Skocz do zawartości
Nerwica.com

Historia choroby-może komuś pomoże


Liberty

Rekomendowane odpowiedzi

Aaaa... źle zrozumiałam. Ona prowadzi terapia psychodynamiczną :) - no oczywiście że wierzy w skuteczność skoro ją prowadzi:PPP

W sumie z nurtami psychoterapii jest często jak z wyznaniem ;)

Jak jest najlepsza może warto ją przetestować.

 

A jeśli chodzi o natręctwa i tak dalej polecam usilnie cbt. W sumie terapia na natręctwa jest dość prosta jak się ma do tego narzędzia i wprawę - i nie trzeba najlepszego terapeuty w mieście - wystarczy taki z przebytym szkoleniem cbt który nie jest kompletnym idiotą :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie terapia na natręctwa jest dość prosta jak się ma do tego narzędzia i wprawę - i nie trzeba najlepszego terapeuty w mieście - wystarczy taki z przebytym szkoleniem cbt który nie jest kompletnym idiotą :)

szkoda tylko ze tak trudno sie do nich dostac bo wiekszosc przyjmuje tylko prywatnie albo w stolycy (przegladalam spis wszystkich z waznym certyfikatem : P)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję, lovely, za miłe słowa:)

W sprawie psychoterapii się nie wypowiadam, bo się na nich nie znam. Widzę, że są tu osoby bardziej kompetentne w tych sprawach:) I bardzo dobrze, cieszę się, że wątek się rozwija, że dzielicie się swoimi doświadczeniami, bo do każdego trzeba podejść indywidualnie, każdy ma swoją drogę i każdemu może pomóc co innego.

Ja sama zrobiłam sobie "psychoterapię" :D , ale tak jak pisała Lovely, potrzeba do tego dużo odwagi, siły, samozaparcia i szerokiej świadomości. Wierzę, że zawdzięczam te dary Bogu, bo ja sama nigdy taka silna nie byłam, to wszystko spłynęło na mnie tak nagle i wszystko pojęłam. To cudowne i dlatego musiałam się z kimś tym podzielić. Właściwie tylko Wam, drodzy forumowicze to mówię, bo z nikim o tym nie rozmawiałam.

Na początku z resztą nie chciałam roztrząsać tematu nn, przeszło mi, czułam się o niebo lepiej i nie chciałam do tego wracać. Ale uznałam, że może choć jednej osobie moja historia coś pomoże, szkoda żeby 25 lat doświadczeń poszło na marne i nikomu poza mną się nie przydało. Uznałam, że powinnam się nimi podzielić i BARDZO się cieszę, jak wątek się rozwija, że coś z tego korzystacie a dla mnie to jakby przedłużenie terapii. Poznając Wsze historie i doświadczenia, czuję się jeszcze silniejsza i jeszcze bardziej "chce mi się", czuję więcej energii do działania :D

Ojakdobrze, może założymy nowy wątek pt. "Sposób odżywiania i niedobory a zaburzenia nerwicowe"? Tam będzie można poszerzyć wątek odżywiania. O badaniu włosa słyszałam, że pokazuje wszelkie niedobory, ale sama go raczej nie zrobię, bo trzeba mieć kilkucentymetrowy odrost ja się farbuje włosy, a to mi się nie uśmiecha zbytnio ;) Jeśli chodzi o histaminę, to ona też się podnosi po zjedzeniu pewnych produktów, mam alergię to coś o tym wiem.

Bei, co u Ciebie? Kiedy masz tę pierwszą wizytę u psychoterapeuty?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Liberty, bardzo milo z Twojej strony ze pytasz, naprawdę :smile: . Chwile nie udzielałam się w wątku bo mam urwanie głowy z sesją. Pierwsza wizytę mam w połowie lipca, zobaczymy jak będzie.

Jeśli to nie tajemnica chciałam zapytać jak Twój mąż reagował na Twoja chorobę? Poznałaś go gdy byłaś już chora? Czasami o tym myślę, jak duży pływ nerwica ma na życie z drugim człowiekiem, gdy ludzie decydują się być z sobą na dobre i złe.

 

Ojakdobrze, jak już pisałam wcześniej modlitwa też kiedyś mi pomogła. Może to głupio zabrzmi (w sensie takie odkładanie na konkretny czas) ale na wakacjach planuję zacząć się modlić Nowenną Pompejańską.

O tym aby to wszystko ignorować słyszałam wielokrotnie od księży, jak pewnie wiesz nie jest to jednak takie proste. Czasami nie wiem czy coś jest faktycznie moją wina, czy objawem choroby.

 

Co do jedzenia to mniej więcej z chwilą podjęcia leczenia zmieniłam nawyki żywieniowe (chodziło mi o zrzucenie kilku kilogramów). Więc odżywiam się w miale ok ;), regularne posiłki, nie jem białego pieczywa, herbatę przestałam słodzić, zamieniłam ją na zieloną,itd.

Faktycznie czasami zajadałam problemy i choć z jednej strony uważałam, że jestem za gruba to potrafiłam zajadać się plackiem (w nienormalnych ilościach). W sumie nawet o tym nie wspomniałam psychiatrze.

 

Mam wrażenie że dużo osób u wielu osób nerwica działa na zasadzie: nie mogę (mogę) czegoś zrobić, bo coś się stanie. U mnie jest trochę inaczej. Jeśli chodzi o bakteriofobie to po prostu się brzydzę. Jest to bardzo trudne do zrozumienia, ale naprawdę nie chcę żeby inni to w taki sposób odbierali, żeby sprawiało m to przykrość. Miałam też objawy typu powtarzanie tej samej modlitwy, bo się pomyliłam, rozdrażniłam... i uznawałam że tak trzeba, że inaczej się nie liczy. Strasznie mnie to męczyło, bo ile razy można mówić od początku np. dziesiątek różańca.

 

 

Lovely, nie wiem w jakim nurcie psychoterapeutka którą wybrałam prowadzi terapię :( . Wiem że na nfz może prowadzić terapię dla zaburzeń nerwicowych (bo tak mi powiedziała). Wybrałam ja głównie dlatego że jest certyfikowaną psychoterapeutką Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Bardzo chciałabym żeby nauczyła mnie właśnie tego o czym piszesz, ale jak będzie to się zobaczy. Uważam że sama nie dam sobie rady, problem byłby pewnie z tą odwagą.

Przeczytałam już wcześniej na forum że najlepszą terapią w moim przypadku będzie poznawczo-behawioralna. Niestety chyba nie jest ona dostępna na nfz (przynajmniej w Rzeszowie nie udało mi się takowej znaleźć), a ja nie mam innej możliwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bei, jesli to nie problem to tez odpowiem Ci posilkowo na pytanie, ktore zadalas Liberty, tym sposobem bedziesz miala dwa razy wiecej pozytywnych informacji ;), a tak powazniej to po prostu cos mi sie przy okazji tego przypomina. Jaki wplyw ma nerwica na zycie z drugim czlowiekiem, napewno zalezy od drugiego czlowieka i od nas samych. Z doswiadczenia powiem jedni to akceptuja bez problemu, inni nie potrafia zrozumiec, jeszcze inni wyciagaja Cie z tego na zasadzie zarazaja Cie swoim ja, ktore nie ma czasu na natrectwa, itd.... Wiele scenariuszy, ale sprowadzaja sie do jednego, ze moze byc pieknie, nie musi wcale byc inaczej niz w relacji ludzi gdzie nie ma natrectw z ktorejkolwiek strony. Dodam jeszcze ze ja w czasie gorszego samopoczucia osiagalem przewaznie najwiecej(wtedy momentalnie uswiadamialem sobie ze ja wcale nie jestem w takim stanie jak myslalem, bo jednak wszystko mi wychodzi tak samo a nawet lepiej), wiec niech to bedzie przykladem ze okolicznosci czy powodzenie czegos nie musza byc zalezne od naszej nerwicy, a jesli nawet sa, to niech wplywaja pozytywnie ;).

 

Liberty, wlasnie zastanawiam sie nad prowadzeniem strony w tym temacie, ciekawi mnie jak zadziala na mnie konkurencja robiona przez samego siebie ;).

 

Maradona, ciesze sie jesli dalo sie przeczytac ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bei, no pewnie, że jak się z moim mężem poznaliśmy to miałam nerwicę. Ja ją mam od ok. 5 roku życia a teraz mam prawie 30. Ja swoje natręctwa zawsze skrzętnie ukrywałam przed ludźmi, przed mężem początkowo też. Czasem się pytał, co tak długo sprzątam, układam, dotykam itd., albo że wszystko tak rutynowo robię, ale on nie wiedział w ogóle, że jest taka choroba. W naszym związku podstawą jest szczerość, mam do niego od początku ogromne zaufanie, więc z czasem powiedziałam mu o nerwicy natręctw. To ode mnie też wymagało odwagi, bo jak wiesz, "nie mogłam" z nikim o niej rozmawiać. Powiedział, że z grubsza rozumie o co chodzi i że nawet on miał jakiś podobny krótki epizod z natręctwami w życiu.

Później słuchał mnie, gdy mu jeszcze czasem coś na ten temat wspominałam, zauważał jakieś moje "czynności", ale traktował to naturalnie. Nawet mnie to trochę denerwowało, że nie zwraca na to szczególnej uwagi, że nie stara się jakoś specjalnie mnie traktować czy jakoś pomóc. Ale może nie wiedział jak? Może to i dobrze, że żyliśmy normalnie, jak każda para, bez wyolbrzymiania tematu choroby?

Oczywiście zgodził się ze mną, że powinnam iść do psychologa (wtedy z tym jedzeniem), a kiedyś powiedziałam mu, żeby mi nie pozwalał wykonywać moich "czynności", jeśli je zauważy, więc mnie trochę upominał:) Ale ogólnie zawsze traktował TO naturalnie, a mnie tak jakbym była całkiem normalna ;)

 

Teraz oczywiście cieszy się, że lepiej się czuję, no i zauważa różnicę w tempie i ilości wykonywania przeze mnie prac domowych i że nie jestem już taką rutyniarą:)

 

Ojakdobrze, o co chodzi z ta konkurencją, bo nie bardzo zczaiłam?

 

-- 27 cze 2014, 16:59 --

 

Aha, chyba już rozumiem, chodzi Ci o to jak na Ciebie zadziała prowadzony przez siebie wątek? :great:

 

Swoją drogą też często udawało mi się coś osiągnąć mimo kompletnego dołka albo nasilonych natręctw.

 

No i nie zapomnę swojej paniki, natręctw i histerii podczas gorączki przedślubnej :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Liberty, tak, mam na mysli ze jesli bede prowadzil to w dwoch miejscach to moze byc tak ze pewnie w jednym bede sie przykladal wiecej niz w drugim, ale z checia tutaj cos napisze, aby jak najwiecej osob moglo przeczytac cos co moze im pomoc.

 

Pocieszajace jest to co piszesz o samopoczuciu przed slubem, bo mimo ze stres i nerwica to dalas rade :). Wlasnie takie przyklady dobrze jest sobie zapamietywac, ze mozna :). Wiesz, tak sobie czasami mysle, po co my sie tak czyms stresujemy, przeciez i tak sie to odbywa w jakis sposob. Mysle ze takiego spokoju mozna sie uczyc, chociaz nie jest to latwe :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×