Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem, bo sie nie znam - jestem hetero - ale pamietam siebie z okresu 19-20 lat (czyli sprzed 7) i wiem ze nie za bardzo wtedy sie nadawalem do zbudowania stalego zwiazku. Faceci po prostu musza do tego dojrzewac zazwyczaj troche dluzej niz kobiety... a w momencie gdy obie strony to mezczyzni, to chyba trudno o takie zgranie sie zeby to bylo to w tym wieku.

 

Ale mam nadzieje ze Wam sie uda, zawsze moze sie okazac ze bardziej swiadome z Was egzemplarze niz ze mnie wtedy:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również mam fatalne poranki. Otwieram oczy i wiem, że dzisiaj nic nie zrobie, nie wytrzymam, wszystko jest bez sensu i na dodatek zostaje sam bo wszyscy wychodzą do swoich zajęć, a ja zostaję bo mam zajęcia po południu i czarno to wszystko widzę. Po chwili jednak nieświadomie wstaje i ...leki działają. Jeszcze tydzień temu wpadłbym w otępienie na cały dzień, a dziś już zmuszam się do aktywności, zaczynam się uczyć, planuję dzień. Przypominam sobie, że skoro wczoraj wytrzymałem 5 godzin na zajęciach to dzisiaj też wytrzymam, nie ma opcji żebym nie wytrzymał... i opuszczam dom. Co prawda męczę się w autobusie, a na zajęciach mam takie zawroty głowy że nie wiem gdzie jestem większość czasu, ale wytrzymuje. Teraz kiedy to pisze śmieje się z tego, ale tak to jest.

 

A wieczory mam zupełnie normalne, aż chce się żyć. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja wam cos powiem!!! od kilku dni wstaje pogodny i chętny do świata do słońca i życia jest wspaniale robię wszystko co chcę i nic mnie nie męczy . Przestaje się bać wszystkiego i spoglądam na świat troszkę inaczej z < dystansem> nareszcie umiem się odprężyć i spać, mogę spokojnie zasypiać i spokojnie się budzić :D:D:D:D:D jeśli ten stan spowodowany jest przez leki to cieszę się że mama nawet tę chwilkę spokoju :) :) :) :D:D pozdrawiam was i trzymam za was wszystkich zaciśnięte garście ( po mojemu chopcy i dziołszki bydzie dobrze ino trza troszka wiary i niezawracać se gowy tymi fandzołami co kajś tam w nos siedzom ,cza zając sie życiem i tym co dzisej niepatrzeć sam za siebie) i jeszcze jedno ciężka praca nad sobą to musi dać efekt

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich z zatkanymi nochalami,ja tez mam podobny problem, z tym że nie mam zatkanego nosa przez cały czas ale tak co kilka miesięcy,akurat ostatnio mialam ten problem,najpierw kichanie,potem zatkany nos prze ok.pół tygodnia,nie mogłam swobodnie odetchnąc ani do konca nabrac powietrza,czułąm sie jakbym miala zaraz sie udusic,dopiero jak zminiałam pozycje,było cosik lepiej,teraz powoli zaczynam juz normalnie oddychac,aha dodam że wyniki wszystkie mam w normie,z tarczyca tez nie mam problemów,chociaz ją ciągle kontroluję,a nerwice to ja chyba mam,wiem że w dziecinstwie bardzo się bałam i ciągle czułam strach.Dzisiaj mam dzieci i czasem po prostu nerwy mi nie wytrzymuja,potrafię na nich krzyczeć i szybko wpadłam w złość.Wydaje mi sie że mamy ten sam problem,chociaż zastanawiam sie czy nie jestem przypadkiem alergikiem,od jakiegos czasu mam alergie na słońce,chociąz zawsze mogłam opalac sie do woli i nigdy nie miałam z tym problemów,pozdrawiam was wszystkich!!!Powiedzcie co zrobić żeby trochę wyluzować?

 

[ Dodano: Wto Kwi 04, 2006 1:07 pm ]

podobno mam troche skrzywioną przegrodę nosową czy coś w tym sensie,więc byc może to również wpływa na zatkany nos

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To "coś" to ja, nie żaden wewnetrzny stwór tylko moje emocje, myśli, przeżycia, troche poplatane, nagromadzone ale moje i wcale nie tak groźnie i tajemnicze jakby się mogło wydawać. ....Zgadza, sie oczywiscie, to my w calosci nasze zycie zle i dobre chwile ,ale niemozna powiedziec ze czepia sie to ludzi za,mknietych , bardziej bym powiedziala ze ludzi twardych ktorzy zaduzo nosza na swoich barkac, ludzi otwartych .Ja sama jestem takim czlowiekiem niegdy nie trzymam moich problemow zawsze wyzucam z siebie , a mam nerwice lekowa, wiec niemoze byc, w jakims stopniu moze?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DOn Pablo Witam cie cieplutko na forum!

Niemartw sie jasne sie da wyjsc z nerwicy po pierwsze terapia po drugie pozytywne nastawienie jak znajdziesz problem co jest przyczyna twojej nerwicy z lekarzem bedziesz musial zmienic siebie i swoje dotychczasowe zle postepowanie ale sam bedziesz wiedzial co to bedzie!Moze ty nic takiego wzyciu nie zrobiles czasem nerwice dostaje sie w .....prezencie od np. rodzicow ....czy dziadkow,,,,,ale problem musisz znalesc z lekarzem...i niemartw sie tez takie milam myslenia nieraz niechcialo mi sie juz walczyc z lekami ,z ktorymi trzeba im stawiac czola bo inaczej one niedadza nam nigdy spokoju , a tak beda sie zmniejszac...dasz rade zobaczysz jestes jeszcze taki mlodzitki cale zycie przed toba i oczywiscie ze wyzdrowiejesz....niebedzie to szybko ale badz dzielny nawet jak przejda najgorsze dni napady leku niechec do zycia i proszeie o pomoc ty sam musisz sobie pomuc jak bedziesz juz po terapi.....badz dzielny i niegdy sie niepoddawaj cel twoj to zdrowie, i tak trzymaj!Zycze ci wielu sukcesow i duzo , duzo zdrowia, BADZ TWARDY NIEBEDZIE LEKKO ALE POMYSL ZE WARTO!!!! :lol::lol::lol::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CZesc saga!

WItam cie ja jestem za ze to od nerwicy tez mialam jak mnie dusznosci lapiamomentalnie mi sciezko oddychac nosem , bo albo sie zatyka , albo mam uczucia ze sie zwezaja wszystkie kanaliki oddecjowe, teraz juz potrafie nad tym panowac ,ale kiedys musialam nosic przy sobie torebke papierowa i w nia oddychac jak mnie atak lapal, tak polecila mi pani doktor, bym nauczyla sie w normalnym rytmie odychac....poskutkowalo!Zycze duzo zdrowka!I Niemartw sie przejdzie tylko niepanikuj jak sie to dzieje spokojnie nieprzestawaj oddychac nosem tylko sztaraj sie jakos to przetrwac o ile nie jest calkiem zatkany!Powodzenia! :lol::lol::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

matko, tak mi wstyd o tym pisać... ale po prostu muszę to gdzieś z siebie wyrzucić... czuję się bezsilny i nie wierzę, że można coś zmienić jakąś psychoterapią... ja nie wiem czy to jest zwykła fobia społeczna czy jakieś inne kurewstwo, ale po prostu aż mam przez to łzy w oczach :cry: . to nie daje mi normalnie żyć...

jakieś dziewczyny wysłały mi na epulsa wiadomość czy niechciałbym ich poznać, hmm w realu... ponieważ mam tylko jedną bliską mi osobę chciałbym bardzo nawiązać nowe znajomości... normalny człowiek to by się pewnie ucieszył na moim miejscu, że ktoś się nim zainteresował... ja też kurna chciałbym się cieszyć... martwię się co będzie jeśli zabraknie tej jedynej bliskiej mi osoby...

jaka była pierwsza moja reakcja na tę wiadomość? naszedł mnie paniczny strach i serce zaczęło mi walić... Jezu, chcą mnie poznać... jeszcze odważą się do mnie podejść nie daj boże... normalnie chyba miałbym ochotę ucieć gdzie pieprz rośnie... ja zupełnie nie rozumiem swoich reakcji na innych ludzi... nie potrafię zrozumieć skąd mi się to wzięło. nie miałem nigdy żadnych złych doświadczeń w kontaktach z innymi. trwa to już sześć lat. w tej chwili mam lat osiemnaście. im jestem starszy tym ogarnia mnie większa panika. boję się spoglądać w przyszłość... jak ja sobie poradzę sam w dorosłym życiu i jak to życie będzie wyglądało... chory Krystian sam w czterech ścianach całymi dniami. coraz częściej szukam przez to sensu w swoim życiu. szukam i nie znajduje... nie mam motywacji by cokolwiek robić... boję się, cholernie się boję... myślałem że lekarstwa choć troche pomogą, ja sam z tym nie wygram.

znów mam myśli samobójcze. wstydzę sie sam siebie :cry::cry: i coraz bardziej sie nienawidzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze, to wszystko jeszcze przed Tobą. Masz 18 lat i masę czasu na to żeby popracować nad sobą i swoimi kontaktami z ludźmi.

 

Po drugie, myślę, że Twój opór jest jak w każdej nerwicy błędnym kołem. To znaczy chciałbyś kogoś poznać, ale myślisz sobie, że skoro prawie nikogo nie znasz, to trzeba się bardzo starać żeby dobrze wypaść. Jeśli się bardzo starasz, to zjada Cię panika i nie wychodzi. Koło się zamyka. Psychoterapia mogłaby pomóc przerwać to błędno koło i wszystko powoli odkręcić.

 

Po trzecie jeśli chcesz to możesz do mnie napisać, chętnie pogadam. Nie oferuję co prawda przyjaźni, ale kumpli nigdy przecież za wielu :) Oceniać Cię na pewno nie będę.. możesz być nudny, gburowaty, zdenerwowany, spanikowany.. mi to ryba, wiem co to nerwica :)

 

Mój mail - will7pm@wp.pl

 

Konrad

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Cię gorąco Towdy!!!

Jestem z Tobą, nie poddawaj się tak szybko, jesteś taki młody< aż CI zazdroszczę :lol: >całe życie przed Tobą a więc nie mów nigdy więcej że masz myśli samobójcze bo jak to przeczytałam to zrobiło mi się bardzo smutno. Jestem dzieckiem którego tato ...:cry: Uwierz mi, że to nie Ty będziesz cierpiał tylko osoby które Cię kochają. Minęło parę miesięcy, moje rany są jeszcze świeże i nie mogę tak spokojnie o tym pisać : :cry:

Trzymam za Ciebie kciuki, uwierz w to, że Ci się uda, odganiaj złe myśli

przecież jesteś wspaniałym człowiekiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krystian, Konrad bardzo mądrze Ci napisał. Czas przerwac to błędne koło! Ja mam fobię społeczną i doskonale pamiętam moje fatalne samopoczucie z przed dwoch lat, kiedy bardzo potrzebowałam kontaktu z ludzmi i kiedy strasznie sie ich bałam:( Pragnęłam poznawac nowych ludzi, bawic sie i wygłupiac sie tak jak kiedys poprawiajac innym humor............... to było takie moje marzenie- powrót do poprzedniego stanu! Ale wtedy było to nie mozliwe, bo ja nawet czułam ogromny dyskomfort w rozmowie z moja najblizsza kolezanka!!! Męczyłam sie z tym strasznie i nie mogłam zrozumiec dlaczego ja, taki "stadny zwierz" boje sie tego, czego bardzo potrzebuje i co daje mi najwieksza radosc!

Moje wspomnienia tego jak kiedys uwielbiałam byc z ludzmi i jak dobrze sie z nimi czułam doprowadzały mnie poprostu do rozpaczy!!!! Nie mogłam pogodzic sie z tym i z kazdym dniem czułam sie coraz gorzej! Moje wszelkie proby "powrotu" do tego co było konczyły sie porażka i w efekcie wszystkie prowadziły do pogłębienia sie moich lęków! Wszyscy do okoła pytali mnie co sie stało i dlaczego sie tak od nich izoluje, a ja nie potrafiłam im tego wytłumaczyc, zreszta sama tego nie rozumiałam. Po kilku miesiacach unikania wszelkich spotkań dotarło do mnie to, ze jestem juz sama, a jedyna osoba jaka jest przy mnie to jest moj facet............

Moje zycie dopiero zaczeło sie zmieniac malutkimi kroczkami jak poszłam na terapie najpierw kilka miesiecy indywidualnej, a potem grupowej. Jakis czas po leczeniu wreszcie poczułam ze zyje........ odnowiłam moje kontakty z ludzmi, nawiazałam nowe........ i wreszcie zagościł we mnie od dawna poszukiwany spokój:)

Krystian, wiecej wiary w terapie ................

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Towdy nie poddawaj się. Wiem, że jest ci ciężko, bo niedawno sama miałam trudną sytuację. Nie miałam ochoty nawet patrzeć na ludzi, ale to właśnie oni (a dokładnie dwie wspaniałe znajome) mi pomogli. Kontakt z innymi bardzo dużo daje. Dlatego uwierz w terapię, bo samemu nie zawsze się udaje z tym poradzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuję kochani... wszystko co piszecie to oczywiście prawda :idea: . Konrad ma rację w stu procentach... sam też doszedłem już wcześniej do identycznych wniosków... niestety autosugestia i przekonywanie siebie, że nie ma się czego bać nic nie dała (mimo iż byłem naprawdę o tym przekonany), bo zawsze w takich sytuacjach ogarniała mnie panika... czuję się jak nieprawidłowo zaprogramowany i uświadomienie sobie tego niestety nic mi nie pomogło :cry: ...

bardzo chciałbym iść na psychoterapię, ale niestetyty żeby przyniosła ona dobre rezultaty trzeba chodzić na nią często, a ja przez szkołę nie mam na nic czasu... marnuje życie na uczenie się książkowych pierdół nie mogąc się zająć tym co naprawdę jest dla mnie najważniejsze :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Caly czas przypominaja mi sie rzeczy z dzieciństwa lub wydarzenia :) jak cos zobacze to odrazu myslami przechodze automatycznie do wydarzenia ktore juz bylo dawno temu przypominaja mi sie zeby ktorych keidys bym nie pamietał :) co to moze byc ?? :((

 

[ Dodano: Sro Kwi 05, 2006 2:54 pm ]

I jeszcze mam takie cos ze jak sie zapatrze na meble albo na cos innego np. na blok bo zaczyna mi sie krecic obracac w kolko :) albo jak mam wlaczony telewizor w nocy i zapatrze sie w jakies miejsce to mam ciemnośc przed oczami tak jak by jakas czarna chmura mi to przyslaniała macie takie cos albo ktos mial ?? :) badania robilem u ukulisty . papa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiessz, ja tez biore coaxil, tylko krótko i lekarka wypisując mi go wspomniała, że moge czuć zażywając go coś na kształt "ciasnej głowy", ale że to normalne (??), szkoda ze tego nie sprecyzowała, niemniej jednak może cię to uspokoi.

Ja zażywam coaxil +zomiren dopiero tydzień, więc efekty takie sobie, raczej ten Zomiren (alprazolamum) jest ok, tak wycisza, bo na działanie antydepresanta niestety czekam, popłakując po kątach :cry:

Jako efekt uboczny (nie wiem, czy leków, czy nerwicy) podałabym brak łaknienia, prawie wcale nie jem no i te bóle głowy, ale nie są baaaardzo uciążliwe, nie więcej niz sama nerwica ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hym, wydaje mi się, że każdy tak ma, że jak się skupi na jakimś punkcie, to automatycznie mniej mruga, a nienawilżone oko sprawia wrażenie zmęczonego, przez co pojawiają się takie schizy, które np. ja też mam.

A co do wspomnień, może przeżywasz akurat jakiś okres w życiu, w którym potrzebujesz wracać do przeszłości. :) Nie wiem czy jest to dla Ciebie miłe czy też nie, ale generalnie nie widzę w tym nic złego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cierpie na nerwice lękową od 4 lat. To szmat czasu...

Najpierw nie umialam tego nazwac a bałam sie zwrócić do specjalisty.

Po roku jak juz było bardzo żle wybrałam sie na terapie indywidualna.

W kolejnym roku trafiłam na terapie grupowa, bardzo trudna i ciezka to była droga połaczona z zazywaniem seroxatu, ale niezwykle owocna;))

Po roku, na dzien dzisiejszy znowu wracam na terapie indywidualna ale z lekiem bez poczucia okropnego niepokoju...a więc do przodu;)

czeka mnie powrot do lekow bo od ponad miesiaca nie ruszam sie sama z domu ale wiem, ze wszystko wroci do normy!!!;)))

W koncu wszystko w sobie poukladam i bede super szczesliwa;) bede mogła realizowac swoje najwieksze zyciowe marzynie - podroze;)

hehehe kto by pomyślal, ze tym beda obciazone moje cale studia;)))

Pozdrawiam;))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aka, czytając Twój temat przypomniała mi się historia pewnego górala, który był niesamowity pod względem kondycji, tyle wypraw w góry ile on zaliczył marzyło się nie jednemu, wielu mu zazdrościło. Ale... Poznał uroki nerwicy lękowej, a przecież tak kochał chodzenie po górach, i co ?

Potrzebował czasu, aby znów zacząć chodzić, wyszedł z tego, tak jak wyjdziesz i Ty. Grunt to wiara, Tobie jej nie brakuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×