia moge polecic (jesli ktos jest z wawy) centrum psychoterapii kiedys na sobieskiego 112, teraz na dolnej oraz pania Malewicz - psycholog w przychodni na chelmskiej. i tu i tu bardzo mi pomogli. z nerwica zyje sobie 4 lata, wiec wiem co to jest. teraz jestem na lekach i od bardzo dawna nic mi nie bylo. bede przymierzac sie do odstawienia, choc nie ukrywam, ze gdzies wewnetrznie sie boje (raz juz odstawilam i mialam nawrót), bo nie chce stracic tej normalnosci. natomiast nie ulega watpliosc to, ze leczac sie juz dosc dlugo dowiedzialam sie o mechanizmach dzialania naszej "kolezanki" i zdecydowanie lepiej radzilam sobie z atakami. napracowalam sie przy tym bardzo, to nie ulega watpliowsci rowniez. pamietam jak na sile jezdzilam autobusami zeby sobie udowodnic, ze to moja psycha i nic mi nie jest.... ciezka przeprawa, ale ja nie chcialam tak zyc. wiem zapewne, ze nerwica zostanie mi na zawsez, moze uspiona, ale dzieki leczeniu wiem jak dziala i wiem, ze mozna z nia skutecznie walczyc.

 

---- EDIT ----

 

ja leczylam sie tylko panstwowo. moze mialam szczescie, bo jestem b. zadowolona. z cala pewnoscia moge polecic (jesli ktos jest z wawy) centrum psychoterapii kiedys na sobieskiego 112, teraz na dolnej oraz pania Malewicz - psycholog w przychodni na chelmskiej. i tu i tu bardzo mi pomogli. z nerwica zyje sobie 4 lata, wiec wiem co to jest. teraz jestem na lekach i od bardzo dawna nic mi nie bylo. bede przymierzac sie do odstawienia, choc nie ukrywam, ze gdzies wewnetrznie sie boje (raz juz odstawilam i mialam nawrót), bo nie chce stracic tej normalnosci. natomiast nie ulega watpliosc to, ze leczac sie juz dosc dlugo dowiedzialam sie o mechanizmach dzialania naszej "kolezanki" i zdecydowanie lepiej radzilam sobie z atakami. napracowalam sie przy tym bardzo, to nie ulega watpliowsci rowniez. pamietam jak na sile jezdzilam autobusami zeby sobie udowodnic, ze to moja psycha i nic mi nie jest.... ciezka przeprawa, ale ja nie chcialam tak zyc. wiem zapewne, ze nerwica zostanie mi na zawsez, moze uspiona, ale dzieki leczeniu wiem jak dziala i wiem, ze mozna z nia skutecznie walczyc.

 

---- EDIT ----

 

pardon, dwa razymi sie wkleilo, bo jakis problem z forum mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rin-tin-tin, nie wiem czy tu jeszcze zaglądasz ale jeżeli tak to podobnie jak poprzednik mogę tylko doradzić wizytę u lekarza. Objawy nieco mogą sugerować fobię społeczną wg. mnie.

adam_s jeszcze zagladam :) dzieki za odzew. tylko ze mnie to cholernie stresuje, zeby isc do lekarza i o tym powiedziec... w ogole mnie stresuje mowienie o tym.

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich bardzo serdecznie!Od bardzo dawna czytm Wasze forum ,ale nigdy nie miałam odwagi napisać :D Aż chciało by się napisać że wreszcie nadszedł ten dzień...Ale od początku.Jestem 33 letnią kobietą ,spełnioną życiowo i zawodowo.Mam wspaniałego męża i dwóch zdrowych synków,oraz dobrą pracę.Nie powinnam nic więcej wymagać od siebie i od życia,jak tylko dziękować Bogu że wszystko jest naprawdę ok.Cztery lata temu w tragicznych okolicznościach zginął nasz przyjaciel i wtedy to sie zaczęło....Jego żona przebywała po tym zdarzeniu w naszym domu,po prostu nie miała wtedy nikogo bliższego niż ja i mój mąż.Zrobiło mi się słabo,serce gnało ze 300 na godzinę,myślałam ze odlecę.Nie odlecialam,przybiegła moja mama podała mi krople walerianowe i przeszło.Jakiś czas pózniej zakrztusiłam się jedząc krupnik,to znaczy nawet nie to że się zakrztusilam,tylko miałam odczucie że ta zupa przesuwa mi się po przełyku milimetr po milimetrze ,a ja boję się że za sekundę się zadławię i umrę.Parę dni póżniej nie łykałam juz niczego,gardło miałam ściśnięte,jak gdyby ktoś z tylu dusił mnie łańcuszkiem i zaczął się horror.Ponieważ pracuję w służbie zdrowia podstawowe badania takie jak morfologia,elektrolity i rtg klatki piersiowej zrobiłam od razu-wyniki czyste.Czepiłam się serca,ponieważ do tego wszystkiego czułam się słabo.Holter,ekg,echo serca wszędzie w porządku.Ja tym czasem jadłam niewiele,zapijając kęs chlebka litrem herbaty,chudłam męczyłam się i było fatalnie.Wykonano mi rtg przełyku, podwójną gastroskopię i skopię przełyku,wszędzie choroby brak,a ja byłam juz wykończona fizycznie i psychicznie.Chodzilam od Kajfasza do Judasza każdy rozkładał ręce,a moje dolegliwości trwały nadal.Wyglądałam jak szkielet,było mi słabiutko,a gardło ściskała olbrzymia gula...i lęk,lęk który był ciągle...że umrę...już teraz,zaraz...a przecież mam takie malutkie dziecko!!!Płakała nade mną moja mama i mój tato,mój synek błagał-mamusiu zdrowiej chodzmy pobiegać,wez rowerek!Jeszcze raz kardiolog,internista,potem neurolog-nic choroby brak.A ja tak bardzo chciałam zjeść!Jadła bym wszystko warzywa ,owoce,mięso ,słodycze wszystko!!!Potem nastąpił przełom,mój ordynator zaprosił mnie na rozmowe i zasugerował mi,że za moje problemy odpowiada głowa i że powinnam udac się do psychiatry.Udałam się,opowiedziałam uczciwie wszystko po kolei,usłyszałam w odpowiedzi dwa pytania czy jestem mężatką i ile mam dzieci.Padła diagnoza-nerwica lękowa. Dostalam leki - coaxil i tranksenę i to wszystko.Wizyta trwala cztery minuty.Wracałam do domu,na chwiejnych nogach i myślałam,Boże drogi jakie nerwy,jak coś czego nie widać, czego nie można wybadać ,dotknąć moze byc przyczyną mojej udręki.Znacznie bardziej realnym wydawał mi się fakt iż mam raka przełyku,dlatego nie połykam.Proszę sobie wyobrazić,że ja normalnie pracowalam,w dyżurach,sama podawałam ludziom silnie działające leki dożylnie,ja musialam być przytomna,musiałam skupiać się nad tym co robię.Pomogły mi moje przyjaciółki,wyciągały mnie na imprezy,serwowały alkohol,pomogło po paru drinkach zjadłam kiełbaskę z grilla i nie kontrolowałam jej połykania.Wkrótce potem zaszłam w drugą ciąże,nerwica usnęła.zapomnialam o niej zupełnie.Jadłam ,piłam,urodzilam drugiego zdrowego synka,poł roku było dobrze.Wrócilam do pracy i jazda zaczęła się od nowa.Tym razem ścisnęło mi klatkę piersiową,jest mi słabo,ciągle myślę że zemdleję,serce tłucze się jak chce.Jest zle,znowu się badam,chodzac od Kajfasza do Judasza.Cierpię mam dolegliwości fizyczne a wszyscy w otoczeniu patrza na mnie jak na wariatkę(chodzi mi o medyczne towarzystwo)Tak łatwo powiedzieć nerwica i zostawic człowieka bez pomocy.Marzy mi się profesjonalna psychoterapia,tylko naprawdę profesjonalna a nie rzezbienie w gównie za niemałe pieniądze.Pozdrawiam Was kochani pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KasiaMi11, poszukaj u siebie w miescie jakiegos dobrego centrum psychoterapii albo psychologa. widocznie poprzednie leczenie bylo za krotkie... tak to bywa, ze przez jakis czas jest spokoj, a potem nerwica powraca...

co do lekarzy, to tu gdzies na forum powinnas znalesc takie info

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam kochani!Chyba masz rację Inez3 że to moje leczenie było za krótkie.Myślałam iż 'to coś'było tylko epizodem w moim życiu,a tymczasem okazalo się zupełnie inaczej.Przyjaciółka nerwica wróciła i to w jeszcze lepszym wydaniu.Jedynie co to oszczędziła teraz moj przełyk i usiadła sobie w innym miejscu.Tak czy siak muszę coś z tym robić bo czuję się fatalnie a tak nie da się żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×