Skocz do zawartości
Nerwica.com

PAROKSETYNA (Arketis, ParoGen, Paroxetine Aurovitas, Paroxinor, Paxtin, Rexetin, Seroxat, Xetanor)


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

4 tydzień - paroksetyna 20 mg / lamotrygina 100 mg.

Nie zaobserwowałem nawet najmniejszej poprawy w depresji, powiedział bym że jest nawet gorzej, cały czas mam wrażenie, że lamotrygina obniża mój nastrój lub nie da mu podskoczyć do góry, choć na chwilkę. Chyba trzeba będzie podwoić dawkę paroksetyny.

 

Nie jestem w stanie funkcjonować w ogóle, moje życie to łóżko - toaleta - łóżko i kilka godzin w internecie. Odciąłem się całkowicie od społeczeństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popiół, współczuję Ci, mam nadzieję że się z tego wygrzebiesz. Nie wiem tylko czy paroksetyna jest najlepszym lekiem dla Ciebie w takiej sytuacji, ten lek raczej nie aktywizuje za bardzo i nie "dodaje skrzydeł". W każdym razie taka jest ogólna opinia na temat tego leku, przyjmuje się że bardziej stymuluje pozytywnie sertralina czy fluoksetyna, albo z innej beczki - moklobemid. Chociaż pewnie próbowałeś już tych leków..?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depas, wybacz ale nawet nie mam siły rozpisywać się na temat działania na mnie poszczególnych leków, jestem lękowcem i paroksetyna miała na mnie chyba najlepsze działanie, dlatego do niej wróciłem.

 

Tojaaa, chciałem sprawdzić czy zadziała 20 mg, mniejsza dawka to mniej skutków ubocznych.

 

To prawda że Williams popełnił samobójstwo ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Świadomość że jest się zdolnym do samobójstwa w pewnym sensie zwiększa odwage i kreatywność życiową takiej osoby bowiem"skoro potrafię się zabić w każdej chwili to co mi straszne na tym łez padole"-człowiek zaczyna się otwierać na życie-paradoks? może.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depas, Jej, powiem Ci, że ta cała historia z Robinem mnie totalnie rozwaliła. Wciąż w to nie wierzę. Wspaniały człowiek nie wytrzymał ciśnienia i pach :( Wielka strata. W sumie każda pojedyńcza jednostka, która nagle umiera to szok dla najbliższych więc Kochany, pamiętaj...schowaj ten "trzeci raz" głęboko do kieszeni ee....a najlepiej zgnieć go i wyrzuć gdzieś daleko :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AddictGirl21, dowiedziałem się o jego śmierci wczoraj późną nocą siedząc w necie. Byłem zszokowany do żywej duszy, wiedziałem że facet miał swoje demony, ale wydawało mi się że ma to pod kontrolą, ma oparcie w rodzinie i tak dalej. Wielka tragedia, uwielbiałem go jako komika, aktora i przede wszystkim wydawał się naprawdę dobrym człowiekiem.

 

Zbychu 1977, u mnie tak nie jest. Wiem już że jestem zdolny to zrobić, ale ta świadomość mnie tylko przeraża, w niczym nie pomaga. Można powiedzieć, że z tych dwóch sytuacji nie wyciągnąłem żadnych wniosków niestety, mimo że rok temu o mało nie uczyniłem się kaleką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depas, Masz rację, Robin miał dobro w oczach. Przejmujące dobro. Wspaniały aktor i człowiek. Strata niewyobrażalnie wielka. I cóż, teraz zapewne patrzy na Nas z góry i cieszy się wolnością, którą każdy z Nas będzie się kiedyś cieszył. Samobójstwo to wielka odwaga, często się nad tym zastanawiam jak silnie zdesperowani muszą być ludzie, którzy sami się unicestwiają. Osobiście nie jestem święta bo też kilka razy w życiu byłam o krok od żyletki czy tabletek ale jednak...NIE...za piękne chyba to życie i wszystko w swoim czasie. Wierzę, że na każdego z Nas jest odgórny plan i tego chcę się trzymać :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy rzeczywiście samobójstwo to wielka odwaga, czy nie raczej wielka desperacja, chwila kiedy zrobienie tego wydaje się jedynym rozwiązaniem. Wtedy jest się w stanie zrobić coś tak radykalnego, sprzecznego z naturą i wrodzoną wolą życia i walczenia o siebie. Jest w tym element odwagi, ale z mojej perspektywy znacznie więcej w tym okropnej, przeraźliwej desperacji i chęci ucieczki raz na zawsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja też się wypowiem bo lubie mieć swoje zdanie wielu kwestiach i nie boję się go pokazać.Gardzę samobójcami bo najłatwiej jest uciec od problemów,ludzie podnoszę się z różnych ciężkich sytuacji z chorób,uzależnień,poniżania, żyją szczęśliwie choćby na chwilę to śmierć nie jest tego warta żeby zabierać sobie prawo do szczęścia.Nie ma sytuacji bez wyjścia to jest akt desperacji i poddania się.Życie jest jedno nikt nie wie z nas jak jest po śmierci nikt nie wie czy cierpi się tam tak samo jak na ziemi czy może bardziej.Nie zastanawiają się że przez to inni ludzie też cierpią,nie mówię że są samolubni ale samobójstwo to nie jest wyjście.Życie płata figle ale nikt nie mówił że będzie łatwo.Życie to jest najcenniejsza rzecz nie jesteśmy kotami nie mamy kilku żyć nie mamy pewności czy sytuacja przez którą w akcie desperacji się zabijamy się nie odmieni i nie będziemy szczęśliwi.Ludzie cierpią bardziej ale chcą żyć.Próba samobójcza może być próbą wołania o pomoc ale tego nie robią samobójcy przynajmniej wtedy gdy wołają o pomoc.Jak się umrze to się tej pomocy nie uzyska trzeba walczyć o własne życie i znaleźć w nim swoje miejsce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobre slowa, ale to tylko slowa, a w zyciu i w praktyce jest duzo gorzej, masz zamiar zyc z depresje nastepne powiedzmy 5 lat??

codziennie sie budzic i miec w dupie to ze zyjesz, nie moc sie z niczego cieszyc, przeciez to chore jest, tak sie nie da zyc, jesli nie pokonasz depresje to zycie z tym gównem to poprostu huj nie zycie i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego mam zakładać że to będzie trwać 5 lat ja zakładam że będzie trwało kilka miesięcy i to cierpienie się skończy a wiesz dlaczego że raz już wyszedłem z ciężkiej depresji i myślałem tak jak Ty.Byłem przekonany że w takim stanie zostanę do końca życia a to nie jest życie ale wiedziałem że wczesniej tak nie było w końcu nie mam depresji od narodzin że ten stan nie jest normalny to jest depresja że kiedyś ona musi się skończyć że wycierpię ile będę musiał ale będę szczęśliwy i będę żył tak jak wcześniej.Nie zakładam najgorszego nie mam pewności a po co myśleć o najgorszym.W psychoterapii jest taki termin jak katastrofizowanie warto trochę zgłębić temat bo to wszystko nasze myśli które można naprawić.Myślę że jak z tego wyjdziesz to będziesz na tyle silny że będziesz myślał podobnie i tego ci życzę.Sam wiesz jak jest ciężko ale jak z tego dasz radę wyjść to co gorszego może cię złamać?No właśnie... :P A to co napisałem to słowa moje bo właśnie tak myślę i tak uważam.Może to była hipomania ale dla takich chwil warto żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×