Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

jasaw, no teoria to podstawa (powiedział ten co się goowno zna) ale wsparcie jest ważne. Masz jakieś?

 

-- 13 lip 2014, 02:19 --

 

Byłem raz terapii może z tydzień czasu, skończyło się tak że terapeuta się zdenerwował, no i oczywiście ja i moja rodzina. Kiedyś może więcej opowiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

advanced, tak, mam naprawdę mądrego Męża, to przede wszystkim, kochane, dorosłe już, Dzieci/2 Synów/.

Wiem , że dzięki nim daję radę, a poza tym, tak bardzo Ich kocham, że chcę sprawiać Im, jak najmniej problemów i smutków :D

 

-- 13 lip 2014, 01:21 --

 

advanced, możesz pisać na pw, jeśli masz taką potrzebę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też, albo zmarłabym na zawał ;) Ale nie ze strachu o siebie, a moich Bliskich...

Ja bałbym się głównie albo tylko o siebie, (zawał też możliwy). Ale może długo by strach nie potrwał, bo jakby mnie wzięli do wojska, to dowódca być może od razu kazałby mnie zastrzelić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

devnull, nie dajesz rady bez benzo? jakieś zamienniki brałeś?

 

biorę alprazolam (zomiren/xanax/alprox).

aktualnie łącznie średnio 0,75mg/24h (głównie po godz. 21).

 

po sertralinie zaśnięcie graniczy z cudem.

za dnia jestem tak rozjebany, że śpię do conajmniej 13.

no i koło się kręci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

devnull, to w sumie nie duża ta dawka benzo u ciebie, ten lek byłby cudowny żeby nie ten wzrost tolerancji. U mnie to się kończy tak że postanawiam brać max 2mg a po kilkunastu miechach kończy się na 10ciu.

Też mam rozregulowany tryb snu i jawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nigdy nie miałem normalnej, takiej w porządku dla mnie koleżanki. Moje uczucia się nie liczą dla żadnej dziewczyny, i jakoś nigdy nie liczyły.

Spójrzmy prawdzie w oczy, jest mało takich ludzi, dla których liczą się czyjeś uczucia, czyjeś serce. Takich ludzi, uczuciowych, dobrych, przeważnie się nie traktuje poważnie, a nawet ich się wykorzystuje.

 

Więc czy warto być dla innych dobrym? Uczuciowym?

Moja odpowiedź brzmi, nie warto...Nie zawsze warto. I ja się tego uczę, już prawie nauczyłem. Trzeba się nauczyć dystansu do takich spraw i wyczucia. Czyli wyznawać taką zasadę, że "skoro ktoś jest wobec mnie w porządku, dobrze mnie traktuje, szanuje, to ja się tym samym odwdzęczam, to nawet podwójnie.

Ale w innym przypadku, nie będę z siebie robił głupka, i dawał się poniżać. Dzięki takim zasadom, szanujemy siebie. Tylko niektórzy nie mają takich zasad. Wielu nie ma takich zasad, bo nie szanują tego w sobie, a to jest bardzo duży błąd.

 

-- 13 lip 2014, 12:52 --

 

Ja w ogóle jestem zasadniczy w życiu, co nie jest często przez innych doceniane.

Ja już taki jestem, mam taki charakter, że nie mogę inaczej. Dla mnie "zasadniczość" to bardzo istotna cecha, z której nigdy nie zrezygnuje. A łamanie swoich zasad, to postępowanie, nie tylko niegodne, ale i nie honorowe, więc ja tego nie zrobię.

Dla własnych zasad, lepiej jest coś poświęcić, ale nie złamać zasad. Dla mnie jest to bardzo ważne, ale nie dla każdego jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nigdy nie miałem normalnej, takiej w porządku dla mnie koleżanki. Moje uczucia się nie liczą dla żadnej dziewczyny, i jakoś nigdy nie liczyły.

Spójrzmy prawdzie w oczy, jest mało takich ludzi, dla których liczą się czyjeś uczucia, czyjeś serce. Takich ludzi, uczuciowych, dobrych, przeważnie się nie traktuje poważnie, a nawet ich się wykorzystuje.

Niespecjalnie sie czuje, nie mam teraz technicznej możliwości rozpisywać się, czekam tez na wyniki w b. waznej sprawie, ale ogólnie mogę przytaknąć, że naprawdę są jakoś marginalnie potraktowani przez populację ludzie, dla których liczą się słabości/uczucia/emocje/potrzeby/optyka/skryte tęsknoty innych, z tym małym zastrzeżeniem, że spojrzeć można na to, jak na tę wyświechtaną, przemacaną szklankę, raz do połowy pustą, innym razem w połowie napełnioną. Spotkałam osobę, która na razie szanuje i ceni moją wrażliwość, nadłożenie emocjonalne, nadbogactwo wyobraźni, wysubtelnienie. Dlatego ostatnio ciesze się sporadycznie tą mała ilością blisko beznadziejnego denka. Należę do tych wrażliwców, którzy odpłacają niewzruszonym oddaniem za otrzymane ciepło, gest, pamięć, lojalność, dla których szala "Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego" przechyla się raczej na korzyść tych pierwszych. [Czyli istnieje.] Warto zmieniać otoczenie na nowe, bo kwestią przypadku jest, czy dwie osoby o zapatrywaniach jak dwie krople wody, w tym samym czasie nie pogrążających się w nostalgii nie miną się. W każdym razie, szukać, szukać i nie kończyć z ubytkiem dla własnej indywidualności (skoro świat się od ciebie odwrócił, ty też musisz się od niego odwrócić, król Lew ;-) ). Ludzie się przyciągają.
Więc czy warto być dla innych dobrym? Uczuciowym?
No, jeśli o mnie chodzi, to warto. NIE dla oportunizmu, NIE dla konformizmu.
Ale w innym przypadku, nie będę z siebie robił głupka, i dawał się poniżać. Dzięki takim zasadom, szanujemy siebie. Tylko niektórzy nie mają takich zasad. Wielu nie ma takich zasad, bo nie szanują tego w sobie, a to jest bardzo duży błąd.
Kwestia różnicowania. Głupio zachowywać się biegunowo, skala jest nabita, a repertuar zachowań może być bogaty. Warto patrzeć (umieć).
Ja w ogóle jestem zasadniczy w życiu, co nie jest często przez innych doceniane.

Ja już taki jestem, mam taki charakter, że nie mogę inaczej. Dla mnie "zasadniczość" to bardzo istotna cecha, z której nigdy nie zrezygnuje. A łamanie swoich zasad, to postępowanie, nie tylko niegodne, ale i nie honorowe, więc ja tego nie zrobię.

Dla własnych zasad, lepiej jest coś poświęcić, ale nie złamać zasad. Dla mnie jest to bardzo ważne, ale nie dla każdego jest.

Znowu różnicowanie. Zależy kiedy. Warto być wiernym sobie, ale, jak to gdzieś dzisiaj przeczytałam, osoba, która nie doświadcza wątpliwości, nie waha się, nie testuje, jest niebezpieczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są ludzie, dla których warto się otworzyć być dobrym, kochanym, kochającym i cierpliwym...

ale trzeba się liczyć z tym, że można być zranionym...

Mimo moich przeżyć z poprzedniego związku chciałabym znowu być kochana...

Nie ma nic (dla mnie) lepszego, niż położenie się obok ukochanego i przytulenie się...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mimo moich przeżyć z poprzedniego związku chciałabym znowu być kochana...

Nie ma nic (dla mnie) lepszego, niż położenie się obok ukochanego i przytulenie się...

 

Mam dokładnie to samo. I wypowiedzenie przez partnera tak sam z siebie "kocham Cię"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stwierdziłam ze samotność jest lepsza niż ciągłe przeżywanie porzucenia. Zarzuciłam nawet nawiązywanie znajomości przez internet- początki sa fajne, a potem ludzie już nie odpisują- a dla mnie to kolejny dowód, że wszyscy mnie zostawiają i czuję się jak śmieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda.

Bo ludzie, chyba szukają tylko zabawy i przyjemności, chwilowej, a potem zapominają. Może nie robią tak wszyscy, ale jest bardzo wiele takich osób.

Ja też się czuje, jak "porzucony pies".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stwierdziłam ze samotność jest lepsza niż ciągłe przeżywanie porzucenia. Zarzuciłam nawet nawiązywanie znajomości przez internet- początki sa fajne, a potem ludzie już nie odpisują- a dla mnie to kolejny dowód, że wszyscy mnie zostawiają i czuję się jak śmieć.

 

 

racja, to się do tego sprowadza; są jakby dwie drogi: wyobcowanie i stawianie innym bariery, przez którą nie przeskoczą albo "wystawianie się na pożarcie", niestety w każdej znajomości trzeba coś z siebie dać, żeby zaistniała, niestety też trochę zaufać :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale w jedną stronę to nie działa. Można coś od siebie dawać, wysilać się, a druga strona tego nie widzi i lekceważy to. Ja sam tak miałem, więc znam to uczucie.

Czasem nie warto się tak starać, bo to, na czym komuś zależy jest przez kogoś lekceważone. To niemiłe uczucie, ale tak jest.

 

-- 14 lip 2014, 19:55 --

 

Nic nie działa w jedną stronę w relacjach z drugą osobą.

A zmusić się kogoś nie da. To już kwestia dobrej lub złej woli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda.

Bo ludzie, chyba szukają tylko zabawy i przyjemności, chwilowej, a potem zapominają. Może nie robią tak wszyscy, ale jest bardzo wiele takich osób.

Ja też się czuje, jak "porzucony pies".

 

na szczęście nie wszyscy, ale tak jest; wszystko zależy od pokładów empatii w człowieku i nastawienia (egoistyczne czy współodczuwające, oczywiście równowaga jest idealna, ale rzadko spotykana); mnie kilka osób w życiu miło zaskoczyło i ja bym też kogoś tak chciała miło zaskoczyć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×