Skocz do zawartości
Nerwica.com

Plany, marzenia, cele...


Misiek

Rekomendowane odpowiedzi

A ja tam nie potrzebuje żadnego ślubu.

Po co mi to. Fajnie jest być singlem. Marzeń to mam, co najmniej kilka, lecz nie ma szans, by je zrealizować. Planów, takich konkretnych to na razie nie mam, natomiast, co do celów...one u mnie zawsze są pragnieniem, ale nieosiągalnym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"fajnie jest być singlem" to chyba najczęściej powtarzane, przez ludzi niepotrafiących znaleźć partnera, kłamstwo :mrgreen: "fajnie mieć kogoś bliskiego" - to brzmi prawdziwie. a ślub... nabijam się z tym ślubem. przecież nie chodzi o to żeby sobie przyrzekać - to, czy tamto. przed bogiem, urzędnikiem, w obecności świadków. przyrzeczenia nie mają mocy, nie mają jej obietnice. moc ma to, co robisz, żeby tobie i drugiej osobie było dobrze. to bardzo proste.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"fajnie jest być singlem" to chyba najczęściej powtarzane, przez ludzi niepotrafiących znaleźć partnera, kłamstwo :mrgreen: "fajnie mieć kogoś bliskiego" - to brzmi prawdziwie. a ślub... nabijam się z tym ślubem. przecież nie chodzi o to żeby sobie przyrzekać - to, czy tamto. przed bogiem, urzędnikiem, w obecności świadków. przyrzeczenia nie mają mocy, nie mają jej obietnice. moc ma to, co robisz, żeby tobie i drugiej osobie było dobrze. to bardzo proste.

piękne i zgadzam się w 100% z drugą częścią

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale chodzi o to, że ludzie, którzy są tymi singlami, to nie jest nic dziwnego, ani niepoprawnego.

Tylko niektórzy ludzie mają takie głupie myślenie...Jest wielu singli z konieczności, bo nie mają innego wyjścia. Ale też, ma na to wpływ, kilka innych czynników, takich jak: brak szczęścia do właściwej osoby, nieciekawa sytuacja, własne problemy, negatywne znajomości i relacje z drugą osobą.

Gdyby to było takie proste, to, raczej nikt nie byłby singlem.

 

-- 10 lip 2014, 22:23 --

 

To, że ktoś wybiera, że chce być sam, singlem, ma powody do tego. Nie wiem czy zawieranie związku małżeńskiego z nieodpowiednią osobą, jest fajne?

A wielu takich ludzi, woli się czuć wolnym, nie mieć tego ciężaru na sobie. Ja tam nigdy nie miałem żadnej dziewczyny, ani bliskiej, stałej koleżanki i też żyję, nie zabiłem się z tego powodu. Jakby tak każdy, kto nikogo nie ma miał się załamywać, płakać, to co by to było? Zdrowie jest najważniejsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie mówię, że jest w tym - byciu singlem - coś złego, niepoprawnego, czy - nie wiem - wstydliwego. mówię tylko, że bardzo niewielu jest singlem z wyboru, a nawet jeśli są, to nie muszą wypowiadać zdań "o! jak fajnie jest być singlem!", bo nie muszą nic, nikomu, a przede wszystkim sobie, udowadniać. zazwyczaj jednak - zgodzicie się bądź nie - tego typu stwierdzenia padają z ust osób, które na tyle mocno przeżywają swoją, bądź co bądź, samotność, że próbują się przekonywać, że bycie singlem jest nie tylko normalne (bo jest/może być), ale nawet fajne. to też kwestia wyboru. byłem w związkach, dość poważnych. byłem singlem. miałem... romanse. ostatnio spotykałem się z kilkoma dziewczynami (nie równolegle) na przestrzeni paru miesięcy. szczerze? to ostatnie - przywilej bycia singlem - nie bawiło mnie w ogóle. jasne - seks jest fajny, ale w takim przypadku to tylko seks - fizyczna przyjemność, w niczym nie lepsza od upijania się czy ćpańska, tyle że zdrowsza. rozumiem, że ktoś może wybrać taki tryb, rozumiem motywacje, jednak nie podzielam ich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja mam takie zasady, że mnie nie interesują dziewczyny, które są dla mnie nieodpowiednie i nie spełniają pewnych cech, jakie są dla mnie ważne.

Tak już mam i tyle. Mnie musi jakaś dziewczyna, jakoś szczególnie zainteresować, mieć takie cechy, które mnie przyciągną. Wtedy, być może i z taką dziewczyną bym był.

I to nie są, jakieś duże wymagania, tylko ja mam prawo sam wybrać to, co mi pasuje. Każdy ma do tego prawo, nie tylko ja. A jeśli nie trafia mi się taka dziewczyna, no to już wolę być tym singlem, trzymać się zasad, niż obiecywać, jakieś dziewczynie coś, czego i tak nie byłbym w stanie spełnić. To głupie, jeżeli jest się z kimś, ale nie można drugiej osobie obiecać pewnych spraw, których się nie zrealizuje.

Takie "bycie z kimś", po to, żeby tylko być, nie mając w tych sprawach przyszłości, ani gwarancji, że coś się uda, to jest tylko "na chwilę". Mnie to nie bawi.

 

-- 10 lip 2014, 23:18 --

 

A może ja, akurat nie chce się ograniczać tylko do jednej dziewczyny? Może, chciałbym mieć kilka koleżanek. Jak dziewczyna, z którą bym był, mogłaby mi tego zabronić?

Czy ja byłbym jej własnością? Ona moją? Nie ma czegoś takiego, jak "ograniczenia w związku". To głupi ludzie to wymyślili. A znając nasze realia, to tak się dzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie ma czegoś takiego jak "ograniczenia w związku"? nie wiem z której planety to wziąłeś, ale są i są potrzebne. chociażby z tego względu żeby nie rozprzestrzeniać chorób wenerycznych :mrgreen: poza tym związek bez zasad i ograniczeń to już nie związek. to jak ustrój polityczny - nie wiem - demokracja bez regulacji prawnych. to anarchia. to, między innymi, te właśnie ograniczenia tworzą bliskość, sprawiają, że ludzie są ze sobą dłużej niż jeden rok, miesiąc, jedna noc. zresztą uważam, że jest coś pięknego w byciu wiernym tylko jednej kobiecie. są tacy, dla których jest to kwestia wtórna. spoko - to nawet wygodne, ale nie dla mnie, ja bywam zazdrosny.

 

odnosząc się jeszcze do pierwszej części Twojej wypowiedzi, bycie z kimś to nie obiecywanie. bycie z kimś to... bycie z kimś. po prostu. im mniej obietnic, deklaracji, a jeszcze później zapewnień poprawy - tym lepiej. gwarancji nie masz nigdy. żadne słowo Ci jej nie da. trzeba zwyczajnie spróbować, inaczej nigdy się nie dowiesz. możesz jedynie podejrzewać, że zrobiłeś dobrze... bądź nie. to chyba normalne, że ludzie się spotykają, nie wiedząc do końca czego mogą się spodziewać. zresztą, jaki jest sens kiedy wiesz już wszystko? masz pewność, kupę obietnic i plan realizowany krok po kroku, słowo po słowie. ja myślę, że boisz. nie wiem czego - czy związków, czy samych dziewczyn, ale zdecydowanie za dużo tłumaczeń jak na kogoś, kto jest "szczęśliwym singlem".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale człowieku, nie chodzi o to.

Mi chodzi o to, żeby mieć, normalnie koleżanki, może być ta dziewczyna, ale żadnych ograniczeń. Czy Tobie by pasowało, gdyby Twoja dziewczyna, czy żona, zabraniała Ci gdzieś pojechać, poprzebywać samemu, pogadać z kimś, na ciekawe tematy?

Czy zawsze trzeba się ograniczać tylko do związku, jakby inne rzeczy nie były ważne? Tu nie chodzi żaden seks z kimś, nawet o tym nie wspomniałem. Jest coś takiego, jak: zaufanie do drugiej osoby i nawet, jeśli się z kimś jest, to ma się prawo do swoich spraw, prywatności, bez tej "drugiej osoby".

I to nie jest ograniczenie. Czy ja musiałbym się tak ze wszystkiego tłumaczyć dziewczynie? Czy miałaby prawo mi zabraniać moich spraw? Tego, co jest dla mnie ważne? Czy to jest normalne?

 

-- 11 lip 2014, 00:08 --

 

Zależy, o jakie granice chodzi. To, że miałbym koleżanki i dziewczynę, to nie oznacza, że musiałby to być, jakiś seks z tymi koleżankami.

Wyobraź sobie, że ja w ogóle nie mam seksu, i...tak szczerze mówiąc, mam to gdzieś! Bez seksu też można żyć. To nie jest "koniec świata". Ja to nawet bym nie potrafił się ciągle skupiać tylko na dziewczynie, bo od tego można zwariować. Nie tylko ta dziewczyna byłaby na tym świecie.

Inni ludzie też są ważni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w takim razie się nie zrozumieliśmy. wychodziłem z założenia, iż oczywistym jest, że będąc w związku można mieć koleżanki/kolegów i nie ma w tym nic dziwnego, więc od razu mój tok myślenia przeskoczył na "otwarte związki", gdy przeczytałem Twoją wypowiedź. nie wyobrażam sobie być z kimś, kto będzie mi zabraniał wychodzić ze znajomymi, czy kontrolował co, gdzie i z kim robię na każdym kroku. związek to nie więzienie. związek to więź, połączenie dwóch osób, nie klatka, w której się wzajemnie zamykamy. to też, jak wspomniałeś, zaufanie. wychodzi więc na to, że się zgadzamy :)

 

we wszystkim innym, co przed chwilą napisałeś, w sumie też. seks nie jest najważniejszy. brak seksu to nie koniec świata. wzajemne skupianie się wyłącznie na sobie w związku, to nic dobrego. inni ludzie też są ważni.

 

jak miło jest się czasem w czymś z kimś zgodzić :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A dlaczego się "nie rozumiemy"? Przecież ja nie pisałem o żadnych zdradach, seksie. To normalne, że ktoś chce sobie odpocząć od związku, przemyśleć pewne sprawy.

Jeśli nie ma tego zaufania, wzajemnego, to zawsze jedna osoba będzie podejrzewała drugą osobę o zdradę. Zawsze będą głupie zazdrości. Niestety, ale brak zaufania, to częsty powód do rozstania.

No i również ograniczenia, jakie są w związkach. I nie należy mylić pewnych granic, z ograniczeniami, bo to nie to samo.

 

-- 11 lip 2014, 01:29 --

 

No właśnie, kontrolowanie kogoś na każdym kroku, to głupota. A co to, ABW, że ktoś inwigiluje drugą osobę? No nie dajmy się zwariować!

Każdy ma prawo do swoich spraw i prywatności. Nie ma żadnego "sprawdzania kogoś", bo normalni ludzie szanują czyjąś prywatność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eee jak to nie jest? :hide:

 

życie może być bez związku, ale związek bez seksu, a co gorsza życie bez seksu? :silence:

nie mówię, że całe życie bez seksu, bo to już jakiś okrutny scenariusz :mrgreen: ale można nie uprawiać go przez jakiś czas, nawet dłuższy i - nie zgadniesz! - być nawet szczęśliwym :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie jestem, jakimś "desperatem" i nie szukam seksu po to, żeby go koniecznie mieć. Są ludzie tak napaleni na seks, że korzystają z AGENCJI TOWARZYSKICH, z usług seksualnych, bo nie wytrzymują. Ja taki nie jestem. Nie lubię tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie mówię, że jest w tym - byciu singlem - coś złego, niepoprawnego, czy - nie wiem - wstydliwego. mówię tylko, że bardzo niewielu jest singlem z wyboru, a nawet jeśli są, to nie muszą wypowiadać zdań "o! jak fajnie jest być singlem!", bo nie muszą nic, nikomu, a przede wszystkim sobie, udowadniać. zazwyczaj jednak - zgodzicie się bądź nie - tego typu stwierdzenia padają z ust osób, które na tyle mocno przeżywają swoją, bądź co bądź, samotność, że próbują się przekonywać, że bycie singlem jest nie tylko normalne (bo jest/może być), ale nawet fajne.

Ja akurat po prostu nie odczuwam potrzeby bycia w związku.

 

ale związek bez seksu, a co gorsza życie bez seksu?

Są zdecydowanie normalne.

 

że całe życie bez seksu, bo to już jakiś okrutny scenariusz :mrgreen:

Okrutny to chyba dla kogoś z obsesyjnym zainteresowaniem seksem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi się też, jakoś szczególnie nie śpieszy do związku. A i tak się do mnie nie ustawia kolejka dziewczyn, więc i tak nikt się nie przejmuje tym, żebym z kimś był.

Właśnie czytałem ciekawy artykuł o tym "czy w Polsce nastała moda na single?". Oczywiście, że nastała, i to nie od dziś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Okrutny to chyba dla kogoś z obsesyjnym zainteresowaniem seksem.

żartowałem, że okrutny, jednak wystarczy, że ktoś poznał i polubił seks, żeby jego brak stał się dość uciążliwy. nie trzeba mieć żadnej obsesji.

No bo okrutny to trochę przesadne określenie.

 

Bo nie każdy się nadaje. Są osoby niedojrzałe do tego i powinny zdawać sobie z tego sprawę.

Ja właśnie zdaję sobie z tego sprawę i nie chcę mieć dzieci bo nie chcę żeby cierpiały przeze mnie. Może jak "dorosnę" to zmienię zdanie.

Ja się nie nadaję ani na rodzica ani do związku. Jakby mi się kiedyś jakimś cudem odmieniło, to i tak dziecko na pewno nie poprzez seks.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eee jak to nie jest? :hide:

 

życie może być bez związku, ale związek bez seksu, a co gorsza życie bez seksu? :silence:

nie mówię, że całe życie bez seksu, bo to już jakiś okrutny scenariusz :mrgreen: ale można nie uprawiać go przez jakiś czas, nawet dłuższy i - nie zgadniesz! - być nawet szczęśliwym :D

 

 

aha no tak zapomniałam, że jestem chora na tym punkcie - więc dla mnie scenariusz niemożliwy :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja, raczej nie chcę zmieniać zdania na temat dzieci. Tak postanowiłem i tego się trzymam. Mi są dzieci nie potrzebne. Tak to czuję, że nie chcę, żadnych dzieci.

To nie dla mnie. I to jest, jak najbardziej świadoma decyzja a nie, jakaś zabawa. I tak mi w życiu nie dopisuje szczęście, więc nie wiem, czy kiedykolwiek będę miał lepsze życie...Może już nie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×