Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

whisper, ale dopóki boli , to znaczy , że żyjemy!!!! A ja CHCĘ ŻYĆ! I ty pewnie też...Tak samo jak ty , przeżywam każdą porązkę , choć z drugiej strony wiem , że przeżywają je wszyscy! Każdy , zaznaczam KAŻDY ma lepsze i gorsze dni...Ale my mamy wątpliwy talent , rozpamiętywania tych złych..Dzisiaj wiem , że nie jestem doskonała , ale KTO JEST??? Mam prawo do błędów, ale KTO ich mie popełnia??Nie wszyscy muszą mnie lubić , bo KOGO lubią wszyscy????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

może sobie po pierwsze sama odpowiedz na pytanie dlaczego Cię zycie tak boli?? i potem znajdz sposob zeby sie odstresowac od tego wszystkiego:) moze np pojscie do zoo czy ze znajomymi do kina sprawfia ze poczujesz się lepiej:))a jak ta depresja jest taka silna pamiętaj ze tylko Ty sama mozesz jej przeciwdziałac tylko Ty mozesz ja zwalczyć ...zadne leki Ci w tym nie pomogą wszystko zalezy od Ciebie:) zycie wcale nie jest takie złe tylko trzeba sie na nie otworzyc:) pozdrawiam cieplutko i walczcie z tym:)

 

---- EDIT ----

 

znaczy miałam na mysli leki mogą tylko pomóc ale nie wylecza całkowicie trzeba samemu zawalczyc o zdrowie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

może sobie po pierwsze sama odpowiedz na pytanie dlaczego Cię zycie tak boli?? i potem znajdz sposob zeby sie odstresowac od tego wszystkiego:)

ja np wiem dlaczego mnie tak boli. przez samotnosc. i co z tym zrobie? nie zmusze nikogo by zechcial wiecznie ze mna spedzac czas tym bardziej ze wszyscy znajomi z ktorymi sie dogaduje sa spoza miasta....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

http://www.kobieceserca.pl/czytelnia-uzaleznienie_kobiety_od_%20mezczyzny.html.html moze przeczytaj ten artykuł:) mi ontrochę pomógł drukuje go i zaraz w poniedziałek ide do psychologa:)) nie mozna sie meczyc w jakis toksycznych zwiazkach! albo nieudanych miłościach bo takim sposobem nigdy nie bedziemy szczesliwe...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale na impreze sama mam isc?? przepraszam chyba sie niezbyt bede bawic jednak... a poza tym mnie nawet nikt nie informuje o imprezach ;/ brata lub siostre- nie mam bo brat duzo starszy jest... a choc jedna kolezanka - tak ejst i przychodzi tylko wtedy gdy jej sie nie uklada z kolejnym facetem co mnie dodatkowo dobija bo ma kazdego ktorego chce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coraz gorzej :cry:

 

Zamykam się wciąż coraz bardziej. Mój kochany się denerwuje i ma cały czas do mnie pretensje jeśli chodzi o zachowanie... a ja nie potrafię... nie umiem wyrazić... nie mam najmniejszej ochoty też opowiadać na około (tak by powiedzieć to z czym mam problem powiedzieć wprost, krótko, zwięźle i na temat), bo nie mam siły - im więcej próbuję, tym bardziej się zamykam, coraz bardziej się zapadam w siebie...

 

On czasami wręcz zmusza mnie do rozmów na które nie mam ochoty, które budzą we mnie niepokój, wstręt do świata i samej siebie - nie słucha, gdy daję znać bezpośrednio lub nie że nie chcę takich rozmów... Twierdzi, że chce pomóc - a przez takie sytuacje jest coraz gorzej... staję się wręcz agresywna.

 

Dla niego najważniejsza rozmowa - dla mnie wyciszenie - kiedy ten horror się skończy ??

 

Mam już dość. Kompletnie dość.

 

DLACZEGO MUSZĘ ŻYĆ ??

 

Po co to wszystko - po co miłość, po co życie...

 

NIE CHCĘ TEGO WSZYSTKIEGO

 

:cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy jesteś wierząca ale w trudnościach szczególnie takich jakie my mamy zawsze możemy liczyć na pomoc Boga, więc może warto zadbac o życie duchowe, bo to bardzo jest pomocne w depresji. Napewno na tym nie stracimy tylko zyskamy i to dużo. Wiem że w depresji nawet wiara może nie mieć sensu i nadzieji w to że wyzdrowiejemy ale dlatego tym bardziej powinnismy ją poglebiac, to bardzo trudne ale trzeba sprubowac. Pozdr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mysle, ze najlepiej to czekac az minie ta wiecznosc smutku...,bo w depresji wydaje sie wiecznoscia to czekanie na promyk slonca,czy tez jak kto woli, cien nadziei...ale jak juz odzyskasz siebie, to wszystko bedzie piekniejsze i ciekawsze niz przd choroba, czego Ci jak najszybciej serdecznie zycze!!!:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na to mają świetną receptę alkoholicy, lumpy, itp typki, oni wszystko mają równo w dupie, zauważcie że zalany gość idzie po lodzie i nic sobie nie złamie, a trzeźwy zaraz się wywali. Może trzeba pić? albo nie pić i mieć stan ich umysłu, ale niestety nie wiem, jak to osiągnąć bez gorzały.

Druga sprawa, to takie osobniki nie mają często nic, żadnego majątku, domu, czyli nic o co musieliby się martwić, więc czy nie jest tak łatwiej? Pewnie ich zzcie tey jakoś zaboli, a gdy za bardzo, to je kończą. Ci, którzy zostają czują się cool i jakoś to leci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ej ej dziewczyny niewolno sie zalamywac wszyscy musimy walczyc bo pulki walczymy to napewno wygramy ja wiem ze jest to bardzo trudna walka bo tez znia walcze ale nie wolno nam sie poddac razem wzpulnie damy rade trzymajcie sie kochani i sie nie zalamujcie caloski dlawas

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bardzo możliwe ze to z nerwów... miałam na początku mojej nerwicy taki okres, że miałam takie bóle głowy codziennie... na szczęście nie trzymało mnie tak długo... a bolało strasznie... i najgorsze jest to że nic na to nie pomaga:( Polina trzymaj się, może Tobie też przejdzie niedługo, bo taki ból 24/h - nie zazdroszcze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lariana, z tym poczuciem winy, musisz sobie chyba powtarzać cały czas że to jest niezależne od Ciebie, i w końcu w to uwierzysz... ja mam tak samo z tym poczuciem winy, często obwiniam sie za coś, co wogóle mnie nie dotyczy, ale jeszcze nie znalazłam na to sposobu... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lariana, z tym poczuciem winy, musisz sobie chyba powtarzać cały czas że to jest niezależne od Ciebie, i w końcu w to uwierzysz... ja mam tak samo z tym poczuciem winy, często obwiniam sie za coś, co wogóle mnie nie dotyczy, ale jeszcze nie znalazłam na to sposobu... :(

Obwiniam się za uczucia innych (wobec mnie np.),za to co Ty .

Metoda afirmacji u mnie nie działa ,albo nie jestem cierpliwa do niej. Powtarzałam sobie przez kilka tygodni " Przestałam odczuwać lęk " i gdy przechodziłam obok ludzi ,tylko on się pogłębił ,było gorzej :(

Często biore do siebie to co inni mówią ,a tłumacze sobie że mi nie zależy na tym ,że mnie to nie obchodzi..

 

---- EDIT ----

 

Lariana, z tym poczuciem winy, musisz sobie chyba powtarzać cały czas że to jest niezależne od Ciebie, i w końcu w to uwierzysz... ja mam tak samo z tym poczuciem winy, często obwiniam sie za coś, co wogóle mnie nie dotyczy, ale jeszcze nie znalazłam na to sposobu... :(

Obwiniam się za uczucia innych (wobec mnie np.),za to co Ty .

Metoda afirmacji u mnie nie działa ,albo nie jestem cierpliwa do niej. Powtarzałam sobie przez kilka tygodni " Przestałam odczuwać lęk " i gdy przechodziłam obok ludzi ,tylko on się pogłębił ,było gorzej :(

Często biore do siebie to co inni mówią ,a tłumacze sobie że mi nie zależy na tym ,że mnie to nie obchodzi..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak naprawdę wielu z nas obwinia się za to, za co nie powinno. A dlaczego? Bo nie znamy własnej wartości, nie potrafimy jej dostrzec, docenić, mieszamy ją z błotem. Dla nas "ja" jest niczym... popadamy w skrajności. Trzeba próbować wyważyć pomiędzy zapatrzeniem we własne ego a mieszaniem samego siebie z nicością. Trudno jest, bo doświadczamy wiele porażek, bo to co za nami i w nas przesłania nam oczy przed innym podejściem do samego siebie. Jeśli przeczytaliście to co napisałam - przemyślcie to conajmniej kilka razy. Jeśli zamotałam - wyjaśnię. Sama mam wielkie problemy z zaakceptowaniem samej siebie i ciągłym poczuciem winy, ale uważam jednak, że do czegoś już doszłam. Gdyż te problemy nasilają się tylko przy nawrotach depresji - jeśli zaczynam znów wychodzić na prostą - wiem że coś znaczę, że mam wpływ na wiele czynników, jestem w stanie wiele zdziałać, czyli jakaś wartość we mnie jest. Może nie do końca w nią wierzę, ale jest mi łatwiej ją odkrywać i śmielej iść przed siebie - nie tylko ja mam problemy, nie tylko ja popełniam błędy, więc nie mam się co obwinniać...

 

....po tych ostatnich koszmarnych kilku dniach - staram się dojść do siebie... to co napisałam - to już wiem - a wciąż ucieka....

 

Zastanówcie się proszę - nie raz, nie dwa. Może znajdziecie coś w tym dla siebie, może nawet w czymś przyznacie mi rację...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż nic dodać nic ująć. Może tylko tyle, że ciągle nie mogę znaleźć tego punktu równowagi. Albo wielki dół, albo (zdarza się chwilami) wielka nadzieja, chęć działania - robi się po prostu "jaśniej". Ale zwykle szybko dostaję od losu "wskazówkę" gdzie moje miejsce. Choć to wcale nie powoduje że za tymi "jaśniejszymi" dniami nie tęsknię.

Pozdrowienia :)

 

(dziś jakoś lepiej :) )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×