Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

jestem sama ze swoimi myślami

i nie umiem nad nimi zapanować...

boże oby do weekendu

--- a co w weekend nadejdzie wybawienie jakie od tych myśli .

Prosty sposób ,weż parę tabletek na przeczyszczenie i złe mysli odejdą w mig, kiedy ciśnienie będzie dupcię rozrywać ;) , w dodatku oczyścisz jelita , mówie raczej na poważnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bei, ja zawsze panicznie bałam się samotności.Nie umiem być sama.Za długo byłam sama.Myślałam,że w końcu znalazłam osobę,która będzie ze mną pomimo wszystko.A sama musiałam tą osobę zostawić.Ja nie umiem żyć.Pewnie że były dobre okresy przez te 8 lat.Ale ja kompletnie się nie rozwijam,stoję w miejscu.Wole żyć życiem innych niż swoim.To wszystko jest do dupy :(:why:

 

Nie rozwijasz się? Może i prawda, nie wiem za mało Cię znam, ale przynajmniej znasz słowo "deprywacja", które ja poznałam dopiero teraz :mrgreen: .

Także widzisz, masz swój mały udział w moim rozwoju ;).

Takie poczucie nierozwijania się, niezadowolenia itd. towarzyszą też zdrowym osobom. Tak to już jest, jak jest źle chcemy by było dobrze, jak jest dobrze chcemy by było lepiej :roll: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie widzę sensu życia...

 

Ja też :cry:

Marnuję kolejny miesiąc na testowanie leku, który nie działa. Ile to jeszcze potrwa :(

 

A jaki teraz przyjmujesz? Ja aktualnie Alventa 150 mg i Elicea 10 mg (drugi dzień)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skorzystam z rady koleżanki (albo kolegi) z forum i się wyjęczę, nie musicie czytać, to dla rozładowania.

 

snila mi sie kwintesencja mojego zycia. siedzialam w mieszkaniu i pocielam sobie reke. w pokoju stal tata i mama, patrzyli na to. mowilam im, ze mam dosc tego wszystkiego i chce sie zabic. mama nie zareagowala, ojciec podszedl, juz czulam, ze chce mnie przytulic, a on wyrwal mi zyletke, wzial moja reke i zaczal mnie ciac gleboko, mowiac ze jak chce sie zabic to nie moge tak plytko ciac. widzialam jak krew mi pulsuje, wylatuje na podloge. to bylo straszne uczucie, bo ojciec byl blisko mnie jak nie pamietam kiedy, juz poczulam jego bliskosc, a tu cios prosto w serce. zaczelam plakac i krzyczec, ze nalezy mi sie ich milosc, ze jestem ich dzieckiem do cholery, ze zasluguje na to. a oni nic, jakbym nic dla nich nie znaczyla.

 

dalej czuje sie odpowiedzialna za mojego ojca, mimo ze siedzi w pierdlu, ze wcale o mnie nie pamieta, mimo ze odebral mi dach nad glowa zeby miec gdzie pic z menelami. pamietam dokladnie jak dwa lata temu powiedzial mi, ze rodzina sie rozpadla przez to, ze JA GO NIE BRONILAM PRZED MAMA, ze to moja wina ze pil, ze nie mogl sobie poradzic, a ja nic nie zrobilam i mu nie pomoglam.

moja mama - moje dorosle dziecko, uwaza, ze ciezko pracuje, ze jest odpowiedzialna, a tak naprawde nie potrafi i chyba nie chce sie zatroszczyc nawet o bezpieczenstwo mojej siostry, zabiera mi pieniadze mimo ze sama moglabym je przeznaczyc na kursy, na pasje. nie pracuje, nie odklada pieniedzy, nie mysli co bedzie jak bedzie chora ona albo siostra, czym zaplaci za leczenie, co z nia bedzie za pare lat jak moja kasa sie skonczy, bez prawa do emerytury, bez ubezpieczenia. ciagle pamietam jak bylam mala jak pokazala mi przeciety nadgarstek, widzialam jak krew plynie i do dzis nie wiem jak mogla mnie - swoje dziecko tym obciazyc, jakim cudem pomyslala ze ja to wszystko uniose.

nie mam gdzie wrocic, ojciec zabral mi mieszkanie, matka mieszka ze swoim, siostra zostaje sama na noc, od kilku lat. teraz jestem tutaj, w domu rodzinnym narzeczonego i czuje, ze w kazdej chwili moglabym sie powiesic. tesciowa od zawsze mnie nie lubila, ale czuje, ze ona przekracza granice. ciagla krytyka, nawet nie charakteru, tylko wygladu, wiem ze jestem tu nieakceptowana i daje mi jasne znaki, ze nie chce mnie ani w tym domu, ani w tej rodzinie.

 

zastanawiam sie co jest ze mna nie tak, ze ona tak mnie nienawidzi, co jest zle, ze nie zalezy im na mnie. cokolwiek bym nie zrobila, zawsze bedzie za malo, nie wystarczajaco. nie wiem juz co robie dla siebie, a co zeby innych zadowolic, nie mam pojecia jakie sa moje marzenia, a ktore marzenia przejelam od narzeczonego, zeby go wspierac.

pracuje od wielu miesiecy nad tym zeby siebie polubic i zawsze, kiedy juz zaczyna mi to wychodzic, pojawia sie ktos kto mnie zmiesza z blotem.

moze tak naprawde jestem kurwa nikim bez wartosci i moze ma racje ojciec ze to moja wina,

a moze po prostu trafiam na chorych ludzi, pojebanych, bez empatii,

czuje sie cholernie ponizona i samotna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja matka przy każdym wyjeździe (na weekend) wysyła mi potem po kilka smsów dziennie "co tam" "co w domu" "co robisz" "śpisz już?" "wstałaś już?". Dziś nie wytrzymałam i napisałam, że jakby coś się działo, to bym napisała i czy jak się kiedyś wyprowadzę, to też zamierza mi wypisywać po kilka razy dziennie, to wyciągnęła swoje argumenty na wszystko, czyli, że: JESTEM NIEMIŁA, PISZĘ TYLKO, JAK COŚ CHCĘ I DOPÓKI NIE JESTEM SAMODZIELNA FINANSOWO, TO NIE MAM NIC DO GADANIA.

 

*Rozumiem, żebym była miała jakieś powody (np. że urządzam dzikie imprezy pod jej nieobecność, upijam się etc), ale nic takiego się nie dzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wali się wszystko. Nie wiem, co się dzieje, natręctwa przejęły kontrolę. Nawet nie mogę liczyć na wytchnienie w czasie snu, bo same koszmary miewam. To się nazywa piekło, stan największego cierpienia. Tylko, że ja już tego nie mogę znieść...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×