Skocz do zawartości
Nerwica.com

dobry wieczór wszystkim!


kosmostrada

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Was serdecznie! Jestem nowa, ale śledzę forum już prawie miesiąc, od kiedy siedzę w domu. Cierpię na zaburzenia lękowe z agorafobią.Leczyłam się już 5 lat temu, ale wtedy bardziej z depresji. Udało się szybciutko dzięki lekom i dużej pracy własnej. Wydawało mi się, że sprawę załatwiłam, a tu bach!, powtórka z rozrywki, ale przede wszystkim problemy lękowe. Osłabiłam czujnośc, wpadłam w rutynę, zgnuśniałam, no i masz... Poleciałam do psychiatry, gdy już lęk nie ustępował praktycznie w ogóle, a ataki paniki zagęściły sę. Niestety nie udało nam się dobrac leków tym razem i siedzę uziemiona. Po 3 tygodniach leczenia ( citabax+ trittico+ dołączony z czasem cloranxen) musiałam odstawic citabax, bo było coraz gorzej. A doktor na urlopie do sierpnia, a mailem to mi raczej recepty nie wystawi. Więc jadę tylko na cloranxen 1\2 +1\2 i trittico na noc. Chciałbym już ten benzo odstawic, bo jest okropny i będzie niedługo miesiąc, ale kazał mailowo brac.

Nie chcę tylko narzekac, więc chciałabym polecic parę moich sposobów, dzięki którym wytrwałam ten miesiąc.

Gdy sprawa się zaczęła, miałam bardzo podwyższony puls i mój lekarz rodzinny wysłał mnie na kardiologię. Broniłam się rękoma i nogami( tydzień w szpitalu z lękami i napadami paniki - okropne), ale był to strzał w dziesiątkę. Zrobili mi wszystkie badania i przynajmniej wiem, że jak czuję się fatalnie, to zaraz nie zejdę. Staram się codziennie postawic sobie malutkie wyzwania - wyjście rano z psem, gdy nie jest jeszcze duszno, wyskoczyc po fajki do pobliskiego sklepu( z klimą). Gdy mam siłę, czytam jak najwięcej o chorobie, dzwoniłam do gabinetu psychoterapii, by dowiedziec się o warunki( bełkotałam, ale chyba są do tego przyzwyczajeni, nie?). Staram się codziennie z kimś pogadac przez telefon, na spotkania osobiste się nie nadaje, bo szybko robię się drażliwa i niespokojna. No i piszę teraz na tym forum. Trzymajcie za mnie kciuki, żeby starczyło mi pomysłów na przetrwanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej możemy sobie ręce podac też wymyślam sposoby na przetrwanie ostatnio sciągłam sobie gre żeby się czymś zając i nie myslec troche pomaga.Też leżałam na kardiologi z takim efektem jak Ty ze nic mi nie jest i nie zejde na zawał.I mój lekarz też jest na urlopie hehe a przydałby mi się teraz .Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

jestem tu pierwszy raz oficjalnie, jako czarna/biała kotka, ale forum śledze od roku, odkąd zachorowałam na depresję.

Czytanie Waszych postów to jedyna rzecz, która jeszcze daje mi jakieś siły do życia. "Użalanie" nie jest złe, bo pomaga innym wyrazić swoje uczucia (patrz ja).

Pozdrawiam wszystkich i wszystkim zyczę zdrowia, tak jak życzę go sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo mi miło, że ujawniłaś się pod moim postem. Masz rację, czasami poużalac się też trzeba. Ale ja mam akurat dużo czasu, siedząc najczęściej sama w domu, żeby to robic do lustra, że tak jak dziś, mam sama już siebie dośc. Dzisiaj nie znalazłam tej iskierki... Ale Czarny Kot Biały Kot (świetny film swoją drogą), możesz się poużalac, na pewno przeczytam twoje posty. W słuchaniu innych jestem tak dobra, że zapomniałam że oprócz tego trzeba też wysłuchac siebie. Jak ktoś powiedział - codziennie zrób coś dobrego dla innych, codziennie zrób też coś dobrego dla siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Makabra, to jest dobry sposób, ale problem ostatnich dni jest taki, że jest duszno, a to dla lękowców nie fajnie, więc wychodzic da się tylko rano (no to idę z psem na małe kółko), a wieczorem to jestem tak zmulona, że chodzę spac z kurami. Czekam z utęsknieniem na niskie temperatury. Ale Makabra podpowiadaj, podpowiadaj, bo widzę ,że znasz się na rzeczy... Dziś akurat byłam na mieście, bo pojechałam do innego psychiatry po receptę, to nie tylko zmienił mi leki, to jeszcze do zaburzeń lękowych dołożył depresję. Jestem teraz już w ogóle w kropce, zmieniac, nie zmieniac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja na zewnątrz wyjść się nie boję, ale boję się spotkać ludzi, a w szczególności rówieśników. Co najlepsze jadąc gdzieś w obce miejsce, np. do miasta, mam gdzieś ludzi, boję się tych "znajomych", z okolic. Próbowałaś słuchawek w uszach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nie próbowałam, bo mimo,że zawsze lubiłam słuchac muzyki, to ostatnio mnie drażniła. Myślę,że to efekt uboczny jakiegoś leku, więc już może minął, zobaczę. Dzięki Makabra. Dobry plan na jutro - sprawdzic, jak reaguję na muzykę. Żałuję, że nie mogę odwdzięczyc ci się jakimś pomysłem, ale ja z nieśmiałości i strachu przed ludźmi wyleczyłam się na studiach, bo życie towarzyskie było zbyt fajne, żeby z niego nie korzystac. Ech, rozmarzyłam się, wspominając... To też dzięki tobie Makabra, widzisz jakim jesteś terapeutą :D .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jak większośc z nas... Ale sam fakt, że mi chciałaś jakoś pomóc, już świadczy o tym, że lubisz ludzi ,jesteś empatyczna, nie daj temu potencjałowi się zmarnowac. Potem się dziwic, że jakieś egoistyczne narcystyczne buce wokół nas, jak tacy jak ty się nie ujawniają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak dobrze by nie było, zeby po tych objawach zejsc ( ;) kiepski zart :mrgreen: ) natomiast wiesz ze nic Ci nie jest, to tylko nerwica. Tak bywa czasami ze wracaja objawy ale trzeba sie leczyc(farmakologia, terapia), a w koncu sie poprawi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jak większośc z nas... Ale sam fakt, że mi chciałaś jakoś pomóc, już świadczy o tym, że lubisz ludzi ,jesteś empatyczna, nie daj temu potencjałowi się zmarnowac. Potem się dziwic, że jakieś egoistyczne narcystyczne buce wokół nas, jak tacy jak ty się nie ujawniają.

 

Nie rozumiem tego, już tyle razy ludzie mi dokopali i to porządnie, a ja nadal do nich lgnę... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Makabra, mnie wredota ludzka nie przestaje dziwic i bolec. Ale wiesz, co mi pomaga - patrzę na taką wredną babę i widzę np. małą zakompleksioną dziewczynkę, patrzę na wrednego typa i widzę np.chłopca z traumatycznym dzieciństwem i bardzo, ale to bardzo im współczuję.

Agusia, tak, życie to nie bajka, ale pomarzyc można :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj Makabra, widzę że humorek mamy dzisiaj lepszy! :D To wysil wyobraźnię, kotek, piesek, niedoceniana biedronka... Chociaż może to jest to, wredny typ w roli wyliniałego kotecka... Nie, jednak nie rozpędzajmy się, głupkowate chichotanie na czyjś widok może nie działac prospołecznie. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zwierzątka kocham, więc nie będę im przypisywać twarzy tych podłych, wstrętnych i okropnych "człowieków" :roll: Chciałabym opanować umiejętność zabijania wzrokiem 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Makabra masz zwierzaka? Posiadanie psa to super sposób na niezobowiązujące i łatwe znajomości z innymi psiarzami snującymi się po okolicy. Nie tak dawno zamyśliłam się i wplątał mi się w smycz( i o mało nie wygrzmocił) całkiem całkiem osobnik płci przeciwnej. Przeprosinom moim nie było końca, osobnik okazał się osobą sympatyczną i z poczuciem humoru i tylko fakt bycia szczęśliwą mężatką powstrzymał mnie przed dalszą uroczą konwersacją. Więc posiadanie psa (na długiej smyczy) oprócz porozmawiania z panią Ziutą od buldożka o pogodzie i cenie truskawek w tym roku, ma i takie zalety. :smile: Zwierzaki są zresztą zalecane przy depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 3 pieseły i 2 koteły, idealny zestaw antydepresyjny :mrgreen: I coś w tym jest, bo to chyba do nich uśmiecham się najszczerzej :roll: Mieszkam na wsi i tutaj ludzie przywiązują psa do budy zamiast z nim wychodzić, niestety... Z mojej wsi jestem chyba jedyną osobą, która łazi z psami i mam wrażenie, że ludzie przez to trochę dziwnie na mnie patrzą :roll: A za wplątanie się w smycz, to prędzej by mi się oberwało, niż miło pogadało ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O tej porze roku i w moim stanie zazdroszczę ci tej wsi. Bo ja tu mam tłumy, hałas i pijackie wrzaski pod oknami do rana. I mój włochaty przyjaciel musi chodzic na smyczy. I wszystkie prawie są na smyczy, są pozbawione naturalnych psich zachowań i są wkurzone i zestresowane, więc wiele "mijanek" z innymi psami kończy się jatką. Z psami jak z ludźmi, coraz więcej nerwic...

I zazdroszczę ci takiego zestawu antydepresyjnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty, dobra jesteś z tym" lepsza smycz niż łańcuch", szacun! No to do roboty moja droga, miasto na ciebie czeka!

 

A tak swoją drogą Makabra, jesteś długo na tym forum, nikt nie ma ochoty się przyłączyc do tych naszych pogaduszek? Jak to funkcjonuje? Mi taka rozmowa pomaga i mnie cieszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×