Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

on23, macie ciezka sytuacje, ale musisz teraz jakos sie trzymac wlasnie dla żony i dziecka. Trzeba koniecznie zapytac lekarzy jakie sa rokowania co do dziecka, jakie wyjscia z sytuacji, nastepnie omowic to z zona i zaczac brac leki, zacznij moze od małych dawek to nie wyłaczy Cie tak z zycia a uspokoji. Życze zeby sie ułozyło, teraz jest na tyle medycyna rozwinieta ze mam nadzieje, bedzie dobrze. Wspieram na odległosc, trzymaj sie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

On, nie czuje sie najlepiej, nie napisze nic więcej, polecam Ci jednak poczytac o fazach traumy. Szczególnie pierwsze etapy. Przeszlam parę tragdii pod rząd i mogę Ci powiedziec, że dokładnie tak (cykle powtarzaja się wielokrotnie, nastepuje cofanie do poprzednich etapów), jak opisuje ten schemat, dokładnie to wygląda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety małe dawki są po prostu za małe biorę teraz 2x1mg lorafen i nie dokonca działa cały czas drży mi ciało leki dopadaja byłem wczoraj u lekarza przepisał mi dwie paczki lorafen myślałem że włączy mi jakieś leki do leczenia ale niestety ponieważ nie byłem zarejestrowany i nie miał dla mnie zbyt dużo czasu. Nie trzymam się tego wszystkiego rokowania są średnie zbyt duża wada serca i do tego nerki na stanie posiadam xetanor rispolept olanzapine tritico faxolet

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tych leków nie znam niestety. Rozumiem Cię doskonale bo sama zaczynałam ,,wariować,, gdy coś się ze mną działo nie tak zdrowotnie. Bezsennosć , niespokojne nogi, gananie po całym domu, drżenie, nudności i do tego schudłam do 37 kg. Mi pomogły benzodiozapeniny i leki antydepresyjne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak biore benzo lorafen, ale jak sie wciagne to cięzko z nich wyjść wiec szukam alternatywy i myśle nad xetonar 30mg i rispolept 1 mg na odgonienie myśli kiedyś jak miałem nerwice to dobrze to sie ze sobą nawet łączyło bywały gorsze dni tak 1 do 20

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

on23 nie kombinuj sam sobie koktailu, bo albo padniesz, albo będziesz zombie i twoja rodzina nie będzie miała z ciebie pożytku. Niewłaściwą mieszanką możesz jeszcze sobie więcej dowalic. Więc albo słuchaj lekarza, albo w desperacji Ferdynandak, który ci podpowiedział,jaki jeden lek dobrac.

Nie wiem, gdzie jesteś, ale w większych ośrodkach są Centra Interwencji Kryzysowej, w zależności od miasta mają często działalnośc rozszerzoną ( nie tylko przemoc w rodzinie, czy myśli samobójcze) . Np. w Gdańsku w twojej sytuacji całodobowo bezpłatnie uzyskałbyś pomoc od psychologa i psychiatry. Mój szwagier tam był i mu pomogli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, hej! Oj jak mnie dawno tu nie było... Tak pięknie... A dziś jestem rozwalona, pierwszy raz od dobrych kilku tygodni...

 

Mam podobnie...tak mnie dziś rozłożyło, że od rana do tej pory nie mogę się pozbierać. Na początku lęk, później panika, osłabienie, bezsilność...Około 19stej położyłam się spać bo myślałam, że zwariuję w realu. Teraz po przebudzeniu dusi mnie i serce mi wali jak młot. Całkowicie rozwalona konstrukcja. Nerwica się ze mną bawi w kotka i myszkę. Przykre, że nie potrafię ujarzmić tej larwy, że jest ode mnie silniejsza...i te cholerne ataki, ile ja bym dała, żeby być zdrowa, wszystko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta deprecha to istne zlo!!!! Nie idzie jej opanowac!! Jest z dnia na dzien coraz gorzej!!, boore leki jakies ktore kiedys bralam i jest lipa!! Pogotowie jak nie przyjedzie raz w tyg to jest cud!! Ostatnio wybralam sie na impreze pospiewac bo przeciez to moje hobby!! Moje cale zycie i kupe zwiazanych z tym planow ale coz po godz ni z gruszki ni z pietruszki poczulam ,sie bardzo zle... Pojechalam na pogotowie zmierzono cisnienie i jak zwykle eleganckie ale... Po zrobieniu ekg hmm wyszlo ze mam podejrzenie zawalu lewostronnego!! Porazka myslalam.,ze tam wykituje pani kazala mi jechac do szpitala ale przypomialam sobie ze mam ekg z przed 2miechow. Wiec pokazalaj jej jeee.... A Ona do mnie ,ze niczym sie nie rozni od tego co wyszlo teraz i ,ze juz tak mam xd. Wrocilam do domu stan sie nie zmienial wiec zadz na pogotowie i uslyszalam ,ze to nic sie nie dzieje a jakie mam objawy to depresja i juz. Czuje sie nadal kiepsko chodz sa chwile ,ze jest dobrze a za chwile zgroza tego co sie dzieje!!.A moral w tym taki ,ze boje sie oto ,ze mogli sie mylic.... Chodz modle sie ,ze tak....!! Bo kazdy wie ,ze wystarczy pow lekarzowi ,ze ma sie depreche i maja nas za glopkow!! Nie lubie ich a gdy przyjdzie ich wzywac to jeszcze gorzej jest!!!!!. Dziewczyny ale damy rade co nie?? Nie damy tej depresji oddac nam naszego zycia!! Ile przez ta chorobe tracimu zycia!! To okrutna zmija!! Czemu nie moze nas juz zostawic w spokoju!! Ech.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jest moze ktos, kto ma "fobie" przed wychodzeniem z domu?

Ja mam od 2 miesiecy napady lekowez tym zwiazane. Na sama mysl o wyjsciu poza obreb mieszkania mam ataki paniki.

Nie wiem w sumie jak sobie z tym radzic i zasadniczo od dlugiego czasu w ogole nie opuszczam miejsca zamieszkania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej wszystkim. dzisiaj po pracy w domu uczucie derealizacji, potem jakby ktos mi adrenaline wstrzykną, czułem, że zaraz cos sie stani, nie wiem co ale bylem bardzo nakrecony. Wsiadam w samochod ( sam bo pasazerowie tylko pogarszaja moj stan) jade na pogotowie i zaczyna sie wysokie tetnk ok. 150 na sek., sciskanie w klacie, okropne pulsowanie głowy i uderzenia gorąca do głowy, uczucie zupełnego nieogarniania. Lekarz mi powiedzial ze to poczatek infekcji jakiejs bo mu nie powiedzialem ze choruje na nerwice bo jego reakcja bylaby oczywista. poprostu chcialem byc blisko lekarza wtedy pewnie , wiecie jak to jest...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta deprecha to istne zlo!!!! Nie idzie jej opanowac!! Jest z dnia na dzien coraz gorzej!!,

 

Nie pocieszę cię, ale lepiej naucz się z tym żyć i sobie radzić. To nie grypa. Nie przejdzie w dwa tygodnie. Nie zawsze będzie lepiej. Możesz nauczyć się z tym walczyć. Nie musisz, oczywiście, wtedy takie posty będziesz pisała latami.

 

To dziesiąty (a może jedenasty?) rok ataków paniki i innych zaburzeń. Wciąż potrafią mnie zaskoczyć, wciąż potrafią przestraszyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie mija... Miałam nadzieję, było tak spokojnie... Jutro wyjeżdżam na wyjazd, który wymaga ode mnie wiele energii... A ja jej wcale nie mam w sobie... Czuję się spanikowana, niedawno się wywróciłam z krzesła i coś naciągnęłam i boli mnie w dodatku przez to szyja i bark i ramiona... ;c I to nie pomaga ani trochę. Mam skoki temperatury... Niewielkie, ale obecnie np. 36,9 - 37,0... Takie męczące to, bo nagle siedzę i jest mi gorąco lub zimno... Boli mnie głowa, słabo mi, ściska mi żołądek, nie umiem przełykać, mam wrażenie, że nie biorę pełnego oddechu... To jest straszne... 10 dni wyjazdu. Nie mogę zdezerterować i nie mogę nikogo zawieść... A tak się boję, że to zrobię... ;x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

 

Jestem tutaj nowa mimo, że pierwszy atak miałam w kwietniu, potem dużo czasu poświęcałam na rekonwalescencję, walkę ze sobą. Zapewne większość z Was, to osoby bardzo ambitne, stawiające sobie duże wymagania, dużo pracujące itp. . Tak jest i ze mną, od dziecka chciałam być najlepsza po dzień dzisiejszy. Przy okazji napotkałam na swojej drodze stalkerów, kobieciarzy i różnych dziwolągów.

Na dodatek nigdy nie rozmawiałam ze swoim ojcem - który ze mną mieszka - słyszałam jedynie wiązanki przekleństw, bolesnych słów.. i byłam ofiarą innych form znęcania się psychicznego. Moja mama niestety ciągle wyjeżdża do pracy.

Przepraszam Was za potok myśli. Feralnego dnia nie zdawałam sobie sprawy co ja w ogóle czuję, konfrontowałam to z wszystkim, co najgorsze. Po 2 miesiącach zmagań oraz walki za pomocą xanaxu miałam spokój. Dużo się poprawiło, myślałam, że już sobie poradzę. Wyciszałam się ok. 1,5 miesiąca, wszystko było w porządku do momentu, gdy nie zaczęłam pracować nocami. Oczywiście przeczytałam mnóstwo artykułów, tekstów itp. itd. Mam podejrzenia, że może to od kręgosłupa..(zróbcie sobie rtg, naprawdę nic nie zaszkodzi, a może się okazać, że to ta przyczyna). Niestety od 2 tygodni odczuwałam gorsze samopoczucie i tak stopniowo, stopniowo temat powrócił. Zażyłam kilka razy skromne pół tabletki xanaxu i dzisiaj znowu.. Miałam termin u psychologa, ale byłam tylko u psychiatry, który rozłożył ręce i powiedział, że gdyby mnie spotkał na ulicy, to by nigdy nie pomyślał, że mam takie problemy. Faktem jest to, że niesamowicie boli mnie przeszłość i pewne sytuacje, o których często myślę i wracam.

Czasami objawy jednak są znikome, skromne i wówczas aby odwrócić uwagę mojej psychiki zaczynam się wygłupiać, na siłę próbuję się czymkolwiek zająć, wyjść do ludzi nie mówiąc im co czuję. Mam problemy ze sportem, nie wiem jak Wy, ale uprawiałam go namiętnie teraz szybko się męczę, a miałam taką kondycję... co sądzicie o jodze, pilatesie, stretchingu, bieganiu? jestem fanką wszystkich tych aktywności, ale czasami mam przerwę kilkudniową, bo się boję..

Chciałam walczyć z tym sama i byłam praktycznie przekonana, że jestem już wolna, ale widzę, że sama sobie nie poradzę i konflikty psychiczne oraz ambicje to samo zło ;-) Z mojego doświadczenia - czuję się samotna, odrzucam od siebie mężczyzn, boję się zranienia ale udaję niesamowicie twardą i niezależną kobietę.. czuję się zbyt brzydka ( mimo powodzenia ) dużo chciałabym w sobie zmienić i pewnych rzeczy po prostu nie zauważam. Zdaję sobie sprawę z problemu jaki tkwi we mnie, ale nawet podczas dzisiejszego ataku czułam nacisk na klatkę piersiową, przez który ciężej było mi miarowo oddychać.. oczywiście miałam świadomość i mam ciągle, że to nerwica jak działa mechanizm, jednak czasem trudno biegać dalej mimo, że czujemy uczucie gorąca w klatce piersiowej.

Wiele bym dała, aby znów być tą Klaudią sprzed roku, chociażby. Z drugiej strony może to jest sposób na poprawę jakości swojego życia?

Jestem osobą z zasadami i przez co na pewno więcej dostaję po głowie, ponieważ dużo negatywnych rzeczy przyjmuję do siebie..

Czy pomógł Wam psycholog?

 

Dobrej nocy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze co to za psychiatra co rozkłada ręce i mówi takie rzeczy, rozumiem, że ocenił po wyglądzie? Odwracaj tę uwagę, to dobry sposób próbuj o tym nie myśleć to jest ciężkie, ale nie skupiasz się na objawach i joga też jest dobra może jak się szybciej męczysz zacznij od lekkich ćwiczeń :) Mi psycholog nie pomógł nie będę kłamać, ale to z mojej winy i małego zapału, ale nie u wszystkich tak musi być, próbuj :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, część z Was pewnie zna moją historię z wątku o objawach nerwicy, tutaj chciałabym powiedzieć coś o swoich 'atakach'. Pojawiają się co jakiś czas, mają jakby dwojaki charakter. Zdarzają mi się napady panicznego lęku, mdłości, walącego serca, gigantycznego ciśnienia, uderzeń gorąca i bólu głowy, jestem wtedy przerażona, trzęsę się i płaczę. Drugi rodzaj to rzadkie, ale powtarzające się okresy kilku - kilkunastu dni zawrotów głowy z poczuciem derealizacji, oderwania świata ode mnie - wydaje mi się wtedy taki nierzeczywisty... Zarówno w jednym, jak i w drugim wypadku nie jestem w stanie przewidzieć, kiedy objawy się pojawią i kiedy się skończą. Na co dzień, każdego dnia, mam dodatkowo położeniowe zawroty głowy - nie jestem w stanie odchylić głowy do tyłu, kiedy się kładę, sufit mi wiruje. Walczę z tym dopiero od niedawna, biorę leki i spotykam się z psychiatrą, czekam na przyjęcie do grupy terapeutycznej, bo panicznie sobie nie radzę, zdarza mi się bać histerycznie nowego dnia i tego, co się wydarzy. Mam nadzieję, że w końcu coś się zmieni...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś z Was czuł się źle codziennie?

Do poprzedniego wtorku miałam napady co około tydzień. Od tygodnia mam codziennie. Caly czas czuję ucisk w klatce piersiowej, jest mi ciężko, gula w gardle, kaszel. Boję się. Rzadko bywają chwilę gdy czuję się dobrze. Mam wrażenie, że jest coraz gorzej :-\

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paula28,

 

Ja tak mam.Na początku miałam ataki około dwu tygodniowe skakało mi ciśnienie dostawałam drgawek nagle pojawiał się lęk i panika wysoki puls itd .Potem wszystko wracało do normy i po jakimś czasie znów atak potem znowu było dobrze i takie błędne koło.Potem 2 lata spokoju i znów to cholerstwo wróciło. Ale teraz to codziennie czuję się "dziwnie",źle .Nawet nie umie opisać co się ze mną dzieje po prostu codziennie czuję się źle.Każdy dzień zaczynam i kończę od myśli jak się będę dziś czuła ,czy jutro będzie lepiej i kiedy to się skończy.Parę dni jest w miarę fajnych a potem jakbym znowu cofała się z leczeniem. Męczą mnie już te zawroty głowy te myśli strach przed wyjściem do sklepu czy gdziekolwiek tak się nie da żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej,

 

Tak, ja też mam skurcze wyczuwalne w okolicy brzucha, wówczas takie nieprzyjemne bóle, ciepło. Miałam już mrowienie, drętwienie kończyn. Kłucie, pieczenie skóry, fale gorąca, napięcie w kręgosłupie, skurcze klatki piersiowej, uczucia ciężkości niemalże ciągle, duszności, bóle głowy, bóle kręgosłupa, kłucia nerwów w wielu częściach ciała ( nie myślcie, że to serce ), czasami zawroty, często derealizacja, senność, niesamowicie "ciężka" lewa ręka. Zażywam doraźnie hydroksyzynę 10 mg. Kołatanie było kilka razy, zrezygnowałam z ćwiczeń bo panikuję, że jak będę ćwiczyć to jeszcze gorzej. Czuję też takie prądy i fale przez całe ciało, uczucie przelewania się w głowie. Wiecie dlaczego to nas tak męczy? Dlatego, że za każdym razem objawy są inne, a nie daj Boże dojdzie do tego infekcja np. gardła tak, jak u mnie kilka dni temu - od razu podejrzewanie wszystkiego, co najgorsze dopóki nie odkryłam, że nasze ciało naturalnie posiada brodawki okolone :-D Nakręcamy się sami.. Izolujcie się od pesymistów, ludzi nerwowych.. ja muszę ograniczyć kontakty z przyjaciółką.. / poza tym kiedy ostatnio próbowałam jej wytłumaczyć, żeby o tym nie gadała, to zaczęła się na mnie wydzierać.. więc sobie pomyślałam, że to ona jest chora bardziej ode mnie, tylko ja to przeżywam..

Uwierzcie w siebie, jesteście silni na tyle, żeby sobie z tym poradzić, drzemie w Was ogromny potencjał, nie dajcie sobie wmówić, że jesteście chorzy.

Pamiętam mój pierwszy, ale mały atak, rok wcześniej przed konkretnym.. powiem Wam, że praktycznie nic mi się nie działo, miałam tylko uczucie gorąca w brzuchu i nie mogłam się uspokoić, nie wiedziałam co to jest.. i obawa przed śmiercią... ta choroba podsuwa Wam jeden scenariusz nawet wtedy, gdy nic się znaczącego nie dzieje, dlatego psychika się nakręca gdy objawy są bardziej konkretne - bo ma podstawy i argumenty.. tylko dlatego.

Pomyślcie o dobrym jedzonku, jacuzzi, kupcie sobie jakiś olejek eteryczny, fajny, pachnący żel do kąpieli, nowe kolczyki, buty.. kupcie mamie kwiaty, upieczcie ciasto z zaskoczenia, zróbcie obiad, zróbcie coś (dobrego) czego do tej pory nie robiliście. Pozwólcie sobie wyjść na ulicę bez makijażu, idealnej fryzury, w bluzie, adidasach, na luzie i uśmiechajcie się do ludzi tak, jak gdyby nigdy nic.. ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×