Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Jak na osobowość bordeline (jak tu ktos gdzies określił) nie znajduje złotego środka.

Tornado ,masz rację.

Nie wiem co gorsze zgadzać się z przedmówcą i nie robić z tym nic/robić dalej to samo ,czy definitywnie zaprzeczać i mówić że się nie wierzy w wyleczenie słabości.. na jedno wychodzi..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale mam dola.:((((((

Wiecie jak moje życie wygląda?

Wstaje rano i siedze w domu bo wszystkiego sieboje,pracy sieboję,ludzi się boje nawet na gg ostatnio pisać boje.Jestem zwykłym nieudacznikiem,slabym facetem,każda kobieta jest ode mnie silniejsza psychicznie i fizycznie,każda mogłaby mną kierować bo jestem idiotą,ktory wszystkiego się boi i nie umie sobie poradzic ze wszystkim.naj gorsze jest to żę chocbym się starał na maxa to nie otrafie swojego strachu przezwyciężyć,po prostu jestem tchórzem który boi siękazdej nowej sytuacji:(((ja juzze sobą nie wytrzymuje jak patrze do lustra to widze ciagletą samą zniszczoną gębe przez pryszcze.................gębe idioty któy z niczym nie moze sobie dać rady.......ja juznie wiem co mam zrobić żeby poczuć się lepiej żeby przestać się bać!!!!!!!!!!!:((((((((((((((((((((((((((((((((((wyobrażacie sobie kobiety życie z takim czymś jak ja?????watpie:(

Na co komu "facet" któy niczego nie potrafi osiągnąć bo sieboi??,na co komu facet o takim mdłym charakterze:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, co piszesz Darku związane jest również z wiarą w siebie, zaufaniem w swoje siły, spójż więc na mój wcześniejszy post - może on coś pomoże...

 

... Nauczyłam się już w trakcie swoich wędrówek, że nie można się całkowicie zamykać w swojej skorupce, twierdzić, że jestem taki i owaki, że zawsze coś mi tak a nie inaczej wychodzi - tak jak wszystko się wokół nas zmienia tak i my sami się zmieniamy. Stąd konieczność odkrywania siebie samego wciąż i na nowo. Tyle razy zdążyłam się już samą zaskoczyć, że coś dodatkowo potrafię, co zawsze mi nie wychodziło, że inaczej podchodzę do pewnych spraw - takie odkrycia potrafią naprawdę podbudować i dać choć odrobinę nadziei...

 

///czasami taka myśl mi przychodzi (może głupia), że choć wielu z nas ma nieraz do życia żal o to, że jesteśmy ludźmi, to jak się bliżej przyjrzeć jesteśmy - nawet sami dla siebie - nieprzewidywalni, że aż ciekawi sami w sobie...///

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to teraz ja, bo aż duszę w sobie te wszystkie napięcia.

Kiedyś miałem wielu kumpli, teraz nie mam nikogo. Koledzy nagle zaczeli mnie spławiać, nie chcą wychodzić z domu, nie chcą ze mną iść na dyskotekę, ciągle chodzę na balety sam, aż czasami jest mi wstyd, jak widzę że inni przychodzą tam całymi grupami, a ja wiecznie sam. Ale nie wstyd mnie boli na tej dyskotece, tylko samotna zabawa. To ma być impreza? To gówno a nie impreza. Kumpel, nie musi to być przyjaciel, ale zwykły kumpel - sprawia że masz z kim gadać, masz z kim się pośmiać i masz bratnią duszę. Najlepiej jak masz całą grupę, to wtedy jest na maxa wesoło i kolorowo. A weź tak chodź sobie sam/sama po mieście, na balety, na osiedle, wszędzie samm to człowiekowi w końcu odbije. Partactwo złazi się do mnie tylko wtedy jak ma jakiś interes, żeby coś pożyczyć albo żebym im coś znalazł w internecie. Powiecie że przyjaźń polega na wzajemnym pomaganiu. Ok, ale przyjaźń nie jest w jedną stronę, że ja się drugą osoboą interesuję i jej pomagam, a ona mną nie. Jakieś tam jeszcze znajomości mam, ale ci ludzie strasznie mnie irytują. Wiecznie gadają o pierdołach, że xxx płaci za smsy tylko 1-gorsz do wszystkich sieci, a xy tak się najebał że go kumple musieli trzymać. Lol, to mają być inteligentne tematy do rozmów? Zagadaj z nimi o polityce, nauce, technice, filmach, muzyce, turystyce to zaczną milczeć albo cię zbywać, bo to ich nie obchodzi. Ale o chlaniu i komórkach to nawijają z wielkim entuzjazmem. W chacie rodzina jakaś dziwna, nikt co prawda nie pije, ale wszyscy są strasznie dziwni. Siostra milczy, a jak przyjdzie do niej jakaś koleżanka to natychmiast ożywia się, gada o wszystkim i o niczym, a jak ja z nią gadam to milczy i nic ją nie interesuje. W czym problem? Uważa koleżanki za lepsze?? Moje osiedle to w większości emeryci i emerytki, śladowe ilosci młodzieży, wszyscy siedzą całymi dniami w domu, na ulicach pustki, a jak schowa się slońce to miasto umiera. W niedziel spotkanie na mieście żywej duszy graniczy z cudem. Oto uroki 36-tysięcznego miasta. Z roku na rok coraz gorzej, coraz więcej osób znika, pewnie gdzieś wyjeżdżają na stałe. Żadne "zajęcie" nie zastąpi normalnych, zdrowych relacji. Żadne hobby nie daje mi takiej euforii, jak udane kontakty towarzyskie. Dlatego kazdy błędnie myśli że jak czymś się "zajmie" to zaspokoi potzreby towarzyskie. A gówno prawda, jedno ma się nijak do drugiego. Zajęcie tylko pozwala zapomnieć o problemie, ale w żaden sposób go nie rozwiązuje, to płynięcie pod prąd. To tak samo jak ci się chce sikać, to nie idź do kibla, tylko zajmij się czymś, żeby odwrócić uwagę, np. włącz muzykę i telewizor :lol: Ale ironiczna metafora 8) A stłumione frustracje po pewnym czasie powrócą ze zdwojoną siłą. Nie dajcie się nabierać na leczenie syfa pudrem. Na czatach to nie są żadne rozmowy, tylko dziecinada. Na wielu forach każdy czuje się "kimś" żeby się podlizywać adminom i moderatorom. Ale nie na każdym forum tak jest. W końcu rzucę tą prowincję i wyjadę do większego miasta, bo już nie wytrzymuję. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ Tornado

 

To prawda, odkrywanie siebie ciągle i na nowo może być bardzo ciekawe - jeżeli tylko przełamiemy zakorzenione często (nie wiem czemu) przeświadczenie, że w sobie to nie ma nic ciekawego i to ''w ogóle'' egoizm. Przy okazji, to świetna podstawa do pozytywnej afirmacji - jeżeli nie potrafimy od razu sie polubić, to przynajmniej się sobą samym zaciekawmy...

 

@Reptile

 

A mnie, po przeczytaniu Twojej wypowiedzi zaciekawiło coś ''poza'' głównym przekazem - czemu właściwie tak Ci zależy na tych kontaktach towarzyskich, czemu to właśnie ONE wywołują w Tobie taką euforię, jak nic innego? Z Twojej wypowiedzi wyraźnie wynika, że to nie jest potrzeba ''prawdziwej'' Przyjaźni, o Miłości nie było nawet słowa... Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego ''impreza jest fajna'' kiedy jesteś w takim towarzystwie, jakiego Ci brakuje, a czemu Ci wstyd, gdy chodzisz sam? Skąd taki doł gdy tego brak? Najważniejsze pytania - co dzieje się w Tobie, gdy masz to ''wymarzone'' towarzystwo?

 

IMO, ''stan towarzyski'' to maska, która zasłania obawę.. Jaką? Nie wiem. Może wtedy wydajesz się sobie fajnym gościem? Na takie pytania najtrudniej sobie odpowiedzieć - odnaleźć, co kryje się za fasadą.

 

Oczywiście, mogłem też całkowicie źle to zinterpretować i jeżeli tak jest, nie miej mi proszę za złe. Ale naprawdę szczerze, możesz sobie odpowiedzieć tylko sam.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Towarzystwo wywołuje u mnie euforię, ponieważ jestem skrajnym ekstrawertykiem :P Mam nieskończoną ilość tematów do obgadania i cieszę się gdy ktoś ma te same tematy do rozmów. Nienawidzę gdy ktoś chce żeby tylko jego słuchać, a sam nie słucha. To powoduje napięcie. Jak jest towarzystwo, to zawsze ktoś coś powie śmiesznego, ktoś drugi coś dorzuci od siebie, albo po prostu sama więź z innymi ludźmi daje uczucie spełnienia i szczęścia. Nie jest to żadna maska na obawy, czyli mam nagle zamienić się w introwertyka i udawać że jest mi dobrze samemu??? Jak ktoś nie ma pracy, nie ma na osiedlu młodzieży, to gdzie znajdzie kumpli?? Każdy musi mieć "swój" skład, na dobre i na złe, może introwertycy tego nie rozumieją, to powiedz mi t.w.i.l.i.g.h.t dlaczego tyle osób ma pod blokami i w innych miejscach grupy towarzyskie, a jak z nimi stracą kontakt to się załąmują? Myślisz że ja nie chcę być gorszy od nich? Otóż nie, nie chodzi o porównywanie się z innymi, ale że ja tak samo czuję się dobrze w towarzystwie i jest to jedno z normalnych, podstawowych pragnień człowieka, który jest istotą społeczną. Na innych forach az roi się od takich problemów :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiadomo kazdego boli... i latwo jest otrzymywac rady od innych, ja takich dostaje wiele, przewaznie jedne i te same - 'przestac sie tak wszystkim przejmowac i zaczac robic cos dla siebie'. proste? no proste, ale chyba jednak nie dla mnie bo gdyby bylo to bym nie narzekala i byla szczesliwa tu gdzie jestem i taka jaka jestem.... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się, ''wiele dni, wiele lat, czas nas uczy pogody''. A w złych sytuacjach, bardzo często nie potrafimy ''obiektywnie'' ocenić sytuacji - w każdym razie, póki się tego powoli nie nauczymy. Pewnie każdego, kto się źle czuje, wkurza, gdy czyta coś takiego - a ja po prostu trzymam kciuki i w Was wierzę :)

 

@ Reptile

Skoro tak uważasz to - na pewno - sam wiesz najlepiej. IMO określenie typu skrajny ekstrawertyk itp to szufladki - w efekcie, maski - z Twojego postu wynika, że na wskroś znasz swoje reakcje i sposób myślenia. IMO, gdyby tak było, nie miałbyś problemów - właśnie, ''problemy, od których aż roi się na innych forach''. Nie sztuka ''stawiać problemy'' - my tu staramy się pomagać, każdy najlepiej jak może. Jeżeli uważasz, że tylko zewnętrzne warunki powodują u Ciebie takie samopoczucie - to pewnie masz rację - ale nie cierpisz wtedy na nerwice/depresje, bo choroby, nie raz spowodowane czynnikami zewnętrznymi, ale powodujące problemy w NAS - złe reakcje, złe ''emocjonalne przyzwyczajenia'', które później powielamy w innych sytuacjach - chyba, że zaczniemy sobie z tym, nawet powolutku, radzić.

 

Chociaż to oczywiście tylko moja opinia i nie namawiam nikogo do zgadzania się z tym na sięe :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wmawiać sobie że musi bolec i nie obwiniać się, że jesteśmy chorzy. Ktoś obwinia się że ma raka, albo grypę? Nie ma tak że MUSIMY działać jak kiedyś - musimy to stopniowo poznawać siebie i innych do poziomu empatii, o którym nam się nie śniło :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokładnie- śmierć nie jest rozwiązaniem problemu!! Ona go tylko ucina w sposób niewłaściwy bo powoduje szereg dalszych komplikacji dla naszych bliskich i rodziny!! nie daje nam żadnej satysfakcji że udało nam się pokonać chorobę, bo po prostu sprawia że przestajemy BYĆ, ale problemy ZOSTAJĄ tak i tak....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie potrafię rozwiązać konfliktów związanych z moją osobą oł je oł je..

Mogę pomagać innym ale żeby siebie doprowadzić do normalności ,nie ma szans..

Dochodzę do niektórych przyczyn głębszych, taka samoistna psychoanaliza..

Jest sens zwrócenia się do psychologa gdy objawy depresji zmalały? Nie myślę o tym jak się czuje ,czy lepiej czy gorzej ..

Powiecie że przesadzam i powinnam toczyć zwykłe życie a potem znów pęknę i powiecie że to normalne a ja się jakoś ogarnę i tak będzie do końca moich dni ,bleh..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a może już nas poprostu nie ma ?! może rodzisz sie, żyjesz, umierasz i koniec... ?! nie wierze już w nic innego! rodzine powiadasz... dobre! jeśli mamy na myśli poprostu osoby które określa się tym mianem to wszem taka jest... ale jeśli chodzi o osoby które się kocha i żyje się dla nich, to ja takich nie mam ... nawet nie miał bykto za mną płakać... mój facet jakoś by sobie poradził..wspominam tylko o nim bo tylko jego mam. jednak jestem zbyt słaba wypalona... zeby żyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lariana, ja Ci powiem że lepiej idź nawet jak jest dobrze... ja popełniłam ten błąd i jak już było lepiej uklepałam to i mówiłam że na pewno przejdzie samo jakoś się ułoży... i rok później wróciło ze zdwojoną siłą :( ja też jak czuje sie lepiej mam ochote zostawić to wszystko nie leczyć się i nic z tym nie robić, ale to okropna pokusa... trzeba raz na zawsze z tym skończyć i już... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

samotna_zagubiona, chyba troszkę za ostrych słów użyłaś.

 

Jola27, Na pewno w Twoim życiu jest ktoś taki, kto by za Tobą tęsknił,chociażby Twoje dzieci ;) Trzymaj się i nie poddawaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skoro uważasz że to ci pomoże to się zabij. widocznie jeszcze chcesz walczyć skoro ciągle o tym mówisz a tego nie zrobiłaś... mówisz ze nei ams znikogo a jednak przyznajesz że masz chłopaka - sama siebie okłamujesz tak z tego wychodzi :/

Brawo, samotna_zagubiona masz rację! Z tym zabiciem to może lekka przesada ale z resztą muszę się zgodzić. Panna nikt zwyczajnie uwielbia przelewać swój ból i zmartwienia na innych pomimo tego że nie jest taka nieszczęsliwa na jaka siebie kreuje. Jestem przekonany, że panna nikt nigdy nie popełni samobójstwa ( i nie jest to prowokacja ) i jednocześnie chciałbym wyrazić nadzieje że jej sie poprawi i zauważy że ma wielu ludzi wokół siebie którzy się o nią troszczą i o niej myślą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×