Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja po rozstaniu (utrata najlepszego przyjaciela)


blazej84

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Chciałam się zapytać czy ktoś zna najlepsze sposoby na ZAPOMNIENIE o kimś można powiedzieć najważniejszym w ŻYCIU - największej MIŁOŚCI jaka mnie kiedykolwiek spotkała????

 

Czy ktoś to już kiedyś przerabiał....pomóżcie :-| bo wykończę się psychicznie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie dokładnie to samo pytanie mnie zadręcza?? to samo przechodze...gehenne,mękę nie do zniesienia ..strata, porzucenie,jednostronne uczucie to koszmar,gorszy od bólu fizycznego.dusza serce rozrywa na kawałki .a najgorsze jak pomyśle ,że on ma sie dobrze płonie z nowego porządania.....pisz do mnie błażej...bedzie mi lżej...proszę .chodze do psychologa ale w tej kwestii ulgi nie ma...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez mam to samo co wy koszmarnie sie czuje nic mi sie nie chce czesto placze i jestem tym wszystkim zmeczona :-|:( wychodzilam czesto na spacery myslalam ze to cos pomoze ale nic sie nie polepszylo ciagle sie pogarsza nie chce mi sie juz wstawac rano wychodzic z domu :-| przynajmniej tutaj moge sie wyzalic :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kochani bardzo dobrze was rozumiem niedawno przechodziłam przez to samo..to minie prędzej czy pozniej.ja tez myslałam ze to nigdy nie minie i bedzie trwało wieczne az w koncu ktoregos dnia sie zabije z tego wszystkiego.nie bede opisywac tego co czułam bo chyba dobrze jest wam to znane a pozatym ciężko to ubrać w słowa.ale wiem jedno:nic nie trwa wiecznie!bol minie albo zycie przyzwyczai nas do zycia z tym bolem i tyle.nie robcie zadnych głupstw.wiem ze cięcie sie przynosi ulge(z autopsji)ale tylko na chwile i szpeci na zawsze nasze ciało.nie bede gadała bzdur typu:wezcie sie w garsc etc..dajcie sobie czas na załobe po utracie kogos bliskiego.cierpienie to rzecz ludzka-ale mija jak wszystko.zycze wam wytrwałości i zrozumienia własnego bolu.pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za miłe słowa....

 

Doskonale sobie zdaję sprawę, ze CZAS LECZY RANY. Ale on był całym moim życiem, a teraz wszystko mi się wali....na łeb, na szyję.

 

Ja na razie nie potrzebuję psychologa, bo o dziwo....sama studiuję PSYCHOLOGIĘ, i próbuję sobie jakoś to racjonalnie wytłumaczyć...typu: spotkam na pewno kogoś kto będzie mnie kochał i chciał być dla mnie najlepszym partnerem nad życie.

 

I na pewno nie popełnię już tych samych błędów co teraz popełniłam :( życie nas uczy i co nas nie zabije to nas wzmocni - wychodzę z takiego założenia :)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy nie ma żadnych szans na wyjaśnienie sytuacji pomiędzy Wami :?:

oczywiście, ze są :)

 

nawet zaczęliśmy ze sobą rozmawiać.....ale tylko telefonicznie, bo niestety mieszkamy w innych miastach i to z kolej inny problem.....ON nie jest gotowy na to, żeby się do mnie przenieść :-|

 

i dlatego nie wiem czy warto TO ratować, mimo, że tak bardzo mi smutno .....

 

może, kiedy spotkam kogoś nowego to ON zrozumie, ze byłam (jestem???) dla niego ważna :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

blazej84 a powiedz czy między wami to bylo coś powaznego?długo to trwało? z doswiadczenia wiem ze nie jest sie łatwo do kogos przeprowadzic tym bardziej jesli to inne miasto.na takie kroki przychodzi odpowiedni czas i ktos musi byc na to gotowy.jesli ze sobą rozmawiacie to moze jest jeszcze jakas szansa :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

blazej84 a powiedz czy między wami to bylo coś powaznego?długo to trwało? z doswiadczenia wiem ze nie jest sie łatwo do kogos przeprowadzic tym bardziej jesli to inne miasto.na takie kroki przychodzi odpowiedni czas i ktos musi byc na to gotowy.jesli ze sobą rozmawiacie to moze jest jeszcze jakas szansa :smile:

 

Czy było?????? Było wszystko.....Przez osiem lat byliśmy dla siebie opoką i najlepszymi przyjaciółmi....od dwóch i pół roku jesteśmy razem ..... On się zakochał a ja postanowiłam w końcu wszystko na jedną kartę i rzuciłam mojego ówczesnego partnera dla NIEGO właśnie, a On teraz mówi mi, ze się zmieniłam i że jestem inna. Ale ON też jest inny....każdy się zmienia zwłaszcza w takim wieku jak MY (24-27 lat)

 

Chciałabym, żeby było tak jak na początku....a tu o porobiło się na same wakacje...ja wyjazd nad morze z koleżankami, on ucieka w góry (w duchu mam nadzieję, że z kolegami, ale przecież nie bedę pytać, bo bym nie zniosła, gdyby było inaczej).

 

A to wszystko wynikiem kłótni i pewnej dziewczyny, która jest w miejscowości, w której on mieszka i pewnie doradza mu to i tamto.....

 

Wiem, że ON się boi, bo mieszka z mamą i mu dobrze. Gdyby zamieszkał ze mną mogłoby już tak nie być (wiadomo mama to mama ).

 

No cóż mi pozostaje...czekać jak rozwinie się sytuacja. W przyszłym tygodniu mamy się zobaczyć.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuję wam ,że jesteście!!! każdy czytana od was wiadomość dodaje sił--przynajmniej w jakimś stopniu!! piszcie , tym bardziej ,że błażej.. jest psychologiem,pocieszam sie ,że nie jestem sama w tym klubie!! jak mi jest żle!!! piszcie proszę !!!! bo nie wytrzymam tej pustki,zazdrości, obrzdliwego samopoczucia, nicości.jałowe dni--to straszne!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuję wam ,że jesteście!!! każdy czytana od was wiadomość dodaje sił--przynajmniej w jakimś stopniu!! piszcie , tym bardziej ,że błażej.. jest psychologiem,pocieszam sie ,że nie jestem sama w tym klubie!! jak mi jest żle!!! piszcie proszę !!!! bo nie wytrzymam tej pustki,zazdrości, obrzdliwego samopoczucia, nicości.jałowe dni--to straszne!!

 

 

nie martw się...jestem do dyspozycji... :)

 

pomogę i sobie mam nadzieję :) i innym :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

blazej84 chciałabys zeby bylo tak jak na początku...wiesz ze to niemozliwe-co było nie wroci pamiętaj ale...moze byc jeszcze lepiej :D wiesz czasem ludzie potrzebują od siebie troche odpocząć,czasem potrzebna jest rozłąka płacz i tupanie nogami-taki kryzys.ja kiedy mialam taki kryzys spytałam sama siebie:"czego ty chcesz dziewczyno,czy chcesz z nim byc wogole"?i jesli nie bardzo potrafilam sobie odpowiedziec na to pytanie to znaczylo ze chyba to jednak nie jest ten.ale to jest moje prywatne zdanie.mysle ze jesli trafie na tego jedynego to bede sobie umiala o kazdej porze dnia i nocy chocby sie waliło i paliło odpowiedziec na to pytanie:tak!kocham go!warto chyba tez zadac takie pytanie jemu...jesli bedzie sie zastanawiał to jak dla mnie nie wrozy to nic dobrego po tylu latach znajomosci i bycia ze sobą.ale jesli to wasz pierwszy taki powazny kryzys to moze poczekaj,nie podejmuj pochopnie decyzji o rozstaniu.czlowiek czasem sie gubi i sam juz nie wie czy jest na tak czy na nie.ale jesli gubi sie zbyt czesto to chyba nie ma sie co oszukiwac.

 

 

insua jesli chodzi o twoje uczucia to calkiem niedawno temu czułam dokładnie to co ty.coz...moja historia skończyla sie dosc tragicznie,musialo sie stac cos bardzo niedobrego zebym przejzala na oczy i przestała sie zadręczać.a moze napiszesz cos więcej o twojej sytuacji?chętnie wysłucham i jako stara weteranka postaram sie jakos pomoc ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

blazej84 chciałabys zeby bylo tak jak na początku...wiesz ze to niemozliwe-co było nie wroci pamiętaj ale...moze byc jeszcze lepiej :D wiesz czasem ludzie potrzebują od siebie troche odpocząć,czasem potrzebna jest rozłąka płacz i tupanie nogami-taki kryzys.ja kiedy mialam taki kryzys spytałam sama siebie:"czego ty chcesz dziewczyno,czy chcesz z nim byc wogole"?i jesli nie bardzo potrafilam sobie odpowiedziec na to pytanie to znaczylo ze chyba to jednak nie jest ten.ale to jest moje prywatne zdanie.mysle ze jesli trafie na tego jedynego to bede sobie umiala o kazdej porze dnia i nocy chocby sie waliło i paliło odpowiedziec na to pytanie:tak!kocham go!warto chyba tez zadac takie pytanie jemu...jesli bedzie sie zastanawiał to jak dla mnie nie wrozy to nic dobrego po tylu latach znajomosci i bycia ze sobą.ale jesli to wasz pierwszy taki powazny kryzys to moze poczekaj,nie podejmuj pochopnie decyzji o rozstaniu.czlowiek czasem sie gubi i sam juz nie wie czy jest na tak czy na nie.ale jesli gubi sie zbyt czesto to chyba nie ma sie co oszukiwac.

 

 

insua jesli chodzi o twoje uczucia to calkiem niedawno temu czułam dokładnie to co ty.coz...moja historia skończyla sie dosc tragicznie,musialo sie stac cos bardzo niedobrego zebym przejzala na oczy i przestała sie zadręczać.a moze napiszesz cos więcej o twojej sytuacji?chętnie wysłucham i jako stara weteranka postaram sie jakos pomoc ;)

 

 

Midzi11 dziękuję za tak trafne rady. Wiesz, ja z tego wszystkiego zdaję sobie sprawę...tak to nasz taki pierwszy poważny kryzys (nie licząc tych kiedy byliśmy jeszcze przyjaciółmi). WIEM, ZE MUSZĘ PRZECZEKAĆ I JUŻ SIĘ CHYBA DO TEGO PRZYZWYCZAIŁAM - myślami :) Mam nadzieję, ze uda się to jeszcze uratować..... nie wiem....potrzebny jest CZAS CZAS i jeszcze raz CZAS.

 

Mój humor się trochę poprawił i myślę, ze to trochę dzięki WAM. Pozdrawiam i buźka 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam nadzieje ze nie wpłyne jakos negatywnie na twoje przemyslenia :smile: w kazdym razie ja czekałam czekałam czekałam i czekałam...i trwałam w kryzysach...i zadreczałam sie.coz u mnie tych kryzysow i ciagłych pytan bez odpowiedzi było bez liku.ehh na szczescie mam to juz za sobą choć do dzis jak wspomne tamte czasy to włącza mi sie agresor wrrrr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam nadzieje ze nie wpłyne jakos negatywnie na twoje przemyslenia :smile: w kazdym razie ja czekałam czekałam czekałam i czekałam...i trwałam w kryzysach...i zadreczałam sie.coz u mnie tych kryzysow i ciagłych pytan bez odpowiedzi było bez liku.ehh na szczescie mam to juz za sobą choć do dzis jak wspomne tamte czasy to włącza mi sie agresor wrrrr

 

 

No i spotkałam się z nim....jest lepiej między nami...on twierdzi, że nie chce się rozstawać....

ale teraz ja nie wiem czego chcę ...

 

koło się zamyka. mam już dość :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wracałam dziś z pracy i idąc ulicą w każdym widzę jego ,tęsknie ..o boże jak bardzo... jak ja sie męczę ..czuje taką pustke jakby ktoś umarł ,nie wiem jak to określić .. boże niech ten czas wyjątkowo teraz szybko leci... niech to minie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

insua mi nie musisz tłumaczyc co czujesz bo ja to znam i to aż za dobrze niestety.ja jak sie rozstawałam(poraz setny) z moim byłym to dosłownie wariowałam.tego bolu nie da sie opisac w najgorszych słowach.marzysz zeby sie gdzies schowac i to przespac-znam to wszystko.mnie to wszystko zaprowadziło do psychiatryka-bo głupia idiotka chciałam sobie zycie odebrac.ale mineło.mija i ja jestem na to kolejnym dowodem choc byłam pewne ze nie przezyje tego rozstania.insua trzymaj sie stara ;) i czekam z niecierpliwoscią na dzien w ktorym napiszesz-mineło :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej insua....ja też wiem co to znaczy.....uwierz mi....a trwanie w takiej sytuacji jeszcze bardziej mnie dręczy.....................jeszcze bardziej. Też za nim bardzo tęsknię, ale honor nie pozwala mi sie z nim kontaktować....jeśli on nie chce to ja się z tym z CZASEM pogodzę.

 

Tylko kur....ja nie wiem czego on chce i czego ja chcę....TO JEST NAJGORSZE. Trwam w zawieszeniu :(

 

Czuję, ze jemu pasuje jak jest.....mam wrażenie że zachowuje się jak pies ogrodnika"sam nie chce a drugiemu nie da":(

 

Ja postanowiłam wyjść do ludzi...wychodzić gdzieś ......zapomnieć...pomaga naprawdę.

 

Buziaki ;)***************8888

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

midzi11 , błażej84 !

 

otóż nie otrzącnęłam sie jeszcze po jednym..a pojawił sie drugi,niespodziewnie bagle,myślę ,że braki małżenskie spowodowały ,że w nim chcialam coś znależc ale chyba sie przeloczyłam ,wystarczyło jedna słodka rozmowa zaproszenie ..a już poczułam to coś ..pewnie tą adorację ,ktorej latami nie miałam ubzdurałam sobie coś nierealnego!! przychodził, słodził,zapraszał a ja brnęłam .wydaje mi sie , a raczej napewno wykorzystał ,wyczuł moje potrzeby od początku dużo mi sie w nim cech noie podobało ale jednak..... zawsze to złe przyciąga.. niby mądry poukładany ale szybko wyczułam tylko wyzysk a jednak topiłam sie .po kilku miesiącach nie wiadomo czego?? bo ciężko to nazwać nagle zaczął zmniejszać racje esem.spotkań ,aż pewniego dnia usłyszałam przypadkiem ,że widziano go z inną...... a ja wciąż zerkalam na komórkę zresztą tak jest do dziś.czuje sie wykorzystana,jak śmieć:-( a jednak poczułam coś .dałam sie nabrać jak dziecko! potraktował mnie jak przedmiot ,każdą kolejną ofiarę. czy ja komuś jeszcze zaufam??? po co dawał nadzieję????? zapowiadało się tak uroczo:-( tak bardzo tego chciałam:-( było mi tak cudownie w końcu poczułam coś a tu porażka ,poniżenie czuję sie do niczego,pozbawiona klasy ,honoru godności. nikt tak jeszcze nie zadrwił ze mnie .aż tak!!! wciąż myślę o tych chwilach jak było mi dobrze..a najbardziej boli ,że on noc nie poczuł bawi sie dalej z inną kolejną...... piszcie proszę jak wy byście się zachowały co robić jak sie zachować w takiej sytuacji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×