Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak walczycie z nerwicą lękową? Czy ktoś wyleczył się?


Tygryska

Rekomendowane odpowiedzi

Z moich doswiadczeń: opieranie działa! :D

 

Ja tez mam ataki w tramwjach/ autobusach i to co mi pomaga to posiadanie własnie jakiegoś "oparcia" tzn miejsca siedzacego i trzymanie sie czegoś. Oczywiście problem jest jak wracam w godzinach szczytu do domu bo wtedy wszędzie tłok, w takich sytuacjach czesto zdarzało mi się uciekać z tramwaju i zasówać na piechotę :( No i jeszcze ten minus ze mi głupio jak jakies starsze kobiety stoja a ja nie ustepuje miejsca :oops: ale za bardzo się boje.

 

Pocieszam się ze robie postepy wiec moze niedługo bede na luzie podrózować. :D Moze nawet metrem się odważe(temn tunel narazie mnie przeraża)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja komunikację miejską mam jeszcze przed sobą . Boję się , bo mieszkam od 6 msc na wsi i autobus jeździ raz na godzinę, więc jak wysiądę w jakieś wsi to mam problem z powrotem do swojej :) jak pojadę do Poznania (rodzinne miasto) to postaram się wypróbować tramwaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem może nieładnie, ale celowo dosadnie - jeśli masz takie podejście, to nic Ci nie pomoże. Żeby wyjść z nerwicy musisz nauczyć się przede wszystkim systematyczności, motywacji i konsekwencji. Bez tego możesz najwyżej brak leki, bo nic innego nie wyjdzie. Trening Shultza przynosi minimalne efekty już po kilku próbach. Jednak aby wyjść dzięki niemu z nerwicy potrzeba miesięcy systematycznej pracy i gotowości na znoszenie porażek - czyli jeszcze raz MOTYWACJA I KONSEKWENCJA w działaniu. Jeśli weźmiesz to pod uwagę, to sobie poradzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Autorem tego treningu jest berliński lekarz prof. J.H.Schultz. Nazwa pochodzi od greckiego słowa "autos"- sam i "genos"- początek, pochodzenie, ród. Autogenny znaczy więc: ćwiczący własne EGO.

 

Różnica między stanem hipnotycznym a autogennym polega na tym, że w pierwszym przypadku człowiek znajduje się pod wpływem działania hipnotyzera, a w autogenii - pod wpływem samego siebie.

Trening Schultza ma bardzo szerokie zastosowanie w leczeniu wspomagającym przy różnego rodzaju neurozach i zaburzeniach psychosomatycznych, dolegliwościach hormonalnych, w neurologii, foniatrii, położnictwie, stomatologii i przy drobnych zabiegach chirurgicznych.

 

Metoda sprawdziła się w wielu dziedzinach , m.in. w poradniach wychowawczych i małżeńskich, w sporcie (przed startem) i sztuce aktorskiej (przy opanowywaniu tremy przed występami). Tak więc metoda treningu autogennego znajduje zastosowanie we wszystkich stanach chorobowych, które mają źródło psychogenne, a także przed wykonaniem ważnych działań, wymagających wysiłku fizycznego i psychicznego.

 

Dr Karel Vojacek - z oddziału psychiatrycznego FNsP I Praha podaje , że obiektywne badania kliniczne (EEG, EKG) dowodzą, że metoda ta wpływa na łagodzenie, a nierzadko usuwa objawy chorobowe. Dr Vojacek stosuje tę metodę przy następujących chorobach:

 

nerwicowy częstoskurcz serca i nerwowe połykanie powietrza,

 

choroba wrzodowa żołądka i dwunastnicy,

 

dławica sercowa (połączona ze stanami lękowymi),

 

dusznica oskrzelowa,

 

nerwice narządowe (dyskinezje dróg żółciowych, spastyczne stany jelit, zaparcie),

 

męczliwość, migrena i moczenie nocne,

 

naczynioruchowe bóle głowy,

 

nadciśnienie tętnicze,

 

nadczynność tarczycy,

 

pokrzywka i świąd nerwicowy,

 

ruchy przymusowe (tiki) i wymioty psychogenne,

 

wegetatywne zaburzenia krążenia i przewodu pokarmowego.

 

Trening składa się z 6 elementów, które z siebie wynikają i następują po sobie: uczucie ciężaru, uczucie ciepła, regulacja pracy serca, regulacja swobodnego oddychania, uczucie ciepła w całym organizmie, uczucie chłodu na czole. Początkowo ćwiczenia nie powinny być długie (3-5 minut - tylko uczucie ciężaru), później do 10 minut (uczucie ciężaru i ciepła), finalnie 15-20 - wszystkie elementy. W swojej praktyce, uzupełniałem trening autogenny modyfikacjami i postanowieniami zmierzającymi do osiągnięcia pozytywnego obrazu siebie oraz do twórczego rozwiązywania problemów życiowych.

 

Vojacek i Kratochvil doradzają wykonywanie treningu kilka razy dziennie: przed podjęciem pracy, po południu i wieczorem - przed zaśnięciem, z przerwami między ćwiczeniami - co najmniej 60 minutowymi.

 

Ćwiczenia przeprowadzamy w pokoju przewietrzonym, cichym, z dobrą temperaturą powietrza (ok. 20 stopni C) tak, aby nie drażniło odczuwanie zimna, gorąca czy duszności. Trzeba rozluźnić kołnierzyk, pasek i inne krępujące ciało części garderoby. Należy położyć się na wygodnym tapczanie, leżaku przykrytym materacem lub na materacu na podłodze. Pod kark podłożyć wałek lub twardą poduszkę.

 

Ponieważ na początku nie wiemy, jak należy przeprowadzać ćwiczenia, pomaga nam w tym terapeuta.

 

Po wygodnym zajęciu miejsca, zalecamy 2-3 razy głęboko odetchnąć, a następnie staramy się

 

wygasić w sobie wszelkie aktualne tematy myślowe, z wyjątkiem jednej intencji - zupełnego odprężenia psychicznego. Dla stworzenia bariery dźwiękowo-tematycznej dobrze jest włączyć odpowiednią (spokojną) muzykę. Dzięki niej szybciej uzyskamy stan zupełnego rozluźnienia wszystkich mięśni szkieletowych, zwiotczenia mięśni brzucha, szyi, karku, mimicznych twarzy, nawet języka i podniebienia. Wystarczy 5 minut, aby odprężenie mięśniowe i naczyniowe dało pełne odprężenie psychiczne. Wszystko zależy od umiejętności koncentracji.

 

Dla dobrego opanowania treningu nieraz trzeba ćwiczyć 3-9 miesięcy. Ale warto spróbować, gdyż autogenia przeżywana jest jako stan błogości, a równocześnie jako stan bliski senności. Po upływie 5-10 minut relaksu , należy sugestywnie wyprowadzić się z tego stanu, wstać powoli, odetchnąć kilka razy głęboko, wykonać kilka ruchów gimnastycznych i zacząć coś robić.

 

Stan treningu autogennego jest podobny do stanu hipnozy, choć świadomość jest zachowana. W czasie treningu jest świadomość ograniczona jest do poczucia istnienia, egzystencji i jeśli sugestie są pozytywne, to istotnie pacjent w tym stanie odczuwa subiektywnie poczucie sprawności psychicznej i fizycznej, a więc zdrowia. Poczucie to pozostaje przez dłuższy czas, a jednocześnie różne zaburzone funkcje narządów organizmu wracają do normy.

 

więcej>>>>>>>>>

http://www.psychodrama.republika.pl/relaks03

 

PS. Znam tylko jedną wersję dobrze wykonaną przez lektora. Jest to nagranie z głosem Władysława Pitaka, muzykoterapeuty z Koszalina

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twój mąż pewnie nie zdaje sobie sprawy z tego jak cierpisz.

Cześć wszystkim , wiecie co ludzie są wredni, mój mąż doskonale zdaje sobie sprawę jak się czuję i właśnie stwierdził,ze po 12 latach małżeństwa on odchodzi od nas bo ja jestem chora , mamy trójkę dzieci, które boją się o to ,że ja nigdy nie wyzdrowieję a on , ten który zrobił koszmarne dlugi , kłamał, uprawiał hazard odchodzi bo chce mieć wolność!!!

A ja głupia nie mogę zapomnieć o tych dobrych chwilach z nim a były wierzcie mi , nie wspominam o braku seksu iinnych czułości z jego strony już od lat!!!! To on w dużej mierze przyczynił się do mojego stanu a deraz odchodzi bo mu tak wygodnie, a jeszcze żeby odszedł on cały czas mioeszka ze mną tan przychodzi powkurzać , najeść sie i pograc na kompie!!!

A ja głupia boję sie coraz bardziej, boje się zostać sama z dziećmi tylko,że już od dawna jestem sama tylko sobię robię adzieję,że coś się zmieni,że on mnie jeszcze kocha, mnie i naze córeczki

a co do lekarza to szukam jakiegoś sensownego.

Tylko co z tego jak rano mam atak tętno 160 a mąż przyjdzie w nocy i powie ,że on od lat ma nie dosyć , pytam dlaczego a on wyciąga sprawy sprzed kilkunastu lat jakieś bzdety jak miałam 16 lat. ówi,że odchodzi a ciągle siedzi i truje tyłek a ja nie potrafię się na nic zdobyć za słaba jestem.

Boję sie o dzieci , dzisiaj Gosia 6 lat płakała ,że boi się ,ze ja umrę. Ola 10 lat sama wpada w dziwne stany , mała jest nieznośna. Ale co ja zrobię jak nie mogę iść teraz do pracy bo w obecnym stanie to niemożliwe (z trudem wykonuję podstawowe prace domowe i prawie nie mogę z domu wyjść)a mój luby nie da mi pieniędzy na życie a z alimentami wiem jak jest moja kumpela użera się z byłym 7 lat. Nie chcę być sama!!

MAm nadzieję,ze ktoś rozumie coś z mojego bełkotu dzisiejszego. :oops:

Ania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mamukaroli, może to wyświechtane, ale spróbuj wytrzymać - ten facet po prostu stchórzył (sam jestem facetem). pamiętaj o dzieciach, dla nich warto żyć i wyzdrowieć. jestes młoda (ja jestem starszy) i spokojnie masz szanse i prawo jeszcze ułożyć sobie życie. Co do lekarza polecam zdecydowanie prof. Landowskiego z Gdańska - jest szefem psychiatrii i kliniki nerwic w Akademi Medycznej w Gdańsku. Naprawdę warto. Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mamukaroli...

Współczuję...naprawdę...ale weź się w garś! Dla siebie i dla dzieci.

Najbardziej żal mi że żyjesz w tym związku od tylu lat...Boże !!!!

Czy ty otrzymujesz od niego choc minimum wsparcia? Czy ma sens brnąc dalej w ten związek? To to bie nie pomaga! Ja właśnie niedawno zerwałam z chłopakiem...sytuacja podobna, ale nie mamy dzieci na szczęście. I powiem Ci że teraz jest mi o wiele lepiej!!

Teraz wiem że ten związek był toksyczny...tak jak i twój...Zdobąc się na ten wyczyn...wierzę w Ciebie...i zakończ tą farsę...będzie na początku ciężko...nie okłamuję cię....nie chcę dawac nadzieji...ale wierz mi...nie sądziłam że tak szybko poczuję zmianę i jest o niebo lepiej! nie myślałam nawet że mogę się czuc taka szczęśliwa!

Wspieram Cię w każdej decyzji jaką podejmiesz...

Pozdrawiam ciepluśko

Arielka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Warto jeszcze dodać, że podczas takiego stanu, w ktorym jestesmy nadal calkowicie swiadomi i kierujemy swoimi myslalmi, nasz mozg pracuje na falach alfa - czyli bardzo bliskich stanowi snu. Dla mnie wrecz zaskakujace jest to, ze nawet po 5 minutowym lezeniu na plackach i rozluznaniu miesni, czlowiek wstaje i czuje sie jak po calej nocy dobrego snu. To tak jakby mozg zupelnie nie zwracal uwagi na czas jaki uplynal a jedynie koncentrowal sie na samym fakcie wypoczynku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Droga Aniu

dzieci są niesamowicie wrażliwe na atmosferę między rodzicami, wyczuwają ją podświadomie., są czułym wskażnikiem na to

co się dzieję. Gdy Ty wrócisz do normy one też się poprawią. Czy masz jakieś zabezpieczenie finansowe, na wypadek gdyby on odszedł? (przynajmniej na czas gdy dojdziesz do siebie)Bo to

chyba nieuniknione. Widać e Twoich słowach wielki żal do niego, dobrze gdy jest to wstępna faza uwalninia się od kogoś, bo daje sposobność ulokowania gdzieś swojej złości.

Na dłuższą metę to powoduje uczucie bycia ofiarą a w takiej sytuacji

trudno 'wziąść swoje życie we własne ręce'.

Zyczę Ci dużo wiary i nadzieji w to że wyzdrowiejesz.

Boisz się zostać sama a wcześniej piszesz że jusz od dawna jesteś sama...

Wcześniej pisałaś, że chodzisz do internisty czy nie dali Ci nic typu betablokery na takie tętno?

dzasti nie sądziłam, że taki tekst może kogoś obrazić. Szczerze mówiąc

sama miałam objekcje że jest nie na miejscu.. ale nie udało mi się go zmienić więc go zostawiłam. Teraz już wiem jak się zmienia.. i już jest nowy...A ten tekst pochodzi z jednej z moich ulubionych książek, autorem jest psychoanalityczka, która jest mistyczką. Istnienie Boga doświadcza psychicznie(chyba nie ma innego doświadczenia) i takie doświadczenie jest bezdyskusujne dla tych co tego doświadczyli. Jeśli jesteś katoliczką to mistycyzm też tu nie jest czymś nowym wystarczy wymienić świętego Jana od krzyża, czy Faustyne.

pozdrawiam

 

[ Dodano: Pon Kwi 03, 2006 7:13 pm ]

A tak na marginesie dzasti nie wiem jak inni

mi się zdaje że Bóg ma tym bardziej w chorobie duże znaczenie.

Mi to właśnie choroba uświadomiła, to przeświadczenie samo przyszło.

A jeśli ktoś czegoś szuka to także to coś szuka jego..

Nie polecam nikomu mieszanie Boga na siłe w swoje życie, to przychodzi samo, to trochę tak jak ze spotkaniem ukochanego (ja nie spatkałam jeszcze ale tak to sobie wyobrażam) zjawia się kiedy jest się gotowym.

To jest moje prywatne zdanie, nikt nie musi się ze mną zgadzać.

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JA choruje ok roku na nerwice lekowa!Od pierwszych dni kiedy pojawila sie ta choroba u mnie, myslalam jak sie jej pozbyc!Na poczatku mialam mala wiedze , a nawet leki mnie niepozwalaly, jak chcialam przyjac jakas wiedze!Ale powoli zaczelam stawiac im czola!Na poczatku balam sie brac lekow poniewaz, myslalam ze zaraz mi sie cos stanie!Niemoglam czytac ulotek...wiecie jak to jest?No ale w trakcie terapi ,jakos pani psychiatra przakonala mnie bym sprobowala , zaczac brac leki, poniewaz pomoga mi stanac na nogi!Widziala, ze jestem nastawiona na wszystko , bym tylko byla zdrowa!Na terapi pracowalam ciezko ,ale bylo warto, leki pomogly faktycznie stanac na nogi, pozbylam sie moich napadow podobnych do padaczki, ktore mnie wykanczaly!Ja mam przewaznie leki ,ktore lapia w roznych miejscach i napady takiego niepokoju ciagnyce sie przez caly dzien, to tez potrafi wykonczyc!POzbylam sie leku juz w niektorych miejscach stawiacac czola lekowi.Niemozemy chowac glowy w pisaek i zastanawiac sie, czy przejdzie ,czy tez moze nie? Kazdy z was musi miec zakodowane w glowie..." zrobie wszystko bym wyzdrowial!!!!!"...I chodz napewno niebedzie lekko , moga spotkaja was ciezkie dni , dni zniechecenia i bezsilne bedziecie na to patrzec, postarajcie sie otrzasnac jak najszybciej i probowac dalej!Jest to ciag, ktory trzeba przejsc, no ale wydaje mi sie ze jak kazdy z nas obejmie sobie cel wyzdrowienia i dania z siebie wszyystkiego, to lek da sobie spokoj, wczesniej czy pozniej!Musimy przy tym zmienic siebie i swoje dotychczasowe zycie starac sie inaczej patrzec na swiat innymi oczyma, bo przeciez ta choroba niewyssala sie z palca ,tylko przyszla do nas w postaci lekow czy innych fobi .Poniewaz nas organizm juz niewytrzymal ,naszego zycia ,stresow, problemow,niektorzy dostali od rodzicow w prezencie chorobe ,a nawet moze miec i nieraz powiazanie z dziadkami, röznie to bywa .u roznych osob!Kazdy z nas ma inny organizm ,inaczej bedzie walczyl z choroba powinnismy obrac sobie taki styl, ktory bedzie dla nas odpowedni, niekazdemu pomoga leki, niektorym moze medytacja lepiej przypasuje!Pisze tu po to byscie postarali sie zrozumec jaki mechanizm to nerwica!Niebedzie lekko no , ale chyba warto!ZYcze wszystkim na FOrum duzo , duzo zdrowia i wytrwalosci w swoich postepowaniach z nerwica. Piszcie jak sobie!!!!!!! radzicie!!!!!!!!!!! :lol::lol::lol: DZasti

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

widzę że nie będę orginalny, ja też najczęściej jak mam atak to muszę wyjść z pomieszczenia w którym sie aktualnie znajduje

w pracy najczęściej wychodzę do ubikacji a w domu do pokoju w którym aktualnie nikogo nie ma

jak miałem pierwszy raz poważny atak to wezwałem pogotowie bo tak się nakręciłem że miałem ciśnienie 200/120 i drgawki, stwierdzili że to reakcja na alkohol bo przyznałem się że wcześniej piłem ale tylko kieliszek szampana, 50g wódki i dwa piwa ale było to kilka godzin wcześniej a w dodatku zajedzone mięsiwem z grila, oczywiście nie uwierzyli bo z reguły w takich wypadkach wszyscy zaniżają ilość spożytą dali mi coś na rozszerzenie żył i jakoś mi przeszło chociaż podejrzewam że bardziej po tym że mnie zbadali i obsłuchali.

a ataku dostałem bo obudziłem się ponieważ złapał mnie skurcz mięśnia i ponieważ nie przechodził to zaraz myślałem że to coś poważnego i zaraz mi się coś stanie

kiedyś gdześ przeczytałem że woda wyciąga stres i dlatego dwa razy w trakcie ataku próbowałem brać prysznic ale to tylko chyba pogarszało sytuacje bo choć woda była ciepła to dostawałem drgawek

teraz jak mam atak to biorę Milocardin i choć nie jest może silny to samo wzięcie wpływa na psychikę i jakoś przechodzi

a propos nie przyznawania się do wypitej ilości alkoholu lekarzowi to leżałem kiedyś w szpitalu z dolegliwościami nie związanymi z nerwicą a w tej samej sali leżał gość któremu pękły wrzody żołądka i lekarz sie go pyta "pił pan coś?" wiadomo o czym myślał

gościu na to "tak, trochę"

L "trochę, to znaczy ile?"

G"trzy dni"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie też dopadają te koszmarne ataki w różnych miejscach. Wiem jedno, że (przynajmniej ja ) muszę wtedy jakgdyby na ''maxa'' wyprostować plecy, usztywnić się (haha!)... i wziąść kilka głębokich oddechów. Trochę pomaga! Dobrze też napić sie coś zimnego ( żeby opadło to ochydne uczucie gorąca). Czasami wydaje mi się, że podczas ''napadów'' grzeję jak piecyk :? Jest mi gorąco od głowy do stóp!!! paskudztwo :cry: Muszę się pochwalić, że dziś miałam spokooojny dzionek - tzn. bez żadnych wariacji!!! :) Ostatnio miałam atak ponad tydzień temu (a wcześniej przez 1 cały miesiąc nic, po prostu nic mi nie dolegało ;) ). Zauważyłam, że odkąd poruszam się pociągami (a nie autobusem) to jest mi ciut lepiej! Może dlatego,że nie jest w nich tak duszno, no i trochę więcej przestrzeni!

Kilka dni temu byłam jednak znuszona jechać autobusem - zgroza... kiedy zbliżał się do przystanku, to już ''coś mnie brało!!". Naszczęście w autobusie spotkałam koleżankę i przegadałyśmy całą podróż (60 min.). Niemniej jednaj - rozmawiałam z nią i co pewien czas myślałam o tym, że pewnie za chwilę mnie to ''złapie" ... co jednak nie miało miejsca.

Boże! jakie to straszne, żeby czlowiek musiał się obawiać, czy aby na pewno przetrwa podróż autobusem :cry: !!!!!!! Żeby mieć w ogóle takie problemy !!! :cry: Pochwalę się jeszcze jednym (haha): byłam ostatnio w teatrze i ''przetrzymałam'' całą sztukę!! Po prostu jestem z siebie dumna! Bo oczywiście, nigdy nie wiem, czy mnie to znów nie zaatakuje!!! Wiem, że to pewno głupie, co wypisuje, ale zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy ma takie problemy :( ....! zapewne dla niektórych może się to wydawać dziwaczne, ale trzeba sie gdzieś wyżalić, bo ja już przez to miałam tyle ''strasznych chwil'', że nie moge tak cały czas milczeć!! :(:(:( Wydaje mi sie, że jak się tak ''wypiszę'', to mi aż jakoś lepiej :)

pozdr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za słowa otuchy, naprawdę dużo to dla mnie znaczy!

Forewer, niestety jetem goła jak święty turecki:), wszystko co miałam poszlo na dlugi mojego męża, któryn notabene do tej pory nie spłacił.

Na tętno dostaję propranolol.

Wiecie co a ja tak sobie myślę,że sama jestem sobie winna, zawsze musiałam być grzeczną, dobrą dziewczynkążeby broń Boże nikogo nie urazić (rodzicó, tesciów itp), mojemu mężowi oddałam wszystko, zrezygnowałam ze swoich planów, marzeń, studiów-ktoś musiał pracować a on się miał bronić, minęło 12 lat a on dalej nie ma dyplomu haha.

Siedziałam z dziećmi w domu jak on jeździł na wycieczki i chodził na imprezki, złapałam go przypadkie na hazardzie-chciałam zrobić separację, błagał, prosił o czas zapewniał ,ze wszystko naprawi. NIE NAPRAWIŁ. Od lat prawie ze mną nie sypia jeżeli śrenią 2 razy do roku można uznać za prawie. Nawet nie wiem jakim cudem moje 2 modsze córki pojawiły się na tym świecie (widocznie nie mam problemów z bezpłodnością).

 

sama swoją uległością pozwoliłam się zniewolić i ubezwlasnowolnić!

Myślałam , będziesz dobra to inni też ci odpłacą dobrem i miłością. Nawet oziębłość mężą na początku traktowałam jakby to była moja wina. Ale niby dlaczego, jestem ładna , no może nie jakieś cudo ale nigdy nie brakowało mi adoratorów, szczupła, moze nie chuda ale ok.

Nie potrafię być podła, miałam okazje na skok w bok ale nie umiem być nieszczera chyba by mnie sumienie zeżarło.

I co mi po tym ,że nie chcę nikogo urazić , nawet jakl się zezłoszczę na dzieciaki to je potem przepraszam, obiad się nie uda, przepraszam . Jaka ja jestem głupia, wszystko analizuję, siedzę po nocach i rozmyślam.

LEPIEJ MAJĄ CI CO ZA DUŻO NIE MYŚLĄ żyją z dnia na dzień i nie analizują za bardzo. A co ja teraz mam 3 dzieci CUDOWNYCH , 0 kasy, brak porządnego wykształcenia no i jeszcze rewelacyjną nerwicę. Brawo Aniu spieprzyłaś sobie życie na medal :evil:

A co do Boga to naprawdę może nie jestem fanatyczką ale wiara bardzo pomaga, daje nadzieję, trzyma przy życiu-przynajmniej mnie.

Trzymajcie się wszyscy i nie dajcie się!

 

[ Dodano: Pon Kwi 03, 2006 11:29 pm ]

Sorki to znowu ja.

Wiecie co w tym jest dziwnego? Ja mam prawdziwych przyjaciół którzy mnie odwiedzaja ja ich , którzy sobie pomagają w róznych sytuacjach.

Mam do kogo zadzwonić i pogadać, a mój mąż nawet nie ma z kim póść na piwo.

Tak chyba kończą wszyscy niedojrzali egoiści. On nawet nie wie ,że żona jego kolegi obok którego siedzi w pracy jest w ciąży i nic go to nie obchodzi.

Nawet jak przychodzi jego mama to znika w innym pokoju na godziny.

Tak sobie myślę,że on ma większy problem niż ja. No chyba,że ja naprawdę mam chore serce i umrę któregoś ranka na jakiś atak:)

I co śmieszne jego zdaniem to wszystko moja wina tzn,że on nie ma nikogo, zadziwiające.

 

[ Dodano: Pon Kwi 03, 2006 11:34 pm ]

Forever ,z tego co czytałam jesteś lekarzem, jak myślisz czy taka silna tachycardia ( głównie poranna ) może wiązać się z jakąś chorobą serca?

U mnie dochodzi czasem do 160 i pojawia sie jakieś kilka minut po przebudzeniu i tak łatwo nie przechodzi. Dzisiaj zajęło mi to ok 1,5 h i 60 mg propranololu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd ja to znam, teatr, kino, autobus, pociąg... Siadanie blisko wyjścia i zmienianie środków komunikacji 3 razy chociaż można dojechać jednym :) Klasyka. Ostatnio stwierdziłem, że nie pójdę już nigdy do kina, mało tego, że nigdy nie polecę samolotem, zostanę uziemniony w Polsce i podejmę pracę w domu, bo przecież nie wyobrażam sobie że mógłbym codziennie wychodzić do pracy. Ale wieczorami się z tego śmieje i opowiadam to swojej kobiecie:) To mi pozwala spojrzeć na to jako na absurdy z życia nerwicowca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wtaj!

JA sama nieprobowalam ,ale czytalam ksiazke na faktach i ludzie za pomoca traningu ktorego uczyl ich lekarz na poczatku i terapia pozwolila im wyjsc z nerwicy lae jak ktos tam wczesniej powiedzial to proces dugotrwaly trzeba byc cierpilwym , .Tak jak nerwicy samej sie niewyjdzie w przeciagu paru dni, tylko jest to rowniez cylk dugotrwaly!Ale mozna z nerwicy wyjsc! :lol::lol::lol: ZYcze powodzenia i duzo zdrowia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniu,

nie jestem ekspertem w tej dziedzinie. Drogą przewodnictwa fizjologicznego maksimum może przejść 180 pobudzeń(tachykardia zatokowa). Nie wiem jak serce zachowuje się w nerwicy. Miałaś badany poziom hormonów tarczycy(w kierunku nadczynności), albo EKG w czasie 'ataczku'?

Ci co ranią innych tak naprawdę ranią siebie. Twój mąż musi być bardzo samotny, i z tego co piszesz ma spore problemy ze sobą, może poniżanie Ciebie to jego sposób na zatrzymanie Ciebie przy sobie. Myśle, że 'do roboty' tu na Ziemi mamy to aby odnaleść spełnienie, wszystko inne jest nie istotne. Nie ważne kiedy się zacznie a błądzenie jest częścią drogi,

lekcją do odrobienia.

Negatywne uczucia nie mogą istnieć z pozytywnymi,

spróbuj na sobie a przyznasz mi rację. Pogarda nie może istnieć ze współczuciem. Nie chodzi mi o Twojego męża ale o Ciebie -bo to właśnie Ciebie nieszczy ten jad. Czytałam ksiązkę ,Radykalne wybaczanie' polacam Ci ją. Nie wiem czy się Tobie nie naraże z tym 'wybaczaniem'

nie wiem na jakiej fazie jesteś (może na fazie 'wieszania psów' jeśli tak mam nadzieję, że Cię nie wkurzyłam). Ważdym razie masz wiarę, masz przyjaciół a więc silne wsparcie. Kiedyś przeczytałam słowa nie pamiętam gdzie, teraz mi się przypomniały, mocne ''kocha nas tylko Bóg''. Ja już pogodziłam się z 'taką samotnością' w życiu.

trzymaj się!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochana Forwver miałam EKG w czasie ataku jakieś kilka lat temu, a króko po ataku wychodzi lekkie niedokrwienie lewej komory seca czy jakos tak? Bez akaku EKG jest w normie. Tylko ,ze mnie to się zdaża praktycznie codziennie niestety.

A jeżeli chodzi o mężą to nie jest do końca tak, mi jest naprawdę go szkoda, a poza tym chciałabym mu pomóc bo myślę,że on się gdzieś pogubił ( prawie nie sypia, teraz zatopił się w pracy, wraca o 3 rano wychodzi 7,30) jak można normalnie i sensownie myśleć w tej sytuacji?

Wszyscy cierpimy!

Wiem jedno z osobą chorą na nerwicę też trudno wytrzymać!!!

Najpierw odgrywa się rolę rycerza w lśniącej zbroi, potem robi się ciężko a tym bardziej ,że są wzloty i upadki nie zawsze tak się czuję w czasie ferii biegałam z córką codziennie na basen. Tylko,że niestety długo trwający stres powoduje takie reakcje organizmu. Może nie uwierzysz ale ja studiowałam psychologię no nie skończyłam niestety:)

Może tak brzmi ,że wieszam na nim psy ale ja się po prostu boję,panicznie się boję ,nie jestem sama mam 3 córki które muszą coś jeść i potrzebują poczucia bezpieczeństwa.

Mój mąż jest niestety specjalistą od pakowania się w nieprzemyślane sytuacje:(

Wie,że to co piszę jest trochę bez sensu i chaotyczne ,wybacz

Ania

 

[ Dodano: Wto Kwi 04, 2006 9:18 pm ]

Nie wyobrażam sobie poprostu siebie samej z dziećmi a jeżeli chodzi o bezpieczeństwo finansowe to całkowita klapa. Nie pracuję, tak źle się teraz czuję,że nawet nie utrzymałabym posady, a nawet gdybym dobrze się czuła wiesz jakie jest prawdopodobieńswo otrzymania pracy przy 3 malutkich dzieci?

Moja przyjaciółka od 7 lat nie dostaje pieniędzy od męza ( ma 3 dzieci w tym jedno z porażenie mózgowym) to jest piekło.

 

[ Dodano: Wto Kwi 04, 2006 10:41 pm ]

aha tarczyca jest ok

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×