Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Witaj krysiunia na forum. Założę się, że każdy przechodził coś podobnego. Dodam, że to o czym piszesz jest szczególnie charakterystyczne dla osób, które długo borykają się z chorobą - im dłużej to trwa tym większe natężenie. Próbowało się różnych metod, różnych sposobów ble ble sama wiesz i ma się tego dość - jest się wściekłym i to może stać się plusem jeśli ukierunkujesz tą złość przeciwko chorobie a nie sobie :!: Powiem Ci, że trzy lata temu byłam w podobnym stanie - ten stan trwał blisko rok sprawiając, że stało mi się totalnie obojętne, co się stanie ze mną, miałam w 4literach co inni czują lub będą czuć gdy odejdę [bo nawet próbowałam się zabić]. Wówczas stał się cud i całą złość przez przypadek skierowałam na chorobę - poszłam do szpitala itd... i dopiero wtedy stał się cud - udało mi się :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez nie mogłam patrzec na siebie w lustrze. wychudzona, blada, podkrązone z niewyspania oczy, ponure ubrania, przestraszony wzrok jak u psa w schronisku dla zwierzat... to nie byłam ja, czułam sie jak zombie.

obroniłam sie i nawet nie chciałam zrobic sobie zdjęcia do sdplomu. nie chciałam miec TAKIEGO zdjecia, nie chciałam w ogóle żadnych zdjęc z tego okresu.

 

na szczescie to przeszłość,znów jestem soba, śmieję się, ubieram kolorowe ciuchy i chce mi sie zyc. nie boje sie patrzec w oczy ani ludziom, ani sobie.

trzymam kciuki za Ciebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

samotnna, tutaj mozesz sobie jęczeć ile chcesz ;) powinnas chyba troche popracować nad samooceną, nie zakładaj z góry ze ktoś cię nie zaakceptuje... a twój chłopak jak gada takie rzeczy, to chyba nie jest godny tego zeby być twoim chłopakiem :P ja na twoim miejscu przemówiłabym mu do rozskądku ;) trzymaj się, dasz sobie rade na pewno, przynajmniej spróbuj, jak już będzie strasznie źle to zawsze mozęsz zrezygnowac :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

samotnna, ja też zaczynam za niecałe dwa tygodnie studia, i dokładnie tak samo się czuję,też boję się że mnie nie zaakceptują, że nikt mnie nie polubi i będę tam samotna i zdana tylko na siebie, nie wspominając o wykładowcach.Ale nie rezygnuję z góry, bo studia to nasza przyszłość, o którą musimy zawalczyć.

Trzymam za Ciebie kciuki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Asiak!

Tak zeczywiscie znalazlas sie w bardzo trudnej sytuacji i co by sie teraz nie zrobilo to jest zle :( to z pewnoscia bardzo trudne zostawic kogos kochanego i to w dodatku w chorobie.Ja rozumiem twoj lek i strach przed zagrozeniem,bo sama cierpie na nerwice lekowa.My ten strach przed zagrozeniem odczuwamy chyba jeszcze z wieksza sila.....To nie wina meza ze sie tak zachowuje bo robi to nieswiadomie,zreszta ty to doskonale wiesz.......jednak mysle tak samo jak ty ,ze moze byc zagrozeniem.Trudno jest Ci co kolwiek doradzic,a cos z tym zrobic musisz,bo sama sie zadreczysz.Mysle ze nie odsuwaj sie tak calkiem od meza,spedzaj z nim czas,daj mu odczuc ze jest dla ciebie wazny.Przedewszystkim,lecz sie i daj sobie czas.Moze jak nabiezesz sil i pewnosci siebie,zobaczysz cala sytuacje w innym swietle......teraz potrzebujesz spokoju zeby sie zajac swoim zdrowiem.Wiec nie miej wyzutow sumienia ze tak postapilas,moze ta sytuacja bedzie tylko na jakis czas.Czlowiek kiedy jest w dolku widzi wszystko zupelnie inaczej.Pozdrawiam goraco i zycze duzo sily ;)

 

---- EDIT ----

 

Asiu co tam u Ciebie,jak sobie radzisz? odezwij sie,nie zamykaj sie na swiat.Z kazdej sytuacji mozna znalezc wyjcie.Ja w to wierze ;)

 

---- EDIT ----

 

Asiu co tam u Ciebie,jak sobie radzisz? odezwij sie,nie zamykaj sie na swiat.Z kazdej sytuacji mozna znalezc wyjcie.Ja w to wierze ;)

 

---- EDIT ----

 

Asiu jak leci? Wczoraj tu pisalam do ciebie i poszlo w ten pierwszy post.Cos chyba zle zrobilam. Odezwij sie prosze,napisz jak sobie radzisz.Pozdrawiam serdecznie :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam wszystkim, jesteście Kochani. Pokazujecie mi, że nie jestem sama. Dziękuję.

Neko, dostałam się na terapię pedagogiczną z oligofrenopedagogiką. A Wy co studiujecie? Jestem strasznie ciekawa

Zagubiona: Ja również trzymam za Ciebie kciuki, wszystkim Nam się uda. Widzę, że Ty też lubisz Comę :D "Piosenka pisana nocą" jest super :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam...! dziekuje za odpowiedzi,,,,serdecznie!!! mi własnie nie chodzi o to ze zle wygladam ....tylko o to ze patrzac na siebie czuje sie obca dla samej siebie ,....to jest cholernie dziwne i trudno to wytłumaczyc...ale duzo ludzi mowi ze to podobno tez po lekacha tak sie dzieje,ale rowniez sadze ze bethi ma racje ze moga to miec osoby ktore juz długo na to choruja....ale dodam ze zaczeło :P:lol: sie to dziac jak zaczałam brac lek anafranil....wiem ze po nim ludzie własnie tak sie czuja...teraz juz długo nie biore ale to zostało ...niewiem starm to odganiac ale te natretne mysli same nachodza...ale coz trzeba walczyc i nie dac sie tej pieprzonej NERWICY.....zycze tego wszystkim ...trzymajcie sie mocno!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam, dzis zauwazylem ze mam kolejny wielki problem. chodzi o to, ze codziennie czytam i mysle o schizofrenii. wydaje mi sie ze juz ja mam. nie czuje sie soba. jak mowie do kogos wydaje mi sie, ze to nie ja! czytam o schizofrenii po pare godzin dziennie. czuje sie wrakiem czlowieka. mecze tym wszystkich do okola. mam juz dosc meczenie siebie i innych. przez to nie moge normalnie zyc, lęki nie daja mi spokoju. co o tym myslicie. pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

who em i wiem że nie da się z tym normalnie żyć, czasem nawet czytanie tego forum i pisanie na tym sprawia mi wielką trudność, w ogóle nie czuje swojej osoby, jestem jakby bez mijego ja, tak sam nie wiem jak to opisać, ale jest to koszmarne uczucie, i nie tylko godzinę dwie jak mam silny atak ale i czuję się tak nawet parę dni pod rząd...

czasem nie mam siły już z tym walczyć, położe się na lóżku i nie wiem po prostu kim jestem, biore lek i zasypiam a rano wstaje do ptacy, gdzie chociaż tam czasem mam chwile wytchnienia ale ostatnio coraz rzadziej...

Wiem jedno nie czytaj o tych chorobach psychicznych ja na początku czytałe, to gdyby nie to że mam rodzinę i wiele jestem jej winien to nie wiem czy bym ze sobę nie skończył. Tak więc nie czytaj tego!!!!

Nie jesateśmy tutaj sami choć czasem myślę że jednak nie każdy am takie objawy jak ja, ale myślę że to mi się tylko tak wydaje Trzymajsię

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim lękiem jest hmm.. Lęk przed nienormalnością ( derealizacją ), lęk ogólny przed wszystkim i przed utratą kontroli a najgorszy przed tym że ubzdurało mi się że nigdy nie wyzdrowieje.. Potrafie całymi dniami się bać co mnie męczy. No ale wszyscy mówią, że to przejdzie :) .

 

A tak przy okazji misiek kurde, mi się wydaje czy ty na tym forum jesteś cały czas.. ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu popieram miśka w 100 procentach. Gdybyś miał schizofrenie, to raczej nie byłbyś świadom swojej choroby. Przestań czytać na temat jakich kolwiek chorób. Ja czytałem i tylko pogarszałem swój stan. Powiedziałem nie ! i zamykałem wujka google przed pisaniem i czytaniem wszystkiego. Wyszło mi to na o wiele lepsze, bo zapomniałem te wszystkie choróbstwa i wiem że na pewno nie mam żadnej schizofrenii. Postaraj się nie czytać już więcej o schizofrenii, odwracaj myśli od tego. Olej i zapomnij. Z czasem będziesz się z tego śmiał jak już sobie przypomnisz to całe zajście :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć.

Znajduję się właśnie w tym momencie, gdy zadaję sobie pytanie - czy nerwica może aż tak bardzo boleć?

Od jakiegoś tygodnia pobolewają mnie uszy. Najpierw to właściwie były pojedyncze miejsca z lewej strony głowy, bardziej zewnętrznie. Później przesżło na te uszy. Ból nieregularny, sprawiający wrażenie opuchlizny tych uszu. Ale zero wycieku, zero przytępienia słuchu... Najgorzej jest od trzech dni. Codziennie w godzinach popołudniowych zaczyna mnie brać nieprzyjemny, węwnętrzny ból w głowie, na wysokości ucha. Praktycznie raz dziennie nasila on się do tego stopnia, że przez kilka-kilkanaście sekund mam wrażenie, że rozerwie mi głowę od środka. Po tym krótkim czasie przez 1/2h dochodzę do siebie, później jest ok. W międzyczasie sporadycznie te uszy pobolewają, ale lekko, nie tak wewnętrznie, jak ten "główny ból".

Byłem w czwartek u lekarza rodzinnego. Wówczas jeszcze ten wewnętrzny ból nie dawał mi popalić tak, jak teraz. Stwierdziła, że uszy albo bolą, albo nie, że w przypadku schorzenia nie bolałyby ot tak sporadycznie. Bałem się tez, że te miejscowe bóle głowy mają związek z uderzeniem w głowę, jakie zanotowałem 3 tygodnie temu. Pani doktor stwierdziła, że bóle, które mam, nie pasują do objawów pourazowych.

Zanim zaboli, akceptuję, że to nerwy. Gdy złapie ten silny wewnętrzny ból, najzwyklej w świecie boję się, że to mnie może nawet zabić.

Czy to uszy, czy to głowa, czy to są nerwy? :(((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Misiek, nerwicę mam i to kawał czasu. Tylko czy tym razem to również to..?

Zaczęło się 2,5 roku temu. Od zawrotów głowy. Moja mama miała wylew po tętniaku, więc pojawił się strach, że właśnie odziedziczyłem... Skończyło się na MR głowy. Wynik - kontrastowe wzmocnieniowe obszary hyperintensywne w szczycie piramidy czołowej czy jakoś tak. W każdym bądź razie neurolog uspokoił, że wszystko jest OK, że to naturalne, że żadnych zmian organicznych, jak widać po opisie, nie ma, itp. Ale ten komentarz w głowie pozostał na zawsze.

Pół roku później największy atak. Szumy uszne, wieczorno-nocne palenie w głowie, odrealnienie lekkie.

Borelioza, rak, stwardnienie rozsiane... Ech, chorobami tasowałem jak rasowy karciarz:/ Ale przeszło, wciąż nie dopuszczałem do siebie myśli, że sam mogę takie objawy generować... W końcu późną wiosną trafiłem do psychiatry i psychologa. Psycholog 2 wizyty i macierzyński, na tym się skończyło Psychiatra przepisała Coaxil. Przerwałem go, bo czułem się już bardzo dobrze... Pozory...

Kolejny wrzesień, tym razem 2007, okazał się paskudny. Mrowienie i drętwienie kończyn. Nie czułem nosa i czoła. Trzymało się kawał czasu, wizyta u psychiatry skończyła się Asentrą. Drętwienie i mrowienie minęło po jakimś czasie, w styczniu sam (znowu, głupi...) odstawiłem lek. Kilka dni zawrotów głowy i było OK. Ba, było super. Wróciłem do siebie po dwóch latach.

No, ale przyszedł wrzesień 2008:( Właściwie zaczęło się w sierpniu od uderzenia głową w metalowy blat, lekka krew się polała, małe rozcięcie skóry. Straciłem apetyt, zaczęła pobolewać głowa. Uderzenie widziała moja dziewczyna, stwierdziła, że to walnięcie jakich tysiące. No, ale dla hipochondryka.... Przeszło, na tydzień. Resztę możecie przeczytać w pierwszym poście.

Aha, jeszcze jedno - mam stan zapalny zęba. Ale to ząb na dole, poza tym właśnie skończyłem brać 6-dniowy antybiotyk na ogólny stan zapalny.

 

Ten ból w głowie jest przerażający. Na szczęście atakuje raz/dwa razy dziennie. Czy to naprawdę może być od nerwicy, tak silny ból w samym środku głowy?

 

Wiecie sami, jak to jest. Gdy nie boli, wszystko jest OK. Gdy łapie mnie ten ból, uruchamia się myślenie o tętniaku od uderzenia w głowę, o poważnym wirusowym zapaleniu itp.... Boję się przede wszystkim śmierci, boję się, że nie przytulę już dziewczyny, gdy łapie mnie wszystko, co najgorsze, boję się właśnie wiecznej rozłąki....

Tyle, że już 3 kwartały było OK, czułem się już świetnie. Chwyciło tak nagle i to po tym uderzeniu w głowę, infekcji stopy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest koszmarne... Czemu cholera tak jest?!

Wszyscy mamy podobne myśli. Stajemy w pewnym momencie w takim punkcie, że wydaje nam się niemożliwe, że to po prostu nerwica. Przychodzą do głowy myśli, że to może lekarze się mylą, przecież tyle jest reportaży o błędnych diagnozach. Dopiero tutaj, gdy czytam, że nie jestem sam, że wszyscy wciąż żyjemy, nie pekają nam tętniaki, nie rosną na szczęście nowotwory, a cierpimy... Ba, cierpią też nabliźsi.

A mimo to pocieszyłeś mnie. Bo ogarnia mnie strach, że tym razem to nie nerwica. A nadal mimo, że to choroba podstępna i bolesna, czuję, że jestem w stanie z nią wygrać. Tylko tak, jak piłkarze prowadząc 1:0 nie mogą spocząć na laurach, tak my musimy kontrolować stan gry...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powyższe badanie mogą dac wskazówkę, czy w organizmie nie ma stanow zapalnych, zakazen

wirusowych, paciorkowcami, alergii, pasozytow itd.

 

Te wyniki zrob minimum 7 dni po antybiotyku lub naprawie tego zęba (zależy co później).

Od zęba to na 95% nie jest, bo gdyby to byla gorna 7 lub 8...

To MRI to bylo przed tym wypadkiem? Akurat z glowa to jest tak, ze poczatkowo nic sie dzieje

po urazie, dopiero zle rzeczy zaczynaja wychodzic pozniej, takze moze daloby sie neurologa

namowic na CT. Szczegolnie te mrowienia i dretwienia sa niepokojace...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zazdroszcze Ci tej "schizofrenii". ja znowu cale dnie mysle , ze mam raka i te mysli nie daja mi spokoju. Czytam, macam sie , masakra. Chcialabym myslec ze mam schizofrenie, a nie ze umre na raka i ze mam guza i ze umre. Caly dzien zaprztaaja mi glowe te mysli. i boje sie, ze jestem chora.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×