Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój mąż bardzo się zmienił... Proszę o rady..


Rekomendowane odpowiedzi

Hmm, ja napisałaś o Twojej rodzinie i dzieciństwie to bardziej dla mnie zrozumiała jest dla mnie Twoja postawa - zrozumiała, ale nie usprawiedliwiona. Jesteś zatem DDA i Twoje podejście do sprawy jest typowe dla dziecka z rodziny alkoholowej:

 

- tłumaczysz chłopa mimo, że zachowuje się poniżej krytyki. Co z tego, że do tej pory BYŁ odpowiedzialny i dbający? BYŁ. Teraz jest teraz. I co z tego, że budujecie dom? Fajnie, tylko, że nie niweluje to jego chamskiego zachowania. Prawda?

 

- "Myślę o swojej córce i o jej dobrze, wiem że taka atmosfera może na nią źle wpłynąć i tego chcę uniknąć, dlatego wole siedzieć cicho gdy on coś źle powie" - czyli jesteś bierna, unikająca, potulna jak owieczka, nie robisz nic. Jak córka podrośnie to może czuć do Ciebie narastającą nienawiść (którą pewnie będzie dusić w sobie wzorem mamy - a to prosta droga do depresji/nerwicy/autoagresji) za to, że przyzwalasz na takie zachowania, że przymykasz oko i zachowujesz się "jakby nigdy nic", że się podporządkowujesz "humorzastemu" (lub agresywnemu) ojcu. Poza tym dziecko nie jest głupie, myślisz, że wyczuwa, czy między rodzicami jest ok czy pozornie ok? Nie mówiąc już o tym, że ona się nauczy od Ciebie takiej postawy i prawdopodobnie sama będzie dawała sobą pomiatać.

 

- "Sama wychowywana byłam w domu gdzie ojciec pił i robił awantury i wiem co czuje takie dziecko, jaki strach przed sobota, gdy tata znów się napił, moja mama nie umiała odpuścić i siedzieć cicho gdy ten coś powiedział i zawsze była wielka awantura" - no tak, to lepiej siedzieć jak mysz pod miotłą, masz rację.. Znam osoby DDA, których matki były jak potulne trusie i uwierz mi - z tego też nic dobrego dla dzieci nie wynikało. Bierna matka jest współwinna (przed swoim dzieckiem), uświadom to sobie.

 

- "ja wole być cicho, powiedzieć co myślę o jego zachowaniu jak się uspokoi" - aha, czyli dajesz mu się powyżywać na sobie, aż się uspokoi..? Nieźle ma ten chłop z Tobą ;)

 

- "mąż także wie o tym, że nie pozwolę aby córka przeżywała to samo i ja nie będę znosić takiego traktowania..." - Co..? No przecież właśnie pozwalasz się mu tak traktować i ZNOSISZ. Zerknij choćby na swój cytat powyżej.

 

-"wyzwiska na razie zniosę" - No to w końcu znosisz czy nie znosisz? I czy Ty w ogóle siebie "słyszysz"??

 

- "liczę, że mąż rozwiąże swój problem i zmieni się" - Widać, jak "przemyślałaś sobie" nasze posty.. Tak, tak, bądź nadal bierna i czekaj na cudowną samoistną zmianę męża. Z pokorą i cierpliwością. Nawet i rok, dwa, dziesięć lat. Sama absolutnie nic nie rób! Nic. Ufaj, że on coś ze sobą zrobi, nawet jak nie wykazuje żadnej inicjatywy - ufaj do skutku. Bądź bierna, ze stoickim spokojem znosząca kolejne wyzwiska, udawaj przed córką, że jest ok i módl się, aby Cię nie uderzył. I tłumacz go ciągle, na każdym kroku. Oczywiście gotuj mu też przepyszne obiady, co by utrzymywać dla dobra dziecka pozory szczęśliwej rodziny:) A, i jeśli jesteś wierząca to dziękuj Bogu, że mąż pije mniej niż żule z rynsztoku i że przynosi pieniądze do domu, a także módl się, aby Cię nie uderzył, a jeśli już - to żeby nie bolało za bardzo. A potem ufaj, że następny raz Cię nie uderzy. I tak za każdym razem!

 

Abstrahując od Twojego męża, Tobie przydałaby się terapia i to bardzo, bo imo masz spory problem ze sobą. Jeśli sama nie chcesz iść, to nie naciskaj na męża, że pójdzie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że praca i śmierć kuzyna są przyczyną jego zachowania...

Ale nie wiem czy nie ma czegoś jeszcze i czy moje domysły są prawdą...

Jeszcze chyba pieniądzę, myśli że mało zarabia, bo zawsze na coś brakuje i nie udaje się odłożyć i chciałby dodatkową prace znaleźć..

Pieniądze są związane bezpośrednio z pracą, więc wykreślam to jako że należy do tej samej "kategorii".

 

Czyli mamy zredukowaną ilość domysłów do konkretów: praca i śmierć w rodzinie. Jedne z najczęstszych przyczyn "pojebania". Praca na budowie jest jaka jest, dość koszmarna, zwłaszcza jak ktoś ma nieco pod kopułą a musi przebywać w towarzystwie innego sortu. Śmierci nawet nie komentuję bo i po co, każdy wie że śmierć jest przejebana.

 

Nie dziwi mnie też tym bardziej że do psychologa/psychiatry nie chce się wybrać. Zmuszanie, namawianie itd. = bezsens, człowiek musi czegoś sam chcieć żeby sobie pomóc.

 

Jedyne co możesz obecnie tak naprawdę zrobić to wyznaczyć swoje "terytorium" żeby facet wiedział na ile może sobie pozwolić.

 

Albo od niego odejść, co w tym przypadku było by strasznym draństwem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albo od niego odejść, co w tym przypadku było by strasznym draństwem.

A to niby dlaczego..?

Facet ją wyzywa, traktuje chamsko i w dodatku nie chce z tym nic zrobić, na próby rozmowy i zrozumienie ze strony żony reaguje atakiem, ma w dupie to, jak inni się z tym czują, nawet nie jest w stanie powiedzieć, o co chodzi, a do psychologa pójść nie chce. Krzyczy, popija, wyzywa. Kto tu jest draniem? Problemy ma każdy, zrozumiałe jest przejmowanie się pracą, śmiercią, odpowiedzialnością za rodzinę itd., ale przenoszenie tego na żonę i wyżywanie się na niej już raczej nie. Pomijając już to, że żona też ma problemy, nie on jedyny, a nie wygląda na zainteresowanego jej uczuciami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to, że mąż zaczął zachowywać się tak nie inaczej nie znaczy, że mam od razu od niego odejść... bo jest źle... albo robić awantury zwłaszcza przy dziecku... żeby jeszcze pogorszyć sytuację... uciekać od niego bo obraził mnie, wyprowadzić się od razu albo nie odzywać przez koleje tyg....

Przemyślałam wasze posty, zastanawiałam się cały wieczór nad tym jak zachować się gdy kolejny raz mnie obrazi, nad tym co może być przyczyną jego zachowania, nad tym, że nie mogę sobie na to dalej pozwalać... i nie mam zamiaru czekać roku aż on się zmieni ani dłużej...

postawiłam sobie miesiąc czasu, w którym będę obserwować jego zmiany, na lepsze lub gorsze. on o tym nic nie wie...

Pisałam , że wole być cicho bo zawsze tak było, byłam cicho.. ale jak na razie do tej pory mąż jest ok, nie wyzywa nie denerwuje się na mnie, więc nie mam jak zastosować się do tego.. a nie chcę już z nim drążyć tematu gdy jest teraz ok...

Nie uważam bym miała ze sobą jakiś problem...

Patrze na męża i obserwuje jego zachowanie...

każdy w swoim życiu ma jakiś kryzys z którym sobie nie radzi wyżywając się na wszystkich.

 

-- 30 lip 2014, 15:11 --

 

JA wiem, że on ma jakiś problem, który w nim siedzi. wiem jak przejął się śmiercią kuzyna i jak dobija go już ta praca.

Moim zdaniem odejście od niego w takiej sytuacji było by czymś koszmarnym, dla niego też, bo jak jest dobrze to on naprawdę jest wspaniałym mężem, nie jest cały czas chamem non stop dzień w dzień...

Wiem jaki był i widać po nim, że coś w nim siedzi, nie jest pewny moich uczuć do niego sam tak stwierdził choć to totalna bzdura, bo zawsze staram mu się pokazywać moje uczucia. wiem, że to, że go nie ma przy nas też nie jest dla niego łatwe, nawet pytał czy kogoś mam, czy spotykam się z kimś...

 

On tak jakby sam w siebie zwątpił i stwierdził, że nie spisuje się jako mąż i ojciec...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmartwiona, pamiętaj że każdy tutaj pisze luźne swoje pomysły/rady etc. - a konsekwencje ewentualnych działań (za tymi radami) ponosisz Ty i twoi bliscy. Z nas wszystkich, Ty najlepiej znasz swojego męża.

 

Jedynie co chce jeszcze dodać, to zanim jakiekolwiek niefajne decyzje kiedyś tam podejmiesz (rozstanie, rozwód) to PAMIĘTAJ o jednym, że póki co jesteście bardzo młodymi ludźmi i oboje zmierzacie się z dużą zmianą w swoim życiu (młode małżeństwo, dziecko, praca, budowa domu) - dla wielu osób są to trudne chwile i nie każdy potrafi w "poprawny" sposób radzić sobie z frustracją/stresem.

A nade wszystko, ZAWSZE ale to ZAWSZE wpierw spróbujcie poszukać POMOCY u specjalistów (PSYCHOTERAPEUTA !) przed jakimiś ostrymi "cięciami" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albo od niego odejść, co w tym przypadku było by strasznym draństwem.

A to niby dlaczego..?

A to dlatego, że, jak najładniej to podsumowała autorka tematu:

 

każdy w swoim życiu ma jakiś kryzys z którym sobie nie radzi wyżywając się na wszystkich.

I to jest święta prawda i to jest coś o czym wielu ludzi (nie tylko kobiety, facetom też się zdarza) nie chce dla własnej wygody pamiętać. "Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci" - czyż nie tak jakoś to leciało..? To w moich oczach jedne z niewielu sensownych rzeczy których ludzi uczy religia, tymczasem ludzie dzisiaj zdają się mówić: "pieprzyć to, jak coś się psuje to zwijam manatki zamiast próbować naprawiać". Nie twierdzę że należy wobec tego trwać do końca ślepo nawet jak gość bije żonę trzy razy dziennie, ale - dżizas, kobieta nie jest po kilku latach maltretowania, tylko od kilku miesięcy jej facet jest nadwkurwliwy! Nie sądzisz że to nieco zbyt naciągany powód do tego żeby odchodzić? Skazać dziecko na sieroctwo, bo "mój mąż miał problemy których nie próbowałam nawet znieść"?? Rany, cieszę się że są jeszcze takie babki jak ZmartwionaŻona bo podtrzymują we mnie jakieś strzępy wiary w ludzkość, przez kobiety o takim nastawieniu jak Nastia ludzkość wymrze.

 

Ja osobiście uważam że odejście w takim momencie to chamstwo bo zostawia się (ponoć) ukochaną osobę z problemem sam na sam. Gdyby pewna tępa cipa zechciała 10 lat temu nieco poczekać z odejściem to z dużym prawdopodobieństwem bym tutaj nie trafił. Oczywiście, miło was wszystkich poznać i tak dalej, ale obiektywnie rzecz biorąc wolałbym nie musieć się tu znajdywać. te 10 lat temu potrzebowałem wsparcia w chvjowatym momencie, wsparcie odeszło, a problemy + głupota + brak nadzoru = większe problemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś nie miała ze sobą problemu to wiedziałabys jak się zachować gdy on cię wyzywa. A ty lecisz schematem. Albo powielasz zachowanie matki i awanturujesz się z nim albo robisz coś przeciwnego i powalasz mu po sobie jeździć, ucząc w ten sposób córkę że należy byc pokorną wobec napastnika.

 

Dlaczego nie porozmawiasz z nim o tym teraz gdy da się to zrobić, bo akurat nie awanturuje się? Uważam że zachowanie które prezentujesz to chowanie głowy w piasek.

Co zamierzasz zrobić gdy okaże się że on się nie zmienił?

A terapia jak najbardziej by ci się przydała, bo wyniosłąś z domu niewłaściwe wzorce i nieśwaidomie próbujesz je kopiować w sowjej rodzinie. Bo nie wiesz na poziomie emocjonalnym jak się żyje w szczęśliwej rodzinie.

 

-- 30 lip 2014, 15:22 --

 

deader,

 

No to świetne rady dajesz.

Gdy mąż ma problemy emocjonalne z którymi sobie nie radzi to niech je zrzuca na żonę poprzez wyżywanie się na niej. A ona niech to pokornie znosi aż jemu samo przejdzie, nawet przez 10 lat.

I na tym polega naprawianie związku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inga właśnie , że nie wyciągnełam wzorców z mojego domu, ani jednego, jestem sobą, a dlaczego teraz z nim nie porozmawiam? bo jest dobrze, bo jest taki jak dawniej , i nie chce powracać do tego co mnie zabolało. nie chcę by mąż pomyślał znowu, że jest złym mężem, a ja szukam powodu, żeby na niego po narzekać...

Jest dobrze brudów się nie wyciąga

 

-- 30 lip 2014, 19:58 --

 

deader powiem ci, że masz racje... i tu nie chodzi o usprawiedliwienie męża, ale o sam fakt, że każdy boryka się z problemami, i nie każdy potrafi rozwiązać je sam, a nawet brakuje do tego chęci i człowiek się wyżywa na innych... jego wyzwiska nawet nie trwają pół roku, zaczeło się stopniowo, jego wyzwiska nie trwają długo i nie ma ich tak często, żeby odchodzić...

nie jestem kobietą, która woli spakować się i odejść bo mąż zaczął źle się odzywać... tu uzmysłowiłam sobie, że wynika to z problemów które zaistniały...

Gdybym odeszła nie świadczyło by to o mnie dobrze, ja o tym doskonale wiem, każdy ma tu inne zdanie, każdy potrafi powiedzieć odejdź bo on tak nie może się zachowywać... ja o tym wiem , że nie może, ale nie chcę odchodzić bez tak naprawdę poważnej przyczyny... owszem mąż zaczął mnie źle traktować ale takie sytuacje policzyłabym na palcach u rąk...

 

Ja założyłam rodzinę z cudownym facetem, który zawsze dbał i kochał, nie chcę tego przekreślać bo on teraz ma problem. wcześniej nawet nie mówił że go wszystko wkurza, że coś mu się w głowie kręci.. a sam to mi powiedział po ostatniej sytuacji w której mnie wyzwał i od tamtej pory jest dobrze.. To że mąż sam przyznał że coś się z nim dzieje oznacza że wie że zachowuje się źle i wie że musi się zmienić.. powiedział, że moje gadanie jego nie zmieni a jednak po tamtej sytuacji jest dobrze więc jednak to gadanie coś dało...

Napisałam tu bo mój mąż sam stwierdził że ma problem, a ja nie wiedziałam jak w takiej sytuacji postąpić, jak mu pomóc.. Jednak nie napisałam tu po to by od niego odejść. chciałam otrzymać rady jak się zachować i je dostałam, nie wszystkie mi się podobają i nie do wszystkich się dostosuje, bo jednak ja znam męża lepiej i wiem, że muszę mu pomóc i być przy nim, bo mnie potrzebuje teraz... Prawdą jest, że mąż nie chcę iść do psychologa i ja go do tego nie zmuszę bo to mi się nie uda... jest teraz dobrze i ja nie chcę znowu z nim o jego zachowaniu rozmawiać bo taka rozmowa była zaraz po ostatnich wyzwiskach a wspierać go i okazywać miłość w którą trochę zwątpił z nieznanych mi powodów...

 

-- 30 lip 2014, 20:06 --

 

Dodam jeszcze, że gdy znów mąż mnie wyzwie nie będę siędziała cicho, ale powiem, że nie życzę sobie takiego zachowania itp. zastosuje pewne rady, które dostałam od was i jestem za to wdzięczna...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader,

 

No to świetne rady dajesz.

Gdy mąż ma problemy emocjonalne z którymi sobie nie radzi to niech je zrzuca na żonę poprzez wyżywanie się na niej. A ona niech to pokornie znosi aż jemu samo przejdzie, nawet przez 10 lat.

I na tym polega naprawianie związku.

O dżizas. I ja tak rzekomo napisałem. Aha.

 

200.gif

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×