Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problemy z zasypianiem


iate

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem, czy to dobre podforum, ale stwierdziłam, że chyba najbardziej nadaje się tutaj.

 

Otóż mam problemy z zasypianiem. Tylko to nie jest typowa bezsenność. Ja się boję zasypiać. Zasypiam przy świetle, a i tak ciągle mam wrażenie, że coś nagle pojawi się w moim pokoju - po prostu boję się jak dziecko, złych duchów i potworów [bardzo mądre, wiem]. Dokładniej ujmując - obecnie [bo problemy z zasypianiem mam od dziecka] boję się czarnej postaci, która niby ma czyhać przy szafie.

 

Z nerwów nie mogę spać, serce mi mocniej bije, wiercę się i ogólnie klops wielki.

 

Czasem usnę na 5-10 minut, budzę się przerażona i znów się zaczyna.

 

Ostatnio dochodzi do tego jeszcze fakt, że z nerwów potrafię, przysypiając, usłyszeć głosy, co mnie wybudza i oczywiście bardziej denerwuje.

 

Tyko to nie jest tak, że ja nie mogę spać - spać kocham. Nie mam problemów ze spaniem w dzień, często siedzę całą noc przy kompie, tylko po to, żeby zasnąć jak już świta [bezpiecznie, potwory się chowają]. I śpię jak dziecko do późnego popołudnia.

 

Co więcej - nie mam problemów jak śpię z kimś. Przy chłopaku śpię bez problemu, na domówkach kiedy w pokoju zasypia parę osób, jak śpi u mnie koleżanka w łóżku - zero problemów.

 

Problemów też nie mam po alkoholu i lekach na sen, ale z tymi drugimi mam problem, bo raz, że mój psychiatra średnio chce mi je przepisywać, dwa - dostaję tylko jakieś słabizny, trzy - zapisuje mi ich tak mało, że kończą mi się już po 1/4 czasu do następnej wizyty.

 

Czy ktoś też tak ma? Jak można sobie z tym poradzić? Trochę utrudnia mi to życie, bo w sumie przestawiam się na funkcjonowanie nocne, często potrafię nie chodzić na zajęcia, bo po prostu ten czas odsypiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spisz bez problemu przy innych bo czujesz sie wtedy bezpieczna ze nic zlego sie nie stanie.Po alkoholu i lekach padasz na lozko jak zabita zasypiajac od razu.Co na to lekarz?przepisuje leki nasenne bez postawienia diagnozy i wyslania cie chocby na terapie?mialas szczesliwe dziecinstwo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znaczy to nie do końca tak - mam zdiagnozowane inne zaburzenia i akurat przy wszystkich tych problemach, zasypianie to akurat mały pikuś, stąd dlatego też pytam na forum, bo czy to w szpitalach, czy to u lekarzy, czy u terapeutów zawsze wałkowaliśmy te gorsze aspekty. I po prostu pomyślałam, że może ktoś ma jakąś radę. Bo gdzie bym nie poszła, to zawsze jest tyle innych i naprawdę poważnych problemów, że nikt ze mną nie gada o zasypianiu, które wypada dość błacho.

 

No raz, podczas pobytu w szpitalu poruszyłam ten temat, ale psycholog nic pożytecznego nie powiedziała, poza oczywiście tym, że to są moje ukryte lęki i brak poczucia bezpieczeństwa. Niby wiem, ale usnąć to nie pomaga nadal.

 

A leki mi zapisali dopiero w szpitalu i to tylko dlatego, że wszyscy na oddziale dostawali, żeby nikt po nocach nie grasował. Ten psychiatra, który mnie prowadzi nie chce słyszeć o mocniejszych (a to co dostaję, to prawie witaminki, czasem muszę wziąć z 5 żeby zasnąć), ani o przepisywaniu większej ilości, bo twierdzi, że a) biorę kompulsywnie leki, b) nie chce żebym się uzależniła.

 

Może jakieś sprawdzone sposoby, picie melisy mi nie pomagało, ale może ktoś ma jakiś pomysł na naturalne metody doprowadzenia się do stanu senności?

 

[bo poza tym, że od początku roku mam właśnie zwiększone paniczne lęki związane z dziecinnymi koszmarkami, to nawet jak się okresowo nie boję, to po prostu ciężko mi idzie zasypianie o normalnych godzinach - nawet jak nie prześpię nocy, to następnej znów mogę nie przespać]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dokładnie ten sam problem co Ty, też boję się spać (lęki, choć ja wymyślam coś innego niż jakieś postacie w pokoju). To absurdalne, ale tak jest. Miewałem sytuacje,że kilka nocy z rzędu zarywałem (albo nie spałem albo tylko chwilę). Zwyczajnie panicznie się bałem gdy czułem,że zaraz zasnę. To było najstraszniejsze w całej chorobie, bo byłem nie do życia.

Co Ci mogę powiedzieć - nie walcz z samym uczuciem strachu, ale z całą nerwicą lękową. To nie jest jakieś nietypowe zaburzenie tylko strach wynikający z nerwicy. Ja próbowałem to brać "logicznie" i zrozumieć że to nic strasznego. Nic to nie dało. Potem zacząłem brać leki przeciwlękowe - podczas zasypiania czułem,że nie mogę pomyśleć o strachu (takie uczucie ściany). To pozwalało mi psychicznie odpocząć, ale i tak często pojawiały się te problemy. Do tego warto zaznaczyć,że potrafiłem rozmyślać o śnie cały dzień (oh, nie chcę dzisiaj iść spać). Ostatecznie odstawiłem leki, bo one tylko maskują problem (zresztą, po krótkim czasie przestały na mnie i tak działać, bardziej było to placebo). Jakie jest moje podejście obecnie? Podchodzę zupełnie inaczej do stresu, zmieniłem wiele w swoim sposobie myślenia dzięki czemu jestem dużo spokojniejszy psychicznie a co za tym idzie problemy ze snem stały się znacznie mniejsze. Często nie pamiętam w ogóle żeby się bać, a jak się boję to po prostu myślę o czymś istotnym, analitycznym, wymagającym myslenia i po kilku minutach zasypiam. Nie mogę powiedzieć,że problemy ustąpiły, ale stały się na tyle mało uciążliwe,że można prowadzić bardzo aktywne życie i nie zwracać na nie uwagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

. Nie mogę powiedzieć,że problemy ustąpiły, ale stały się na tyle mało uciążliwe,że można prowadzić bardzo aktywne życie i nie zwracać na nie uwagi.

 

- czyli jestes przykładem tego ,że można sobie dac radę, i że prawie pokonałeś swoję nerwicę i depresje i lęki . Wiesz cieszą mnie takie wypowiedzi jak Twoja , bo niosą nadzieję dla jeszcze cierpiących ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm, akurat ja myślę, że sam strach przed potworami to może niekoniecznie problem nerwicowy, raczej nerwicowe jest to późniejsze irygowanie się i denerwowanie. Myślę, że pierwotnie to wynika z trochę innych kwestii (nie wiem do końca jakich, coś właśnie z tym brakiem poczucia bezpieczeństwa, tak to czuję). Niemniej mogę się mylić, nie mam typowej nerwicy i nie znam się dokładnie na tym.

 

Co do antylękowych - brałam raz i było mi po nich dobrze, właśnie idę za parę dni do lekarza i będę się starała znów o tamte, bo pomagały.

 

U mnie problem to też to, że nawet jak nie mam powodów do strachu - tak jak dziś, nie będę spać sama, więc spokój - to i tak nie mogę się zebrać do łóżka, jest po północy, mam rano wstać, a ja robię milion innych rzeczy zamiast się kłaść. I dlatego tutaj szukam może jakiś porad.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci tak, u mnie wyglądało to mniej więcej w ten sposób:

 

Pierwsze objawy (strach przed zaśnięciem), który pokonywałem...po prostu zasypiając, nie myśląc o tym -> po paru miesiącach spokoju nagle strach się mocno nasilił i uniemożliwiał mi sen -> Gdy sytuacja była dla mnie tak ciężka że miałem dość wszystkiego zdecydowałem się na leki przeciwlękowe -> Fakt, pomogły, raz było lepiej, raz gorzej ale dało się żyć -> Od tego momentu zacząłem myśleć "dlaczego tak jest" i wprowadzać wiele zmian w swoim życiu -> Minęło parę miesięcy i odstawiłem leki i sobie żyje :)

 

Kilka informacji:

1) Gdy byłem w tym najgorszym stanie, przed braniem leków - czułem się fatalnie, nie chciało mi się żyć i miałem wszystkiego dość. Ale z obecnej perspektywy wiem,że to była przejściowa sytuacja.

2) WSZYSTKO zależy od Ciebie. Nie, nie wierz że Ci jakieś leki pomogą na zawsze, z lekami i tak jest taka zabawa że przestają działać i trzeba brać coś nowego...aż zamiast mózgu masz gąbkę. Traktuj leki jako opcja pozwalająca Ci odpocząć od lęków i zacząć pracę nad sobą a nie rozwiązanie.

3) W moim przypadku psycholog to była tylko strata pieniędzy i czasu, na słowa "boję się zasnąć" dowiadywałem się że to niemożliwe i w ogóle to czego ja się w tym boję..szkoda gadać. Ale może komuś to pomoże

4) Moim zdaniem jak będziesz biernie patrzeć na to co się dzieje to nic się nie poprawi. Nie chodzi o to,że masz się "przeciwstawić" temu, bo to nic nie da (tak, próbowałem i wiem), ani racjonalizować ("to głupi strach" - też to niewiele daje). Ja zacząłem żyć dużo spokojniej (myśleć spokojniej - nic nie wyeliminowałem w życiu), nauczyłem się relaksować w każdym wolnym momencie, znalazłem to co mnie cieszy, dużo podróżuję... i te lęki przestały naprawdę mieć znaczenie

 

Powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wtk może trafiłeś na nie odpowiedniego psychologa?w dzisiejszych czasach ciężko o dobrego a takiego co sie zna na problemach ze snem to już całkiem .Super ,że ci sie udało pokonać lęki ja natomiast boję sie panicznie bezsennej nocy bo cierpie na bezsenność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miewam czasem podobne problemy, również boję się sam zasnąć przy zgaszonym świetle, bowiem obawiam się także jakiejś postaci, która albo stoi przy szafie, albo stoi nad moim łóżkiem. Poza tym często dopadają mnie natrętne myśli związane z opętaniem, demonami itp.. Tylko, że ja takich jazd nie mam regularnie, jedynie przez jakiś okres, następnie mijają i wydają się absurdalne. Jak byłem małolatem również bałem się spać w nocy i często uciekałem do rodziców, też w pewnym wieku problem sam zniknął. Początek moich lęków, nazwijmy je "duchowymi", zaczął się po obejrzeniu onegdaj w kinie horroru Egzorcyzmy Emily Rose, a następnie po przejrzeniu książki na ten temat, bowiem historia wydarzyło się naprawdę. Co jakiś czas te lęki i natręctwa wracają, ale jakoś daję radę je pokonać. Myślę, że śmiało powinnaś powiedzieć psychoterapeucie o swoim problemie z zasypaniem. Zdaję sobie sprawę, że problem jest wstydliwy, ja nawet kiedy myślę o moich nocnych lękach czuję zażenowanie (mam 25 lat, jak można bać się duchów?!), ale od tego właśnie są lekarze i psychologowie, aby pomagać, zatem trzeba przełamać tabu. Pozdrawiam i życzę sukcesów w terapii :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam ten sam problem, tylko nie chcę zbytnio o tym się rozwodzic - czuję, że pisałam o tym X razy.

A wiecie skad Wasz problem się zrodził i co go podsyca? (oprócz postu powyżej)

Ja jak miałam kilka lat, obudziłam się w nieswoim łóżku, w zamkniętym mieszkaniu (szok, że masakra), do tej pory zasypiam przy świetle/włączonym tv, w wakacje często siedzę do wschodu, często jak się uczę, to śpię po 2-3 godziny, bo coś "usłysze" albo "czuję obecnosc". I wtedy nie ma mowy o spaniu.

Z rzeczy "naturalnych"próbowałam wszystkiego - herbatek, tabletek, syropów, medytacji i innych. Nic nie daje rady.

Nigdy nie śpię tylem do całego pokoju. Jak gdzieś wyjezdzam, nie ma takich problemów.

Czasem zdaje mi się, że będę z kims tylko po to, by nie spać samotnie.

 

Przepraszam za byki, jestem w średnim stanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też miałam poważne problemy z zasypianiem na tle nerwowym, ale akurat to udało mi się w pewnym stopniu pokonać głównie dzięki temu że w ciągu dnia staram się ruszać: biegać albo ćwiczyć brzuszki czy przysiady. Chodzi o zmęczenie wywołane wysilkiem fizycznym. Mnie to w jakimś stopniu pomaga no i efekt uboczny pod postacią w miarę zgrabnego ciała czasami poprawia mi samoocenę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miewam czasem podobne problemy, również boję się sam zasnąć przy zgaszonym świetle, bowiem obawiam się także jakiejś postaci, która albo stoi przy szafie, albo stoi nad moim łóżkiem. Poza tym często dopadają mnie natrętne myśli związane z opętaniem, demonami itp.. Tylko, że ja takich jazd nie mam regularnie, jedynie przez jakiś okres, następnie mijają i wydają się absurdalne. Jak byłem małolatem również bałem się spać w nocy i często uciekałem do rodziców, też w pewnym wieku problem sam zniknął. Początek moich lęków, nazwijmy je "duchowymi", zaczął się po obejrzeniu onegdaj w kinie horroru Egzorcyzmy Emily Rose, a następnie po przejrzeniu książki na ten temat, bowiem historia wydarzyło się naprawdę. Co jakiś czas te lęki i natręctwa wracają, ale jakoś daję radę je pokonać.

 

No to przybijam ci wirtualną piątkę! Jak napisałam gdzieś powayżej - teraz boję się czarnej postaci. Wcześniej dokładnie to samo, duchy, demony, opętania. Tylko mnie zniszczyło mózg czytanie "Ezgorcysty" i innych takich książek tematycznych w wieku 10 lat :D

 

 

A wiecie skad Wasz problem się zrodził i co go podsyca? (oprócz postu powyżej)

 

Ja nie wiem, u mnie patologiczne (nawet jak na dziecko) problemy z zasypianiem były OD ZAWSZE. Po prostu w pewnym momencie mój strach zaczął przyjmować postać duchów, później właśnie ciemnej postaci. Czasem też jakiś demonek się przewinie.

 

 

 

Czasem zdaje mi się, że będę z kims tylko po to, by nie spać samotnie.

 

Jak byłam młodym szczylem, to oświadczyłam rodzinie, że kiedyś będę bogata i wynajmę sobie człowieka do spania ze mną : D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

estera1, gdy występują takie serie, takie noce, nie jest łatwo, przyznaję. Choć patrząc na moje oceny, mało kto mógłby przyznać, że mam problem. Myślę, że poniekąd organizm się przyzwyczaił do takiego wysiłku. Przynajmniej trochę.

Ale ogólnie za dnia nie idzie ze mną wytrzymać, a i nierzadko jest tak, że w miejscach publicznych muszę się powstrzymywać przed 'padnięciem'. W domu jeśli tylko jestem w pozycji leżącej, mózg odmawia współpracy. Najbardziej dotkliwa jest jednak ciągła drażliwość i rozregulowanie się w różnych dziedzinach biologii ;)

Najgorsze jest to, że wyczulenie na te wszystkie 'nocne cosie' występuje w sytuacjach stresowych, wymagających dużego skupienia. W ogóle to jest tak pokręcone, że musiałabym chyba rozrysować :hide:

 

ale nigdy nie wybaczę osobie, która zostawiła mnie samą za dzieciaka w domu, naraziła na ogromny stres i spowodowała początek lęków. Jeszcze dłuuugo uczyłam się w podstawówce, a nie potrafiłam sama spać. Do tej pory spałabym z kimś, no ale pozostaje mi jedynie przesiadywanie do wschodu... :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czasem odsypiam. sporadycznie. Jestem niemal pracoholikiem, perfekcjonistą, w każdej dziedzinie nauki muszę być najlepsza, więc... nie mam czasu na sen :lol:

 

Mnie też tak rodzice zostawiali. Jeden z rodziców pozwalał mi przez pewien okropny okres w życiu trzymać za palce, za dłoń...to były chyba jedyne momenty, gdy zasypiałam spokojnie...

Ale często było tak, że jeszcze byłam w półśnie, a rodzic już wychodził... no i wtedy jak mówisz - było 'po spaniu'. Do tej pory dźwięk zamykanych drzwi od mojego pokoju budzą lęk. Taki zakodowany gdzieś głęboko w głowie - że teraz trzeba samemu zmierzać się z tymi potworami. I takim irracjonalnym lękiem.

Drugi rodzic natomiast z utęsknieniem czekał w drugim pokoju aż zasnę. Wiele razy grozili mi rozwodem i że to będzie moja wina. Wiele razy słyszałam groźby, że pójdą do szkoły i wszystkim opowiedzą, że śpię z rodzicami. W końcu kupili mi lepszy komputer i uznali, że to jakiś lek na całe zło, zostawili mnie samą w pokoju, wróciłam ze szkoły, a tu w pokoju tylko jedno, nowe, mniejsze łóżko.

Mam żal, że nigdy nie rozumieli, że to jest głębszy problem. Z drugiej strony co się dziwić - nawet u psychologa dziecięcego mówiłam, że się boję, ale nie wiem czego.

Bo przecież tego nie da się określić jednym słowem, zdaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiele razy grozili mi rozwodem i że to będzie moja wina. Wiele razy słyszałam groźby, że pójdą do szkoły i wszystkim opowiedzą, że śpię z rodzicami. W końcu kupili mi lepszy komputer i uznali, że to jakiś lek na całe zło, zostawili mnie samą w pokoju, wróciłam ze szkoły, a tu w pokoju tylko jedno, nowe, mniejsze łóżko.

 

Wybacz, że napiszę to o twoich rodzicach, ale naprawdę niektórzy ludzie mają empatię na poziomie rowu mariańskiego. Jak w ogóle można tak podle szantażować dziecko i robić mu jeszcze większą sieczkę emocjonalną w głowie? : o

 

[Oh, sory, można. Mnie też szantażowali]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Beznadzieja. Jak byłam mała to też często budziłam się w nocy, po tym jak mama wyszła(usypiała mnie). I pamiętam, że tak bardzo bałam sie wyjść z pokoju (zaraz byłby wrzask i prucie mordy, że dlaczego to nie śpię), że potrafiłam pół nocy przesiedzieć w tym ciemnym pokoju sama na podłodze.

 

Btw - jak czasem próbuję to wypomieć, to zaraz się zaczyna "no już nie przesadzaj, duża byłaś, inne dzieci jakoś spały same i nie marudziły" <3

 

Brak poczucia winy tak mocno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×