Skocz do zawartości
Nerwica.com

PAROKSETYNA (Arketis, ParoGen, Paroxetine Aurovitas, Paroxinor, Paxtin, Rexetin, Seroxat, Xetanor)


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

estera1, w tym sęk, że pomaga na noc, śpię po tym, ale budzę się zmęczony. Jakbym doje.ał 20-30mg jak normalny człowiek to za dnia mam wkurwy nie do wyrobienia, czyli lek ewidentnie nie dla mnie. I siłą rzeczy nie mam wyjścia i będę musiał spróbować mózgotrzepów, czyli neurosów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie tez tylko takie dzialanie leków aby jakos przezyc z dnia na dzien. Na wyleczenie juz stracilam nadzieje. Teraz tylko skupiam sie na tym zeby lek z najgorszego dolu byl w stanie mnie wydostac na wiecej nie licze chociaz mam cicha nadzieje gdzies tam w srodku, ze sie myle. Ale to juz 10 lat prawie i dupa zimna.

A zaczelo sie od lékow i atakow paniki a jakas depresja to ja nie wiedzialam co to jest. A pozniej wyszlo. Pytanie tylko czy od meczacych léków mozna dostac deprechy czy poprostu ona sie czaila pod tymi atakami paniki i po parulatach wyszla....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie pierwotny był lęk, depresja pojawiła się później. Dokładniej to depresja i zaburzenia nerwicowe. Dlatego już w pierwszej klasie liceum trafiłem do psychiatry, chociaż wiedziałem dużo wcześniej że nie wszystko ze mną ok i powinienem zobaczyć się ze specjalistą. Szkoda że moi rodzice byli bardzo 'wyrozumiali' dla moich dziwnych zachowań i nie wysłali mnie do kogoś wcześniej. Ale ogólnie to mam zaburzenia osobowości, a to jest po części już wrodzone, przynajmniej pewne cechy charakteru (albo jego brak), więc wszystkiego naprawić by się i tak nie udało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale mi paroksetyna potliwość dłoni nasiliła, przez cały dzień są mokre. No ale pierwsze tygodnie na ssri nie są zbyt przyjemne.

 

Czytanie for internetowych nie pomaga w leczeniu. Jak człowiek przeczyta kilka pesymistycznych wpisów (jak wyżej) to mu się odechciewa ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy pomysl z ta hibernacja. A tak w ogole... czy nie ma jakis badan dokladnych mozgu czy poziomu serotoniny, dopaminy itd. Bo ja nie slyszalam. A tak zamiast szczelanie w ciemno ktore tabsy zadzialaja a ktore nie to moze lepiej by bylo zrobic takie badanie i na podstawie tegk wyrownac poziom tych wszysykivh ubytkow. Skoro tego sie nie robi to albo nie istnieja takie badania albo sa kurewsko drogie. Z drugiej strony takie rzeczy badaja juz ze poziomy tych depresyjnych pierwiastkow to nie jest w sumie chyba niemozliwe. No nie wiem. Za malo mam info na takie wywody.

 

A mi walsnie pomagalo czytanie wpisow bo wtedy sie pocieszalam, ze nie tylko ja tak mam wiec pewnie norma z tymi moimi ubokami. I lepiej sie czulam od razu. A na paro to byly najgorsze chwile mojego zycia pierwsze 2 tyg. No oprocz atakow paniki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tego typu badań na pewno jest całe mnóstwo, ale my nie do końca wcale poznaliśmy samo działanie mózgu jako organu, a co dopiero zrozumieć w pełni takie złożone kwestie jak nastrój, lęki czy takie a nie inne funkcjonowanie człowieka. Pewne cechy i skłonności się dziedziczy, pewne są kształtowane we wczesnym dzieciństwie i potem trzeba lat terapii żeby naprawić powstałe wtedy szkody, bez żadnej gwarancji że się uda. A jeśli chodzi o chemię mózgu, to spotkałem się z badaniami które całkowicie przeczą teorii o niedoborach czy wahaniach poziomu serotoniny, dopaminy itd. Nie pamiętam szczegółów ale chodziło z grubsza o to że u zdrowych ludzi również te neuroprzekaźniki miały często 'niewłaściwe' poziomy, co znaczyłoby po prostu że główna koncepcja depresji jest błędna i nawet nie wiadomo dlaczego antydepresanty w ogóle czasem działają, a tym bardziej już dlaczego nie. Także nie da się jeszcze tych spraw zbadać jak grypy czy innych 'prawdziwych' chorób, jeszcze daleka droga do tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybym mial patrzec na przebieg mojej choroby, to jakich leków bym nie bral, choroba idzie wlasnym torem i ja w zasadzie mam bardzo maly wplw na nia, nawet biorac leki, to jak sobie przypomne to na poczatku jak bralem paroksetyne to czulem sie lepiej niz pól roku pozniej

jak juz bylem na tym leku, potem byl escitoplarm,mianseryna, teraz wenla i nadal jest to samo,takze mozemy tyle na ile choroba nam pozwoli

i jezeli to samo z siebie nie minie to sie tego nie wyleczy bo te leki poprostu nic nie lecza, co do ilosci neuroprzekazników to raczej nie da sie okreslic ile ma byc serotoniny, ile noradrenaliny i dopaminy, bo to jest zalezne od wielu rzeczy, nawet jesli zbadasz ilosc neuroprzekazników

w danej chwili to bedziesz mial jakis tam wynik,który za kilka dni napewno bedzie inny. :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depas, no ale taka teoria jest najbardziej korzystna dla producentów SSRI. Zresztą jak te leki mają regulować "poziom" neuroprzekaźników, jak po takich ssri poziom serotoniny może osiągnąć 500% normy a często i więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popiół, zgadza się, zdaje się że bodaj producent Zoloftu musiał płacić wielomilionową karę za taką właśnie reklamę swojego produktu, sugerującą niedobory serotoniny. Ale przy zyskach jakie te firmy generują dzięki tym lekom, skłonne są te kary płacić i dalej robić swoje. Dobrze chociaż że pojawiają się inne koncepcje, jak choćby zupełnie inny profil działania agomelatyny. Fakt, niewiele z tego wyszło, żaden przełom nie nastąpił, ale przynajmniej niektóre firmy kombinują inaczej. Teraz też cuda mają czynić neuroleptyki dla chorych z depresją, koncerny pchają te leki i publikują właściwe wyniki badań, ale w tym przypadku jestem skłonny przynajmniej w części w to wierzyć i testować na sobie te leki, jak obecnie amisulpryd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybym mial patrzec na przebieg mojej choroby, to jakich leków bym nie bral, choroba idzie wlasnym torem i ja w zasadzie mam bardzo maly wplw na nia, nawet biorac leki, to jak sobie przypomne to na poczatku jak bralem paroksetyne to czulem sie lepiej niz pól roku pozniej

jak juz bylem na tym leku, potem byl escitoplarm,mianseryna, teraz wenla i nadal jest to samo,takze mozemy tyle na ile choroba nam pozwoli

i jezeli to samo z siebie nie minie to sie tego nie wyleczy bo te leki poprostu nic nie lecza

 

U siebie zaobserowalam cos podobnego, biorę leki, pomagaja, nagle nie wiadomo dlaczego, mimo regularnego zazywania przestaja u mnie działać i musze zmieniac na inne. Te inne albo pomogą albo muszę szykac dalej. Najgorsze jest to że kolejne podejscie do leku, który wczesniej wyciągnal mnie z depresji, już nic nie daje i biore sobie taki jak cukierki :? Druga sprawa, że szybko się uodparniam na leki. Mam mieszane uczucia, że kiedykolwiek bede miała dluzszą remisję niz te kilka marnych miesięcy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

biorę leki, pomagaja, nagle nie wiadomo dlaczego, mimo regularnego zazywania przestaja u mnie działać i musze zmieniac na inne.

no własnie "zmieniać na inne". Cały w tym pic ,żeby tego nie robić gdy zjawia się depresja , ale dalej brać te same leki , ale dołożyc do nich drugi antydepresant .

Ja niedawno przechodziłem najgorszą w życiu przeciągająca się depresję . Po wielu próbach znalezienia odpowiedniego leku stwierdziłem ,ze zwiększe dawką Paro i dopierdziele do niej moklobemid. Po dwóch tygodniach dopiero zaczęło sie delikatnie poprawiać, al e nie było to jeszcze to ( czegoś brakowało , jakiegos kopa ). dołozyłem 3 lek Wenlę w niskiej dawce , i juz pierwszego dnia poczułem ,że to jest to ,,, i że idę w dobrym kieruunku . dziś po tygodniu z Wenla depresji ani śladu , większa energia ,,, i pewne jest to ,.że czarna dupa mnie nie zjadła I NIE ZJE !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

do dupy jest to wszystko i wszystkie te leki.

 

-- Wt lip 22, 2014 10:52 pm --

 

a ta agomelatyna to na kogos podzialala? U mnie 0 totalne. Teraz na deswenalfaksynie przynajmniej osiagnelam jeden cel: nie moge w dzien spac a w nocy spie pieknie. NArazie to kilka dni, zobaczymy co tam dalej bedzie z tym jakze nowym i watpliwym medykamantem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś pierwsza dawka rexetinu. To moja ostatnia deska nadziei na to, że w końcu poczuje się lepiej...najbardziej boję się tych pierwszych tygodni. Brałam kiedyś już paro, ale było to w niezbyt ciekawych czasach kiedy to jeszcze piłam alkohol do oporu. Teraz nie piję wcale i staram się być dobrej myśli. Choć trudne to cholernie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do badań nad powiązaniem serotoniny z depresją to aktualnie naukowcy skłaniają się do tezy, że serotoniny owszem jest, ale nie tam gdzie potrzeba. Czyli jest jej więcej w jądrach szwu, czyli tam gdzie "zaczynają" się projekcje serotoninowe i tam gdzie jest najwięcej neuronów serotoninowych. Jest tam też najwięcej autoreceptorów 5-HT1a których agonizm przez tą serotoninę powoduje zmniejszenie impulsów i uwalniania serotoniny w kluczowych miejscach mózgu. A więc efektem jest słaba transmisja serotoninowa i jej niedobory w miejscach odpowiedzialnych za depresję - kora czołowa, hipokamp. Podejrzewa się, że jeśli pobierze się płyn rdzeniowy do badania to wychodzi normalna serotonina dlatego, że to jest wynik normalnego lub zbyt wysokiego poziomu serotoniny w jądrach szwu. Gdy weźmie się SSRI to serotonina rośnie jeszcze bardziej w jądrach szwu i dodatkowo agonizuje autoreceptory co powoduje zmniejszenie ostrzału neuronów serotoninowych i zmniejszenie uwalniania serotoniny w kluczowych miejscach mózgu. Po czasie u większości osób autoreceptory się desensetyzują, ale u osób opornych widać nie do końca, nie wystarczająco. Dlatego kombinuje się z częściowymi agonistami 5-HT1a którzy w jądrze szwu gdzie jest dużo serotoniny zadziałają jako antagoniści a przez to zwiększy się transmisja serotoniny. Lub przyspieszą desensytyzację autoreceptorów 5-HT1a (lub uczynią ją bardziej efektywną).

 

Wg. mnie problemem może nie być tyle "brak" serotoniny, co SSRI uzupełnia u większości osób (serotoninę każdy czuje na swój sposób), ale brak aktywności neuronów serotoninowych, słaby ich ostrzał, a przez to małe wyrzuty serotoniny. SSRI nawet brane długotrwale wg. badań nie powodują zwiększenia ostrzału neuronów serotoninowych. Robi to np. mirtazapina i arypiprazol (ale brany sam, bez SSRI). Pomaga też dodanie bupropionu do SSRI (zwiększa się ostrzał neuronów serotoninowych).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli to jednak 'trochę' bardziej skomplikowane niż mi się wydawało, ale generalnie przekracza to już moje zdolności percepcji. Widzę że te mechanizmy są znane, a przynajmniej badane znacznie bardziej szczegółowo niż sądziłem. Życzyłbym sobie tylko żeby kiedyś potrafiono zrozumieć, badać i reperować w takim stopniu zaburzenia osobowości, leczyć ją na poziomie neuronalnym, zamiast powtarzać jak zasraną mantrę "wieloletnia intensywna terapia, do widzenia".

Swoją drogą miko aż się wierzyć nie chce że wszedłeś w zakazany świat neuroleptyków, ale wcale mnie to nie dziwi kiedy konwencjonalne leczenie zawodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, wszedłem ale jak widać na razie szału nima, a czuje się jakby mnie ktoś podłączył do gniazdka, usiedzieć nie mogę w miejscu. To dopiero tydzień (chociaż podobno neuroleptyki działają szybciej), na spokojnie chciałbym dociągnąć do 4 tygodni by ocenić.

 

No i arypiprazol to jednak trochę inny neuroleptyk, nie blokuje tak beszczelnie dopaminy jak inne bo to częściowy agonista o małej efektywności. W sumie prawie na jedno wychodzi ale różnica pewna jest skoro w porównaniu z innymi ma stosunkowo mało EPS'ów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swego czasu czytając o arypiprazolu miałem na niego chrapkę w celach rekreacyjnych, po tym jak w minimalnych dawkach niespodziewanie risperidon podziałał na mnie prawie jak speed. Zdrowe, przyjemne pobudzenie, delikatna euforia. Długo to nie potrwało, ale zdarzyło mi się też na sulpirydzie i zacząłem patrzeć na niektóre neurolepy jako potencjalne używki, i zwłaszcza Abilify wydawał się mieć taki potencjał. Ale z tego co czytam akatyzja która ludzi na nim dopada to jednak nie to czego bym sobie życzył. Tak czy inaczej, kiedy wejdą generyki na pewno wypróbuję, ale jednak już raczej pod kątem przydatności leczniczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się zdecydowałem bo miała sporo pozytywnych opinii jako dodatek do antydepresantu. W USA jest do tego zarejestrowana, no i lek o trochę innym mechanizmie działania, do tego dość drogi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wspomagająco do leczenia depresji zarejestrowali tam też i olanzapinę jak wiesz, ale to jednak inna bajka te dwa leki. Olanzapina niszczy metabolizm, może nawet powodować cukrzycę - producent Zyprexy płaci wielomilionowe odszkodowania, a i tak interes się kręci. Szkoda mi ludzi którzy muszą brać ten lek, podobnie jak wysokie dawki risperidonu czy innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miko84, no tak, ale czy ta zaburzona transmisja serotoniny o której wspominasz wyżej, nie jest tylko jednym z objawów depresji? czy leczenie tym sposobem, przyniesie długotrwałą remisje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×