Skocz do zawartości
Nerwica.com

Spamowa wyspa


Etna

Rekomendowane odpowiedzi

jasaw, dziękuję, akurat nie pomyślałem o ochłodzie wybierając awatar. ;)

 

Jutro mam terapię i muszę powiedzieć o moich wątpliwościach jej dotyczących. Jak zwykle się stresuję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ramanujan, ja zawsze przed psychoterapią byłam zadowolona, nie denerwowałam się. Te spotkania były dla mnie oczyszczające, choć czasem bolesne. Dużo dowiedziałam sie o sobie, a raczej uzyskałam potwierdzenie swoich podejrzeń.

Jednak nadal, już 2 lata minęły od terapii, nie potrafię pozbyć lęku przed wychodzeniem z domu. Psychoterapeutka powiedziała mi, że u podłoża tego leży lęk przed smiercią, który ma większość, ale ja, nie wiem z jakich powodów / a może wiem??/, nie potrafię tego pokonać. No cóż,

nikt nie jest doskonały...

Chodząc na terapię miałam jedynie problem z dostaniem się do ośrodka. Na początku jeździliśmy z Mężem taksówką, bo koszt był niski, niewiele wyższy od ceny biletu. Ale po terapii byłam jak nowo narodzona, wracałam autobusem bez problemu. Po kolejnych spotkaniach miałam zadanie, by samodzielnie przyjeżdżać-to było trudne, ale udawało się-ryczałam i szłam sama od przystanku. Wiedziałam jednak, że w razie czego będe czekała na Męża, który przyjeżdżał nastepnym autobusem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw, ja mam problem z mówieniem o pewnych sprawach na terapii i stąd ten stres. Bywały sesje, że ciężko mi było powiedzieć w czym jest problem i one były dla mnie bardzo cieżkie. Ja też się strasznie boję śmierci, ale raczej to nie jest przeszkoda w wychodzeniu z domu. Lęk społeczny, tu jest pies pogrzebany.

 

Trochę dziwi mnie, że terapia została zakończona, mimo iż problem nie został rozwiązany. Jakie były tego powody? To była terapia z NFZ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ramanujan, tak, na NFZ To była naprawdę profesjonalna psychoterapia z superwizorem. Widocznie plan został wykonany i stwierdzono, że w moim wieku niektórych problemów już się nie rozwiąże? Nie wiem. Trwała 7 miesięcy. Są ośrodki, gdzie terapeutyzuje się tylko do 50 lat. Byc może w moim wieku i z moimi przeżyciami, pokonanie lęku przed śmiercią jest niemożliwe... :mhm:

Gdyby było mnie stać, na pewno poszłabym jeszcze po poradę prywatnie. Nie pracuję, siedzę w domu, więc próbuje sama :D

 

-- 20 lip 2014, 21:44 --

 

Ramanujan, nie chcę sięgać po silniejsze leki psychiatryczne, bo próbowałam i źle sie czuję po nich. Cały czas rozmyślam, próbuje, nie poddaje się :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To tez tak chce! Obiadu nie idzie ugotowac .....okna mam od poludnia

Najlepiej wtedy ugotować curry z mnóstwem przypraw, wtedy będzie ci się wydawało, że jesteś w Indiach, więc upał jest uzasadniony. Na mnie działa.

 

Zrobiłam sałatkę jarzynowa jak na święta, chociaż jutro nie święto.

 

I raczej mi chłodno niż nie. Chyba się pozamykam i schowam pod koc. Mirzę wezmę, książkę przytulę...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw, w książce Yaloma jest przypadek pacjentki w wieku powyżej 60 lat, czyli jednak można. Ja uważam, że na polski NFZ to nie do końca można liczyć, ograniczanie liczby sesji jest wg mnie niedopuszczalne. Ciężko jest zaplanować czas jej trwania, szczególnie jeśli chodzi o trudniejsze przypadki, gdzie to wszystko może trwać latami. W każdym razie trzymam mocno kciuki, aby się udało Ci pokonać ten lęk przez wychodzeniem z domu. Wiem, jak to trudne jest, bo sam walczę ostro i często dużo mnie te wyjścia kosztują sił, jak np dzisiaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ramanujan, czytałam Yaloma, Patrząc w słońce, o oswajaniu śmierci właśnie. Być może nasz NFZ ma inne normy, a nawet na pewno. Choć wiem, że w US też nie jest za słodko z ubezpieczeniem państwowym...

Dziekuję Ramanujan, walczymy, nie damy się :D i już.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw, ja czytałem 4 książki Yaloma do tej pory, ale "Patrząc w słońce" jeszcze nie. Ten przykład pacjentki pochodził z "Kata miłości", piękna, bardzo mądra książka. Tam jest 10 przypadków terapeutycznych, chociaż ta kobieta akurat była żoną jednego z pacjentów. ;) Moja pani psycholog też jest fanką Yaloma i stosuje terapię egzystencjalną, chociaż sama mi powiedziała, że w Polsce mało jest szkoleń z tego rodzaju psychoterapii.

 

Walczymy, chociaż czasem jak czytam forum i widzę, jak niektórzy wychodzą, to trochę podcina mi skrzydła...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widocznie plan został wykonany i stwierdzono, że w moim wieku niektórych problemów już się nie rozwiąże? Nie wiem. Trwała 7 miesięcy. Są ośrodki, gdzie terapeutyzuje się tylko do 50 lat. Byc może w moim wieku i z moimi przeżyciami, pokonanie lęku przed śmiercią jest niemożliwe... :mhm:

jasaw, z tym limitem wieku to wątpię, żeby było to jakoś przez NFZ narzucane. Moja terapeutka ma pacjentów w różnym wieku, takie dojrzałe osoby też ;) chyba, że sami terapeuci sobie narzucają takie granice wieku ;)

 

-- 20 lip 2014, 22:52 --

 

Ramanujan, też lubię Yaloma, mam nawet chyba z 3 jego książki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw, Aniu dokladnie , moja pani pscyhoterapeutka ma tez osoby i kolo 60 w terapii a ja chodze na fundusz wiec nie wiem czemu by niby osobom tylko do 50 sie nalezala terapia?

 

acherontia-styx, jak w pracy? zadowolona jestes?

 

 

A ja sie szykuje i jade z papierami do UM .

 

Upal znow sie szykuje nieziemski dlatego zbieram sie zaraz.

 

Milego dnia :papa::papa::papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doberman, cześć ;)

co tam słychać?

jak się udało wczorajsze spotkanie z kolegą? ;)

Cześć. U mnie w porządku. Właśnie wróciłem do domu. Spotkanie z kolegą bardzo się udało, bo przyjmą mnie do sekcji ASG. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie :papa::papa:

 

platek rozy, widzę, że dziarsko działasz od rana... super! Oby to przyniosło pozytywne efekty :great:

 

U mnie dzisiaj rano po nocnym deszczu było nawet znośnie jak szłam do pracy, ale później znowu rozpętała się piekielna duchota i skwar :hide:

Musiałam w pracy kilka razy wychodzić do drugiego budynku i ledwo dychałam...

 

Ranek był nieciekawy w domu, wstałam dużo wcześniej przed budzikiem i złapały mnie poranne lęki i skok ciśnienia 160/90... ledwo to opanowałam.

To pewnie była reakcja na pójście do pracy po weekendzie i ogarnianie spraw służbowych :hide: przed urlopem.

Boże, kiedyś nie miałam takich problemów ani przed urlopem, ani po urlopie. Po urlopie człowiek czuł się rozleniwiony, myślami jeszcze gdzieś na wyjeździe, miło wspominał i opowiadał koleżankom w pracy... a teraz to wszystko jest inne, stresujące i napawające lękiem.

 

Wczoraj wyszłam sobie na wieczorny, godzinny spacer, żeby się dotlenić i ochłodzić i było w miarę ok.

 

platek rozy, jak tam samopoczucie w ten upał?

Kochana witaj :********** oj ja kiepsko upaly znosze , jestem caly czas ociezala ...Mamy przechlapane z tymi lekami ja tez je lapie prawie co dzień.Juz watpie zeby mi to calkiem przeszlo. jak sie teraz czujesz?

 

Ja dzis nie zalatwilam wszytskiego niestety , wiecej papierologii niz to warte.

 

 

acherontia-styx to zycze zebys znalazla nowa , lepsza prace :great::great::great:

 

 

Slucham sobie Monilove (to takie ska) i odprezam sie .Dzis pol dnia zalatwien i nerwow w UM.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×