Skocz do zawartości
Nerwica.com

Poczucie własnej wartości (samoocena)


louise

Rekomendowane odpowiedzi

a ja mam fobie spoleczna i boje sie np. pogadac z dziewczynami (tymi nieznajomymi ktore mi sie podobaja) swobodnie - a podobam sie tym najladniejszym dziewczynom... mam 20 lat i nie mialem nigdy laski ; p wiec takie rzeczy to nie pojawiaja sie tylko z niazadowolenia ze swojego wygladu - po prostu tak juz jest i juz - ale trzeba z tym walczyc

 

ja wole zeby dziewczyna byla niska niz za wysoka - takie zyrafy kojarza mi sie niedobrze, po prostu odpychaja, niskie dziewczyny moim zdaniem musza nadrabiac tylkiem - ja przynajmniej na to zwracam uwage oprocz twarzy

 

twarz i taki fajny pulchny, ale nie za gruby (bron Boze chudy bleee) tylek to 2 rzeczy na ktore zwracam uwage u dziewczyn - np. tych chodzacych korytarzami na uczelni, na cyce wogole nie patrze... ;o

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BirdyNamNam, :)

 

wiesz co, ja jak byłam w Twoim wieku to też się w sumie podobałam facetom/chłopakom i.... uciekałam od wszystkich, bałam się odrzucenia, ośmieszenia - mógłby np. zobaczyć, że mi zależy;

no i udawałam, że mi w ogóle nie zależy i tak mijały latka a wraz z nimi narastała frustracja, tyle fajnych i wartościowych ludzi mi uciekło sprzed nosa, przez mój strach

oj tragedia w ogóle

 

i wiesz co, skoro widzisz, że się tym dziewczynom podobasz to kurczę, daj im i sobie szansę, bo później będziesz baaaaardzo żałował

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mintchocolate trafilas w samo sedno - jest dokladnie tak jak napisalas, chyba nic wiecej pisac nie musze... udaje, ze mi nie zalezy na tych dziewczynach (ktore widac, ze chcialyby mnie poznac i pogadac, ale wiadomo ze tak sie w naszej kulturze przyjelo, ze to chlopak, a nie dziewczyna musi wykonac pierwszy krok), widzac brak reakcji z mojej strony daja sobie spokoj - duzo juz takich pewnie bylo ; o

 

ale ciezko sie przelamac bo gdyby to bylo takie proste moglbym sie pochwalic lepszym stanem dziewczyn, "u mojego boku" niz zero ; p

 

p.s tez sie boje tego osmieszenia czy odrzucenia - chyba dlatego, ze chce byc w centrum zainteresowania jesli juz sie czegos podejmuje ; o

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja będąc młodszy udawałem, że dobrze mi z samotnością... dopiero później zacząłem odczuwać lęki spowodowane tym, że będę sam... lęki aż bolesne fizycznie, z którymi przestałem sobie dawać radę. Już jako dziecko bałem się odtrącenia przez rówieśników i samotności. Dziwnie to zabrzmi, ale gdy ktoś z dorosłych mówił mi: "o jaki ładny chłopczyk... dziewczynki się pewnie za tobą uganiają", ja wiedziałem, że to jakaś bzdurka... może i byłem ładnym chłopcem, ale już wtedy przeczuwałem, że w dorosłym życiu będę miał problemy z przyjaźnią drugiego człowieka jak i z partnerstwem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam :)

Wczoraj w nocy przez moją niską samoocenę uświadomiłam sobie, że powinnam być sama. Usłyszałam w tv zdanie:

"Psuję to, co dobre, bo mam wrażenie, że na to nie zasługuję". Od dziecka mną pomiatano, oczerniano na każdym kroku. Wszystko, co zrobiłam było źle... Na początku pomyślałam, że chcą mnie zmotywować do lepszych wyników. Ale gdy, np. dostałam dobrą ocenę nikt nic nie powiedział, nie pochwalił, nie poczułam, że mama albo ojciec są ze mnie dumni. Często pytali o innych: "Jak poszło X?". A i nie jestem jedynaczką (bo wiem, że je często wychowuje się w poczuciu, że muszą być najlepsze).

Teraz gdy słyszę jakiś komplement z czyichś ust, po prostu się wzruszam, nie potrafię powiedzieć nawet dziękuję. Płaczę ukradkiem... Gdy chłopak mówi mi "jesteś śliczna" to na prawdę nie wiem jak zareagować. Dla mnie "dziękuję" to za mało...

Boję się, bo czasami uważam się ze beznadziejną osobę... Chciałabym być pusta, nic nie czuć, niekiedy nie istnieć, rozprysnąć się jak bańka mydlana albo być jak robot: iść do pracy, wrócić do pustego mieszkania i tam poczytać książkę, obejrzeć jakiś program...

Mój chłopak to fantastyczny, wyjątkowy człowiek. Ma wspaniałą, kochającą rodzinę, mieszka na wsi, wszyscy żyją blisko siebie i zawsze sobie pomagają. Moi rodzice ze wszystkim zaś się kłócą, nie mają przyjaciół, z rodziną rzadko się spotykają... Moja babcia nawet, jak dzwoniła do mnie to prosiła, żebyśmy same się spotkały, bo towarzystwo jej zięcia (mojego ojca) jej nie pasuje...

Mój ojciec ciągle krzyczy, obraża mnie, nigdy w życiu nie powiedział mi, że mnie kocha... Chciałabym, żeby mój chłopak miał wspaniałą dziewczynę, ja nie mogę mu dać nic więcej prócz swojej miłości, której czasami mam wrażenie, że i tak nie czuje. Wstydzę się zaprosić go do siebie, bo mój ojciec potrafi wejść do pokoju i rozprawiać jaka to ja ja jestem beznadziejna. Matka robi to po cichu... Czuję się potwornie przechodząc koło ich pokoju i słysząc, jakie to "beznadziejne dziecko" mają...

Nie mam jak budować swojej pewności siebie, gdy wracam do domu zawsze moi rodzice ją burzą. Może wyjazd do akademika na studia to zmieni? Czy mam nadal być, ze swoim chłopakiem? Wiem, że by się załamał, gdybym z nim zerwała, ale to dla jego dobra... Później znalazłby kogoś odpowiedniego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MONISIA - absolutnie nie zrywaj z chłopakiem. Wyjedziesz na studia, rodzina przestanie Cię tak dołować - będziesz dalej. To super, że będziesz w akademiku - mieszkać na swoim. No może nie zupełnie na swoim, ale samodzielnie.

 

Z chłopakiem może być Tobie trudniej niż osobom które mają w domu lepsze wzorce. Ale zobacz, że Ty to wszystko widzisz. Napewno nie zrywaj z chłopakiem. Tobie z nim dobrze. Piszesz, że on by się załamał - czyli jemu też. Możesz z nim porozmawiać o swoich obawach - że boisz się, że nie jest mu z Tobą dobrze, czy potrafisz go kochać.

 

Bądźcie razem i budujcie swoje własne szczęście!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MONISIA - absolutnie nie zrywaj z chłopakiem. Wyjedziesz na studia, rodzina przestanie Cię tak dołować - będziesz dalej. To super, że będziesz w akademiku - mieszkać na swoim. No może nie zupełnie na swoim, ale samodzielnie.

 

Z chłopakiem może być Tobie trudniej niż osobom które mają w domu lepsze wzorce. Ale zobacz, że Ty to wszystko widzisz. Napewno nie zrywaj z chłopakiem. Tobie z nim dobrze. Piszesz, że on by się załamał - czyli jemu też. Możesz z nim porozmawiać o swoich obawach - że boisz się, że nie jest mu z Tobą dobrze, czy potrafisz go kochać.

 

Bądźcie razem i budujcie swoje własne szczęście!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję ślicznie (szczególnie za ostatnie zdanie) :) Porozmawiam z nim przy najbliższej okazji. Jestem strasznie wrażliwa i emocjonalna, chciałabym wszystkim uchylić rąbka nieba, innych stawiam przed siebie i bardzo boli, gdy ktoś sprawia mi przykrość. To dziwne pragnąć być jak najdalej od rodziców, ale tak jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to chyba nie jest normalne, ale mimo wszystko dużo ludzi ma taki problem... ja jak ide ulicą i usłysze że za mną ktoś się śmieje na przykład, to koniec... do konca dnia to przeżywam, nie mówiąc już o tym że jak ostatnio ktoś rzeczywiście się ze mnie śmiał (jestem tego pewna bo stałam metr dalej i wszystko słyszałam) to skonczyło się to atakiem nerwicy i wysiadaniem z autobusu :/ i jak tu nie mieć niskiej samooceny?? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie zaczelo sie od tego bo duzo ludzi smieje sie z moich wlosow, mam dlugie wlosy no i smieja sie ze wygladam jak baba albo jak "emo".... no cóż.... raz w szkole, przechodzac przez korytarz, uslyszalem od grupi starszych chlopakow " ale fajna laska" i wybuch smiechu.... teraz zawsze jak slysze jakies smiechy w szkole to mysle ze to o mnie... masakra... to jakas paranoja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×