Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ludzie,nie dajcie się wykorzystać,żyjcie w prawdzie


Gość anna_222

Rekomendowane odpowiedzi

deader, naprawdę mądre jest to co piszesz. Uważam że jesteśmy "z grubsza" tacy sami. Co prawda ludzie nabywają subtelne różnice, które mogą właśnie wywoływać wszelkie konflikty ale tak naprawdę podstawowe instynkty sposobu myślenia mamy podobne, jednak te nie wielkie różnice między ludźmi mogą prowadzić do sposobu myślenia bardzo odmiennego na poziomie powiedzmy światopoglądu. Środowisko, wypadkowe naszego życia i ich konsekwencje, wychowanie, szufladkowanie itd. sprawia że możemy być tak odmienni. A te właśnie pierwotne odruchy tkwią w każdym z nas, przykładowo jeżeli ktoś uważa że inni ludzie nie rozumieją pewnych spraw i są idiotami to tak naprawdę nie koniecznie muszą nimi być, to może być nasza ich ocena. Chyba dobrym przykładem jest to jak ludzie są podobni w kwestii przystosowania się do społeczeństwa, to jest ten pierwotny odruch który był w dawnych czasach warunkiem przetrwania gatunku, czy jak kto woli zwiększenia szans na to, zresztą teraz też tak jest. Co prawda rodzą się sytuacje gdzie te instynkty zachowawcze mogą doprowadzić do klęski rodzaju ludzkiego ale dla natury jest to bez znaczenia.

 

Po za właśnie wrodzoną inteligencją są takie sytuacje powstałe na wskutek powiedzmy przypadku i ich brak zrozumienia jest też (zakładając że my właśnie jesteśmy w naszym mniemaniu lepsi, mądrzejsi) naszą cechą. Powiedzmy że dwóch różnych ludzi o podobnym intelekcie miały różne doświadczenia życiowe, jeden może myśleć że coś jest złe a inny że dobre. To może być np. kwestia wiedzy, kwestia przeżyć. Ale ogólnie rzecz biorąc jesteśmy tacy sami, zakładając że ja uważam w tej chwili że jakiś tam koleś zabijając innego zasługuje na śmierć, zakładając że powiedzmy przypadkowo wyebałem się w dziwne towarzystwo może mieć konsekwencje które kończą się na oblaniu szkoły i braku zrozumienia poprzez brak wiedzy. To że czyiś rodzice są poyebani nie musi świadczyć że tak jest. Może ale nie musi a to może być tylko nasza ocena. Nie przeżyli nie wiedzą i tak właśnie jest po części. A to że ludzie to nadal prymitywy jest oczywiste, nie wyzbędziemy się tak szybko naszej zjebaności, nawet poprzez szybki rozwój w okresie ostatnich stu lat (no chyba że nauka wkroczy do akcji i zmienimy to).

 

Gdybym ja skończył szkołę pisałbym to teraz tak bardzo ładnym i zrozumiałym dla wszystkich językiem jak ty ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, :D

Zawsze wychodzę z założenia, że po to Matka Natura dała nam mózg by z niego korzystać.

A to czy ktoś "spożytkuje swój mózg" w dobrym czy złym celu to już jego sprawa.

 

Uważam że jesteśmy "z grubsza" tacy sami

 

No tak .. początek zawsze wygląda tak samo - każdy się rodzi, dorasta, i póżniej nabiera tych czy innych cech - albo bardziej - ujawniają się te czy inne cechy które różnią nas od innych.

 

Jestem zwolennikiem indywidualnego podejścia do każdego - może dlatego, że zwykle patrze bardziej "psychologicznie" na ludzi.

Jestem typem który zawsze zadaje sobie pytanie - "co autor miał na myśli" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to że ludzie to nadal prymitywy jest oczywiste, nie wyzbędziemy się tak szybko naszej zjebaności, nawet poprzez szybki rozwój w okresie ostatnich stu lat (no chyba że nauka wkroczy do akcji i zmienimy to).

Z tą kwestią mam tego typu dylemat, że prymitywne odruchy w pewnych sytuacjach są pożądane. Nie możemy pozwolić sobie na to, żeby w jakiejś wyseparowanej grupie całkowicie "wytępić" przykładowo odruch obrony, czyli w pewnych sytuacjach - walki, ponieważ gdyby sąsiadom zachciało się pofolgować instynktom które my wypleniliśmy, to nas najadą, podbiją i wybiją. Z drugiej strony - świat bez wojen i nieporozumień jest marzeniem każdego człowieka (oprócz producentów amunicji) i chętnie bym w takim żył. Problemem jest podział jaki istnieje wśród ludzkości, niemożliwość na chwilę obecną osiągnięcia ogólnoświatowej zgody odnośnie kierunku jaki obierzemy jako mieszkańcy Ziemi. Z jednej więc strony uważam że prawdopodobieństwo utworzenia takich warunków pewnymi radykalnymi krokami nie jest zerowe, z drugiej - ewolucja przez wieki nie wypleniła tych odruchów, więc muszą być do czegoś przydatne i może się okazać że świadome się ich pozbycie przyniesie niepożądane rezultaty. Znowuż - może kontrolowana ewolucja jest jej właśnie kolejnym, naturalnym etapem i nie należy "nie próbować bo a nuż"..?

 

Dochodzę do wniosku że prymitywne instynkty powinniśmy zostawić w spokoju, za to skupić się na sumieniu. To jest w końcu wewnętrzna, obecna u prawie każdego człowieka miara dobra i zła. To z kolei w naszym świecie znajduje się w znacznej części pod kontrolą religii i jest to coś co możemy zmienić, ale to już totalny offtop :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie znoszę być wszystkimi ... i myślę, że nie tylko ja.

Ja czasami chciałbym być w pewnym sensie "wszystkimi" niż skrajnie inny.

 

myślę że jesteśmy w porównaniu do pokolenia naszych rodziców czy dziadków bardziej rozpieszczeni, żeby nie powiedzieć cipowaci

Każde pokolenie jest ogólnie coraz słabsze psychicznie.

 

Myślę że wielu ludzi z depresją czy innymi zaburzeniami znaleźliby w sobie zakopane pokłady energii, pewności siebie i innych cech, kiedy okazałoby się że trzeba zrobić coś konkretnego - np. spierdzielać przed czołgami Putina, bo masz do wyboru spieprzać albo umrzeć

Nie trzeba mieć pewności siebie, by spieprzać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze wychodzę z założenia, że po to Matka Natura dała nam mózg by z niego korzystać.

A to czy ktoś "spożytkuje swój mózg" w dobrym czy złym celu to już jego sprawa.

Niby tak - a z drugiej strony przychodzą mi od razu do głowy wszyscy Neroni i Mengele historii i znów mam dylemat :D

 

Jestem zwolennikiem indywidualnego podejścia do każdego - może dlatego, że zwykle patrze bardziej "psychologicznie" na ludzi.

Jestem typem który zawsze zadaje sobie pytanie - "co autor miał na myśli" ;)

Oczywiście, bardzo dobre podejście. Ale! - żeby w pełni pojąć dzieło przysłowiowego autora, przydaje się też szerszy kontekst - np. wiedza o tym jak wyglądało otoczenie autora w momencie tworzenia. Jak wyglądało społeczeństwo w którym autor żył. A to już jest właśnie kwestia pewnego ogółu, sprawa tłumu a nie indywidualnego osobnika. "Cierpienia młodego Wertera" są zrozumiałe dla większości z nas, każdy może się do tego utworu odnieść, bo każdy (ok, zawsze są jakieś wyjątki, ale nie mogę ciągle tego zaznaczać, proszę więc wybaczyć mi - nomen omen - uogólnienie :P) przeżywał kiedyś podobne stany emocjonalne. Nie trzeba być Niemcem żeby zrozumieć przesłanie utworu. Ale - myślę że wiedza o niemieckim społeczeństwie tamtego okresu, o nurtach literatury tamtych czasów, duże ogóły - mogą sprawić że książkę zrozumie się jeszcze "lepiej". W zupełnie innej sytuacji są zaś hipotetyczni przybysze Alfa Centauri, którzy odnaleźliby egzemplarz książki - oni musieliby zacząć od poznania jeszcze większych ogólników dotyczących naszego gatunku, w stylu - muszą najpierw dowiedzieć się że ludzie mają głowy i umieszczone w nich narządy "centralnego sterowania", żeby zrozumieć sens strzelenia sobie w głowę. Popieram indywidualne podejście, ale będę też bronił tezy że na pewnym poziomie jesteśmy pod pewnymi względami tacy sami. Można to udowadniać do skrajnego absurdu, podając na przykład w jakim stopniu pokrywa się DNA ludzi, ale nie ma chyba potrzeby aż tak się zagłębiać - wystarczy przywoła listę specjalisty a nawet powołać się na jeszcze prostsze analogie - jak to że wszyscy mamy dwie ręce. Nie zaprzeczysz, no, jesteś taka jak inni jeśli masz dwie ręce. Jeśli rodzisz się bez ręki to faktycznie - jesteś inna :P Kolejnym dopiero poziomem jest podejście indywidualne, które wykaże że i owszem, masz dwie ręce, ale inny układ włosków na skórze niż ktoś obok. Może się wydawać dziecinne takie porównywanie, ale moim zdaniem analogię tą można przenieść na sprawy związane z mózgiem i wszystkimi emocjonalno-intelektualno-duchowymi sprawami z nim związanymi. Możesz mieć indywidualnie na przykład poglądy lewicowe czy prawicowe, możesz lubić lub nie lubić gejów, ale kiedy z nagła za oknem pierdzielnie piorun to wzdrygniesz się tak jak wszyscy inni; jak przyjdą podpalić twój dom to będziesz walczyć albo uciekać.

 

Innymi słowy i jesteśmy inni, i jesteśmy tacy sami jednocześnie :D

 

Myślę że wielu ludzi z depresją czy innymi zaburzeniami znaleźliby w sobie zakopane pokłady energii, pewności siebie i innych cech, kiedy okazałoby się że trzeba zrobić coś konkretnego - np. spierdzielać przed czołgami Putina, bo masz do wyboru spieprzać albo umrzeć

Nie trzeba mieć pewności siebie, by spieprzać.

Pewność siebie to tylko jedna z wymienionych ;) Jest też "znaleźliby pokłady energii" żeby spieprzać. Może się mylę i ludzie z ciężką depresją faktycznie olali by sprawę, nie wstali z łóżka nawet jakby czołg przejechał im przez ścianę. Może i zapędziłem się w kozi róg, ponieważ to nie jest dobry przykład - chorzy są w końcu obiektywnie "wybrakowani", więc ciężko ich przytaczać jako przykład normy. Cóż, kolejny dylemat które rozumowanie jest bardziej sensowne :P

 

Edit: OK, w ogóle to dałem ciała bo przecież

 

No tak .. początek zawsze wygląda tak samo - każdy się rodzi, dorasta, i póżniej nabiera tych czy innych cech - albo bardziej - ujawniają się te czy inne cechy które różnią nas od innych.

jakoś całkiem umknął mi ten wers, który czyni cały powyższy wywód bezcelowym, bo mówi to samo tylko w jednym zdaniu :P No, ale niech zostanie dla przyszłych pokoleń :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A niech se będzie off top, najwyżej nas opiepszą ;) Przydał by się jakiś filozoficzno-naukowy temat.

 

Odnośnie sposobu myślenia, postrzegania, rozumienia, bycia innym z szerszego punktu widzenia jednak jesteśmy tacy sami (chociaż różni na tym płytszym poziomie).Kiedyś kiedy nie miałem większych problemów patrzyłem na ludzi chorych psychicznie nie zbyt przychylnie, oczywiście był to brak zrozumienia. Tak jak koleżanka pisała że jest inna bardziej rozumna w pewnych kwestiach tak naprawdę nie czyni jej aż tak bardzo indywidualnej bo w określonych warunkach nie chciała by nawet tutaj pisać uważając że jest lepsza, teraz uważa też że w jakiś tam sposób jest inna ale czy na pewno? Tzn. To znaczy jest inna bo trudno było by sklonować ludzką psychikę jednak w okolicznościach gdzie np. są bliźnięta jednojajowi osoby te mogą bardzo się różnić być indywiduami ale jednocześnie są takie same ze względu na nasz ludzki mózg i jego przewidywalną odmiennością na poziomie psychicznym.

deader,

Nie możemy pozwolić sobie na to, żeby w jakiejś wyseparowanej grupie całkowicie "wytępić" przykładowo odruch obrony

ale wiesz siła to nie wszystko, chociaż dla nas ludzi w ostateczności i tak pozostaje napierd..anie. Można by było jednak wyeliminować tego typu odruchy jak dyskryminacja, brak zrozumienia. Już teraz to robimy ale z marnym skutkiem, myślę że kiedyś to znacząco przyspieszy.

może kontrolowana ewolucja jest jej właśnie kolejnym, naturalnym etapem i nie należy "nie próbować bo a nuż"..?

Oczywiście że tak, wyobraźmy sobie spojrzenie innej zaawansowanej cywilizacji na ludzi, czy nie jest podobnie jak my patrzymy na ewolucję obserwując bardziej prymitywne istoty?

Z drugiej strony - świat bez wojen i nieporozumień jest marzeniem każdego człowieka (oprócz producentów amunicji)

Dobre :D

A takie przypadki (te bardziej powierzchowne) gdzie np. ktoś zostaje wyrzucony z pracy i uważa to za klęskę ale może okazać się że czyta teraz setki książek plus jego nie odkryty geniusz sprawia że cała ludzkość idzie do przodu o 50 lat po odkryciu nowych praw fizyki. Więc zawsze coś tam się rusza do przodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trudno było by sklonować ludzką psychikę jednak w okolicznościach gdzie np. są bliźnięta jednojajowi osoby te mogą bardzo się różnić być indywiduami ale jednocześnie są takie same ze względu na nasz ludzki mózg i jego przewidywalną odmiennością na poziomie psychicznym.

Tak, to jest ciekawy przykład z tymi bliźniakami, choć nie wiem czy sam ugryzłbym to od takiej strony. Odmienność na poziomie psychicznym jawi mi się jednak raczej jako nieprzewidywalna, mam na myśli hmm, "wyższą psychikę" raczej niż podstawowe odruchy, takie, które czynią nas - jak wywodziłem - takimi samymi. W bardziej ogólnikowym podejściu bliźniaki są wyjątkowym potwierdzeniem tego że jesteśmy u podstaw tacy sami - mają więcej wspólnego kodu genetycznego ze sobą niż z choćby sąsiadem (no chyba że... :P), a przecież i z sąsiadem i z mieszkańcem innego kraju więcej mają wspólnego kodu genetycznego niż z przedstawicielami innego gatunku, nawet dość bliskiego jak szympansy. Nadal jednak z jednego może wyrosnąć bandyta a z drugiego... no, chciałem napisać "prawnik" ale nie jestem przekonany czy to zawsze do końca przeciwieństwo :D Ale wiadomo co mam na myśli chyba ;) Jednocześnie wierzę że tą nieprzewidywalność da się zmniejszyć poprzez badania, dlatego sfery naukowe zajmujące się badaniem mózgu uważam za jedne z najbardziej potrzebnych. Na dziś wydaje się nieprawdopodobnym żeby po urodzeniu zajrzeć w mózg dziecka i orzec że wyrośnie na bandytę czy niebandytę. Ale tak jak zdekodowaliśmy DNA i dzięki temu każdy kto ma chęć (i kasę :/) może sobie wykonać analizę swojego kodu genetycznego i dowiedzieć się czy posiada w "planach budowy" elementy odpowiedzialne za przeróżne schorzenia. Nadal nie jest to co prawda wynik ostateczny typu "umrzesz na raka płuc", ale przybliża go, podając informację czy dany osobnik ma większe genetyczne prawdopodobieństwo na zachorowanie na raka. Można dzięki temu zacząć planować życie, aby jak najlepiej wykorzystać siebie jako "konstrukcję", wiedzieć gdzie jej nie nadwyrężać, a gdzie można sobie na to pozwolić. Ufam że podobnie będzie z mózgiem i kiedyś dzięki badaniom będzie można podobnie stwierdzić że ktoś będzie miał warunki do przejawiania skłonności do stosowania przemocy, czy też nie.

 

siła to nie wszystko, chociaż dla nas ludzi w ostateczności i tak pozostaje napierd..anie. Można by było jednak wyeliminować tego typu odruchy jak dyskryminacja, brak zrozumienia. Już teraz to robimy ale z marnym skutkiem, myślę że kiedyś to znacząco przyspieszy.

Zgadzam się w pełni z drugą częścią, natomiast czy takie rzeczy jak dyskryminacja czy brak zrozumienia to podstawowe ludzkie odruchy..? Skłaniam się ku odpowiedzi, że nie. Dla mnie to już "kolejne pokolenie", ba, nie wiem czy można je nazwać odruchami. Postrzegam je jako wyrosłe na odruchach mechanizmy, które pojawiły się później na linii czasowej. Żeby wyrobić sobie brak zrozumienia, trzeba najpierw wyrobić samo zrozumienie. Nie nazywałbym tego odruchami, to są mechanizmy które wykształcone zostały w reakcji na zmieniającą się rzeczywistość. Niemniej myślę że jak najbardziej możemy wyplenić sprawy typu dyskryminacja, pytanie ponownie - czy zostawiamy to naturze, czy bierzemy się za radykalne kroki żeby zobaczyć efekty już, zaraz, teraz ;)

 

 

Do reszty pozwolę sobie się nie odnosić bo po prostu się w większości zgadzam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Off top

 

deader, dobrze, dobrze piszesz. Teraz zauważyłem lekki chaos w pewnych kwestiach które poruszyłem, dlatego czasem to tak może pokrętnie wyglądać.

Jak czytam większość twoich wypowiedzi widzę samego siebie, mój sposób myślenia, tylko że ty to samo ładniej i składniej opisujesz. Masz dobrą pamięć która mi gdzieś po drodze się schrzaniła, teraz jestem tylko cieniem tego kiedy byłem kiedyś. Zazdroszczę ci tego tej pamięci, ja to już nie ja ten co byłem kiedyś. Pomimo że nadal uważam siebie za nie głupiego faceta to jednak ubolewam nad tym zmarnowanym potencjałem.

 

Trzeba będzie przenieść ten mój post do jęczarni ;):lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz zauważyłem lekki chaos w pewnych kwestiach które poruszyłem, dlatego czasem to tak może pokrętnie wyglądać.

Ja nie postrzegam twoich wypowiedzi jako bardziej chaotyczne niż moje :) Te rozważania są naprawdę niełatwe i niejedną książkę o nich napisano, a my próbujemy to skondensować w relatywnie krótkim wpisie na forum. Nieuniknione są pewne skróty myślowe i nie do końca dobrze dobrane słownictwo czy chaos myśli, jestem pewien że fizyk, biolog czy filozof który by mnie czytał rwał by sobie włosy z głowy :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jak koleżanka pisała że jest inna bardziej rozumna w pewnych kwestiach tak naprawdę nie czyni jej aż tak bardzo indywidualnej bo w określonych warunkach nie chciała by nawet tutaj pisać uważając że jest lepsza, teraz uważa też że w jakiś tam sposób jest inna ale czy na pewno?

 

Heh ... w zasadzie zawsze byłam "inna" :P To nie zaburzenie spowodowało, że patrzę na ludzi z problemami psychicznymi, że tak powiem przyjaznym okiem.

I to jest zazwyczaj problem kiedy tłumaczę ludziom. Nie wiem może to co miało miejsce w dzieciństwie, zło, problemy w komunikacji z rodzicami, to że urodziłam się bardzo wrażliwym i emocjonalnym dzieckiem uczyniło mnie osobą która inaczej patrzy na świat.

Zwykle tego nie pokazuje bo jak "wypuszczam" tę część siebie to ludzie zaczynają się pukać w czoło ;)

 

Jak np. kiedyś powiedziałam komuś, że "pachnie wiosną" i zaczęłam tłumaczyć czemu to zobaczyłam w jego oczach słowo - wariatka ;)

Dużo jest takich rzeczy ... które mogły by to słowo innym przywieźc na myśl ;)

 

Myślę, że stwierdzenie - Jesteśmy tacy sami a jednak tak różni pasuje tu najbardziej :D

Bo tak naprawdę chyba wszyscy troje mamy rację.

Ja jestem bardzo wyczulona na to "patrzenie ogólne" - na to co widać gołym okiem, na to co się od razu nasuwa.

Zwykle nigdy się tym nie kieruję - "zbieram" szersze dane - tak jak deader, napisałeś - dlaczego ten ktoś tak postępuje, co może być przyczyną, co go motywuje by tak robić ... Wiem jestem dziwna :P

Czesto coś co z pozoru nam sie wydaje oczywiste wcale takim nie jest i bardzo łatwo jest kogoś zranić taką powierzchowną opinią np.

 

 

Btw. nooo walneliśy offtop :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak np. kiedyś powiedziałam komuś, że "pachnie wiosną" i zaczęłam tłumaczyć czemu to zobaczyłam w jego oczach słowo - wariatka

DwaGuziki, a mnie by się to podobało ;)

Myślę, że stwierdzenie - Jesteśmy tacy sami a jednak tak różni pasuje tu najbardziej Bo tak naprawdę chyba wszyscy troje mamy rację.

zgadzam się jak również z tym że mamy rację ;)

- "zbieram" szersze dane - tak jak deader, napisałeś - dlaczego ten ktoś tak postępuje, co może być przyczyną, co go motywuje by tak robić ... Wiem jestem dziwna

ja też staram się podchodzić do ludzi nie powierzchownie też tworzę sobie obraz jakiejś osoby, próbuję zrozumieć co ma, może mieć na myśli, czasem mi się to udaje.

 

deader, właśnie, te skróty myślowe tworzą najwięcej nie porozumień. Brak możliwości na bieżąco wymiany myśli. A dodatkowo kiedyś jakieś badania robiono że słowo pisane dodatkowo tworzy problemy. Chociaż z drugiej strony można się lepiej zastanowić nad tym co się pisze, jednak jak już się napisze to zostaje to na zawsze :smile:

 

Widzę że masz jeszcze talent dyplomatyczny ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, ja na przykład nie lubię nazywania metalu rock'n'rollem i co mi pan zrobisz.

 

Kiedyś się bardzo lubiłam bawić nazwami gatunków, chociaż zawsze brałam poprawkę na indywidualną interpretację niektórych określeń. Ale teraz nie mogę za bardzo słuchać muzyki, tak że mi się to powoli robi wszystko obojętne.

 

Lepiej powiedz mi jak definiujesz sumienie, bo ani rozumienie katolickie (sumienie jako skrzynka do kontaktu z Bogiem), ani freudowskie (superego) mi zupełnie nie pasuje do twojego dyskursu.

 

W ogóle poleciała taka rozbudowa dyskusja w odpowiedzi na post, który w ogóle sensu nie miał. Ja np. w ogóle nie umiem udawać i sztucznie się uśmiechać, a mimo tego, albo właśnie dlatego bardzo bym chciała, żeby ktoś mi załatwił pracę.

 

Dziękuję Dobranoc. .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, ja na przykład nie lubię nazywania metalu rock'n'rollem i co mi pan zrobisz.

Yyy... nic? Trochę to zbyt mało znaczące, żeby podejmować z tego powodu jakiekolwiek działania; co innego jakbyś nie lubiła np. nazywania ludzi zwierzętami, wtedy próbowałbym jakoś cię "oświecić" że biologia lokuje nas w królestwie zwierząt i nie ma co się na to zżymać.

 

Lepiej powiedz mi jak definiujesz sumienie, bo ani rozumienie katolickie (sumienie jako skrzynka do kontaktu z Bogiem), ani freudowskie (superego) mi zupełnie nie pasuje do twojego dyskursu.

Wewnętrzny system oceniania naszych czynów i przewidywania ich wpływu na nasze samopoczucie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, no mógłbyś na przykład kontynuować swój argument, że dokładniejsze szufladkowanie nie ma sensu itd.

No ale faktem jest, że biologia to nauka ścisła i żeby zmienić klasyfikację czegoś w biologii potrzeba dobrze udokumentowanych wyników badań. A tzw. historia rocka, to zawsze jest skupienie się tylko na podgatunkach i zespołach, które lubi dany dziennikarz muzyczny, no i głównie na muzyce amerykańskiej, latach 60 - tych, 70 -tych, co się mnie od zawsze nudziło do wyrzygania i to nawet w czasach, kiedy dużo chodziłam na koncerty i udzielałam się na forach muzycznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, no mógłbyś na przykład kontynuować swój argument, że dokładniejsze szufladkowanie nie ma sensu itd.

Ale... po co? ;) Naprawdę, temat przesady w klasyfikowaniu muzyki nie jest warty jakichś głębszych rozmyślań, to są sprawy indywidualno-preferencyjne. Tak jak niektórzy dzielą kobiety na blondynki, brunetki i rude; na szczupłe, chude, puszyste i grube; na niskie, wysokie, średniego wzrostu; na... no, multum. A ja - dzielę na ładne i brzydkie :D Patrzę na ogół cech zewnętrznych (bo tylko te w tej chwili rozpatruję, nie mówię NIC o wnętrzu, charakterze) i decyduję czy mi się podoba czy nie. Tak jak z muzyką - słucham kilku nut i słyszę czy mi się podoba, słyszę - czy rock'n'roll (pozytywna nuta) czy gówno (denna nuta). Kiedyś za młodu się w to bawiłem, kolekcję kaset układałem "gatunkami". Ale okazało się szybko że albo będę tworzył osobne półki na pojedyncze kasety z gatunku np. brutal-death-grind, albo wszystkie je upchnę alfabetycznie, co będzie łatwiejsze w późniejszym odszukaniu. Czy dokładniejsze szufladkowanie nie ma sensu - nie byłbym taki pewien, niektórym to pomocnym jest, jak dziennikarzom muzycznym, czy samym zespołom, które używają tego jako elementu kampanii reklamowej (nowy gatunek muzyki zazwyczaj dobrze robi na sprzedaż, ot, żeby wspomnieć zjawisko znane jako grunge). Może dla 15-latków toczących boje na suche klaty o to czy Manowar to power- czy hero- czy epic-metal. Ale dla mnie osobiście - to strata czasu. Młodsi mają ten czas, ja nie za bardzo. Nie przeszkadza mi że winyl Black Sabbath stoi u mnie tuż koło Megadeth i Frankie Goes to Hollywood.

 

Ekstra, napisałem że nie warte to jest głębszych przemyśleń i referat jebłem, oh my :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe, kolekcję kaset mam podzieloną na pop i muzykę filmową, bo tego głównie słuchałam jak miałam 11 lat. A płyty, które zbieram stosunkowo od niedawna na metal i nie-metal, żeby mi Selena Gomez nie stała między Saxonem a Slayerem :lol:

 

A co do grunge'u jeszcze, to niedawno uświadomiłam sobie, że dwa moim osobistym zdaniem najlepsze kawałki Nirvany to są covery standardów bluesowych i w tym momencie pojęcie grunge jako gatunku i zespołu, który go rzekomo stworzył stało się dla mnie faktycznie dziennikarskim wymysłem.

 

suche klaty

To już się oliwką nie smarują?

 

Swoją drogą, ze świeczką szukać ludzi, którzy po prostu lubią słuchać Manowara i nie spinają z tego powodu pośladów. Zwykle środowisko heavy metalowe się dzieli na kompletnych pajaców, którzy biorą wszystko w tym zespole na serio, albo totalnych hejterów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

suche klaty

To już się oliwką nie smarują?

Gdzie tam młodych metali stać na oliwę? :P

 

Hehe, kolekcję kaset mam podzieloną na pop i muzykę filmową, bo tego głównie słuchałam jak miałam 11 lat. A płyty, które zbieram stosunkowo od niedawna na metal i nie-metal, żeby mi Selena Gomez nie stała między Saxonem a Slayerem

Na szczęście nie mam takich dylematów, Pink Floyd spokojnie może stać koło Pantery, Metallica obok Megadeth a Blues Brothers obok Blood Vomit :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Że tak wtrącę...

 

Kiedyś za młodu się w to bawiłem, kolekcję kaset układałem "gatunkami".

Serio? :P Dammit, u mnie winyle Republiki stały koło Modern Talking, a płyty Judas Priest koło jakiejś składanki dens hits. Nigdy nie przywiązywałam do tego absolutnie żadnej wagi, chociaż kiedyś mnie ktoś za to grubo wyśmiał :P

 

To już się oliwką nie smarują?

Jeśli są tru metalami i dorzucimy do tego jeszcze kilka słówek typu black + death + scandinavian to pewnie mąkę matce z kuchni buchneli i trochę smaru od starego z warsztatu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

granica między rockiem a disco była bardzo płynna

 

Tu akurat nieprawda :mrgreen:

 

Zresztą muzyka lat 80 i 90 to najlepsze lata muzyki tanecznej ;) Muzyka która rwała wręcz do tańca.

Italo disco, pop, new romantic - muszę przyznać ze to była muzyka ... melodyjna, łatwo wpadająca w ucho i teksty jakies bardziej sensowne były a nie tak jak teraz dwa słowa przez całą piosenkę :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Serio? :P Dammit, u mnie winyle Republiki stały koło Modern Talking, a płyty Judas Priest koło jakiejś składanki dens hits. Nigdy nie przywiązywałam do tego absolutnie żadnej wagi, chociaż kiedyś mnie ktoś za to grubo wyśmiał :P

Tak, ale to mi robiło zbyt wiele dylematów, typu: postawić zespół Carnivore obok Type O Negative, bo w obu śpiewał Steele, czy położyć je w odpowiednich przegródkach, bo prezentowały dwa odmienne style? :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DwaGuziki, ITALO DISCO!!! To ten gatunek, którego nigdy nie potrafiłam "odgadnąć" :P

 

Swoją drogą jest jeden koleś, który zadał sobie na tyle trudu, aby w jednym schemacie pi razy drzwi ująć muzyczne szufladki (link będzie innym razem, bo koleś robi wersję 3.0, ale może ktoś z obrazka skojarzy:)

http://i.imgur.com/8ynfU.png

 

postawić zespół Carnivore obok Type O Negative, bo w obu śpiewał Steele, czy położyć je w odpowiednich przegródkach, bo prezentowały dwa odmienne style?

Ooookej, to wygląda jak jakieś wczesne stadium natręctw, detektyw monk style :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×